(Zawiercie) Trwa koszmar ludzi mieszkających przy ulicy Stefania w Zawierciu. W okolicy unosił się odór nie do wytrzymania. Szczególnie po ulewnym deszczu przejście suchą nogą po ulicy nie było możliwe. Na drodze rozlewały się fekalia, można tu było znaleźć zdechłe szczury, zużyty i rozmoczony papier toaletowy, podpaski, stare prezerwatywy. Szerzej tę skandaliczną sytuację opisywaliśmy w numerze 29 Kuriera Zawierciańskiego. Po naszej interwencji władze miasta obiecały pomoc. Wtedy pojawiło się niedowierzanie.
- Przy ulicy Stefania wyremontowany zostanie chodnik, odcinek jezdni oraz kanalizacja deszczowa. Jezdnia o powierzchni 900 metrów kwadratowych wykonana zostanie z nawierzchni asfaltowej. Chodniki i wjazdy do posesji wyłożone zostaną kostką brukową. W zakresie spraw związanych z kanalizacją, zakres robót obejmie: wpusty uliczne 500 mm (5 szt.), cztery studnie kanalizacyjne 1200 mm, kolektor główny oraz przykanaliki. Wykonawcą tych prac będzie wyłoniona w przetargu firma z Poczesnej „Pol-Bruk”. Wartość inwestycji wynosi przeszło 313 tysięcy złotych. Prace remontowe powinny zakończyć się do końca października tego roku – informuje Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu.
Zdaniem niektórych mieszkańców taka inwestycja jest bardzo potrzebna, ale może nie rozwiązać wszystkich problemów. – Chodzi o remont bardzo krótkiego odcinka, tymczasem problem tkwi w różnicy poziomów miedzy ulicą Stefania i nasypem kolejowym, bo rura odprowadza ścieki przez ten właśnie nasyp do ulicy 11 Listopada – martwią się ludzie.
TO BYŁ PRAWDZIWY HORROR!
Okoliczni mieszkańcy najbardziej zawsze bali się zagrożenia epidemiologicznego. Dzieci nie opuszczały swoich placów. W czasie mokrym nikt bez gumiaków wyjść się nie odważył. Po ulewnych deszczach na ulicy można było znaleźć wszystko, to co ludzie wyrzucają do ubikacji.
Sytuacja powtarzała się przez kilka lat, praktycznie po każdej większej burzy, czy ulewie.
- To powinno być chociaż dezynfekowane, a nie pobieżnie ogarnięte. Wiele ludzi podłączonych jest deszczówką do kolektora sanitarnego i po większej burzy pojawia się problem. Te wielkie i metalowe pokrywy na ulicy w czasie opadów wybija do góry – mówił w ubiegłym miesiącu jeden z mieszkańców.
- Do tej pory śmieci były zmiatane na kupki, albo zbierane łopatami i wrzucane w chaszcze rosnące obok – wspomina pani Longina Adamus.
Jeden głównych kanałów był niedrożny. I tak od bardzo dawana mieszkańcy zmagali się ze smrodliwym problemem. Fekalia zalewały między innymi posesję Krzysztofa Pasztetnika. Sytuacja na ulicy była nie do wytrzymania. Trudno było nie zwymiotować przechadzając się wzdłuż Stefanii. Trudno mówić o komforcie, kiedy na podłożu utrzymuje się kilkucentymetrowa warstwa gnoju z dodatkiem zużytych produktów higienicznych.
Najgorzej jest, gdy słońce przypieka, wtedy zapach niemiłosiernie przeszkadza, szczególnie, gdy ulica nie jest do końca wysprzątana. Woń roznosi się daleko i trudno od niej uciec. Ostatnio czyszczeniem kanałów zajęły się zawierciańskie wodociągi.
- Śmierdzieć jeszcze śmierdzi, ale cały czas trwają jakieś prace i być może z tego to wynika. Wodociągi czyściły kanały na posesjach. Z mojego kolektora wyciągnięta została cała masa nieczystości i gnoju. Jak skuteczne były te prace okaże się dopiero po większym deszczu. Cieszę się jednak z podjętej przez urząd decyzji o budowie chodnika i kanalizacji, tylko dlaczego wyremontowany zostanie jedynie tak krótki odcinek - przyznaje jedna z kobiet mieszkająca przy zalewanej ulicy. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze