(Szczekociny) W styczniu ubiegłego roku Polską wstrząsnęła informacja o możliwości zanieczyszczenia słodyczy wyprodukowanych przy użyciu mleka z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej „Rokitnianka” ze Szczekocin. 16 stycznia 2013r. w fabryce słodyczy „Magnolia” w Lubsku w mleku ze Szczekocin odkryto różowe granulki przypominające trutkę na szczury. Badania toksykologiczne wykazały, że substancja ta to środek gryzoniobójczy (bromadiolon). Z polskiego, ale i zagranicznego rynku wycofano kilka ton produktów. Po niespełna roku umorzono śledztwo w tej sprawie. Winnych nie udało się odnaleźć.
16 stycznia ub. r. w fabryce słodyczy „Magnolia” w Lubsku w worku z mlekiem wyprodukowanym przez Okręgową Spółdzielnię „Rokitnianka” ze Szczekocin odkryto różowe granulki, które okazały się być trutką na szczury.
- Na podstawie opinii toksykologa ustalono, że granulat zawiera mieszankę chemiczną, która dokładnie nazywa się bromadiolon. Jest to substancja toksyczna, która zalicza się do środków gryzoniobójczych. Biegły stwierdził także, że stężenie bromadiolanu w zabezpieczonym materiale nie zagraża zdrowiu lub życiu ludzi – informował jeszcze w ubiegłym roku Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Mimo to sprawa błyskawicznie obiegła nie tylko Polskę, ale i niektóre kraje Europy . O incydencie poinformowano nawet Komisję Europejską. Towary wskazane przez sanepid wycofały również sieci Tesco i Kaufland.
- Powiatowy Lekarz Weterynarii w Zawierciu podjął czynności administracyjne w OSM „ Rokitnianka”. W toku prowadzonych czynności m. in. poddano analizie cykl produkcyjny mleka w proszku, procedury deratyzacyjne oraz przechowywanie produktu gotowego w mleczarni – powiedziałam nam wówczas Beata Kowalewska z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Katowicach.
TROP PROWADZIŁ DO SZCZEKOCIN
W toku tego postępowania powołano biegłego z zakresu mechanoskopii (zajmującego się identyfikowaniem narzędzi użytych przy popełnianiu przestępstwa).
- Z jego opinii wynika, że ślady pozostawione na fragmentach opakowań trutki na gryzonie, którą ujawniono w workach zabezpieczonych w Lubsku, mogły powstać w wyniku kontaktu tych elementów z urządzeniem stanowiącym element linii produkcyjnej służącej do produkcji mleka w proszku w Spółdzielni w Szczekocinach. Biegły jednocześnie wykluczył, że te ślady mogły powstać w skutek kontaktu tych opakowań z elementami urządzeń linii produkcyjnej w Lubsku. W związku z tym prokurator przyjął tezę, że do zanieczyszczenia mleka doszło na terenie Spółdzielni Mleczarskiej w Szczekocinach – mówi prok. Ozimek.
W sprawie trutki na szczury przesłuchano ponad 20 osób. Zdaniem prokuratury, obecność trutki w mleku nie była przypadkiem. Na szczątkach opakowania trutki znaleziono ślady linii papilarnych.
- Sprawca działał celowo umieszczając opakowania trutki na gryzonie oraz samą trutkę w trakcie pakowania mleka w proszku do worków. Na fragmentach opakowań trutki ujawniono ślady linii papilarnych. Niestety biegły z zakresu daktyloskopii stwierdził, że nie nadają się one do badań. Przeprowadzono szereg czynności wykrywczych, przesłuchano szereg świadków - pracowników Spółdzielni w Szczekocinach, gdyż przyjęto taką tezę, że sprawcą tego przestępstwa może być pracownik pozostający w konflikcie z władzami tej firmy. Nie natrafiono jednak na ślady konfliktów czy sprawy dyscyplinarne. Nikt z pracowników nie miał wiedzy ani podejrzeń, kto mógłby być sprawcą – wyjaśnia prokurator.
31 grudnia 2013 r. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie umorzyła śledztwo. Decyzja ta nie jest prawomocna.
- Wszystkie firmy, które czują się pokrzywdzone w tej sprawie – w tym również Spółdzielnia w Szczekocinach - mają prawo złożyć zażalenie do sądu – podkreśla Ozimek. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze