(Zawiercie) 7 sierpnia w Urzędzie Miejskim w Zawierciu odbyła się sesja nadzwyczajna. Na nieplanowane obrady nie wysyłano zaproszeń gościom. Nie poinformowano także mediów. Zwołane nieco po kryjomu zebranie Rady Miejskiej w Zawierciu zaowocowało m.in. odrzuceniem 155 złożonych uwag i przyjęciem nowego studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta. Odrzucenie jednego z wniosków na łopatki może rozłożyć biznes rodziny Górskich. Załamana kobieta w sali sesyjnej błagała o zmianę decyzji. Władze miasta i radni NAW, SLD i PiS pozostali jednak niewzruszeni.
PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI
Nikomu z radnych nie wyjaśniono, dlaczego tak ważna dla miasta uchwała podejmowana jest w trybie nadzwyczajnym. Zwyczajowo w lipcu robiona jest przerwa w obradach. Jeszcze w czerwcu radni dopytywali przewodniczącego Rady Miejskiej Edmunda Kłóska, czy w okresie wakacyjnym może zostać zwołana nieplanowana sesja. Wówczas planów takich nie było.
- Z czego wynika nadzwyczajny charakter sesji? Bo radna Mićka próbowała na poprzedniej sesji dopytać jak wygląda harmonogram sesji, bo to pozwala wszystkim radnym planować odpowiednio swój czas. Wtedy przewodniczący podawał, że następna sesja będzie w normalnym trybie. Nie było żadnej informacji, że planujemy dodatkową sesję. Dzisiaj jak przeglądamy te materiały, nie widać nadzwyczajnego charakteru sesji. Proszę, by pan prezydent określił swoje stanowisko i wskazał nam, co nas goni, że niezaplanowaną sesję dziś robimy w sposób nietypowy – pytał radny Mirosław Mazur.
Na to pytanie radny nie usłyszał jednak żadnej odpowiedzi. O przyczyny zwołania nieterminowego posiedzenia dopytywała więc także radna Ewa Mićka.
- Również nie rozumiem, z czego wynika nadzwyczajność tej sesji, bo nie gonią nas terminy z tego co się orientuję. Mogliśmy to równie dobrze procedować w trybie normalnej sesji (która odbędzie się już 28 sierpnia – przyp. red.). Ja już wiele razy zgłaszałam, że procedowanie nad tym projektem(chodzi o studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta – przyp. red.) jest dla mnie skandaliczne. Przykładem na to niech będzie dzisiejsza komisja, kiedy już po zamknięciu obrad przypomniało się, że trzeba jeszcze zaopiniować projekt studium. Ja się na to nie zgodziłam, bo nie było tego w porządku, ale panowie stwierdzili, że i tak zrobią, co będą chcieli, wiec rozszerzyli porządek o opinię nad projektem studium – mówiła oburzona Mićka.
BEZDYSKUSYJNA DYSKUSJA
To właśnie uchwała w sprawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego wywołała najwięcej emocji. Do projektu studium, czyli dokumentu, który określa politykę przestrzenną gminy, mieszkańcy wnieśli uwagi. Aż 155 z nich prezydent odrzucił. Nad nieuwzględnionymi uwagami głosowali także radni. Jeszcze przed przystąpieniem do głosowania, przewodniczący poinformował, że jeśli pojawią się jakieś pytania odpowie na nie Piotr Fogel - główny projektant Instytutu Gospodarki Przestrzennej i Mieszkalnictwa, który przygotowywał studium. Po chwili jednak przewodniczący dodał: - Pytania będą po przegłosowaniu uwag, bo ja będę pytał jeszcze, jakie państwo mają uwagi.
W odpowiedzi na to do przewodniczącego zwrócił się radny Mirosław Mazur.
- Z tego co słyszałem członkowie merytorycznej komisji dzisiaj się spotkali. Nie było dyskusji wśród radnych. Mam tutaj duże wątpliwości. Nie uzyskałem odpowiedzi na moje poprzednie pytanie - z czego wynika nadzwyczajny charakter tej sesji? Panie przewodniczący może i dba pan o formalności, żeby było to zgodne z prawem, ale kłóci się to z dobrym obyczajem i praktyką. A przede wszystkim z daniem możliwości radnym - w szczególności merytorycznej komisji - normalnej pracy nad tym dokumentem. Jeżeli przyjmowanie, bądź odrzucanie uwag, to są kompetencje prezydenta, to teraz pytanie, w jakiej roli my jesteśmy tutaj postawieni? Czy mamy potwierdzić jakieś rzeczy – użyję tego słowa celowo- niewygodne dla pana prezydenta? Znaków zapytania jest sporo i myślę, że panie przewodniczący dobrze byłoby się zastanowić i być może zmienić sposób procedowania tej uchwały – sugerował Mazur.
- Panie przewodniczący usłyszałam od pana, że najpierw będziemy głosować uwagi negatywnie zaopiniowane przez pana prezydenta, a dopiero potem rozpocznie się dyskusja. Wydaje mi się, że powinno być odwrotnie. Najpierw powinniśmy kontynuować dyskusję. Jeśli my zaopiniujemy te uwagi, jaki będzie miała sens dyskusja nad nimi? Proszę się zastanowić – dodała radna Mićka.
- Odwrócona jest kolejność panie przewodniczący. Najpierw się proceduje, a dopiero potem głosuje, bo my dziś nie wiemy nad czym głosujemy – złościli się radni.
- Głosujemy nad uwagami. Mieliście państwo dwa tygodnie – mówił przewodniczący.
- Kogo mieliśmy spytać o te uwagi? Przecież dopiero dzisiaj mamy możliwość spotkania się z projektantem i przedyskutowania tego. Mamy też szansę zapytać pana prezydenta, dlaczego się nie zgadza z tymi uwagami. Chcemy poznać stanowisko pana prezydenta, bo jeżeli się nie zgadza, to może ma ważne powody - prosili o wyjaśnienie radni opozycji.
Dość dosadnie swoją opinię na temat braku wyjaśnień ze strony władz miasta, wyraził radny Mazur.
- Macie państwo większość na tej sali, możecie dowolną bzdurę uchwalić, ale tak się nie robi – skomentował M. Mazur.
Aby zapobiec takiemu scenariuszowi z wnioskiem formalnym wystąpiła radna E. Mićka, prosząc, by najpierw przewodniczący ogłosił dyskusję nad poszczególnymi uwagami do studium, a dopiero potem rozpoczął głosowanie. Wniosek radnej – tak jak to ma miejsce zazwyczaj wobec propozycji radnych z klubu PO, został odrzucony. Tym razem tylko 10 głosami.
- O czym mamy potem dyskutować jak najpierw to przegłosujemy? – pytał w zaistniałej sytuacji Mazur.
Bez dyskusji radni głosowali, więc za odrzuceniem kilku pierwszych uwag.
- Zapytam po głosowaniu, będziecie mogli zadawać tyle pytań, ile chcecie – mówił Kłósek.
- Jak my przegłosujemy, to potem nie mamy już wpływu na to. Nie będzie o czym dyskutować – włączyła się do wymiany zdań Ewa Paluchowska.
Dopiero po tym przewodniczący zechciał pytać radnych czy mają pytania do odrzuconych przez prezydenta uwag.
- To od początku tak powinno wyglądać panie przewodniczący. Pan się pogubił – mówił Mazur
- Nie, to pan się pogubił – odpowiedział Kłósek.
Spośród obecnych radnych w sprawie 155 uwag, które odrzucił prezydent pytania miała tylko radna Ewa Mićka.
- Skoro nie wyszliśmy, wypada brać udział w całym tym cyrku – stwierdziła przed przystąpieniem do zadawania pytań radna.
DOMY ZAMIAST PARKÓWI OGRÓDKÓW DZIAŁKOWYCH
Jedna z uwag, która podpisana została przez 82 mieszkańców dotyczyła objęcia ochroną konserwatorską osiedla Warty oraz dezaprobaty przeznaczenia skweru pod budownictwo mieszkaniowe, usługi, garaże, czy drogi. Za odrzuceniem tej uwagi było 14 radnych.
– W planie zagospodarowania jest to zieleń parkowa – wyjaśnił Fogel.
- Teraz będzie można tam budować? – pytała Mićka.
- Jeżeli będzie zmieniony plan zagospodarowania, to tak – odpowiedział projektant.
Ponieważ plan zmieniany jest na podstawie studium, na terenie parku w dzielnicy Warty prawdopodobnie powstaną budynki. Podobnie sytuacja przedstawia się na terenach Rodzinnych Ogródków Działkowych „Metalowiec”.
CZY GÓRSCY STRACĄ WSZYSTKO?
Jeden z wniosków do projektu studium złożyła rodzina Górskich, która prowadzi warsztat blacharsko – lakierniczy przy ul. Kamiennej w Zawierciu. Oznaczenie działki, na której prowadzona jest działalność, w nowym opracowaniu będzie funkcjonowała jako WMM – tereny wielofunkcyjne z dominacją zabudowy zagrodowej i mieszkaniowej jednorodzinnej. Rodzinie zależało natomiast by teren ten zakwalifikowano jako AGU, czyli teren aktywności gospodarczej.
- Są to różne oznaczenia i różne konsekwencje zapisów w studium. Pani prowadzi działalność gospodarczą. Jeżeli ten zapis pana prezydenta spowoduje to, że pani będzie musiała działalność zamknąć, to może byśmy się zastanowili nad tym czy tę uwagę odrzucać czy nie –zasugerowała Ewa Mićka.
–Studium nie jest dokumentem, który nakazuje zamykanie jakichkolwiek firm. W Studium określa się kierunki i sposób zagospodarowania przestrzennego. Jeśli ten dokument zostanie przyjęty nie oznacza to, że pani ma zlikwidować działalność. Być może za jakiś czas będzie opracowywany nowy plan zagospodarowania przestrzennego, wtedy pojawiają się zapisy, nawiązujące do studium, ale równocześnie respektujące stan istniejący – wytłumaczył Fogel.
W czasie obrad głos zabrała też sama zainteresowana.:
-Od 1997 roku prowadzimy działalność. Ja wylądowałam w kolegium odwoławczym, w sądzie administracyjnym i wyraźnie mi powiedziano, że była to tylko decyzja prezydenta zezwalająca nam na prowadzenie działalności. Ja się sądzę od wielu lat i chodzę i czyszczę klamki w urzędzie, po to żeby dopiąć ten zapis „AGU”. W obecnej sytuacji byłby zapisem, który zezwala nam na prowadzenie i umożliwia nam działalność bezpieczną. A działalność w zapisie WMM warsztat jest działalnością niebezpieczną i możemy być zamknięci. Ja się pytam, kto na dzień dzisiejszy ma tyle pieniędzy, żeby wrzucić je w warsztat, a potem go zamknąć? My nie mamy! Ja mam 1000 zł emerytury za 35 lat pracy. Non stop jesteśmy na kredytach. Pan zna ten problem i po sąsiedzku znajomemu prezydenta pozwolono na otworzenie, a ja musiałam wylądować w sadzie administracyjnym. Czy tak są traktowani obywatele miasta? –pytała przewodniczącego wyraźnie zdenerwowana Barbara Górska.
- Pani Górska proszę usiąść!- uspokajał kobietę przewodniczący Kłósek.
- Pan wie dobrze, że ten zapis AGU byłby zapisem na bezpieczną kontynuację. Dlaczego mi pan w urzędzie powiedział, że mam zmienić miejsce zamieszkania? Dlaczego mi tak nie powiedziano 30 lat temu, kiedy nie było drogi i chodziłam w gumiakach, bo nie było nic? – pytała zrozpaczona kobieta.
Jak wytłumaczył projektant, zmiana przeznaczenia terenu związana jest z zamiarem minimalizacji potencjalnych konfliktów związanych z istniejącą zabudową.
– Jeżeli mamy w otoczeniu zabudowę jednorodzinną nie pakujmy do środka zabudowy usługowej. Zabudowa usługowa o symbolice AGU pozwala na dopuszczanie inwestycji, które mogą oddziaływać na środowisko w sposób znaczny, czyli też na sąsiadów. Zapisy, które są w studium umożliwiają również realizację tej funkcji, o której pani mówi. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że kwestie związane ze studium są trudne i trudno się dziwić, że mieszkańcy tak reagują, bo boją się co się będzie działo w ich otoczeniu, ale od tego jestem, żeby to wyjaśnić – przekonywał Fogel.
Wyjaśnienia te przekonałyby wszystkich, gdyby nie zasadnicze pytanie, które zadała radna Mićka. To właśnie o tę sprawę tak denerwowała się rodzina prowadząca warsztat przy ul. Kamiennej.
- Na prowadzenie takiej działalności wydawane są pozwolenia. Czy jeżeli wygaśnie takie pozwolenie, pani będzie mogła się starać o następne? – pytała Ewa Mićka.
Jeśli w planie miejscowym przygotowanym na podstawie studium będzie dopuszczenie tej funkcji, kontynuacja działalności będzie możliwa.
-Jeśli zostanie to przeoczone lub w sposób celowy radni podejmą decyzję, że wycinamy wszystkie funkcje uciążliwe z tego terenu, to wtedy tego nie będzie – wyjaśnił projektant.
Wynika z tego, że jeżeli do odnowienia koncesji będzie wymagana zgodność z planem zagospodarowania, a plan będzie zakładał inne przeznaczanie terenu, to wtedy działalność nie będzie mogła być kontynuowana.
- Jednocześnie w studium nie możemy zakładać, że mieszkańcy nie będą dbali o swoje interesy. Trzeba zachęcać ich do tego, żeby kontrolowali wszelkie kwestie związane ze zmianą planu zagospodarowania przestrzennego – dodał Fogel.
Za odrzuceniem uwagi złożonej przez panią Górską zagłosowało 14 radnych.
JEDNI DZIĘKOWALI, INNI PROTESTOWALI
- Dla mnie patrząc na to z boku, był to rodzaj pewnego przedstawienia. Bardzo przepraszam, nie głosowałam nad poszczególnymi uwagami, bo uważam że procedowanie nad nimi było naganne. Uważam, że nie powinno się to odbywać tak. Pan prezydent, który był pomysłodawcą zwołania sesji nadzwyczajnej nie wyjaśnił nam, dlaczego ta sesja zwołana była w trybie nadzwyczajnym. Będę opowiadała się za tym, żeby tej uchwały nie uchwalić. Oczywiście mam świadomość tego, że mój głos w tej sytuacji nie będzie wiele znaczył, ale będzie to mój protest przeciwko temu jak to wszystko było procedowane – mówiła jeszcze przed przystąpieniem do głosowania rana Mićka.
Uchwała w sprawie studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta została przyjęta 13 głosami. Przeciwko była Ewa Mićka, a Małgorzata Machura wstrzymała się od głosu.
– Chciałem przypomnieć, że jedną z ostatnich uchwał, jaką podejmowaliśmy w poprzedniej kadencji, to była uchwała dotycząca tego, co się nazywa zagospodarowaniem przestrzennym miasta. Wiedzieliśmy o tym, że jest bardzo dużo uwag, które zostały złożone późno i nie zostały uwzględnione i decydowaliśmy wtedy, że w dalszym ciągu na tej sali będziemy dyskutować. Dzisiaj możemy mówić o nowym dokumencie, który moim zdaniem jest bardzo dobry. Myślę, że teraz ci, którzy czekali na zmiany - i których uwagi były zasadne - będą zadowoleni z tego, iż będą mogli swoje zamierzenia inwestycyjne na terenie naszego miasta realizować –wygłosił po przyjęciu uchwały radny Konrad Imielski.
Głos zabrał także wiceprezydent Wojciech Mikuła, jedyny z prezydentów, który pozostał na sali:
– Wszystkich uwag, wszystkich wniosków nie da się uwzględnić, bo się nawzajem wykluczają. Polityka przestrzenna miasta musi być jakoś ukierunkowana, a my wszyscy mamy swoje spojrzenia, które niejednokrotnie są niezgodne z polityką miasta. Ta praca jest bardzo ciężka –wyznał Mikuła.
Justyna Banach - Jasiewicz
Napisz komentarz
Komentarze