(Zawiercie) O wielkim pożarze hali przy ulicy Obrońców Poczty Gdańskiej w Zawierciu wiedzą chyba wszyscy mieszkańcy regionu. W poniedziałkowy wieczór, 10 sierpnia, mówiły o tym wszystkie główne stacje telewizyjne i radiowe. W tym nieszczęściu jest jednak i szczęście: prawie nikomu nic się nie stało. Lekkie obrażenia nogi odniósł jedynie jeden ze strażaków biorących udział w akcji gaśniczej.
Pożar magazynów wybuchł około godziny 18:00 w poniedziałek. Zgłoszenie o tym zdarzeniu strażacy z zawierciańskiej komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej otrzymali dokładnie o 18:18. Na miejsce pożaru przyjechało kilkanaście wozów z PSP oraz okolicznych ochotniczych straży pożarnych. Szybko okazało się jednak, że skala pożaru wymaga zaangażowania dużo większej liczby jednostek.
W ciągu kilkudziesięciu minut od wybuchu pożaru, spora część dróg w Zawierciu została zakorkowana, a tłumy ludzi jechały bądź szły na miejsce zdarzenia, aby zobaczyć pożar. Policja prosiła zgromadzonych na parkingu przed magazynem o niepodchodzenie do palącego się magazynu; jednak później nakazywała, aby opuścić teren. Ostatecznie policja stworzyła kordon bezpieczeństwa już na wysokości przystanku autobusowego przy pętli linii numer „1”.
- Mieszkam przy ulicy Oświatowej, myślałam, że pali się Bawełna. Widziałam coraz większy dym, więc przyjechałyśmy tu z córką, zobaczyć, co się dzieje – mówi mieszkanka Zawiercia.
W całej akcji trwającej aż do zamknięcia niniejszego numeru „Kuriera” wzięło udział 70 jednostek straży pożarnej – 34 zastępy PSP z całego województwa (m.in. z Chorzowa, Zabrza, Sosnowca, Dąbrowy Górniczej, Częstochowy i Rudy Śląskiej) oraz 36 zastępów OSP z powiatu zawierciańskiego i 13 radiowozów policji. Łącznie w akcji wzięło udział ponad 70 strażaków z PSP i niemal 200 z OSP, a także 56 policjantów. W wyniku akcji urazu nogi doznał jeden strażak z OSP.
Pożar udało się opanować w nocy z poniedziałku na wtorek, jednak jeszcze przez kilkadziesiąt godzin trwało jego dogaszanie. Jak poinformował nas rzecznik PSP w Zawierciu w środę, dogaszenie pożaru magazynu może potrwać do godzin popołudniowych w środę, 12 sierpnia, ale niewykluczone jest także przedłużenie tej akcji do czwartku.
Co było powodem tak długotrwałej akcji gaśniczej?
- Duża powierzchnia, która była objęta pożarem, duże zadymienie i temperatura, chwilami porywisty wiatr oraz duże składowisko materiałów łatwopalnych. Pogoda nie była szczególnie ważnym czynnikiem utrudniającym sytuację – wyjaśnia mł. bryg. Radosław Lendor, rzecznik prasowy PSP w Zawierciu.
Pożar objął część magazynu, w którym swoją siedzibę miały firmy Olimp (produkcja zniczy), Olmar (producent papierowych artykułów higienicznych), a także – jak informuje rzecznik PSP – znajdował się również magazyn z alkoholami. Zapytaliśmy firmy, które ucierpiały w wyniku pożogi o to, jak wielkie poniosły straty. Odpowiedziała nam jedynie firma Sokpol, która w feralnej hali ma swój magazyn.
- Firma Sokpol nie poniosła żadnych strat podczas pożaru magazynu, jednakże pożar spowodował całkowite odcięcie dostaw prądu podczas akcji gaszenia i po jej zakończeniu, co w rezultacie całkowicie zaburzyło pracę magazynu. W związku z powyższym zostaliśmy zmuszeni do zainstalowania agregatu prądotwórczego we własnym zakresie, co obecnie generuje dodatkowe koszty magazynowania – mówi Marta Stemplowska, kierownik biura zarządu.
Na naturalne w takiej sytuacji pytanie o przyczynę wybuchu pożaru na razie nie znamy odpowiedzi. Ustaleniem przyczyny pojawienia się ognia ma zająć się policja, ta jednak swoje czynności będzie mogła rozpocząć dopiero po całkowitym zakończeniu akcji dogaszania hali. Jak mówi oficer prasowy zawierciańskiej policji, nadkom. Andrzej Świeboda, powód wybuchu pożaru poznamy prawdopodobnie za kilka tygodni, choć możliwe, że działania śledczych potrwają dłużej.
- Na miejscu byli również policjanci, którzy zabezpieczyli cały teren przed dostępem osób postronnych, umożliwiając strażakom sprawne działanie. Mundurowi ewakuowali także pracowników z sąsiednich magazynów. Aktualnie śledczy przesłuchują świadków zdarzenia. Po całkowitym dogaszeniu zostaną przeprowadzone szczegółowe oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. W toku prowadzonego śledztwa zostaną ustalone wszelkie okoliczności i przyczyny powstania pożaru – mówi nadkom. Andrzej Świeboda, oficer prasowy KPP w Zawierciu.
Jak udało nam się dowiedzieć, przyczyna pożaru może być związana z ograniczeniami w dostawie prądu dla przedsiębiorstw, który został wprowadzony w związku z upałami w poniedziałek rano przez Polskie Sieci Energetyczne.
- Przyczyny nie są jeszcze znane, ale zaczęło się od tego, że nie było napięcia w sieci ze względu na ograniczenia. Później podobno prąd został załączony i pojawił się ogień. Od 16:00 firma była nieczynna i nie było ludzi. Ogień zauważył pracownik firmy obok – mówi Jarosław Kowalski, mechanik z firmy Olmar.
- Po południu miałam iść do pracy, ale dostałam telefon, żeby nie przychodzić, bo nie ma prądu – dodaje Jadwiga Wieczorek.
Prądu, zgodnie z zapowiedzią dostawcy elektryczności, miało nie być do godziny 22:00. Dlatego w firmie Olmar nie było w tym czasie ludzi. Czy pośrednią przyczyną wybuchu pożaru było przedwczesne włączenie prądu w firmie? Nawet jeśli, prawdopodobnie bezpośrednim powodem był problem w funkcjonowaniu instalacji elektrycznej.
Z jednej strony brak obecności ludzi w miejscu wybuchu pożaru być może spowodowała, że nie było większej liczby osób poszkodowanych. Z drugiej jednak, gdyby w firmie ktoś był, być może zdążyłby odpowiednio zareagować i do wybuchu tak wielkiego pożaru by nie doszło.
To na razie spekulacje. Pozostaje nam czekać na wyniki ekspertyzy i ustalenia dotyczące prawdziwej przyczyny pojawienia się ognia w magazynach przy ulicy Obrońców Poczty Gdańskiej.
Paweł Kmiecik
Napisz komentarz
Komentarze