(Zawiercie) Do bojkotu Lidla w tym miesiącu wzywała „Solidarność”. W piątek 21 lutego zawierciański sklep Lidl był jednym z ponad pół tysiąca w całym kraju, przed którym odbyły się związkowe pikiety. Protestujący przez godzinę rozdawali ulotki informujące m.in. o trudnych warunkach pracy oraz łamaniu praw pracowniczych i związkowych osób zatrudnionych w tej sieci dyskontów. Uczestnicy akcji namawiali klientów sklepu, by w lutym nie robić w nim zakupów.
– Gdy na początku zeszłego roku powstała w Lidlu zakładowa „Solidarność”, by walczyć o prawa pracownicze nikt nawet nie przypuszczał, że zamiast dialogu społecznego mającego na celu poprawę warunków pracy szefostwo tej niemieckiej sieci wybierze konfrontację – mówi Małgorzata Benc szefowa zawierciańskiego Biura Terenowego Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”.
Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Zatrudnieni w sieci Lidla są zdaniem działaczy „Solidarności” mocno przeciążani zadaniami. Pracownicy zawierciańskiego sklepu wypowiadać się nie chcą.
– Czarę goryczy przelało zwolnienie w grudniu przewodniczącej oraz wiceprzewodniczącego organizacji zakładowej pod pretekstem udziału w rzekomo nielegalnych akcjach protestacyjnych oraz podrabiania własnych podpisów. Nasz protest to reakcja na tę decyzję. Chcemy skłonić władze Lidla, by respektując polskie prawa usiadły ze związkowcami do stołu i rozmawiały poważnie o prawach pracowników – dodaje Benc.
Sieć dyskontów rzecz jasna zupełnie inaczej ocenia sytuację.
– Postulaty NSZZ „Solidarność” w stosunku do Lidl Polska są według nas bezzasadne. Lidl gwarantuje swoim pracownikom godne warunki pracy i płacę na poziomie wyraźnie wyższym od średniego wynagrodzenia w branży handlowej. Ponadto w ramach świadczeń socjalnych wszyscy pracownicy, bez względu na zajmowane stanowisko, objęci są bezpłatną opieką medyczną, zapewniającą praktycznie nieograniczony dostęp do lekarzy 24 specjalizacji. Zatrudnienie w Lidl Polska wynosi w tej chwili ponad 12 000 osób i cały czas jest zwiększane. Tylko w ubiegłym roku jego poziom wzrósł o ponad 15 proc. W tej chwili zarządzamy ponad 500 placówkami, co oznacza, że na każdą placówkę przypada przeciętnie 20 pracowników. Praktycznie wszyscy nasi pracownicy zatrudnieni są w oparciu o umowę o pracę. Czas pracy rozliczany jest co do minuty i zgodnie z obowiązującym prawem. Lidl Polska w pełni respektuje polskie prawo i działa w zgodzie z nim. Jako firma szanująca przepisy prawa, zostaliśmy zmuszeni do dyscyplinarnego rozwiązania umowy o pracę z Panią Justyną Chrapowicz, która w toku zatrudnienia korzystała z etatu związkowego, oraz z Panem Arturem Szuszkiewiczem. Powodem zwolnienia było posługiwanie się w imieniu organizacji związkowej wobec pracodawcy podrobionymi dokumentami oraz zorganizowanie nielegalnych akcji protestacyjnych. Niezależne ekspertyzy kryminalistyczne wykazały, że podpisy poszczególnych członków Komisji Zakładowej składane pod pismami kierowanymi do pracodawcy były wielokrotnie fałszowane, co jest przestępstwem. O sprawie zawiadomiliśmy organy ścigania, mając na celu rzetelne jej wyjaśnienie, co było naszym moralnym i prawnym obowiązkiem – czytamy w oficjalnym stanowisku Lidl Polska, które zostało przesłane do naszej redakcji.
Zdaniem przedstawicieli sieci Lidl Polska był i cały czas pozostaje otwarty na prowadzenie dialogu ze stroną pracowniczą, reprezentowaną również przez organizację związkową, pomimo iż zrzesza ona nielicznych spośród około 12 000 pracowników firmy.
– Nie zmienia to faktu, że zgodnie z prawem NSZZ „Solidarność” reprezentuje w Lidlu całą załogę i jej zbiorowe interesy. Szkoda też, że pracodawca dość wybiórczo traktuje swoje moralne i prawne obowiązki, nie zaliczając do nich przykładowo godnej płacy, pozwalającej na utrzymanie rodziny – zauważa szefowa zawierciańskiej „Solidarności”.
Jednym z najważniejszych postulatów „Solidarności” z Lidla, obok poszanowania polskiego prawa, jest zmniejszenie obciążenia pracą oraz poprawa warunków pracy zatrudnionych sklepach i centrach dystrybucyjnych. Jak wyliczają związkowcy kasjerka w Lidlu musi w ciągu godziny zeskanować 1800 produktów (taka jest norma efektywnościowa, z której kasjerki są rozliczane). Dodatkowo związkowcy podkreślają, że w skali kraju prawie połowa pracowników Lidla nie ma stałej umowy o pracę, znaczna część jest zatrudniona na niepełny etat, a w niektórych sklepach zatrudnienie w ciągu kilku ostatnich lat zostało zmniejszone o jedną trzecią.
- Powszechne zatrudnianie pracowników na umowy czasowe oraz część etatu to niestety efekty forsowanej przez obecny rząd liberalizacji prawa pracy – dodaje Robert Miszczyk, prawnik zawierciańskiego Biura Terenowego Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”.
Związkowcy twierdzą, że w efekcie ponad 27 proc. pracowników w Polsce ma umowy na czas określony. Dla porównania w Niemczech – skąd wywodzi się Lidl – 13,9 proc., czyli dwa razy mniej.
- Jak widać wspólna Europa cały czas nie oznacza wspólnych standardów, które w naszym kraju są raczej azjatyckie. Nic dziwnego, że – jak zauważył Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności” – w Lidlu tydzień azjatycki trwa cały rok. Tym bardziej, że rządzący robią wszystko byśmy byli Chińczykami Europy – zwraca uwagę Benc.
Zwolniona przewodnicząca zakładowej „Solidarności” w Lidl Polska Justyna Chrapowicz mówiła na pikiecie w Katowicach, że pracodawca dba tylko o swoje zyski, nie patrząc na to, że zyski te są wypracowywane właśnie przez pracowników.
– Spotkania pomiędzy przedstawicielami pracodawcy i organizacji związkowej odbywają się regularnie i zgodnie z ustalonym harmonogramem. Ich celem jest wypracowanie satysfakcjonujących obie strony zasad współpracy w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Naszym zamiarem nie jest utrudnianie działalności związkowej, a wyłącznie dążenie do osiągnięcia porozumienia. Jest to zgodne z postulatami Komisji Zakładowej, w świetle czego jednak niepokojące i niezrozumiałe są jej działania, wskazujące na pozorną wolę prowadzenia dialogu z pracodawcą i osiągnięcia porozumienia, np. informowanie pracodawcy o terminie spotkania jedynie dzień wcześniej, a następnie nie stawienie się na nim członków Komisji Zakładowej, co wskazuje na lekceważenie nie tylko pracodawcy, ale też Pracowników reprezentowanych przez związek – komentuje Patrycja Kamińska z biura prasowego Lidl Polska.
– Dziwne tylko, że jednocześnie Zakładowa „Solidarność” przez rok nie mogła doprosić się informacji, skąd wzięła się decyzja i jaki reprezentant pracowników podpisał decyzję o tym, że w tej firmie nie będzie się tworzyć zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Tymczasem podpis tego tajemniczego „reprezentanta” pozbawił pracowników wszelkich świadczeń socjalnych – wskazuje szefowa zawierciańskiej „Solidarności”.
Rozdawane związkowe ulotki cieszyły się sporym zainteresowaniem klientów. Na parkingu przed zawierciańskim Lidlem sięgnęli po nie wszyscy, często przyznając, że tempo pracy kasjerek jest szaleńcze.
– Informujemy, że jesteśmy przygotowani na zaplanowane akcje ulotkowe NSZZ „Solidarność”. Dołożymy wszelkich starań, by w tym czasie zapewnić naszym Klientom i Pracownikom niezakłócony komfort pracy i zakupów w objętych akcją sklepach. Chcielibyśmy również podkreślić, że według naszych informacji w akcjach organizowanych jak dotąd wśród protestujących nie było Pracowników sieci Lidl, a wyłącznie osoby podające się za działaczy NSZZ „Solidarność” – napisali w komunikacie przedstawiciele sieci.
– Protestujemy, gdyż jesteśmy „Solidarnością”, a pracownicy sklepów potrzebują naszego wsparcia, by móc godnie pracować i żyć! – podkreśla Benc.
Pikietujący związkowcy przypominają też wypowiedziane w homilii na gdańskiej Zaspie słowa bł. Jana Pawła II, że „Solidarność to znaczy jeden i drugi (…) nigdy jeden przeciw drugiemu”.
– Bądźmy Solidarnością i w lutym nie kupujmy w Lidlu – apeluje szefowa zawierciańskiej „Solidarności”.
Zwraca też uwagę, że sieć próbowała wcześniej pozyskiwać od związku zawodowego informacje o członkach związku.
– To, że pracodawca domagał się imiennej listy członków związku (nie każdy członek związku chce by pracodawca wiedział o jego przynależności związkowej), zdaniem komisji zakładowej w NSZZ „SOLIDARNOŚĆ” w LIDL POLSKA SKLEPY SPOŻYWCZE SP. Z. O. O SP. K. jest niezgodne między innymi ze stanowiskiem Sądu Najwyższego. Zbieranie informacji przez pracodawcę, czy i który z pracowników uczestniczył w akcjach związkowych jest niedopuszczalnym przetwarzaniem danych osobowych, za które grozi sankcja karna. Jak rozumiem kierując się moralnym i prawnym obowiązkiem sieć handlowa złożyła już doniesienie do prokuratury na członków swojego zarządu, którzy zbierali takie informacje, wcześniej zwalniając ich dyscyplinarnie z pracy. Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych za przetwarzanie, do którego zalicza się również ich gromadzenie, danych osobowych ujawniających m.in. poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność związkową grozi do trzech lat więzienia - mówi szefowa zawierciańskiej „Solidarności”.
Pikiety były drugim etapem długofalowej akcji protestacyjnej, mającej na celu znormalizowanie stosunków pracowniczych w tej sieci dyskontów. Związkowcy zapowiadają, że jeśli nie dojdzie do zmiany postawy zarządu Lidl Polska i nawiązania dialogu społecznego z przedstawicielami pracowników, protest zostanie zaostrzony.
W obecnej sytuacji trudno powiedzieć, kiedy napięta sytuacja ulegnie zmianie. 3 marca od 15.00 do 17.00 związkowcy planują kolejną pikietę przed zawierciańskim Lidlem.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze