(Ciągowice) To prawdziwy horror, tak o życiu przy ulicy Sienkiewicza w Ciągowicach mówią mieszkańcy. Przy drodze nie ma chodników, a codziennie przejeżdżają tędy ciężkie samochody. Tiry praktycznie zniszczyły całą nawierzchnię. Zdenerwowani mieszkańcy zaczęli wysyłać pisma do zarządcy ulicy, czyli do Powiatowego Zarządu Dróg w Zawierciu. Skala niezadowolenia jest coraz większa. – Będziemy walczyć o normalne życie – przyznaje ze zdenerwowaniem Andrzej Juruć, który ma dom przy feralnej ulicy.
Huk przejeżdżającego ciężkiego sprzętu jest ogromny. – Szłam kiedyś naszą ulicą do domu i musiałam uciekać do rowu, tak nie da się funkcjonować – opowiada jedna z kobiet. Mieszkańcy już dawno prosili, aby na drodze ograniczyć tonaż przejeżdżających samochodów. Do tej pory bez skutku. Ulica Sienkiewicza na pewnym odcinku przechodzi w drogę nieutwardzoną i ten fragment drogi jest najbardziej niszczony. Do jednej z działek przy nieutwardzonym odcinku ulicy dowożony jest gruz.
- Codziennie samochody ciężarowe (tzw. wanny) o tonażu kilkudziesięciu ton jeżdżą po tej drodze. Asfalt, który został położony do końca strefy zabudowań został zniszczony. W miejscu, do którego dojeżdża ciężki sprzęt nie ma już drogi asfaltowej, a jest droga polna. Występuje tam duży spadek terenu i w okresie opadów atmosferycznych, kiedy grunt jest namoknięty samochody ciężarowe jeżdżąc tam tworzą głębokie koleiny i dodatkowo w drodze powrotnej na kołach wywożą masę błota i gliny, która jest rozjeżdżana po ulicy. Grunt w tej okolicy jest mało stabilny (glina), podmokły i taka ilość samochodów, o takim tonażu całkowicie niszczy dojazd do naszych posesji – komentuje Juruć.
BOJĄ SIĘ, ŻE DOJDZIE DO TRAGEDII
Dodatkowo mieszkańcy wskazują, że pod drogą są instalacje wodociągowe i gazowe przechodzące z jednej strony drogi na drugą: – Instalacje te nie są już pierwszej młodości, a droga wydaje się zbyt wyeksploatowana, co może spowodować awarię i doprowadzić do tragedii – wskazuje A. Juruć.
Tiry przez ulicę Sienkiewicza jeżdżą przez cały dzień. – Niektóre z nich przewożą po 40, 50 ton gruzu. Droga się rozchodzi. Nie byłoby tragedii, gdyby chodziło tylko o drogę, ale obok niej idą również media. Jeżeli coś się stanie, to kto powie „przepraszam”? – pyta jeden z mężczyzn.
Obładowany gruzem sprzęt często przejeżdża powiatową drogą. Rozjeżdżona ulica, cóż nie stanowi najlepszej wizytówki dla powiatu.
- Asfalt się zapada. Chcemy zatrzymania ciężkich samochodów. Ta droga nie jest przystosowana, do takiej eksploatacji – mówi Andrzej Janicki.
Napięcie jest coraz większe. Ludzie się denerwują, bo mają już dość hałasu i życia obok zdewastowanej drogi.
- Nawierzchnia ma grubość 3 lub 4 centymetrów. Nie ma odpowiedniej podbudowy. Tu było kiedyś jedno wielkie bagno. Nikt nie jest nami zainteresowany. Obiecano nam spotkanie z przedstawicielem PZD. Do tej pory nikt u nas się nie pojawił – skarżą się ludzie mieszkający przy powiatowej drodze.
Jak wyliczają codziennie przejeżdża tędy po 30 lub 40 tirów, które niszczą drogi. - To jest prawdziwy horror – mówi pani Ewelina Pałęga i Sonia Skręt.
Większość mieszkańców nie liczy na pozytywne rozwiązanie w sprawie.
- Proszę zobaczyć jak wyglądają pobocza – pokazuje ręką Bogdan Kulak.
PZD NIE WIDZI PRZESŁANEK
- Na tej drodze nie ma przepustu, nie ma mostu, nie da się zabronić normalnemu użytkownikowi korzystania z tej drogi – wskazywał Andrzej Gumułka z PZD.
W sprawie ludzi, którzy mieszkają przy ulicy interweniował między innymi powiatowy radny Konrad Knop.
- Rozmawiałem w tej sprawie z dyrektorem PZD Marianem Gajdą i obiecał pomóc mieszkańcom – mówi radny.
My także udaliśmy się na spotkanie z dyrektorem. Pytaliśmy: kiedy rozpocznie się remont ulicy Sienkiewicza w miejscowości Ciągowice, czy w najbliższym czasie planowane jest wstawienie w tym miejscu dodatkowego oznakowania zabraniającego wjazdu pojazdom ciężarowym. Chcieliśmy wiedzieć, jakie kroki zostaną podjęte, aby zapobiec dalszemu niszczeniu drogi, ile będzie kosztowała naprawa ulicy i kto za nią zapłaci?
- Podjęliśmy decyzję, że wprowadzimy ograniczenie do 8 ton, jeżeli chodzi o samochody przejeżdżające tą drogą. Chodzi o odcinek ulicy, gdzie nie ma już asfaltu – mówi dyrektor PZD Marian Gajda.
Droga ma zostać wyremontowana dopiero na wiosnę. Póki co nie ma co liczyć, że w warunkach zimowych kondycja ulicy zostanie poprawiona. – Na dzień dzisiejszy nie da się nic tam zrobić – dodaje Gajda.
Mieszkańcy czekają na rozwiązanie ich problemu. Znak ograniczający tonaż ma zostać wstawiony w najbliższym czasie. – Mamy nadzieję, że to pomoże mieszkańcom, jednak sytuację będziemy monitorować – dodaje dyrektor.
Stan nawierzchni jest w katastrofalnym stanie. Ma się to zmienić, bo po wstawieniu znaku zakazu w miejscu, gdzie kończy się utwardzona droga, tiry nie będą mogły dojechać do działek, na których składowany jest gruz.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze