(Zawiercie) Już nie mają sił. Policja w ich bloku często gości. Wszystko przez jedną z sąsiadek panią Alinę (przez miejscowych zwana Alicją), która wraz z synem nadużywa alkoholu. Mieszkańcy bloku przy ulicy Słowackiego 34 w Zawierciu opowiadają o swojej ciężkiej egzystencji, o walce o normalne życie. Boją się wychodzić na zewnątrz. Codziennie dochodzi tu do awantur, bijatyk, libacji. Z relacji lokatorów wynika, że sąsiadka rzuca nożami, przeklina, a nawet rozbiera się na widoku publicznym. Tu nikt nie czuje się bezpieczny oprócz patologicznej rodziny. Pogrążona w alkoholu kobieta sama potrzebuje pomocy. Być może nawet lekarskiej. Z desperacji karygodne zachowanie swojej sąsiadki pozostali mieszkańcy klatki zaczęli nagrywać. Filmy z awantur zostały opublikowane w internecie.
- Od piętnastu lat mamy melinę na drugim piętrze. Do tego dochodzi jeszcze awanturnictwo w pełnym zakresie. Sąsiadka ściąga całe „menelstwo” z Zawiercia. Do bitew dochodzi na klatce, w piwnicy, w jej mieszkaniu. Czuję się zagrożony, bo sąsiadka straszy, że wysadzi klatkę w powietrze, i że nas pozabija. Kobieta ciągle jest pod wpływem, już nawet nie alkoholu a denaturatu i z synem nie pozwala nam normalnie żyć. Wygrywamy kolejne sprawy w sądzie, a to kończy się jedynie dla pani Aliny mandatami i robotami publicznymi. Raz w tygodniu, a nawet dwa razy w tygodniu wzywamy policję w sprawie zakłócania ciszy nocnej – mówi jeden z mieszkańców Krzysztof Peroń.
Inni też się boją. Najbardziej o najmłodszych. W pobliżu mieszkania kobiety nie brakuje nieczystości. Mocz, kał i śmieci - to pozostałości po imprezach urządzanych na schodach.
- Jest tak agresywna, że dzieci to się boją wyjść z domu. Staramy się ich nie wypuszczać bez nadzoru – dodaje jeden z mężczyzn.
Policja jest tu bardzo często, ale jak zaznaczają mieszkańcy zwykle kończy się na postępowaniu mandatowym dla kobiety. - Dzisiaj też była policja, bo sąsiadka tak rozrabiała pod blokiem, że się nie dało wytrzymać – rzuca któryś z zebranych.
Uzależniona od alkoholu pani Alina jest agresywna, wyzywa i zaczepia pozostałych, spokojnych lokatorów bloku. - Przyjechałem kiedyś z pracy. Kobieta zaczęła wyzywać i szukać kamienia. Stwierdziła, że jak coś znajdzie, to mi zapierdo… - opowiada pan Krzysztof.
Wszyscy czują się zastraszeni. Zwana przez pozostałych „Alicją z krainy czarów” kobieta wprowadza prawdziwy terror.
- Dzieci nie mogą być same na klatce. Wnuczek sąsiadki tak się boi, że aż zaczyna piszczeć jak ma wyjść na zewnątrz – skarżą się mieszkańcy klatki, w której mieszka pani Alina.
Do tego wszystkiego dochodzi okropny smród, którego nie da się znieść. - My mieszkamy na trzecim piętrze. Na balkon nie wychodzimy. Jest taki odór. Nie można nawet okna otworzyć. Taki panuje smród. Od ich mieszkania bije straszny fetor. Nie da się wytrzymać – opowiada sąsiad problemowej rodziny.
- Srają, szczają – denerwuje się jeden z mężczyzn. Oburzenie jest coraz większe. Ludzie nerwowo nie wytrzymują.
- Powiedziała, że nas wszystkich wykończy. Nikt nie może jej zamknąć tylko za to, że nam grozi – stwierdza któryś z mieszkańców.
Spokojnym ludziom pomału brakuje już sił.- Mam małe dziecko. Nie mogę zostawić wózka na pierwszym piętrze, bo istnieje obawa, że będzie zasikany lub zepsuty. Kobieta rzuca różnymi przedmiotami. Kiedyś schodziłam z córką do sklepu. Ona siedziała na schodach, była dosyć mocno wstawiona. Wydawała się być spokojna. Nagle do nas wyskoczyła, dopiero po chwili nas rozpoznała. „O to pani niech pani sobie idzie” – usłyszałam od sąsiadki – komentuje pani Justyna.
- Może kiedyś zepchnie kogoś ze schodów, jak jej odbije – martwią się mieszkańcy bloku.
- Kiedyś przejeżdżałem na rowerze, a nasi sąsiedzi rzucali się nożami. Nóż upadł tuż obok mojego roweru – dodaje, któryś z mieszkańców bloku. - Kiedyś nago wokoło bloku latali- stwierdzają ludzie.
- Latały tu garnki i noże wszystko– potwierdza koś inny. Kobieta to jednostka wybitnie aspołeczna. Sami słyszeliśmy, w jaki sposób zachowuje się pani Alina. Z jej mieszkania dochodziły hałasy. 3 lutego po 18.00 akurat trafiliśmy na oznaki „imprezy”.
SPÓŁDZIELNIA NIE SKŁADA BRONI
Spółdzielnia Mieszkaniowa Hutnik zaznacza, że od lat zabiega o usunięcie z lokalu uciążliwych lokatorów. Batalie prawne trwają latami. – Zarząd spółdzielni informuje, że rada nadzorcza na swoim posiedzeniu 30 listopada 1999 roku podjęła uchwałę o wykluczeniu pani z grona członków spółdzielni w oparciu o paragraf 12 punkt 2 ustęp d ze statutu spółdzielni – takie pismo od spółdzielni dostała uciążliwa sąsiadka 14 lat temu.
Jak udało nam się ustalić mieszkanie pani Aliny jest własnościowe. Prezes SM Hutnik w Zawierciu Stefan Markowski zaznacza, że w 2004 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż osoby, które utraciły prawo do spółdzielczej własności mogą ją odzyskać. Na tej podstawie nie udało się pozbyć niechcianych lokatorów. Mimo wszystko spółdzielnia wysyłała do pani Aliny i jej syna kolejne pisma wzywające do porządnego zachowania. Obecnie sprawą zajmuje się Wydział Cywilny Sądu Rejonowego w Zawierciu.
- Pozew dotyczy opróżnienia i wydalenia tych osób z lokalu mieszkalnego – tłumaczy prezes Markowski.
Tym razem spółdzielnia powołuje się na artykuł 13 Ustawy z 2001 roku o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego. W tym wypadku chodzi o zapis, który mówi, że jeżeli lokator wykracza w sposób rażący lub uporczywy przeciwko porządkowi domowemu, czyniąc uciążliwym korzystanie z innych lokali w budynku, inny lokator lub właściciel innego lokalu w tym budynku może wytoczyć powództwo o rozwiązanie przez sąd stosunku prawnego uprawniającego do używania lokalu i nakazanie jego opróżnienia.
- Kobieta nie zalega z opłatami, bo pomaga jej Państwo. Zachowuje się bardzo źle. Robimy wszystko, by pomóc pozostałym mieszkańcom – dodaje prezes. Uciążliwa rodzina dostaje dodatek mieszkaniowy. Często odwiedzają ją pracownicy socjalni.
NAGRANIA „ALICJI Z KRAINY CZARÓW” TRAFIŁY DO INTERNETU
Mieszkańcy zaczęli nagrywać swoją sąsiadkę. Nagrania trafiły do sieci. Aby obejrzeć filmy wystarczy wpisać w portalu YouTube „Alicja w krainie czarów, czyli masakra na Słowackiego w Zawierciu”. W jednym nagraniu, które trwa minutę i trzy sekundy kobieta potrafiła użyć 20 obraźliwych sformułowań.
- Ty szmacia…, gn.., żeby cię chu.. strzelił ty gn.. pier….. Co ja jestem taka biedna. Ty kurr gn…Lumpie pier… Szmacia..gn… Ja mam 500 złotych ty kur… (...). Żebyś kur.. zdechł i nie doczekał miłości. (…) Ty kur.. chu.. Co ty się kurr przyczepiłeś do mnie, ty smyku jeb.. spier..Dziad.. masz po babce mieszkanie, nienawidziłam jej – zwracała się do nagrywającego ją internauty kobieta.
Na innym nagraniu kobieta mówi, że ma czyste i ładne narządy płciowe, choć w jej ustach brzmi to bardziej dosadnie.
- Na jednym z nagrań z 2010 roku widać jak kobieta niszczy budkę telefoniczną – zdradza Krzysztof Peroń.
POLICJA POTWIERDZA, ŻE INTERWENCJI JEST SPORO
W okolicy mieszkania Pani Aliny dochodzi do zgonów. – Do jednego doszło u niej w mieszkaniu, do drugiego pod jej drzwiami – wspominają sąsiedzi uciążliwych lokatorów.
Potwierdziliśmy, że 7 maja 2011 roku na klatce bloku przy ulicy Słowackiego znaleziono zwłoki 37-letniego mężczyzny Przemysława W. Wszystko wskazywało na to, że denat wcześniej spożywał alkohol.
W ciągu ostatniego roku policjanci interweniowali tu 10 razy. W większości interwencje były związane ze spożywaniem alkoholu przez problemowych lokatorów i dotyczyły awantur na klatce schodowej oraz zgłoszeń o zakłócaniu ciszy nocnej.
- Dzielnicowy wystosował pismo do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w sprawie objęcia nadzorem uciążliwej rodziny – mówi rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zawierciu Andrzej Świeboda.
CZEKAJĄ NA POMOC OD 15 LAT!
Pani Alina powinna trafić na przymusowe leczenie. Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych może wydać specjalny wniosek do Sądu Rejonowego w Zawierciu właśnie o przymusowe leczenie.
Urzędnicy nie chcą się wypowiadać w sprawie pani Aliny, powołując się na ochronę danych osobowych.
- Nie będziemy się ustosunkowywać do konkretnego przykładu tej rodziny, ponieważ obowiązuje nas ochrona danych osobowych, a kwestie, które są tu poruszane należą do spraw wysoce wrażliwych. W tej sprawie mogę jedynie powiedzieć, że jest ona znana zarówno pełnomocnikowi prezydenta ds. rozwiązywania problemów alkoholowych i narkomanii oraz Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej. Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo uciążliwa dla otoczenia, ale ani pani pełnomocnik, ani MOPS nie są instytucjami dyscyplinującymi. Misją tych instytucji jest pomaganie w takich sytuacjach i takie kroki są podejmowane. Od dyscyplinowania wszelkich osób, których zachowanie jest uciążliwe dla otoczenia są inne służby – mówi Łukasz Czop, rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu.
Być może po interwencji policji sprawą zainteresuje się Miejska Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- Nie mogę udzielać informacji w sprawach konkretnych osób z uwagi na ochronę danych osobowych. W przypadku opisywanych zachowań komisja może skierować sprawę do sądu Rejonowego w Zawierciu (Wydział Rodzinny i Nieletnich). Sąd może wydać decyzję o przymusowym leczeniu – informuje Halina Bulska-Sobusik z Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Patologiczna rodzina nie daje żyć pozostałym mieszkańcom, a całą sprawę trudno rozwiązać.
- Mieszkańcy powinni zgłosić się w pierwszej kolejności do administracji. Nie można nikogo usunąć z mieszkania własnościowego, ale w szczególnych przypadkach sąd może orzec o przymusowym leczeniu – potwierdza w rozmowie telefonicznej Prezes Sądu Rejonowego w Zawierciu Agnieszka Wolak.
Mieszkańcom nie pozostaje nic, tylko zgłaszać wszelkie rażące zachowania sądziadki na policję, im więcej tym lepiej. Według kodeksu wykroczeń kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu (orzekanej w wymiarze od 5 do 30 dni), ograniczenia wolności (trwa 1 miesiąc) albo grzywny (wymierzanej w wysokości od 20 do 5000 złotych).
- Policjanci wielokrotnie występowali do sądu o ukaranie tej kobiety. W 2012 roku trzy razy i w ubiegłym roku cztery razy – stwierdza A. Świeboda z KPP w Zawierciu.
Każdy z sąsiadów kłopotliwej rodziny może i powinien dochodzić swoich roszczeń np. na drodze cywilnej (w tym wypadku chodzi głownie o ochronę dóbr osobistych, a w szczególności o prawo do spokoju i do wolności od strachu). Nawet jeśli mieszkanie stanowi czyjąś własność, to nie znaczy, że można w nim robić wszystko i o każdej porze. W przypadku, gdy sąsiad gromadzi w swoim mieszkaniu śmieci lub brudzi na klatce schodowej warto także powiadomić sanepid, powołując się na wysokie zagrożenie epidemiologiczne. W miejscach publicznych, ogólnodostępnych może także interweniować Straż Miejska.
Monika Polak-Pałęga
Nasz komentarz:
Wygodna „ochrona danych”
Zasłaniając się „ochroną danych osobowych” Halina Bulska-Sobusik nie chce mówić o przypadku pani Aliny. Przypadku znanym od 15 lat, udokumentowanym dziesiątkami interwencji, skarg, awantur. Ale z jej wypowiedzi jasno wynika, że członkowie Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych nie skorzystali ze swoich uprawnień i przez 15 lat nie skierowali do sądu wniosku o przymusowe leczenie kobiety. Choć przez 15 lat biorą diety za swoją opieszałość. Gdy wniosek taki wpłynie, sąd będzie musiał go rozważyć, ale to nie sąd jest od tego, aby sam do siebie wniosek wysyłać. To zadanie Komisji. Leniwej Miejskiej Komisji ds. Nie-Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze