(Myszków) Policjanci z Myszkowa potrzebowali ośmiu dni by namierzyć i zatrzymać mężczyznę podejrzanego o wywołanie fałszywego alarmu bombowego w Powiatowym Urzędzie Pracy. Zaskoczony wizytą mundurowych 22-letni zawiercianin tłumaczył, że chciał zobaczyć jak wygląda praca służb szukających bomby.
Do zdarzenia doszło w środę 8 kwietnia. Dyżurny myszkowskiej komendy policji odebrał telefon z informacją o podłożeniu bomby w Powiatowym Urzędzie Pracy w Myszkowie. - Na miejsce natychmiast skierowano patrole policyjne wraz z pirotechnikami. Ewakuowano 60 pracowników urzędu, petentów, personel i pacjentów przyległej do PUP przychodni zdrowia. Policjanci zabezpieczyli budynki i przyległe do nich ulice. Po sprawdzeniu kilkupiętrowego budynku przez policyjnych pirotechników okazało się, że był to fałszywy alarm. Na miejscu nie znaleziono żadnych materiałów wybuchowych – wyjaśnia rzecznik KPP w Myszkowie, aspirant Barbara Poznańska.
Równocześnie z przeszukiwaniem budynku, śledczy rozpoczęli poszukiwania osoby, która zadzwoniła z informacją o podłożonej bombie.
- Dość szybko ustalono, że związek z tym zdarzeniem może mieć 22-letni zawiercianin. W czwartek 16 kwietnia został on zatrzymany. Był bardzo zaskoczony, gdyż nie spodziewał się, że śledczy kiedykolwiek trafią na jego trop (…) Okazało się, że wywołał fałszywy alarm, gdyż chciał się przyjrzeć działaniu służb ratunkowych – mówi aspirant Barbara Poznańska.
„Bombowy żartowniś” usłyszał już prokuratorskie zarzuty. Wkrótce może trafić do więzienia i nawet przez 8 lat przyglądać się, jak wygląda życie zza krat. Jeśli sąd zdecyduje, że z własnej kieszeni będzie też musiał pokryć koszty akcji ratunkowej, przekona się, że rachunek za „ciekawość” może wynieść kilkadziesiąt tysięcy złotych. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze