Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 09:48
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

SPRAWIEDLIWOŚĆ PO 12 LATACH

(Ogrodzieniec) 28 października Sąd Okręgowy w Częstochowie ostatecznie oczyścił z zarzutów byłego burmistrza Ogrodzieńca Zygmunta Podsiadło. Wyrok jest prawomocny, a były burmistrz niewinny. Sprawa trwała od września 2003 roku, kiedy gmina Ogrodzieniec złożyła do Prokuratury Rejonowej w Zawierciu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków w związku z realizacją inwestycji Centrum Rekreacyjno-Konferencyjne Jurajski Park Wodny w Ogrodzieńcu.
Podziel się
Oceń

(Ogrodzieniec) 28 października Sąd Okręgowy w Częstochowie ostatecznie oczyścił z zarzutów byłego burmistrza Ogrodzieńca Zygmunta Podsiadło. Wyrok jest prawomocny, a były burmistrz niewinny. Sprawa trwała od września 2003 roku, kiedy gmina Ogrodzieniec złożyła do Prokuratury Rejonowej w Zawierciu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków w związku z realizacją inwestycji Centrum Rekreacyjno-Konferencyjne Jurajski Park Wodny w Ogrodzieńcu.

 

- Zniszczono mnie, jako człowieka i inwestycję, która była ostatnią inwestycją w Ogrodzieńcu. Mogła dać chleb i miejsca pracy w gminie gdzie nie ma tak naprawdę nic. Nigdy się z tym nie pogodzę. Najbardziej boli mnie to, że razem ze mną cierpiała moja żona i cała rodzina. Żona  nie doczekała końca procesu, zmarła w styczniu ubiegłego roku. Dziękuję Ci za to Andrzeju oraz wszystkim tym, którzy przyczynili się do krzywdy, jakiej doznałem – mówi ze łzami w oczach oczyszczony z zarzutów były burmistrz Ogrodzieńca Zygmunt Podsiadło.


Pomimo emocji, jakie mu towarzyszyły po wyjściu z Sądu rozmawiamy o sprawie, która kładła się cieniem na działalność Zygmunta Podsiadło przez 12 lat.


Kurier Zawierciański: - Proszę powiedzieć, co Pan czuje po tych 12 latach walki o dobre imię?


Zygmunt Podsiadło: - Każdy na moim miejscu powiedziałby, że czuje satysfakcję. Ja tak nie powiem. Wiedziałem jak było i nigdy nie czułem się winny. Dobrze, że mamy w tym kraju niezawisłe sądy, bo z człowiekiem można zrobić wszystko: oskarżyć, pomówić, zdeptać. Na sprawiedliwość przyszło mi czekać 12 lat to szmat czasu. Wszyscy, których znam: koledzy, znajomi, przyjaciele wierzyli w moją niewinność, jak również w to, że nie uczyniłem niczego złego dla Ogrodzieńca, z którym tak jestem związany. Niestety, tego dnia nie doczekała moja żona, która tak bardzo wspierała mnie w walce o dobre imię, a którą tak jak również mnie i innych członków mojej rodziny kosztowało to tyle niepotrzebnych nerwów i stresów.


KZ.: - Dwanaście lat to kawał czasu. Wielu spośród naszych czytelników już nie pamięta kulis całej sprawy. O co był pan oskarżany?


Z.P.: - Cóż, postaram się, choć jak wspominam to wszystko, to ręce można załamać. Objąłem funkcję burmistrza pod koniec października 1998 roku. Był to bardzo trudny czas dla naszej gminy. W listopadzie, bodaj 30 listopada Cementownia „Wiek” wstrzymała produkcję i zwolniła 550 osób. 31 grudnia 1998 roku ogrodzieniecka „Izolacja” robi to samo, wstrzymuje produkcję i bez pracy pozostaje kolejne 280 osób. Proszę pomnożyć sobie to razy 3 lub 4 bo tyle osób liczy statystyczna rodzina. Wyjdzie na to, że prawie cała gmina traci pracę. To był po prostu szok. To były 2 zakłady, w których pracowała większość mieszkańców Ogrodzieńca i okolic. To był początek końca gminy w sensie jej dawnej pozycji, ilości zatrudnionych osób i wszystkiego, co się z tym wiąże.


KZ.: - Dlaczego początek końca?


Z.P.: - Dlatego, że w to miejsce już nic nigdy nie powstało. Te rzeczy, czyli upadek dwóch największych naszych pracodawców zmieniły gminę, która już nigdy się nie podniosła. To był czas, kiedy trzeba było działać szybko widząc, co się dzieje należało dostosować charakter społeczno – gospodarczy gminy do tego, co się stało. Skoro nie mamy już największych zakładów i skoro prawie każdą rodzinę w naszej gminie to dotknęło, bo ojciec, matka,  syn czy córka stracili  pracę to trzeba było szukać rozwiązań, które choć trochę zniwelują obszar biedy, jaki nagle powstał.


KZ.: - Remedium na to miała być inwestycja w jurajski park wodny?


Z.P.: - Nie wprost. Nie da się przecież zastąpić zakładów, które dawały pracę prawie całej gminie. Mówienie, o inwestycji jurajski park wodny jest sporym uproszczeniem. Znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji. Miasto i gmina Ogrodzieniec od zawsze położona była w malowniczym miejscu, tyle, że zanieczyszczenie środowiska spowodowane produkcją przemysłową nieco ten urok zasłaniało. Wszyscy pamiętamy nie zielone, a szare liście na drzewach okalających cementownię. Coś za coś, jak w życiu. Była praca, a walory turystyczne na tym cierpiały. Kiedy zakończyła się produkcja przemysłowa w gminie wiele osób zdało sobie sprawę, że jesteśmy w miejscu, do którego mogliby przyjeżdżać ludzie, a w ślad za nimi inwestorzy mający odpowiednie zaplecze. Trzeba było zmienić typowo przemysłowy charakter gminy na charakter w części turystyczny. Ale ta turystyka miała też pomagać w ściągnięciu do Ogrodzieńca inwestorów. Tak, już w tym czasie myśleliśmy o tym, iż bez kapitału zewnętrznego nie da się zapełnić luki po tym, co było. Historia pokazała, iż mieliśmy rację. Wybudowanie Centrum Rekreacyjno – Konferencyjnego miało być pierwszym krokiem na drodze pozyskiwania nowych inwestorów, którzy będą zainteresowani otwieraniem średnich i małych zakładów pracy dla naszych mieszkańców. Projekt zakładał stworzenie dużego kompleksu rekreacyjnego z parkiem wodnym, hotelem, całym zapleczem konferencyjnym. Budowę poprzedziły szerokie konsultacje z mieszkańcami. Mieliśmy ekspertyzy wybitnych naukowców, co do opłacalności ekonomicznej inwestycji. Pani prof. Kędziora z Akademii Ekonomicznej w Katowicach wraz z całym zespołem ekspertów nam doradzała. To była naprawdę innowacja jak na tamte czasy. Inwestycja dałaby zatrudnienie na początku dla około 200 osób stałych pracowników do tego pracownicy sezonowi to kolejnych 200 osób. Docelowo wraz z rozwojem inwestycji liczba ta by wzrastała. Ktoś powie: niewiele. Przypomnę: teraz nie ma nic w Ogrodzieńcu. Wtedy nie było takiego Centrum nigdzie w okolicy.


KZ.: - Od kiedy zaczęły się kłopoty?


Z.P.: - To dobre pytanie. Problem jest dość złożony. Planując inwestycję miałem poparcie rady,  w tym również poparcie ówczesnego radnego gminnego Andrzeja Mikulskiego. Szukaliśmy dogodnej lokalizacji. Pierwszy pomysł to tzw. Krępa. Tam jednak było zbyt mało terenu gminy. Drugi to obszar po byłej piaskowni na drodze Olkusz – Kraków; tam gmina posiadała ok. 30 hektarów terenu. Był on jednak poprzemysłowy, a częściowo nieużytki. Trzeba było przystąpić do zmiany miejscowego planu zagospodarowania społecznego tak, aby przekształcić tereny przemysłowe w rekreacyjno budowlane. Trwały konsultacje społeczne i cała procedura związana ze zmianami w planie. W końcu ogłosiliśmy przetarg. Przypomnę, iż pan Mikulski był członkiem komisji przetargowej. Komisja ta wyłoniła firmę Interfin Kielce. Było to przedsiębiorstwo, spółka polsko-fińska, która realizowała już tego typu inwestycję np. w Tarnowskich Górach. Po wyłonieniu firmy przygotowaliśmy projekt uchwały o powołaniu spółki z ograniczona odpowiedzialnością o nazwie Centrum Rekreacyjno Konferencyjne Jurajski Park Wodny w Ogrodzieńcu Sp. z o.o. Uchwała została podjęta jednomyślnie. Była to spółka celowa do realizacji tylko tej inwestycji. Przygotowaliśmy kolejną uchwałę, która zakładała wniesienie przez gminę aportem gruntów pod inwestycję, a Interfin wniesie aportem kompletną dokumentację i będzie głównym wykonawcą inwestycji. Po zarejestrowaniu spółki rozpoczęły się prace z przygotowaniem terenu. Wszystko było dobrze. Okazało się, że Interfin ma pewne problemy finansowe i wraz z innym udziałowcem spółką Juta z Nowego Sącza zdecydowaliśmy o złożeniu do Sądu Gospodarczego wniosku o wykreślenie Interfin z grona udziałowców spółki, gdyż nie wywiązywała się z uchwał walnego zgromadzenia. Rozpoczęła się budowa. Na koniec listopada 2002 roku wylane zostały ławy fundamentów. Rok 2002 to również czas wyborów. Nowym burmistrzem zostaje wybrany Andrzej Mikulski. Kontynuuje rozpoczętą inwestycję. Na koniec roku 2002 sprawozdanie finansowe powołanej do życia spółki z udziałem gminy jest dodatnie, spółka jest na plusie, wykazuje zysk. Spółka nie ma żadnych zobowiązań, kredytów, obciążeń względem osób trzecich, zastawu itd. Na to wszystko są dokumenty.


KZ.: - Co dzieje się dalej?


Z.P.: - W lipcu 2003 roku dowiaduję się, że burmistrz Andrzej Mikulski wycofał wniosek z Sądu Gospodarczego złożony w celu wykreślenia Interfinu i uczynił to bez zgody rady gminy. W końcu września 2003 roku składa do Prokuratury Rejonowej w Zawierciu zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w związku z inwestycją, którą prowadziłem w ramach spółki. Mniej więcej w tym czasie, może nieco wcześniej, Mikulski podpisał umowę o dofinansowanie inwestycji z Ministerstwa Gospodarki. Minister Hausner przyznał 2.200.000 złotych. Burmistrz następnie wystąpił do ministerstwa o cofnięcie dofinansowania, co z kolei skutkuje tym, iż minister wniósł o zwrot przyznanej kwoty. Prokuratura wszczyna śledztwo, a inwestycja zamiera. Nic się nie dzieje. Ja i osoby związane ze spółką jesteśmy przesłuchiwani, prokuratura przedstawia nam zarzuty. Postępowanie trwa wiele lat. 10 lipca 2013 roku w Sądzie Rejonowym w Zawierciu zapada wyrok uniewinniający mnie i 7 innych osób, którzy zostali w tej sprawie oskarżeni. Kuriozum. Prokuratura nie odwołuje się od wyroku natomiast Mikulski i gmina tak. Składa apelację. Sprawa ciągnie się jeszcze przez ponad rok. Wreszcie 28 października, czyli dzisiaj Sąd Okręgowy w Częstochowie podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego w Zawierciu i uznał, że jestem niewinny. Zostałem oczyszczony z zarzutów.


KZ.: - Co Pan dalej zamierza? Szargano pańskie dobre imię, stracił pan sporo zdrowia. Życie w stresie przez 12 lat na pewno nie należy do przyjemności.


Z.P.: - Jestem jeszcze pełen emocji; to wszystko jest zbyt świeże. Zastanowię się wspólnie z prawnikami nad tym, co dalej. Zarówno ja, jak również szereg innych osób, które zostały ostatecznie oczyszczone z zarzutów jesteśmy poszkodowani w sprawie. Zastanowimy się nad pozwaniem gminy i samego Andrzeja Mikulskiego o odszkodowanie. Ani mnie, ani innym osobom nie zwróci to tego, co przeszliśmy przez te 12 lat, ale może w jakiejś mierze zadośćuczyni.


KZ.: - Jak Pan ocenia postawę gminy i samego burmistrza? Powiedział Pan, iż od wyroku I instancji nie odwołał się prokurator, ale uczyniła to gmina.


Z.P.: - Powiem tak i niech to będzie kwintesencją całej tej sprawy. Gdyby burmistrz Mikulski tak zaciekle jak ze mną walczył o dobro Ogrodzieńca, o pracę dla mieszkańców, o inwestycje, o lepsze jutro, to bylibyśmy w innym miejscu aniżeli teraz. To 12 straconych lat.


Zadzwoniliśmy do burmistrza Mikulskiego z prośbą o komentarz do całej sprawy. Nie mógł rozmawiać, bo trwała sesja rady gminy. Postaramy się na ten temat porozmawiać z włodarzem Ogrodzieńca w innym terminie.


Marcin Wojciechowski

 

 


SPRAWIEDLIWOŚĆ PO 12 LATACH

SPRAWIEDLIWOŚĆ PO 12 LATACH


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
J Autor komentarza: RedakcjaTreść komentarza: Mamy rok 2024, jak Pan (lub Pani) raczył odszukać w historii, bank działa od 1991r, to już 33 lata, czyli kilkadziesiąt. W dla liczb w przedziale 20-90 liczebniki główne wszystkie można nazwać, że to jest "kilkadziesiąt". Ale nie każdy, haha, to zrozumie. PozdrawiamyData dodania komentarza: 26.11.2024, 09:11Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: ha_haTreść komentarza: od kilkudziesięciu lat !!! hahaha... Bank Śląski jest u nas od 1991 r a ing od 1996... od kiedy to kilkadziesiąt?Data dodania komentarza: 25.11.2024, 13:53Źródło komentarza: Masz IPhone? W ING z niektórych usług nie skorzystasz!Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Pytający mieszkańcy to rynsztok ? Kim jest ten gość ?Data dodania komentarza: 24.11.2024, 08:24Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: Zdzichu z PKSTreść komentarza: Klatka schodowa i winda w szpitalu za milionów🫢To może pan Jorg poszuka jeszcze lekarzy. Myszy plotkują, że zaden lekarz dyzurujacy na OIOM nie zgodzi się na dyzury w Zawierciu nawet za podwójną ustawkę. Ciekawe dlaczego? 🤦Data dodania komentarza: 22.11.2024, 00:21Źródło komentarza: KTÓREMU Z RADNYCH NIE PODOBA SIĘ „TĘCZOWY PIĄTEK”?Autor komentarza: AntoninaTreść komentarza: Link do sierpniowej sesji z podsumowaniem przez Burmistrza Spyrę osób pytających i komentujących "porębską fuszerkę": https://esesja.tv/transmisja/56596/iii-sesja-rady-miasta-poreba-w-dniu-poniedzialek-26-sierpnia-2024.htm?fbclid=IwY2xjawGqe_hleHRuA2FlbQIxMAABHa763Pf-UB0IP7jKvX85vrHIGEj6BIU6VRn-eYwS-KEDoD2VFPrHsVLb-g_aem_fu2tMvmzUA76ESLBrZyoRw Godzina 11.25 lub 2 godzina 8 minuta sesji. Oceńcie to sami.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 09:26Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: JustinTreść komentarza: Po tej wypowiedzi Spyry można stwierdzić, że jak pojedzie do McDonalds to nie musi brać słomki do napoju, wyciągnie ją sobie z butów.Data dodania komentarza: 20.11.2024, 08:11Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzienia
Reklama
Reklama