Przypomnijmy: Wojciechowski był pracownikiem starostwa zajmującym się m. in. przetargami, mieniem powiatu. Zeznawał w toczącym się od wiosny 2013 śledztwie, w którym badane są zarzuty ustawiania przetargów na budowę SOR (szpital powiatowy) i fałszowania dokumentacji budowy. Nieprawidłowości przy rozbudowie szpitala opisujemy od 3 lat. Od ponad roku toczy się formalne śledztwo w tej sprawie. Jednym z urzędników starostwa, który w śledztwie złożył zeznania obciążające innych pracowników, zamieszanych w aferę, a przede wszystkim niektórych członków Zarządu Powiatu, był właśnie Marcin Wojciechowski. Przyczyną jego zwolnienia - jak przeczytaliśmy w decyzji Starosty Rafała Krupy o wypowiedzeniu umowy o pracę z 23.XI 2013 - było rzekome „niewykonanie poleceń przełożonych i lekceważący stosunek do kierownik wydziału Martyny Bogusz”. 5 dni wcześniej kierownik Bogusz napisała do starosty Krupy pismo, w którym krytykuje postępowanie pracownika, w tym niewykonywanie obowiązków. Marcin Wojciechowski wszystkiemu zaprzeczył przed sądem: - Swoje obowiązki wykonywałem rzetelnie, zlecone zadania, których miałem rzekomo nie wykonać, wykonałem, co potwierdzają oficjalne dokumenty starostwa (nie załączył ich do akt sprawy).
- Nic tu nie mam, uzasadnienie niesłuszności pańskiego zwolnienia w pozwie to 2 linijki, żadnych dokumentów –wytknęła prowadząca rozprawę sędzia Grażyna Jaskulska.
- Nigdy nie otrzymałem pisemnych uwag negatywnych o mojej pracy –wyjaśniał Wojciechowski.
- A ustnie? –pytała sędzia.
- Tak. Otrzymałem polecenie zmiany propozycji stawek czynszowych w obiektach należących do starostwa, zgodnie z sugestiami Zarządu Powiatu –mówił Wojciechowski.
Gdy sąd rozpoczął słuchanie strony pozwanej, starosta Rafał Krupa początkowo zaprzeczył, aby istniała możliwość zawarcia ugody. Słuchany w charakterze strony, starosta wyjaśniał, dlaczego zwolnił pracownika. Wojciechowski – przypomnijmy - został zwolniony z pracy pod zarzutem nie wykonania materiałów dla Zarządu Powiatu dotyczących analizy stawek czynszowych w jednostkach podległych starostwu.
- Na temat tych stawek dyskutowaliśmy od roku. W połowie 2013 roku były, jak przypuszczam, pierwsze informacje o braku wywiązywania się pracownika z obowiązków służbowych - mówił Rafał Krupa.
- Komu Zarząd Powiatu wydał polecenie opracowania tych stawek? – pytała sędzia.
- Polecenie zostało wydane kierownikowi referatu, a ten ustnie zlecił wykonanie prac dalej –wyjaśniał starosta.
Na kolejne pytanie sądu, czy jednak możliwa jest ugoda w tej sprawie, starosta Rafał Krupa niespodziewanie zaproponował, że jest w stanie zgodzić się na wypłatę odszkodowania, jeżeli pracownik zrezygnuje z powrotu do pracy w starostwie, gdy pogodzi się ze zwolnieniem z pracy. Sąd ogłosił przerwę, aby Marcin Wojciechowski miał czas na zastanowienie, czy zawarcie ugody jest dla niego korzystne. Ostatecznie Wojciechowski zgodził się na odejście ze starostwa za odszkodowaniem, a starosta Rafał Krupa uniknął zapewnie bardzo dla siebie niewygodnych zeznań, jakie mieli w sądzie złożyć inni pracownicy starostwa, wezwani w sprawie na świadków przez Marcina Wojciechowskiego. Przed salą rozpraw czekali m. in. odwołany w ub. roku ze stanowiska wicestarosty Jan Grela, była sekretarka starosty, koledzy Wojciechowskiego z wydziału, którzy razem z nim opracowali, rzekomo niewykonane, analizy czynszów dla Zarządu Powiatu.
Dlaczego więc Marcin Wojciechowski przyjął ugodę? Szczerze mówiąc w przerwie rozprawy sami rekomendowaliśmy mu takie rozwiązanie. W toku przesłuchiwania stron wyszło na jaw, że do akt sprawy starostwo dołączyło wyciąg z Krajowego Rejestru Karnego, z którego wynika, że w 2009 roku Marcin Wojciechowski został ukarany grzywną za prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym. Czyn taki ulega zatarciu w rejestrze dopiero po 5 latach, choć ukarany, może wystąpić o wcześniejsze zatarcie skazania po upływie 3 lat, jeżeli w tym okresie nie popełnił innych przestępstw czy wykroczeń. Na pytanie sądu, dlaczego nie został zwolniony z pracy w 2009 roku (pracownik samorządowy nie może być karany), Wojciechowski wyjaśnił, że po ukaraniu go grzywną powiadomił o problemie ówczesnego Starostę Ryszarda Macha. Ten – jak zeznał Wojciechowski - zdecydował pozostawić go na stanowisku (choć nie było to zgodne z prawem, pracownik powinien być zwolniony – przyp. red.).
Proces Marcina Wojciechowskiego o przywrócenie do pracy mógł być bardzo ciekawy, a w skutkach niepewny, ale zapewne usłyszelibyśmy wiele interesujących zeznań na temat tego, co działo się w Starostwie Powiatowym w Zawierciu. Wojciechowski, który już rok temu mógł wystąpić do sądu w wnioskiem o wcześniejsze zatarcie skazania (grzywna z 2009 roku), najwyraźniej nie wiedział o tej szansie. Co ciekawe, o ukaraniu grzywną musiał też nie wiedzieć w listopadzie 2013 roku starosta Rafał Krupa. Wtedy nie musiałby szukać innych przyczyn dla zwolnienia niewygodnego pracownika, który śmiał składać obciążające zeznania w śledztwie o nadużycia w kierowanym przez Krupę Starostwie Powiatowym w Zawierciu.
Sprawa grzywny, ciągle ciążącej na Wojciechowskim powodowała jednak, że choć starosta podał w wypowiedzeniu inną przyczynę (zarzucił mu niewykonanie poleceń), nawet gdyby sąd uznał rację powoda i przywrócił go do pracy, starosta miałby prawo, a nawet obowiązek natychmiast go zwolnić ponownie. Ze względu na to, że nie przedawniła się grzywna nałożona na Marcina Wojciechowskiego w 2009 roku.
A TERAZ OFICJALNIE dla Urzędu Gminy w Irządzach, ewentualnie zawierciańskiej Policji:
Podczas rozprawy, składając wyjaśnienia jako strona pozwana, Rafał Krupa, Starosta Powiatu Zawierciańskiego potwierdził swoją tożsamość dowodem osobistym wystawionym przez Wójta Gminy Irządze. To ważne, bo z Irządzy starosta Krupa pochodzi, tam mieszkają jego rodzice. Ale sam starosta Rafał Krupa, co jest wiedzą powszechnie znaną, od dawna mieszka w Kroczycach. Historię jak skutecznie powiększył swoją działkę w Kroczycach - Okupne (powiat zawierciański wydał sporo pieniędzy na operację regulacji działki, sprzedanej później za 2690 zł) opisywaliśmy w ubiegłym roku w Kurierze Zawierciańskim. Choć starosta od dawna mieszka w nowym domu w Kroczycach, do tutejszej podstawówki od 3 lat chodzi jego córka, starosta do dzisiaj nie wypełnił obowiązku meldunkowego. Jeszcze do niedawna było to wykroczenie, karane karą ograniczenia wolności, grzywny lub nagany. Ale na szczęście dla Starosty nowelizacja Ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych z 2012 roku zniosła sankcję karną za niedopełnienie obowiązku meldunkowego (art. 147 Kodeksu wykroczeń został uchylony). Dalej jednak zgodnie z art. 10 Ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych starosta powinien zameldować się w Kroczycach po upływie 30 dni od momentu jak tam mieszka. Panie Starosto, 30 dni minęło setki dni temu! Choć za brak dopełnienia obowiązku meldunkowego nie grodzi już sankcja, to ciągle można być ukaranym grzywną za posługiwanie się meldunkiem fikcyjnym.
Napisz komentarz
Komentarze