(Zawiercie) W ubiegłym roku zakończył się remont ulicy Stefania w Zawierciu. Co jakiś czas w okolicy unosił się odór nie do wytrzymania. Po ulewnym deszczu na drodze rozlewały się fekalia, można tu było znaleźć zdechłe szczury, zużyty i rozmoczony papier toaletowy, podpaski, stare prezerwatywy. Po naszej interwencji w lipcu 2013 roku urzędnicy obiecali pomoc. Jednak mimo tego, że ulica została wyremontowana, koszmar smrodu powrócił wraz z burzą, która nawiedziła nasz powiat 24 maja. Trudnej sytuacji mieszkańców nikt nie potrafi rozwiązać.
Prezydent Zawiercia Ryszard Mach, w ubiegłym roku podjął decyzję o natychmiastowym przygotowaniu przetargu na uzupełnienie kanalizacji deszczowej i dodatkowo na remont nawierzchni ulicy Stefania. Na decyzję o tak pilnym przetargu wpływ miało między innymi wielokrotne zalewanie ulicy fekaliami.
Wykonywane w czasie remontu prace polegały na remoncie chodnika, odcinka jezdni oraz kanalizacji deszczowej. Jezdnia o powierzchni 900 metrów kwadratowych została wykonana z nawierzchni asfaltowej. Jeśli chodzi o sprawy związane z kanalizacją, zakres robót obejmował: wpusty uliczne 500 mm (5 szt.), cztery studnie kanalizacyjne 1200 mm, kolektor główny oraz przykanaliki. Wykonawcą robót została wyłoniona w przetargu firma z Poczesnej „Pol-Bruk”. Wartość inwestycji wyniosła przeszło 313 tysięcy złotych.
Mimo starań urzędników ulica jest ciągle zalewana. Nikt nie chce przeprowadzić gruntownej modernizacji kanalizacji. Okoliczni mieszkańcy najbardziej boją się zagrożenia epidemiologicznego. Smród zatruwa im życie, a dzieci w czasie deszczu nie opuszczają swoich placów. Sytuacja powtarzała się i powtarza już od kilku lat, praktycznie po każdej większej burzy, czy ulewie. Wtedy na podłożu utrzymuje się kilkucentymetrowa warstwa gnoju z dodatkiem zużytych produktów higienicznych.
- Teren został uporządkowany, ale po sobotniej ulewie nasz horror powrócił. Jesteśmy zrozpaczeni. Nikt nie jest w stanie nam pomóc. Wodociągi się starają, ale same nie mogą tego problemu rozwiązać – mówi z rozpaczą w głosie jeden z mieszkańców.
Gdy w ubiegłym roku wysłaliśmy kilka pytań w tej bulwersującej sprawie, urzędnicy obiecali pomoc. Prezydent miasta Ryszard Mach podjął decyzję o natychmiastowym przygotowaniu przetargu na uzupełnienie kanalizacji deszczowej i dodatkowo na remont nawierzchni ulicy.
- Chodzi o remont bardzo krótkiego odcinka, tymczasem problem tkwi w różnicy poziomów miedzy ulicą Stefania i nasypem kolejowym, bo rura odprowadza ścieki przez ten właśnie nasyp do ulicy 11 Listopada – martwili się ludzie.
Jak się okazało, te obawy były słuszne. Co na to władze miasta? Nie wiemy. Mimo wielu prób kontaktu Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu nie odebierał od nas telefonów.
KIEDY TO SIĘ SKOŃCZY?
Przedstawiciele „zawierciańskich wodociągów” tłumaczą, że bezpośrednią przyczyną zalania ulicy Stefania w Zawierciu 24 maja było przepełnienie głównego kolektora sanitarnego doprowadzającego ścieki na oczyszczalnię, co uniemożliwiło przyjęcie wszystkich ścieków dopływających z kolektora sanitarnego biegnącego ulicą Stefania.
- Przepełnienie kolektora sanitarnego nastąpiło w wyniku gwałtownych i intensywnych opadów deszczu, jakie nawiedziły nie tylko nasz rejon, ale i obszar całej Polski. Istniejący w mieście system kanalizacji sanitarnej pod tym względem jest bardzo wrażliwy i przy szczególnie dużych opadach deszczu dochodzi nieraz do zakłócenia jego funkcjonowania. Przyczyną tego jest niewydolność istniejącej kanalizacji deszczowej jak i jej brak w znacznej części ulic – tłumaczy prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Zawierciu Janusz Ziobro.
Istniejąca kanalizacja deszczowa nie jest w stanie w pełni odbierać wód opadowych z powierzchni jezdni i chodników przy intensywnych opadach.
- W wyniku takiego stanu rzeczy znaczna część wód opadowych przedostaje się poprzez włazy kanalizacyjne do kanalizacji sanitarnej, podtapiając kolektory główne, które nie są przystosowane do przyjęcia takiej ilości ścieków. W mieście jest coraz więcej powierzchni utwardzonych, co powoduje, że obszar, z którego należy odprowadzić wody deszczowe jest coraz większy. Za stan techniczny kanalizacji deszczowej w jezdniach odpowiadają zarządcy poszczególnych ulic i dróg, aby był on zadowalający należy corocznie przeznaczyć określone środki finansowe na jej bieżące utrzymanie i konserwację. Istniejąca w mieście kanalizacja ogólnospławna w rejonie ulicy 3 Maja, Brata Alberta, Towarowej, Marszałkowskiej, Szymańskiego również przyczynia się do znacznego obciążania wodami opadowymi głównych kolektorów sanitarnych doprowadzających ścieki na oczyszczalnię. Kolejnym czynnikiem wpływającym na nieuzasadnione obciążenie kanalizacji sanitarnej dodatkową ilością ścieków w postaci wód opadowych są nielegalnie podłączane rynny spustowe z budynków jednorodzinnych – dodaje prezes.
Nic dziwnego, że w wyniku gwałtownych i intensywnych opadów deszczu podtopieniu może ulec część kanalizacji deszczowej, sanitarnej, jak również sama oczyszczalnia ścieków. Podczas normalnej pracy kanalizacji ( w okresie bezdeszczowym) oczyszczalnia o przepustowości 32000 m3 na dobę przyjmuje średnio 12000 m3 ścieków na dobę. W ubiegłą sobotę przez oczyszczalnię przepłynęło 35200 m3 ścieków, co jest wieloletnim rekordem.
Żeby problem rozwiązać na stałe trzeba przeprowadzić kosztowne inwestycje polegające przede wszystkim na przebudowie istniejącego systemu kanalizacji ogólnospławnej i zastąpieniu go systemem rozdzielczym. Kolejny krok, to większe zaangażowanie
administratorów ulic w dbałość o sprawność systemu odwodnienia. Sporo uwagi wymaga konserwacja kanalizacji i kontrola nieruchomości w zakresie odprowadzania wód deszczowych. Problem stanowią chociażby nielegalne podłączenia do kanalizacji sanitarnej.
- Wodociągi robią co mogą, ale prosimy o pomoc także władze miasta. To nie nasza wina, że kanalizacja nie jest dostosowana, do współczesnych norm. Może, któryś z zawierciańskich urzędników chciałby przejść się po naszej ulicy w czasie deszczu – mówią mieszkający przy ulicy Stefania ludzie.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze