(Ogrodzieniec) 11 listopada przed zabytkowym budynkiem ratusza w Ogrodzieńcu zebrali się mieszkańcy. Protestowali, bo jak twierdzą gmina zabrała im parking, a w jego miejsce ma powstać miejsce z ławkami i rzeźbą przedstawiającą koty.
- To jest niepoważne. W centrum Ogrodzieńca, gdzie brakuje miejsc parkingowych, ludzie nie mają jak zaparkować auta, kiedy przyjeżdżają na zakupy, do kościoła czy nawet po prostu odwiedzić nasze miasto. Bo przecież pamiętajmy, że Ogrodzieniec leży na szlaku jurajskim i zwłaszcza w dni wolne od pracy – sobotę czy niedzielę - ludzie się chcą zatrzymać i nie mają gdzie. Miejsc parkingowych jest po prostu zbyt mało, najczęściej bywają pozajmowane, ludzie jeżdżą wokół rynku i szukają wolnego. Nas nie interesuje budowanie rzeczy zupełnie mieszkańcom niepotrzebnych – mówi Ryszard Kocjan, mieszkaniec Ogrodzieńca.
Głosów sprzeciwu dla działań gminy i obecnego burmistrza jest znacznie więcej.
- Pierwsza rzecz jest taka, że nie wolno działać wbrew woli mieszkańców. To jest centrum Ogrodzieńca. Obok znajduje się to coś, co władze nazywają amfiteatrem, a my mieszkańcy betonowym bunkrem, bez gustu, smaku jakiegokolwiek. Ale nieważne, chciał Mikulski mieć amfiteatr to ma i tyle. Ale trzeba zwrócić uwagę na to, że obok amfiteatru już są ławki, a sam obiekt ma podobno stanowić miejsce wypoczynku dla mieszkańców i gości nas odwiedzających. Jaki jest zatem sens budowania betonowych schodów i stawiania obok nich dodatkowych ławek, a do tego jakieś rzeźby? Tutaj, obok ratusza jest idealne miejsce na stworzenie miejsc parkingowych. Tym bardziej, że przy kościele parkować nie wolno. Jest zakaz. To jest poniżej krytyki, aby tak ignorować wolę mieszkańców. Władze robią, co chcą – tak budowę betonowych schodów zamiast stworzenia kilku miejsc parkingowych ocenia Janina Musialska mieszkająca w Ogrodzieńcu od urodzenia.
-Jeżeli schody prowadzą donikąd, to takich inwestycji się nie prowadzi. Władze z burmistrzem na czele robią rzeczy, których mieszkańcy albo wcale nie potrzebują albo też będą wykorzystane niewspółmiernie do kosztów, jakie za sobą pociągają. Mamy już dość przyglądania się na pomysły, jakie serwują nam ci z ratusza. Jest niedziela, chcę podjechać do kościoła, więc gmina powinna tak gospodarować miejską przestrzenią, aby samochody miały gdzie zaparkować. Przychodzi niedziela, sobota i jest dramat. Kawałka wolnego nie uświadczy się. Nas nie interesują kolejne wymysły burmistrza, bo jak ktoś ma za dużo pieniędzy i nie ma co robić, to najzwyczajniej w świecie zaczyna wymyślać. Już dosyć tego betonu. Zabetonował cały rynek, kamieni nawsadzali do drucianych siatek, a w środku huśtawki. Wiecie czemu huśtawki dali? Bo to jest w miejscowym planie plac zabaw i się bali, że robią z nim sprzecznie. Tylko jak dziecko na ten beton spadnie z takiej huśtawki, to nieszczęście gotowe. Mam taką propozycję: niech burmistrz i jego urzędnicy budują sobie na swoim, prywatnym placu, za własne pieniądze, co chcą, kiedy chcą, nic ludziom do tego. Ale Plac Piłsudskiego ma być dla mieszkańców, nie dla władzy. Domagamy się, aby jego kawałek przy ratuszu był przeznaczony na parking. Dodatkowo powiem tak: każda inwestycja powinna czemuś służyć. Skoro mamy już to betonowe straszydło – amfiteatr - to się już tego nie zmieni. Ale na miły Bóg, nie można wiecznie realizować własnego „widzimisię”. Czy ktoś konsultował to z mieszkańcami? Nic mi o tym nie wiadomo. A może warto zapytać, czego my potrzebujemy? Może chcemy mieć dodatkowe miejsca, aby postawić auto, bo ławek, schodów i dekorowania mamy już pod dostatkiem i mówimy temu: już wystarczy! – tak nową inwestycję władz miasta ocenia Tadeusz Szlachta, mieszkaniec Ogrodzieńca.
- To kompletny bezsens. Ratusz jest budynkiem zabytkowym (…) Nowi właściciele pięknie go wyremontowali i turyści przejeżdżający często chcą się na chwilę zatrzymać i wejść z czystej ciekawości. Ale aby się zatrzymać, trzeba mieć gdzie. Po drugiej stronie ulicy jest w zatokach kilka miejsc parkingowych, ale najczęściej są pozajmowane – mówi Grażyna Studzińska mieszkanka Ogrodzieńca.
Podobnego zdania jest inny mieszkaniec miasta, Zenon Biedak: -Dla mnie to zwykła samowola. Ja nawet radnych pytałem, czy wiedzą, co tam powstanie przy ratuszu, bo takie głębokie doły wykopali. To nawet oni nie wiedzieli. Jestem mieszkańcem naszego miasta już 70 lat, a ten pomysł na schody, dodatkowe ławki i jeszcze jakieś rzeźby to bzdura jakaś. Ogrodzieniec to miasto przelotowe. Ludzie wracają z Jury, z Krakowa, chcą się zatrzymać chwilkę, napić kawy, odpocząć. No nie ma gdzie. Ile aut stanąć może przy Złotym Rogu i ile w tych 2 czy 3 zatoczkach? Powinni zrobić dobrze dla mieszkańców i dla turystów, a nie jakieś schody, rzeźby. Bzdura i wyrzucanie pieniędzy w błoto. Mamy już tą muszlę do koncertów, taką betonową plamę między domami zrobili. Komu to jest potrzebne?
Część mieszkańców Ogrodzieńca jest zbulwersowana, że przy ratuszu zamiast parkingu powstaną kamienne schody z ławkami do siedzenia. Uważają inwestycję za zupełnie niepotrzebną, zważywszy na fakt, iż kilkanaście metrów dalej jest wiele miejsc do wypoczynku na terenie niedawno ukończonego ogrodzienieckiego amfiteatru. Mieszkańcy zwracają uwagę na turystów, którzy odwiedzając Ogrodzieniec niejako po drodze, nie mają oni gdzie zaparkować w rynku. Zapytaliśmy czy tak jest istotnie.
- No, nie jest za ciekawie. Wracamy z Krakowa, chcieliśmy chwilę stanąć, napić się kawy. Zaparkowaliśmy tu naprzeciwko pod sklepem, ale nie wiem czy można długo się tu zatrzymywać. Chcieliśmy wejść do ratusza i ładny kościółek tu macie. Ale przydałoby się jeszcze z kilka miejsc do parkowania– mówi Włodzimierz Majcherczyk, który w Ogrodzieńcu jest przejazdem.
Ponieważ w opiniach mieszkańców krytykujących nową gminną inwestycję przewijała się również ocena amfiteatru postanowiliśmy wykorzystać okazję i zapytać turystów jak im on się podoba.
- To jest Wasz amfiteatr? ( zdziwienie na twarzy kobiety – przyp.red. ) Taki śmieszny, dość futurystyczny. Wiecie Państwo, są gusta i guściki, ale taki styl raczej nie pasuje do zabytkowego kościoła i tego budynku ratusza. Powinien raczej komponować się z otoczeniem. Takie rzeczy trzeba dostosowywać do istniejących, a tu mamy zabytkowy kościół, a obok ratusz. Jakbyście mi nie powiedzieli co to jest, to pomyślałabym, że zwykły plac z ławkami. Całości jakiejś kompozycji z pozostałymi budowlami to nie stanowi– odpowiada Alicja, na co dzień mieszkanka Sosnowca.
W czasie naszej wizyty przed budynkiem ratusza zebrało się prawie 100 osób. Wszyscy podpisywali petycję do władz miasta w sprawie zaniechania budowy betonowych schodów i budowy w zamian parkingu dla samochodów przy budynku zabytkowego ratusza. Przy okazji usłyszeliśmy też wiele słów krytyki na temat wyglądu całego Placu Piłsudskiego. Zapytaliśmy burmistrza Ogrodzieńca, dlaczego mają tu powstać betonowe schody, których tak wielu mieszkańców po prostu nie chce.
- Obiecuję, iż szczegółowo odpowiem na wszystkie pytania. Na chwilę obecną powiem, że inwestycja jest prowadzona zgodnie z prawem – mówi Andrzej Mikulski.
Inwestycji będziemy się przyglądać, a z burmistrzem Ogrodzieńca umówiliśmy się na rozmowę po 16 listopada.
Marcin Wojciechowski
Napisz komentarz
Komentarze