(Irządze) Na sesji Rady Gminy Irządze, która odbyła się 30 stycznia, wyraźnie wyczuwalna była chemia. Głównie za sprawą miejsca, w jakim została zorganizowana. W wyniku remontu sali sesyjnej, rada obradowała w lokalnym gimnazjum. A dokładniej mówiąc: w sali chemicznej.
Potwierdzeniem pozytywnej chemii na sesji była reakcja na obecność dziennikarza Kuriera Zawierciańskiego. Dziennikarz piszący te słowa został zapytany tuż przed rozpoczęciem sesji, czy chce zabrać głos. Podziękował. Sesja rady rozpoczęła się od sprawozdania z ostatniej działalności wójta Irządz, Jana Molendy. Wśród wielu poruszonych tematów mówił on m.in. o rocznej naradzie w Starostwie Powiatowym w Zawierciu na temat bezpieczeństwa i otrzymania samochodu z PFRON-u przez środowiskowy dom samopomocy.
Obrady w szkole, więc rozległ się dzwonek na przerwę. Przerwy jednak wówczas nie było. Głos zabrało 7 radnych. Wśród nich Józef Łapaj, który skarżył się na niedziałające w nocy oświetlenie we wsi Witów. Radny mówił, że jest to powodem spadku bezpieczeństwa w okolicy. W odpowiedzi wójt Irządz stwierdził, że w przypadku takich sytuacji konieczne jest wzywanie odpowiednich służb, a przede wszystkim dbanie o wychowanie swoich dzieci. Cokolwiek to znaczy, nam nie udało się rozszyfrować intencji wójta: co ma jakość wychowania do braku lamp wieczorem? Może dzieciarnia ma się nie włóczyć po nocy to i brak oświetlenia nie będzie im przeszkadzać?
Radny z Witowa zarzucał również pomijanie w planach remontów jego sołectwa. Wójt odpowiedział, że nie jest prawdą lekceważenie Witowa. Przypominał, że w ostatnim czasie wyremontowano tam chodnik.
Co pewien czas obrady sesji przerywał donośny dźwięk dzwonków telefonów radnych. Po kolejnym takim „sygnale” jedna z uczestniczek sesji zażartowała: „Wygonić! Po co będzie tu siedział i nasionka sprzedawał?”.
Podczas sesji zarządzono 10 minut przerwy, podczas której radni otrzymali swoje wynagrodzenia. Jako jedna z ostatnich na sesji głos zabrała dyrektor gimnazjum w Irządzach, Urszula Barańska. Mówiła ona o incydencie sprzed kilku tygodni, który miał miejsce w gimnazjum. Jak mówiła, do Kuratorium Oświaty wpłynęła anonimowa skarga na szkolną sprzątaczkę. Została ona posądzona o bycie pod wpływem alkoholu. Dyrektor podkreślała, że osoba ta nie była etatową pracownicą szkoły, została ona przysłana przez urząd pracy. Zaznaczała również, że nie przyłapali sprzątaczki „na gorącym uczynku”, a skarga jest anonimowa, więc nie mają nawet pewności, o którą osobę chodzi.
- Wiecie czym to grozi? Tyle lat pracuję w szkolnictwie i chciałabym dotrwać do emerytury. To nie jest mój pracownik, bo ja nie podpisuję z nim umowy, tylko urząd pracy. A wszelkie konsekwencje ponoszę ja. Apeluję do komisji oświaty naszej gminy, aby przeanalizować ten problem, bo jest on realny – mówiła dyrektor Urszula Barańska.
Jak ustaliliśmy, nie udało się ustalić, czy sprzątaczka piła, bo zgłoszenie wpłynęło już po rzekomym incydencie. Nie kupujemy jednak tłumaczenia dyrektorki. PUP nie wysyła pracowników do szkoły bez wpływu szkoły na to, kto sprząta, to szkoła –nawet gdy jest to pracownik z interwencji- wykonuje wobec niego obowiązki pracodawcy w zakresie kontroli czasu pracy i jej przebiegu.
Paweł Kmiecik
Napisz komentarz
Komentarze