(Dobra) Barbara Bułka z małej miejscowości Dobra (gmina Pilica) żyje w skandalicznych warunkach. Jej dom nie nadaje się do zamieszkania. Schorowana kobieta nie radzi sobie, choć kocha zwierzęta. Ma czternaście psów, a na jej placu zalegają przeróżne odpady (w tym gospodarcze). Zwierzęta zostały przez nią przygarnięte. Działaczki zawierciańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami namówiły właścicielkę przytuliska do oddania większości czworonogów, które teraz szukają nowego domu.
Pani Barbara długo chorowała, choć chce pomagać zwierzętom, to sama potrzebuje pomocy. Trudno zrozumieć jak kobieta wytrzymuje w warunkach, w jakich przyszło jej żyć. Największym problemem jest brak bieżącej wody i prądu, przeciekający dach domu. Staruszka już nie może pomagać psom. Na plac nikogo nie wpuszcza, ale dla nas zrobiła wyjątek. W jej przytulisku utrzymywanym ze skromnych dochodów ciągle przybywało bezpańskich zwierząt.
- Dostaję 1050 złotych emerytury. Mam 14 piesków, dbam o nie jak tylko mogę – mówi pani Barbara, gdy decyduje się otworzyć nam furtkę.
Czworonogi nie mają kojców. Część z nich zimę spędziła w przyczepie. Pani Barbara zajmuje się zwierzętami od 22 lat. – Jestem nauczycielem po dwóch fakultetach, z dwoma stopniami specjalizacji zawodowej. Skończyłam podyplomowe studium Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Mieszkam w ciężkich warunkach. Kiedyś pracowałam na Podhalu. Przeszłam na emeryturę. Zamieszkałam tu razem z dwoma owczarkami podhalańskimi. To nie były psy rodowodowe, ale mieszańce. I tak się to zaczęło – wspomina pani Barbara.
Warunki są trudne, a sąsiedzi raczej unikają spotkań z emerytką, chyba że jej psy pogonią jakąś kurę. Seniorka także wystrzega się kontaktów z otoczeniem.
- Ja nie pytam o to co oni mają na swoich posesjach. „Wolność Tomku w swoim domku”. Jestem na swoim terenie – mówi o konfliktach z mieszkańcami Dobrej starsza kobieta.
SZUKAMY DOMU DLA TYCH PSÓW
Część ze zwierząt zimę przeżyła w przyczepie. Podstawowym problemem jest brak kojców. Istnieje także potrzeba załatania ogrodzenia.
- Psy są w bardzo dobrej kondycji. Udało nam się większość wysterylizować. Nie ma mowy w tej chwili o ich niekontrolowanym rozmnażaniu. Tak jak pani Basi, tak i tym zwierzętom potrzebna jest jednak pomoc. Czworonogom nie brakuje jedzenia. Jedynie dwa najmniejsze psy, które zostały przygarnięte niedawno z ulicy wymagają leczenia. Obecnie przyjmują zastrzyki – mówi Bożena Siennicka-Gajecka z zawierciańskiego TOZ-u.
Barbara Bułka rozumie, że nie jest w stanie dalej utrzymać takiej ilości podopiecznych. – Gdyby znalazł się dobry człowiek, większość z nich mogłabym oddać. Chętnie je przekażę komuś o dobrym sercu. Przyczyna jest prosta. Ze swojej emerytury nie wiele mogę dla nich zrobić. Nie mam ochoty przez kolejne lata głodować. Jedzenie samego suchego chleba jest paskudną rzeczą – dodaje seniorka.
W styczniu na wniosek Komendy Policji pracownik urzędu , powiatowy lekarz weterynarii wraz z policją dokonali wizji lokalnej na placu pani Barbary. Z opinii lekarza weterynarii wynika, że psy widoczne na podwórku wizualnie znajdowały się w dobrej kondycji fizycznej.
GMINA PROPONOWAŁA LOKAL
Dom kobiety trudno nazwać domem. Dziurawy dach, ściany, opadający sufit. Nie każdy byłby w stanie to znieść. Emerytka wytrzymywała to wszystko, bo nie chciała opuszczać swoich zwierząt. Od dłuższego czasu pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej nie mają kontaktu z panią Barbarą. Kobieta była objęta pomocą, ale lokalu zastępczego odmawiała.
- W roku 2006 pracownik socjalny wnioskował o przydział mieszkania dla Pani Barbary Przeprowadzono z nią rozmowę w sprawie przyznania lokalu komunalnego. Pani jednoznacznie oświadczyła, że go nie przyjmuje – informuje sekretarz Janina Dulbińska-Przybylik.
Strach przed nowym mieszkaniem był podyktowany strachem o los psów. Samotna kobieta nie wyobrażała sobie w tamtym czasie życia bez czworonogów.
- Jeśli poszłabym do mieszkania to co stałoby się z psami? – pyta pani Barbara.
Bałagan na placu istnieje od kilku lat...
– W 1992 roku umarła moja mama, straciłam także męża. Na raka żołądka i dwunastnicy zmarł ojczym. On i mama byli schorowani i nie byli w stanie normalnie funkcjonować. Część bałaganu na placu, jest właśnie tego wynikiem. Nie byłam w stanie tego posprzątać sama podupadłam na zdrowiu – wspomina kobieta.
Urzędnicy przyznają, że sytuacja pani Barbary jest wyjątkowo trudna. - Wszczęto postępowanie w zakresie uporządkowania posesji Pani Barbary Bułki poprzez włączenie posesji do nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi – dodaje sekretarz Pilicy.
Gmina skierowała wezwanie do złożenia deklaracji w zakresie odbioru odpadów. Wydana została także decyzja administracyjna o naliczaniu stosownej opłaty.
Seniorka twierdzi, że jest w stanie uporządkować swój plac.
- Jak tylko będę miała siłę, to posprzątam. Umowy na wywóz nieczystości nie podpisałam, bo droga do mojej posesji nie jest poprawiona, to grobla. Gmina tłumaczyła, że część drogi jest prywatna, to nieprawda. Wobec tego ze śmieciami musiałabym chodzić bardzo daleko – wskazuje pani Barbara.
- Droga częściowo jest mieniem gminy, ale w większości jest prywatną działką – odpowiada Janina Dulbińska-Przybylik.
Właścicielka, która musi się uporać z wieloma problemami chce oddać psy. Każdy, kto chciałby przygarnąć, któregoś z czworonogów może kontaktować się z zawierciańskim TOZ.
- Liczymy, że znajdą się dobrzy ludzie o wielkim sercu. Te psy otoczone są miłością, ale ich właścicielka ze względu na warunki, w jakich żyje nie może już ich utrzymywać – komentują działaczki zawierciańskiego TOZ-u.
Więcej informacji na temat adopcji zwierząt można uzyskać dzwoniąc do zawierciańskiego TOZ-u, tel. 602 359 146.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze