Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 15:22
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

ZOSTAŁAM ZWOLNIONA ZE SZPITALA, BO CHOROWAŁAM NA RAKA…

(Zawiercie) Małgorzata Cesek ma 38 lat. Od 13 lat jest pielęgniarką, która niesie pomoc chorym ludziom. Kobieta od 2006 roku pracowała w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu. Nie może zrozumieć tego, w jaki sposób została potraktowana. Los sprawił, że pani Małgorzata sama zachorowała na raka. Jak twierdzi, wtedy dyrekcja postanowiła się jej pozbyć. – Mój mąż również stracił pracę. To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Od czterech lat jesteśmy rodziną zastępczą dla obecnie 8-letniego Grzesia. Traktujemy go jak własne dziecko – przyznaje pielęgniarka.
Podziel się
Oceń

(Zawiercie) Małgorzata Cesek ma 38 lat. Od 13 lat jest pielęgniarką, która niesie pomoc chorym ludziom. Kobieta od 2006 roku pracowała w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu. Nie może zrozumieć tego, w jaki sposób została potraktowana. Los sprawił, że pani Małgorzata sama zachorowała na raka. Jak twierdzi, wtedy dyrekcja postanowiła się jej pozbyć. – Mój mąż również stracił pracę. To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Od czterech lat jesteśmy rodziną zastępczą dla obecnie 8-letniego Grzesia. Traktujemy go jak własne dziecko – przyznaje pielęgniarka.


 

W środowisku medycznym była szanowanym pracownikiem. Teraz nie wie, jak będzie wyglądało jej życie.

 

- Byłam zatrudniona jako starsza pielęgniarka w poradni onkologicznej, poradni opieki paliatywnej, poradni chorób sutka (podciągniętej do poradni chirurgii ogólnej) oraz pracowni biopsji cienkoigłowej. Moja praca według mnie i pacjentów, którzy bardzo mnie lubili i lubią nadal przebiegała bez zarzutów. Starałam się wspólnie z moją koleżanką stwarzać takie warunki, aby pacjenci byli zadowoleni i tak było – wspomina kobieta.

 

W pracy, jak zaznacza, nie zawsze było łatwo. – Jedna z koleżanek tak naprawdę sama umeblowała pomieszczenia, w których pracowałyśmy. Rzeczywistość w zawierciańskim szpitalu czasem nas przerastała. Z czasem zaczęło brakować sprzętu medycznego tj. rękawiczek, pojemników na zużyte igły, igieł, strzykawek itp. Zgromadzony zapas wyczerpałyśmy, a zapotrzebowanie pisane na drukach trzeba było powtarzać telefonicznie. Mimo wszystko nie dostawałyśmy tyle sprzętu, ile przysługuje w danym miesiącu. Łatwym sposobem chciano doprowadzić abyśmy pracowały w jednych rękawiczkach przy kilku pacjentkach. Pojemnik na zużyte igły powinien być wymieniany  co 24 godziny,  a dostawałyśmy jeden na miesiąc. I tak musiałyśmy z koleżanką chodzić na tzw. „pożyczki” na inne oddziały, które też za wiele nie miały – zdradza problemy z jednorazowym sprzętem na oddziałach Małgorzata Cesek.

 

 

Jakiś czas temu dyrektorka szpitala Małgorzata Guzik przekonywała powiatowych radnych, że w lecznicy nie ma problemów ze sprzętem. Radny Jan Zamora pytał wtedy, czy to prawda, że w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu brakuje podstawowych rzeczy niezbędnych do funkcjonowania oddziałów: igieł jednorazowych, rękawiczek, leków.

 

 

- Nie ma takiej sytuacji, nigdy nie było, że w szpitalu brakowało sprzętu. Na bieżąco mamy dostawy do szpitala, na bieżąco jest zaopatrywana apteka i na bieżąco jest również zaopatrywany magazyn. Jeżeli chodzi o leki, to może się zdarzyć taka sytuacja, że lekarz wypisuje jakiś antybiotyk, którego w tym momencie brakuje. Są jednak odpowiedniki. Zmieniliśmy politykę wydawania zarówno leków jak i sprzętu jednorazowego użytku. Uprzednio leki były wydawane raz na miesiąc. Ponieważ te leki, sprzęt jednorazowy ginęły na oddziałach wprowadziliśmy limity. Wydajemy właściwie codziennie na oddziały sprzęt – komentowała dyrektorka Małgorzata Guzik.

 

 

OD CHOROBY SIĘ ZACZĘŁO…


Małgorzata Cesek w marcu ubiegłego roku trafiła do kliniki w Katowicach po stwierdzeniu guza jajnika prawego. Diagnoza była wstrząsająca. Kobieta przeszła operację. Wynik histopatologii był jednoznaczny.

 

- Po wizycie u onkologa rozpoczęłam chemioterapię. W tym czasie od 7.03.2013 roku do 4.09.2013 roku, przebywałam na L4. Chemioterapię zakończyłam 27 sierpnia i musiałam dojść do siebie. Nie miałam włosów. Czasami psychika siadała, ale złożyłam wniosek do ZUS-u o świadczenie rehabilitacyjne. Przyznano mi je na okres 12 miesięcy (od 5 września 2013 roku do 31 sierpnia 2014). Z chwilą otrzymania wniosku udałam się do kadr. Miałam okazję rozmawiać z kadrową. Poinformowałam ją o wszystkim. „Po co nam taki pracownik?” – usłyszałam z jej ust – mówi zrozpaczona kobieta.

 

Pielęgniarka planowała przerwać świadczenie rehabilitacyjne, by nie stracić pracy. Chciała wrócić na swoje stanowisko w grudniu ubiegłego roku.

 

- Gdy 23 grudnia 2013 otrzymałam informację o rozwiązaniu umowy o pracę podcięło mi nogi. Pani dyrektor M. Guzik, jako przyczynę zwolnienia podała: niezdolność do pracy. Na jakiej podstawie tak stwierdziła?!!!! Nie rozmawiała ze mną, nie skierowała na badania ani też na komisję lekarską. Są osoby, które wróciły do pracy w szpitalu po 6 miesiącach chorobowego, a inne nawet po 2 latach. One nie zostały zwolnione – przyznaje z żalem pielęgniarka.

 

Pani Małgorzata przeszła dwie ciężkie operacje ginekologiczne. Jest po 8 zabiegach urologicznych. Mimo wszystko nie traci nadziei.

 

- Byłam, jestem i będę skłonna i chętna do podjęcia pracy w charakterze pielęgniarki, gdyż moja choroba jeszcze bardziej zbliżyła mnie do moich pacjentów. Teraz jeszcze lepiej wiem jak się czują i co przeżywają w chorobie – dodaje ze łzami kobieta.

 

DYREKCJA ODPOWIADA…

 

- W sprawie pracownika, o którego Pani pyta, zatrudnionego na stanowisku pielęgniarki, nastąpiło rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia, na podstawie art. 53 kodeksu pracy w związku z wyczerpaniem okresu pobierania wynagrodzenia i zasiłku chorobowego, który przekroczył w dniu 04.09.2013r. 182 dni – tłumaczy dyrekcja.


Podstawę stanowi brak zaświadczenia o zdolności do pracy. Zwolniona pielęgniarka przebywa obecnie na świadczeniu rehabilitacyjnym.

 

- Pracodawca ma obowiązek zapewnienia ciągłości świadczeń medycznych, a długotrwała nieobecność pracownika uniemożliwiła zapewnienie ciągłości świadczonych usług – dodaje Małgorzata Guzik.


Chociaż choroba pielęgniarki Małgorzaty Cesek się cofa, to kobieta pozostaje bez pracy.

 

ZWIĄZKI ZAWODOWE NIE SKŁADAJĄ BRONI

 

- W naszej ocenie rozwiązanie umowy o pracę z panią Małgosią Cesek jest krzywdzące, nieuzasadnione, a przede wszystkim narusza zasady współżycia społecznego, do których kształtowania pracodawca jest zobowiązany zapisami Kodeksu Pracy. Przepisy art.53 KP pozwalają pani dyrektor na takie działanie, ale jednak pozostawiają wybór drogi postępowania po stronie pracodawcy. Małgorzata Guzik w sposób bezwzględny korzysta z przepisu, nie wczuwając się w sytuację pracownika, dla którego ta decyzja może być przysłowiowym gwoździem do trumny. Pani Małgosia Cesek w okresie choroby była tylko „na stanie” szpitala. Szpital nie ponosi przecież kosztów, bo te leżą przy wypłacie zasiłku rehabilitacyjnego po stronie ZUS. Podsumowując: To bezwzględne i bezduszne zachowanie. Dla pani dyrektor ważniejsza jest biurokracja i statystyka niż jednostkowo pracownik oczekujący od innych pomocy i wsparcia w chorobie – mówi Krystyna Ptok, Przewodnicząca Zarządu Regionu Śląskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

 

Związek zawodowy stoi na stanowisku, że rozwiązanie umowy o pracę z pracownikiem po tak poważnych problemach zdrowotnych może negatywnie wpłynąć na przebieg procesu zdrowienia. – Obecne działania pracodawcy stawiają go w bardzo niekorzystnym świetle, nie tylko wobec pracowników szpitala – dodają związkowcy.

 

Monika Polak-Pałęga

 


ZOSTAŁAM ZWOLNIONA ZE SZPITALA, BO CHOROWAŁAM NA RAKA…

ZOSTAŁAM ZWOLNIONA ZE SZPITALA, BO CHOROWAŁAM NA RAKA…


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Mamy rok 2024, jak Pan (lub Pani) raczył odszukać w historii, bank działa od 1991r, to już 33 lata, czyli kilkadziesiąt. W dla liczb w przedziale 20-90 liczebniki główne wszystkie można nazwać, że to jest "kilkadziesiąt". Ale nie każdy, haha, to zrozumie. PozdrawiamyData dodania komentarza: 26.11.2024, 09:11Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: ha_haTreść komentarza: od kilkudziesięciu lat !!! hahaha... Bank Śląski jest u nas od 1991 r a ing od 1996... od kiedy to kilkadziesiąt?Data dodania komentarza: 25.11.2024, 13:53Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Pytający mieszkańcy to rynsztok ? Kim jest ten gość ?Data dodania komentarza: 24.11.2024, 08:24Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: Zdzichu z PKSTreść komentarza: Klatka schodowa i winda w szpitalu za milionów🫢To może pan Jorg poszuka jeszcze lekarzy. Myszy plotkują, że zaden lekarz dyzurujacy na OIOM nie zgodzi się na dyzury w Zawierciu nawet za podwójną ustawkę. Ciekawe dlaczego? 🤦Data dodania komentarza: 22.11.2024, 00:21Źródło komentarza: KTÓREMU Z RADNYCH NIE PODOBA SIĘ „TĘCZOWY PIĄTEK”?Autor komentarza: AntoninaTreść komentarza: Link do sierpniowej sesji z podsumowaniem przez Burmistrza Spyrę osób pytających i komentujących "porębską fuszerkę": https://esesja.tv/transmisja/56596/iii-sesja-rady-miasta-poreba-w-dniu-poniedzialek-26-sierpnia-2024.htm?fbclid=IwY2xjawGqe_hleHRuA2FlbQIxMAABHa763Pf-UB0IP7jKvX85vrHIGEj6BIU6VRn-eYwS-KEDoD2VFPrHsVLb-g_aem_fu2tMvmzUA76ESLBrZyoRw Godzina 11.25 lub 2 godzina 8 minuta sesji. Oceńcie to sami.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 09:26Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: JustinTreść komentarza: Po tej wypowiedzi Spyry można stwierdzić, że jak pojedzie do McDonalds to nie musi brać słomki do napoju, wyciągnie ją sobie z butów.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 08:11Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzienia
Reklama
Reklama