(Zawiercie) Tuż po naszym ostatnim artykule dotyczącym zarobków zawierciańskiego hycla Rafała Żmudy zawrzało. 24 czerwca w Urzędzie Miejskim zorganizowana została konferencja prasowa na temat bezdomności zwierząt. Na pytania dziennikarzy odpowiadał między innymi zastępca prezydenta do spraw gospodarczych Wojciech Mikuła, który radną Ewę Mićkę (co prawda początkowo nie z imienia i nazwiska) oskarżył o manipulację w zakresie podawanych przez nią informacji. Niestety uczestnicy spotkania nie dowiedzieli się ile realnie zarabia Żmuda, bo ten zaznaczył, że to… tajemnica firmowa.
6 maja do rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego w Zawierciu Łukasza Czopa wysłaliśmy kilka pytań. Urzędnicy nie odpowiedzieli na naszą wiadomość, za to obiecali zorganizować spotkanie mediów z Rafałem Żmudą w magistracie. Spotkanie było przekładane nie z naszej winy, dopiero w ubiegłym tygodniu doszło do skutku.
Przypomnijmy, ostatnia umowa została zawarta pomiędzy ZGK, a Rafałem Żmudą 31 stycznia 2014 roku do 31 stycznia 2015 roku. Według jej zapisów hycel dostaje 17 500 złotych brutto (w tym podatek VAT w wysokości 23%) tytułem miesięcznego ryczałtu za tzw. gotowość wykonania usługi i przeprowadzenia interwencji i 100 złotych brutto (w tym podatek VAT w wysokości 23%) np. za przewiezienie i umieszczenie zwierzęcia w schronisku z zabezpieczeniem opieki lekarsko-weterynaryjnej lub np. za znalezienie nowego właściciela dla bezdomnego czworonoga. Łączne wynagrodzenie z tytułu wykonania przedmiotu umowy nie może przekroczyć 219 tysięcy 999 złotych i 87 groszy. Zapisy określają także maksymalną ilość zwierząt bezdomnych umieszczanych w schronisku lub oddanych do adopcji na 100 sztuk. Jak wskazywaliśmy już wcześniej do zadań hycla należy osiem punktów umowy (wszystkie opisywaliśmy szerzej w poprzednim numerze KZ).
- Oczywiście Rafał Żmuda oprócz tego, że dostaje sporo za tzw. „gotowość”, ponosi także spore koszty, które wiążą się choćby z oddaniem psa do schroniska, czy z zapewnieniem zwierzęciu opieki weterynaryjnej. 100 złotych, które dostaje za psa z gminnej kasy nie pokryje pełnych kosztów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że tak wysoka opłata ryczałtowa powoduje, że w interesie pana Żmudy jest podejmowanie jak najmniejszej liczby interwencji, chodzi o jak najmniejszą liczbę wyłapanych zwierząt. Mała liczba interwencji sprawia, że więcej pieniędzy „zostaje w kieszeni” wykonawcy –mówiła dla naszej redakcji radna zawierciańska Ewa Mićka.
17 czerwca próbowaliśmy mimo wszystko skontaktować się z Rafałem Żmudą na własną rękę. Dzwoniliśmy pod numer widniejący na umowach. W słuchawce odezwał się męski głos, który poinformował, że nie może rozmawiać, bo załatwia sprawy urzędowe. Długo czekaliśmy na rzetelną informację o zarobkach hycla. Mimo usilnych starań nie udało nam się zweryfikować informacji o ogromnych zarobkach z głównym zainteresowanym. Także na ostatnim spotkaniu przedsiębiorca zasłonił się… tajemnicą firmową. Bez faktur i realnego wykazu kosztów, trudno ocenić kto i dlaczego manipuluje danymi.
- Z inicjatywy jednej z radych, nazwiska nie będę wymieniał ukazały się nieprawdziwe informacje na różnych stronach internetowych, w prasie, które nas zbulwersowały. Jest to manipulowanie faktami. Pani radna, która na ten temat się wypowiadała nie podejrzewam, żeby nie miała wiedzy, co do funkcjonowania tego systemu. (…) Wychodzi na to, że pani radna celowo podaje kłamliwe fakty, przepraszam kłamliwe dane – powiedział zastępca prezydenta Wojciech Mikuła.
Samorządowiec dodał, że temat jest bardzo trudny. Kilka lat wcześniej to gmina zawierała umowy z przedsiębiorcami, którzy zajmowali się wyłapywaniem bezpańskich zwierząt. Od roku 2013 decyzją prezydenta i uchwałą Rady Miejskiej te zadania zostały powierzone ZGK.
- Na czym polega manipulacja ze strony Ewy Mićki? – pytaliśmy zastępcę prezydenta, zaznaczając, że jest to dosyć mocne określenie.
- Nie waham się dlatego, że jestem przekonany, że to jest celowa manipulacja. Dlatego to powiedziałem. Pieniądze zawsze budzą emocje. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Podane zostało, że pan, który obsługuje zadania w imieniu spółki bierze 17.500 zł (nie było nawet powiedziane, że brutto) i nic więcej – wskazał Mikuła.
W sąsiednich Łazach wynagrodzenie miesięczne brutto (ryczałt), dla osoby która zajmuje się wyłapywaniem zwierząt wynosi 3600 złotych. Ryczałt obejmuje działania związane z wyłapywaniem bezdomnych zwierząt na terenie gminy, opiekę weterynaryjną, przewiezienie i umieszczenie bezdomnego psa w schronisku. Dodatkowo firma musi wykazać się umową ze schroniskiem (miejsce to także powinno spełniać określone warunki, w tym zapewniać opiekę weterynaryjną czworonogom i powinno widnieć na krajowej liście schronisk). Łazy mają podpisaną umowę z firmą Mariusza Jurczyka. Roczny limit wyłapywanych psów wynosi 26 sztuk. Choć liczba ta nie jest zwykle przekraczana, to w umowie istnieje także zapis, który stanowi, że za każde bezdomne zwierzę wyłapane powyżej limitu gmina płaci 2 tysiące zł brutto.
- Trzeba porównać zasady, co znajduje się w tej i w tej umowie. Tu nie chodzi o same pieniądze, bo to po prostu zaburza wszystko – dodał zastępca prezydenta. W. Mikuła był niezadowolony także z tego, że media przedstawiały, iż Rafał Żmuda otrzymuje 17.500 zł brutto za samą gotowość. – Od razu każdy, kto to przeczyta powie, że za samą „gotowość” w zasadzie on siedzi sobie i bierze pieniądze – komentował zastępca prezydenta
DROŻSZY PIES W SCHRONISKU, NIŻ DZIECKO W PRZEDSZKOLU?
Dalsza część dyskusji dotyczyła umowy z Rafałem Żmudą. Co wchodzi w skład kosztów Żmudy?
- To jest bardzo szeroki zakres działań od wyłapywania bezdomnych zwierząt, poprzez zapewnienie pomocy lekarsko-weterynaryjnej chorym zwierzętom (…) To wszystko powoduje, że to są koszty. Musi (przedsiębiorca- przyp. red.) zapewnić warunki bytowe, bo my zawarliśmy z tym przedsiębiorcą określoną umowę. I w tej umowie znalazły się wszystkie zapisy nowej ustawy. Cały problem powstał w 2011 roku, kiedy podmiotem stał się pies, przedtem był właściwie rzeczą.(…)Teraz dochodzi do takich głupot, ja państwu pokażę jak sobie schroniska cenią za przyjęcie jednego psa. Przyjęcie psa jest droższe niż dziecka w przedszkolu. Doszło do takich głupot – powiedziała Grażyna Szlęk z ZGK.
- Podanie takiej suchej kwoty, gdzie nie podaje się, jaki jest zakres działań w tej kwocie (tylko się podaje, że to jest za gotowość tylko) to jest kuriozum i to jest właśnie manipulacja – wskazywał W. Mikuła.
Jednym z podstawowych problemów jest to, że nie zawsze interwencje hycla kończą się wyłapaniem zwierzęca i zapłatą dla wykonawcy. Podczas spotkania jak mantrę powtarzano, że Rafał Żmuda ponosi spore koszty (paliwo, czas itd.).
- Dużo pan zarabia, czy mało, ile? – próbowaliśmy dopytać Rafała Żmudę, prosząc o podanie konkretnych liczb.
- To jest tajemnica firmowa i nie zamierzam zdradzić, ile ja zarabiam – stwierdził hycel. Dziennikarzom nie było dane poznać tej kwoty, pozostaje wierzyć na słowo, że koszty działalności wykonawcy są słone. Co mamy napisać na temat zarobków wyłapywacza? Próbowaliśmy to ustalić. Jednak sami zostaliśmy zasypani pytaniami hycla, który niespodziewanie zaczął zachęcać nas do dosyć długich spacerów.
- Powiem pani tak, ja pracowałem nad tym kupę lat. Ma pani kalkulator niech pani sobie weźmie kartkę, pani sobie sama wyliczy. Niech mi pani odpowie, jaka stawka VAT jest na zwierzaki? (…) Jeszcze trzeba zapłacić podatek dochodowy. Zapytam się panią, jaka jest wartość amortyzacji samochodu? Bo jeździmy samochodami, ale one w pewnym momencie „się skończą”. Trzeba odłożyć pieniądze, kupić nowe. Ile według pani kosztuje opieka weterynaryjna? Niech pani się przejdzie do Dorendy, do Wystrychowskiego, do Żarek – uciął hycel.
- Informację publiczną stanowi ta kwota, która jest wynikiem postępowania przetargowego, jakie są zarobki pana Żmudy, jest to jego prywatną sprawą – pomógł mu Łukasz Czop rzecznik prasowy zawierciańskiego magistratu.
Rafał Żmuda wskazywał, że sam koszt operacji chorego zwierzęcia, to nawet 1000 złotych. Do tego trzeba dodać, że niektóre zwierzęta są agresywne.
Jak podała Grażyna Szlęk z ZGK w styczniu 2014 roku do schroniska dostarczono dwa psy, trzy oddano właścicielom. W lutym było 8 interwencji, trzy psy trafiły do schroniska. W marcu na interwencję Żmuda wyjeżdżał 12 razy, a w kwietniu 19 razy (7 zwierząt trafiło do schroniska i 1 do adopcji). W maju aż 5 psów trafiło do adopcji, 3 do schroniska, a interwencji było 19.
Psy z Zawiercia trafiają do schroniska w Jastrzębiu Zdroju i w Szczytach. – Robimy wszystko żeby odnaleźć właściciela zwierzęcia lub szukamy dla niego nowego właściciela – zapewniał Żmuda.
Radnych i innych osób nie zaproszono na spotkanie w urzędzie. Ewę Mićkę zapytaliśmy o jej skłonności do manipulacji.
- Jaka manipulacja. Wszystko o czym mówię opiera się na faktach i na dokumentach. Każdy myślący człowiek potrafi z nich wyciągnąć wnioski. Zapraszam do odwiedzin mojej strony www.ewamicka.pl. Proszę zwrócić uwagę na jedną z wcześniejszych umów, gdzie ryczałt miesięczny brutto wynosił 20 tysięcy złotych. Jak wyliczyłam z faktur, realnie wyłapanie jednego zwierzęcia kosztowało gminę 6.500 złotych – komentuje Mićka.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze