(Szczekociny) Miał być protest przed urzędem miasta, telewizja. Był spokój. Radni w Szczekocinach 23 kwietnia mieli głosować nad uchwałą o rozwiązaniu dwóch zespołów szkół – w Goleniowach i Rokitnie. Ale Burmistrz wycofał uchwały z porządku sesji. Z planów rozwiązania szkół jednak nie zrezygnował.
Atmosfera przed sesją gęstniała z każdą godziną. Mówiono o tym, że oburzeni rodzice i nauczyciele związani ze szkołami będą protestowali przed budynkiem urzędu, a na sali sesyjnej pojawi się telewizja. Jeden z radnych twierdził nawet, że na sesji miała pojawić się policja, którą miał wezwać burmistrz w obawie przed nieprzewidzianymi sytuacjami. Okazało się jednak inaczej.
- Ja bym prosił o wycofanie z dzisiejszego porządku obrad dwóch uchwał – nr 51 i 52 w sprawie rozwiązania zespołu szkół w Goleniowach i w Rokitnie. Składam oświadczenie na ręce prezydium rady, że moja decyzja jest podyktowana koniecznością przekazania szczegółowych, niezafałszowanych, prawdziwych informacji dotyczących funkcjonowania szkół w nowej strukturze. Chcę to przekazać rodzicom uczniów i społecznościom tych miejscowości. Jednocześnie chcę poinformować, że nie wycofuję się z planu rozwiązania szkół w Goleniowach i Rokitnie. Chcę tylko tę procedurę rozwiązania przesunąć na czas późniejszy. Wymaga to konsultacji i uspokojenia nastrojów – mówił burmistrz Szczekocin Krzysztof Dobrzyniewicz.
Wycofanie uchwał spotkało się z zadowoleniem radnych i uczestników sesji.
- Osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowany z wniosku pana burmistrza. Sprawa, która nazywa się rozwiązanie zespołu szkół przybrała niewłaściwy tok. Zamiast rzeczowej dyskusji o oświacie przeniosło się to na fora internetowe, na zebrania, brakło rzeczowej dyskusji. Szkoła to są dzieci, rodzice, nauczyciele, to nie jest budynek. To jest żywy organizm. Pośpiech nie jest wskazany w tym przypadku. Prosiłbym rodziców, jeśli mają jakiś komitet, żebyśmy też mogli ich zaprosić na komisję oświaty – mówił radny Jerzy Orliński.
- Dzisiejszy krok burmistrza idzie we właściwym kierunku. Teraz jest kwiecień, dyrektorzy mają obowiązek opracowania arkuszy organizacyjnych do końca kwietnia. Burmistrz jako organ prowadzący ma sprawdzić arkusze do końca maja. Myślę, że dyrektorzy wskażą wiele oszczędności. Dyrektorzy też muszą zrozumieć sytuację finansową gminy – wtórowała Teresa Niechciał.
Sprawa rozwiązania szkół (burmistrz podkreślał, że to nie jest likwidacja) zostaje tylko chwilowo zawieszona.
- Wygraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Wolę jednak nie mówić tego publicznie, bo lepiej się nie kłócić z burmistrzem – mówi jedna z osób ze środowiska nauczycieli, która pragnie zachować anonimowość.
„Bitwa” składała się z kilku części. Przed sesją w szkołach w Goleniowach i Rokitnie odbyło się kilka spotkań rodziców uczniów oraz nauczycieli. Niektórzy skarżyli się na to, że na większości spotkań nie było burmistrza. Burmistrz bronił się mówiąc, że gdyby został zaproszony, to by przyszedł.
- Jestem rodzicem, moje dziecko jest zapisane do tej szkoły. Odbyły się 3 zebrania w tym jedno tylko z burmistrzem, niestety nie miałam możliwości uczestnictwa w tych zebraniach dlatego że o nich nie wiedziałam, nie były głośno i jawnie ogłoszone. Informacja poszła tzw. pocztą pantoflową. 4 zebranie ksiądz ogłosił z ambony, miało dotyczyć już wyboru zarządu do stowarzyszenia. Frekwencja na tym właśnie zebraniu była o wiele wyższa niż na pozostałych, dlatego że była ogłoszona w odpowiedni i jawny sposób i miałam możliwość uczestnictwa w tym zebraniu. Burmistrz postawił warunek rodzicom: albo on likwiduje szkołę, albo zakładamy stowarzyszenie. Ludzie byli tak wystraszeni, że myśleli, że nie ma już innego ratunku i zdecydowani już byli założyć stowarzyszenie, chcieli oddać szkołę walkowerem – mówi Iwona Gajewska z Rokitna.
Efektem kilku spotkań w Rokitnie były wstępne plany założenia stowarzyszenia, jednak nie doszło do ich sfinalizowania. Inaczej stało się w Goleniowach, gdzie stowarzyszenie już zostało założone. Podczas sesji burmistrz przeprosił nauczycieli i rodziców uczniów z tej szkoły za to, że rozpoczęli zakładanie własnej organizacji pozarządowej, a uchwała o rozwiązaniu szkół została wycofana.
- Nie czujemy się oszukani przez burmistrza. Założyliśmy stowarzyszenie, żeby się zaasekurować na wypadek rozwiązania szkoły. Gdyby nasza szkoła została rozwiązana, a Rokitno zostało – wtedy czulibyśmy się oszukani. Złożyliśmy dokumenty do KRS i czekamy na dalszy rozwój sytuacji. Dla rodziców z Goleniów ważne jest, żeby szkoła była. Mniej istotne jest, czy będzie ona należała do gminy, czy będzie to szkoła społeczna – mówi jedna z członkiń stowarzyszenia pragnąca zachować anonimowość.
Zespoły szkół w Goleniowach i Rokitnie liczą w sumie ponad 250 uczniów – 157 osób w Rokitnie i 100 w Goleniowach. Czy rozwiązanie placówek, do których uczęszcza tak duża liczba uczniów to dobra decyzja?
- Uważam, że szkoła jest na tyle duża, że powinna się utrzymać jako publiczna. Stowarzyszenie to ostateczność. Był rozpatrywany scenariusz, że stowarzyszenie byłoby instytucją wspierającą i zbierającą fundusze dla szkoły publicznej – mówi Bożena Gonciarz, dyrektor Zespołu Szkół w Rokitnie.
Zarówno na sesji, jak i poza nią często przytacza się przykład Stowarzyszenia na rzecz rozwoju edukacji w Szczekocinach „Nasza szkoła”, które zostało założone przez przedstawicieli rodziców i nauczycieli Szkoły Podstawowej nr 2 w Szczekocinach w 2011 roku.
- Powstanie Stowarzyszenia miało na celu obronę szkoły przed likwidacją oraz działalność skierowaną na pomoc szkole w zdobywaniu funduszy od sponsorów – głosi informacja na stronie internetowej szkoły.
Skąd stowarzyszenie bierze fundusze na działanie szkoły? Oprócz subwencji oświatowej otrzymuje pieniądze z 1% podatku, od sponsorów oraz z projektów. Jak zapewniono nas, rodzice nie ponoszą żadnych opłat za naukę ich dzieci w szkole. Czy więc decyzja o założeniu stowarzyszenia była, z perspektywy czasu, dobrą decyzją?
- Nie komentuję tego. My nie narzekamy, natomiast nie możemy się wypowiadać o likwidacji innych szkół – mówi Alicja Koper, dyrektor szkoły.
Dyrektor szkoły podkreślała, że nie chce, aby interpretować jej słowa jako pochwałę dla likwidacji szkół. Zaznaczała, że stowarzyszenie ma dla szkoły funkcję wspierającą.
- Mówią, że bronimy swoich stołków. Ale tak jak górnicy bronią kopalń, ja też mogę bronić swojej pracy. A moją pracą jest szkoła i dzieci – mówiła jedna z nauczycielek biorących udział w sesji.
Na ważne decyzje dotyczące istnienia szkół w Goleniowach i Rokitnie w roku szkolnym 2015/2016 jest za późno. O tym, co z nimi będzie w roku 2016/2017 dowiemy się niedługo.
Paweł Kmiecik
Napisz komentarz
Komentarze