(Zawiercie) W ubiegłym tygodniu doszło do wypadku, w którym ucierpiała 7-letnia dziewczynka. 12 grudnia dziecko wypadło z okna Szkoły Podstawowej nr 6 przy ulicy Wierzbowej. Placówka od zawsze cieszyła się bardzo dobrą opinią rodziców i do tej pory nie dochodziło w niej do podobnych zdarzeń.
- Zawierciańscy policjanci ustalają okoliczności wypadku, do którego doszło na terenie jednej ze szkół podstawowych w Zawierciu. Z okna szkoły wypadła uczennica pierwszej klasy. Ranną przewieziono do szpitala. Na szczęście jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – mówi Andrzej Świeboda z KPP w Zawierciu.
Informacje o wypadku do dyżurnego zawierciańskiej policji dotarły około 13.00, a o zdarzeniu powiadomił lekarz pogotowia ratunkowego.
- Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że dziewczynka została najprawdopodobniej przez nieuwagę zamknięta w klasie po zakończonych zajęciach. Po krótkiej chwili uczennica, próbując opuścić pomieszczenie, wypadła z okna usytuowanego na pierwszym piętrze budynku szkoły – dodaje Świeboda.
Zaraz po wypadku rozpoczęła się kontrola w szkole. – Przeprowadzona została kontrola. Na miejscu tuż po zdarzeniu był wizytator kuratorium. Po tej kontroli zostanie sporządzony protokół pokontrolny. Nie wykluczamy skierowania sprawy do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli w stosunku do nauczycielki – mówi Anna Wietrzyk rzeczniczka prasowa Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Co wykaże kontrola? Być może jeszcze dzisiaj uda się poznać szczegóły.
TO BYŁA KRÓTKA CHWILA…
Dyrektor szkoły Dariusz Bednarz potwierdził, że do zdarzenia doszło właśnie w Szkole Podstawowej nr 6 w Zawierciu. Dodał także, że mama dziewczynki nie wyraża zgody na udostępnianie informacji odnośnie stanu zdrowia dziecka.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić feralnego dnia około 12.00 nauczycielka po skończonych lekcjach religii wyprowadziła dzieci z klasy na korytarz szkolny. Wróciła się, by sprawdzić klasę i zamknąć pomieszczenia lekcyjne. Sprowadziła część dzieci na świetlicę szkolną. Jak zaznacza dyrekcja szkoły, dziecko spędziło samo w klasie zaledwie cztery minuty.
- Nauczycielka religii jest pedagogiem, na którego nigdy nie było skarg. Jest profesjonalistką w swoim zawodzie. Zawsze była lubiana przez dzieci. Jestem przekonany, że po prostu nie zauważyła tej dziewczynki. Jest nam przykro przez to, co się stało – mówi dyrektor Bednarz.
W ubiegłym roku zajmowaliśmy się inną sprawą. Przypomnijmy - Prokuratura Rejonowa w Myszkowie na początku br. wszczęła dochodzenie w związku z możliwością narażenia na utratę życia lub zdrowia 5 –letniej dziewczynki, która 28 listopada 2013 roku w godzinach rannych po opuszczeniu autobusu przez dzieci, nauczyciel i kierowca nie sprawdzili czy wszyscy pasażerowie opuścili pojazd. Dopiero po 5 godzinach okazało się, że w autobusie pozostała śpiąca dziewczynka. Na szczęście nie stało się nic poważnego. Podkreślaliśmy, że w tej sprawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył sam Burmistrz Miasta i Gminy Szczekociny, ponieważ to Urząd Gminy wynajmował autobus, który dowoził dzieci z pobliskich miejscowości do szkół i przedszkoli w Szczekocinach. Jak informowali prokuratorzy, rodzice dziecka, którzy w dochodzeniu wykonywali prawa pokrzywdzonego, oświadczyli, że nie składają wniosku o ściganie sprawcy. Prokuratura Rejonowa w Myszkowie umorzyła dochodzenie w sprawie nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka, pozostawionego w szkolnym autobusie w Szczekocinach. (mpp)
Napisz komentarz
Komentarze