(Zawiercie) „Powiedzieli, że piłam wódkę i dlatego zostałam zwolniona. A ja nie piję” – tak swoją opowieść zaczyna Dorota (prosiła o nieujawnianie jej nazwiska), mieszkanka Zawiercia, która w marcu skończy 50 lat. Jest osobą bezrobotną, na początku września ubiegłego roku rozpoczęła kilkumiesięczną pracę sezonową. Po niecałym miesiącu otrzymała wypowiedzenie.
Dorota mieszka ze swoją mamą, która jest poważnie chora. Syn studiuje i mieszka w innym mieście. Jej mieszkanie to zaledwie pokój z kuchnią, w domu jest bardzo skromnie, ale schludnie. Bezrobotna mieszkanka Zawiercia w ubiegłym roku została skierowana do pracy sezonowej do Ośrodka Sportu i Rekreacji w Zawierciu za pośrednictwem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, którego jest podopieczną. Praca rozpoczęła się 2 września i miała potrwać do końca ubiegłego roku. Dwa razy w tygodniu, w poniedziałki i w piątki, w godzinach od 7:00 do 12:00 wykonywała proste prace porządkowe, za które w skali miesiąca miała otrzymywać kwotę 320 zł. Miała, bo otrzymała tylko raz, praca zakończyła się już 26 września. Powód? Jak twierdzi Dorota: niesłuszne posądzenie o bycie w pracy pod wpływem alkoholu.
- Ktoś doniósł mi, że zostałam zwolniona w związku z byciem pijaną. Nikt mi tego nie powiedział wprost – wspomina mieszkanka Zawiercia i opowiada – pewnego dnia przyszła do mnie pani z opieki i powiedziała, żebym zgłosiła się do urzędu, ponieważ zostanę zwolniona z tej pracy. Zapytałam, z jakiej racji? W odpowiedzi usłyszałam, że jeśli tam nie pójdę, to zostanę zwolniona. Poszłam w końcu, ale gdy tam byłam dowiedziałam się, że już dostałam wypowiedzenie. W sekretariacie OSiR-u powiedziano mi, że to PUP zwolnił mnie z pracy.
O przyczynę zwolnienia z pracy Doroty zapytaliśmy zawierciański urząd pracy.
- Pani Dorota w dniu 1 września otrzymała skierowanie do wykonywania prac społecznie użytecznych. Miała zgłosić się do PUP w dniu 8 września, choć nie stawiła się tam w tym terminie. Doradca klienta sprawujący stałą opiekę nad panią Dorotą mając na uwadze względy społeczne w dniu 11 września zadzwonił do pracownika socjalnego MOPS z informacją, iż nie zgłosiła się ona w PUP, ponadto w tym samym dniu doradca klienta wysłał do pani Doroty pismo wzywające do stawienia się w siedzibie urzędu w dniu 25 września. Pomimo dwukrotnego awizowania pismo nie zostało przez panią Dorotę odebrane. W związku z tym pozbawiono ją statusu osoby bezrobotnej. Okres karencji, po którym pani Dorota może się ponownie zarejestrować upływa 29 marca – mówi Anna Rdest, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Zawierciu.
W imieniu Doroty poprosiliśmy również zawierciański MOPS o wyjaśnienie sprawy. W odpowiedzi przekazano nam informację, że sprawa ta była już wyjaśniana z udziałem zainteresowanej w 2014 roku. Na początku lutego (bieżącego roku) przeprowadzono spotkanie wyjaśniające z udziałem mieszkanki Zawiercia, jej syna, pracownika MOPS oraz rejonowego pracownika socjalnego i osoby koordynującej realizację prac społecznie-użytecznych.
- Podczas rozmowy ponownie przekazałam p. Dorocie powód przerwania realizacji prac społecznie użytecznych tj. nie nadużywanie alkoholu tylko niezgłoszenie się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Zawierciu w wyznaczonym i wcześniej uzgodnionym terminie. Pani Dorota oświadczyła przy tym, że nie zgłosiła się do PUP w wyznaczonym terminie bo sobie zapomniała – mówi Anna Kołodziejczyk z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zawierciu.
Pracownica MOPS-u zaznaczyła, że informacja o piciu przez Dorotę alkoholu (lub bycie pod jego wpływem) w pracy nie dotarła do ośrodka. Jak przekazała „Kurierowi” Anna Kołodziejczyk, Dorota została pouczona o możliwości złożenia pozwu o pomówienie w tej sprawie. Teraz jednak aż do końca marca nie może korzystać z pomocy Powiatowego Urzędu Pracy, nie ma bowiem statusu osoby bezrobotnej. Czy w obecnej sytuacji ma ona szansę na otrzymanie dodatkowej zapomogi?
- Ze wstępnie obliczonego dochodu rodziny (według ich oświadczeń) wynika, że dochód rodziny jest wyższy od ustawowego kryterium dochodowego, pozwoli to jednak (po dopełnieniu formalności wymaganych od rodziny) rozpatrzyć pomoc celową specjalną, głównie w zakresie dopłat czynszu – mówi Anna Kołodziejczyk z MOPS-u.
Przypadek Doroty z Zawiercia wydaje się być potwierdzeniem przysłowia, że „biednemu zawsze wiatr w oczy wieje”. Nieporozumienia pewnie udałoby się uniknąć, gdyby zawiercianka w wyznaczonym terminie pojawiła się w urzędzie pracy. Pytanie należy jednak zadać również urzędom i urzędnikom: czy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby powyższa sytuacja się nie wydarzyła?
Paweł Kmiecik
Napisz komentarz
Komentarze