(Zawiercie) Nowy doradca prezydenta Ryszarda Macha stał się tematem dyskusji na lipcowym posiedzeniu Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Zawierciu. Opozycja nie odpuszcza i chce się dowiedzieć ile zarabia Dariusz Bębnowski i jaki jest jego zakres obowiązków. Jedno jest pewne, nasi samorządowcy po rady sięgają chętnie, a przykładem może być także starosta Rafał Krupa, który przecież nie tak dawno zatrudnił w charakterze doradczym Konrada Imielskiego. To wszystko kosztuje! Pytamy: ile?
- To skandal, że prezydent odmawia mieszkańcom informacji o warunkach, na jakich zatrudnia swoich doradców, asystentów. Na BIP-e nie znajdziemy na ten temat żadnej informacji, ponieważ takie stanowiska można obsadzać bez konieczności przeprowadzania konkursów. Po telefonicznej rozmowie z sekretarzem miasta Markiem Borowikiem dowiedziałam się, że nie zostanie mi udzielona informacja na temat zatrudnienia kolejnego doradcy pana prezydenta, ponieważ ustawa o ochronie danych osobowych na to nie pozwala. To śmieszne, przecież to osoba opłacana z naszych pieniędzy. Mamy pełne prawo wiedzieć, jakie pobiera uposażenie i jaki jest zakres jej obowiązków. Ustawa o dostępie do informacji publicznej nam to gwarantuje. Tymczasem nie wiemy nic. Od ponad 2 lat polityka prezydenta Macha w kwestii zatrudniania doradców i asystentów jest bardzo tajemnicza. Dlaczego? Nie wiem. Może coś ukrywa? - dopytuje radna miejska Ewa Mićka z PO.
Na komisji takimi miedzy innymi uwagami opozycja podzieliła się z kolegami radnymi. Wakacyjny nastrój, nie zawsze niesie ze sobą polityczny spokój.
- Nie udostępniono mi również żadnych dokumentów na temat prawomocnej decyzji dotyczącej usunięcia niebezpiecznych odpadów z terenu Bzowa, tłumacząc, że Kodeks Postępowania Administracyjnego ogranicza prawo wglądu do akt sprawy administracyjnej wyłącznie do stron tego postępowania. Może prezydent chce ukryć fakt, że od ponad dwóch lat nie zrobił nic w sprawie usunięcia złożonych tam niebezpiecznych odpadów, mimo, że decyzja o ich usunięciu jest prawomocna. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co się w ich sprawie dzieje tym bardziej, że chodzi tu o ich zdrowie i życie. Na majowej sesji dowiedziałam się, że dotychczasowy doradca pana prezydenta pan Zbigniew Widera przebywa obecnie na urlopie bezpłatnym i w najbliższym czasie zostanie z nim rozwiązana umowa o pracę, dzięki czemu koszty związane z zatrudnieniem nowego doradcy się nie zwiększą. Z tej informacji jasno wynikało, że nowy doradca zostanie zatrudniony na miejsce poprzedniego. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że zarówno poprzednik jak i nowo zatrudniony doradca mają zajmować się szeroko pojętym PR-em. Poprzednik był między innymi odpowiedzialny za kampanie prezydencką Macha w 2010 r. Szkoda, że nie może się pochwalić równie dużymi sukcesami, jeżeli chodzi o promocje Zawiercia, bo jakoś inwestorów jak nie było tak nie ma. Może jego następca wykaże się nie tylko umiejętnościami prowadzenia kampanii wyborczych, ale zrobi również coś dla Zawiercia i jego mieszkańców, którzy go opłacają – komentuje Mićka.
- Odnosząc się do pytania dodam, że dr Zbigniew Widera nie pracuje już w Urzędzie, ale nie oznacza to, że pan Bębnowski został zatrudniony na jego miejsce – odpowiada Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu.
TO PUBLICZNE PIENIĄDZE!
- Gdy poprosiłam o umowę z doradcą, to usłyszałam, że są to dokumenty, które podlegają ochronie danych osobowych – narzeka E. Mićka.
Jej zdanie nie jest odosobnione. Nikt nie wie, czym zajmuje się nowy doradca i jakie są efekty jego pracy.
- Chcielibyśmy produkty pracy nowego doradcy i naoczne produkty jego działalności. To samo dotyczy także poprzedniej osoby pełniącej funkcje asystenckie, chodzi o Zbigniewa Widerę – dodaje radny Mirosław Mazur.
Zasłanianie się tajemnicą ochrony danych osobowych budzi spore kontrowersje. – Nowy doradza jest opłacany z naszych podatków. W tej sytuacji ochrona danych osobowych nie wchodzi w grę. Mamy prawo wiedzieć, co ta osoba dobrego robi dla naszego miasta – mówią opozycjoniści.
- Ktokolwiek widział, ktokol wiek wie? – pyta opozycja.
- Pana Bębnowskiego nie widzieliśmy na oczy, pana Widery także. Jeśli tworzy się jakieś tematy tabu to jeszcze bardziej rozbudza to naszą ciekawość - komentują Mićka i Mazur.
ZAROBKI, NIE MA SIĘ, CZYM CHWALIĆ…
Do urzędu miejskiego wysłaliśmy kilka pytań, między innymi o zarobki doradcy Ryszarda Macha i o zakres jego obowiązków.
- Pan Bębnowski jest zatrudniony na stanowisku doradcy prezydenta i jest to informacja jak najbardziej jawna, o czym świadczy fakt, że właśnie ją podaję – tłumaczy Łukasz Czop z zawierciańskiego magistratu.
Urząd odpiera zarzuty, ale ile zarabia doradza Bębnowski zdradzić nie chce.
- W sumie organ wykonawczy gminy może mieć kilku doradców, a w Zawierciu zatrudniony jest jeden. Jest to stanowisko oparte na wykonywaniu zadań i poleceń określonych przez prezydenta. Nie mamy w zwyczaju publicznie ogłaszać, kto i ile zarabia w Urzędzie – oczywiście nie dotyczy to osób zobligowanych do składania oświadczeń majątkowych, ale z pewnością miesięczne wynagrodzenie doradcy prezydenta jest mniejsze niż średnia krajowa. Warto także pamiętać, że funkcja doradcy prezydenta, wójta, burmistrza została przewidziana w ustawie o pracownikach samorządowych. Osoby na takie stanowiska nie są zatrudniane w drodze konkursu, tak jak to ma miejsce w przypadku innych urzędników. Jednak funkcja doradcy trwa tylko i wyłącznie na czas pełnienia funkcji przez danego prezydenta – dodaje Ł. Czop.
NAJPIERW KRUPA, TERAZ MACH
Pod koniec ubiegłego roku z rad doradcy postanowił skorzystać również starosta Rafał Krupa. Do dziś okoliczności pozostają niejasne. 1 listopada 2012 roku Konrad Imielski (SLD) były prezydent Zawiercia, w latach `80 sekretarz Komitetu Miejskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Zawierciu oficjalnie został doradcą starosty Rafała Krupy w zakresie… funkcjonowania samorządu powiatowego. Nieoficjalnie mówiło się, że doradca Imielski ma pełnić funkcję nadzorcy nad starostą Krupą. Dlaczego po dwóch latach nagle starosta zaczął potrzebować doradcy?
– Dla nas jest jasne, że Ryszard Mach (prezydent Zawiercia i szef NAW-u) „wstawił” Imielskiego tylko po to, by mieć jeszcze większy wpływ na to, co się dzieje w powiecie. Ten człowiek będzie miał wpływ na wiele prawnych decyzji – mówili w rozmowach między sobą powiatowi radni.
- Imielski może mieć odpowiednie koneksje, które pomogą staroście, by „żyło mu się lepiej” – komentowali wtedy opozycjoniści.
Nieoficjalnie na korytarzach starostwa wtedy powtarzano, że Konrad Imielski, czyli doradca starosty Krupy może mieć przełożenie między innymi na Krzysztofa Nowaka dyrektora Wydziału Nadzoru Prawnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Radny z Zawiercia Imielski wielokrotnie w nieformalnych rozmowach chwalił się swoimi wpływami, nie tylko w zawierciańskim SLD, ale w całym województwie, a na jednej sesji Rady Miejskiej w Zawierciu kazał się nawet nazywać „wojewodą”. Jedno jest pewne nadzorowanie, czy doradzanie, to trudna praca.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze