O tym czy upadłość SK Banku, czyli Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa, jest już przesądzona - rozmawiamy z byłym prezesem zarządu Janem Bajno i Przewodniczącym Rady Nadzorczej Piotrem Roczkiem. Od 10 sierpnia 2015 r., kiedy Komisja Nadzoru Finansowego wprowadziła do SK Banku zarząd komisaryczny, nasi rozmówcy walczą o uchylenie tej decyzji w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Władze, które reprezentowały SK Bank, zostały zawieszone. Sytuacja jednak znacząco się zmieniła po tym, gdy KNF zawiesił również działalność banku i złożył wniosek o jego upadłość. Czy upadłość SK Banku, największego banku spółdzielczego w Polsce jest przesądzona?
Z byłym prezesem zarządu SK BANK-u Janem Bajno i Przewodniczącym Rady Nadzorczej SK BANK-u Piotrem Roczkiem (władze banku zawieszone przez KNF) spotkaliśmy się w Hotelu Zawiercie.
Gazeta Myszkowska: - Czy po decyzjach KNF upadłość SK Banku jest przesądzona?
Jan Bajno: - Praktycznie tak, chociaż możliwe jest uratowanie banku, ponieważ nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje. Dostrzegam możliwość odtworzenia banku, gdyby, po pierwsze: Sąd Administracyjny rozpatrzył pozytywnie skargę Rady Nadzorczej na wprowadzenie do banku zarządu komisarycznego. W zakresie poprawności, legalności tej decyzji, podjętej przez KNF. Jeśli Sąd Administracyjny przychyliłby się do stanowiska i argumentów Rady Nadzorczej, że zarząd komisaryczny był wprowadzony bezpodstawnie. Albo, że przy wprowadzaniu zarządu komisarycznego KNF popełniła rażące błędy, a tak było na pewno. Mamy w tych kwestiach opinię prawną. I druga rzecz: gdyby Sąd Warszawy dla Pragi - Północ odmówił ogłoszenia upadłości banku. Wtedy możliwe jest odbudowanie banku, ale konieczna byłaby zmiana siedziby i nazwy. Jest to możliwe na tych samych założeniach, które nam przyświecały: budowy silnego polskiego banku. Ciągle mamy ludzi gotowych do realizacji tego celu. Jest bardzo wielu klientów, którzy z determinacją chcą wspierać rozwój tej instytucji finansowej. Z polskim kapitałem, z dobrymi tradycjami i wieloletnimi sukcesami.
GM: - Dlaczego - zdaniem byłego zarządu i Rady Nadzorczej - decyzje KNF o wprowadzeniu zarządu komisarycznego i późniejsza, o złożeniu wniosku o upadłość banku - były niesłuszne? KNF stwierdziła, że SK Bank jest bankrutem. To prawda?
J. Bajno: - Absolutnie nie. SK Bank na koniec 2014 r. miał zysk netto 7,69 mln zł, bilans nie został podważony. Na 30 czerwca 2015 r. bank wykazywał zysk netto 9,2 mln zł. Podobnie na dzień 31 lipca, czyli tuż przed datą wprowadzenia zarządu komisarycznego, bank też osiągał zysk. Bilans za 2014 r. badał niezależny biegły. Chcąc podważyć ten bilans, musiałby zweryfikować go inny niezależny biegły, lecz nie KNF, która takich uprawnień nie posiada. Nie ma podstaw do stwierdzenia, że w banku na koniec 2014 roku była strata.
Piotr Roczek: - Rada Nadzorcza złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poświadczenia nieprawdy, że SK Bank miał na koniec 2014 r. stratę. To miało być powodem, aby powołać zarząd komisaryczny. Drugi zarzut, jaki stawiamy w doniesieniu, to upublicznienie decyzji o ustanowieniu zarządu komisarycznego. Taka nagła wiadomość spowodowała run na bank depozytariuszy, wyciągnięcie środków i w efekcie tej paniki bank utracił płynność. Takie są bezpośrednie przyczyny kłopotów banku. Poza tym KNF odmawiała rozmów z przedstawicielami SK Banku o programie naprawczym, o możliwościach rozwoju. Chociaż ten program powstał na polecenie KNF; otrzymał też pozytywną opinię banku zrzeszającego.
GM: - KNF nie miała prawa ujawniać decyzji o wprowadzeniu zarządu komisarycznego?
P. Roczek: - Miała prawo, ale powinna wcześniej wydać stosowne oświadczenia; przygotowujące klientów, społeczeństwo i władze SK Banku. Tak pospieszna, zaskakująca decyzja: informacja o ustanowieniu zarządu komisarycznego na stronie KNF-u i pod spodem pasek, że BFG wypłaca depozyty do 100.000 euro – to było jak zaproszenie po depozyty. I tak się stało. Ostrzegaliśmy KNF na piśmie, żeby tego nie robili. KNF ma różne środki dyscyplinujące: mogła powołać kuratora dla banku, mogła zażądać zbadania bilansu banku przez innego biegłego rewidenta, mogła ograniczyć udzielanie kredytów, itp. KNF ma wiele instrumentów naprawczych, lecz bezpodstawnie skorzystała z najbardziej drastycznego, ostatecznego. Nieadekwatnego do sytuacji SK Banku, którego stabilność nie była zagrożona. Wkroczenie zarządu komisarycznego spowodowało utratę płynności banku, a następnie zawieszenie działalności.
GM: - Pierwszym efektem decyzji KNF było masowe wycofywanie depozytów. W jakiej kwocie?
J. Bajno: - W ciągu kilku dni nasi klienci wypłacili ponad miliard złotych. W ten sposób bank utracił płynność.
P. Roczek: - Żaden bank nie wytrzyma odpływu depozytów na taką skalę. Bank jest instytucją zaufania publicznego, dlatego zachwianie reputacją banku wywołuje skutki straszne, tragiczne. Nawet najsilniejszy bank może tego nie przetrwać.
J. Bajno: - Na piśmie ostrzegaliśmy KNF, że tym bardziej po upadku SKOK Wołomin, wprowadzenie Zarządu Komisarycznego, nawet wprowadzenie komisarza, może wywołać podobne skutki.
GM: - Jakie mogły być cele KNF-u? Bo spekulacje na ten temat są bardzo ciekawe. Czy to możliwe, że celem KNF było przejęcie kontroli nad bankiem?
J. Bajno: - Już w pierwszej połowie 2014 r. pojawiały się sygnały, że niektóre instytucje finansowe mają ochotę przejąć kilka banków spółdzielczych. Były to sugestie wskazujące m.in. na PZU, PKO BP. Na przykład prezes PKO Zbigniew Jagiełło kilkakrotnie na różnych konferencjach podkreślał; jakim prawem banki spółdzielcze mogą działać na terenie całego kraju i obsługiwać duże podmioty, firmy. Drugi element, który wchodził w grę: KNF-owi nie podobało się, że banki spółdzielcze nie chcą IPS-u (zrzeszenie zintegrowane, rodzaj super nadzorcy nad bankami – przyp. red.). W moim przekonaniu KNF zadziałał tak, że jak się uderzy w największy bank spółdzielczy, to wszyscy inni „wejdą pod stół” i potulnie będą realizować zalecenia. Utrzymujące niewielką skalę działań w tej bankowości.
GM: - Zebranie delegatów SK Banku wiosną 2014 przyjęło uchwałę zmierzającą do wyjścia banku ze zrzeszenia BPS. Czy to nie był początek waszych kłopotów?
J. Bajno: - Uchwała mówiła o przygotowaniu się banku do wyjścia ze zrzeszenia. To mogło narobić nam wrogów wśród kierownictwa KNF-u i wśród małych banków spółdzielczych. Ale zauważyć trzeba inną rzecz: gdyby bank dzisiaj był dodatkowo zrzeszony w IPS-e, to wg zamierzeń KNF mieliśmy wnieść do IPS 8% funduszy własnych. Czyli ponad 23 mln zł tylko w przypadku naszego banku. Te środki chcieliśmy inwestować w rozwój SK Banku, by coraz lepiej spełniać oczekiwania naszych klientów. IPS miał być instytucją o jeszcze większych uprawnieniach niż obecnie istniejące zrzeszenie, jakim jest BPS. IPS-y byłyby faktycznymi zarządami, które zarządzałyby wszystkimi bankami spółdzielczymi w RP. Tego nie chcieliśmy, jako największy w Polsce bank spółdzielczy. Za taką stanowczość zostaliśmy srogo ukarani. Nasze plany zmierzały w innym kierunku; żebyśmy podlegali bezpośrednio pod KNF, bez pośrednictwa jakiegokolwiek zrzeszenia. Chcieliśmy przez to ograniczyć koszty płacone przez banki spółdzielcze; związane z funkcjonowaniem zrzeszenia, IPS oraz składki na KNF.
GM: - Chcieliście przekształcić SK Bank w bank komercyjny?
J. Bajno: - Nie. Chcieliśmy działać podobnie jak banki komercyjne, które podlegają bezpośrednio kontroli KNF. Ale nigdy nie chcieliśmy przekształcić się w bank komercyjny. Z tego względu, że jeśli udziały zamienilibyśmy na akcje, nietrudno wtedy stracić kontrolę nad akcjonariuszami. Ktoś sprzeda akcje i w ten sposób duże banki komercyjne mogłyby przejąć nad nami kontrolę. Chcieliśmy, żeby SK Bank pozostał polskim bankiem spółdzielczym, wspierającym polską przedsiębiorczość.
GM: - Decyzja KNF o wprowadzeniu zarządu komisarycznego, którą kwestionujecie, ruszyła lawinę. Jaki był cel KNF?
J. Bajno: - Według mojej oceny celem było zlikwidowanie banku. Raczej nie przez upadłość, tylko przez przejęcie. Przypuszczam, że banki komercyjne zauważyły nasze „działania ratunkowe”, gdyż zwróciliśmy się do odpowiednich władz państwowych i sądowniczych. Prawdopodobnie z tego powodu SK Bank nie został wchłonięty przez komercję.
GM: - KNF wyznaczył na składanie ofert bardzo krótki termin.
P. Roczek: - Dokładnie 7 dni na sanację banku. To termin niewyobrażalny i niewykonalny.
J. Bajno, P. Roczek: - Nikt nie złożył oferty, ale nie wierzymy w to, że KNF nie miał swoich uzgodnień, kto miał nas przejąć. Tylko w ostatniej chwili ten bank się wycofał. Mówiło się o PKO BP czy o Alior Banku. Do tego zobaczmy, jak bardzo było pospieszne działanie KNF-u, w momencie gdy z jakichś przyczyn KNF chciała zrealizować swoje zamierzenia w okresie zmiany rządów politycznych w Polsce.
GM: - Padały jednak oskarżenia pod waszym adresem, że bank udzielał ryzykownych, źle zabezpieczonych kredytów. W mediach podawano jeden przykład, że bank miał udzielić kredytu na kilka milionów, zabezpieczonego chatką wartą kilkadziesiąt tysięcy. Jeżeli ten przykład jest prawdziwy, to by znaczyło, że któreś osoby w banku zwyczajnie kradły.
J. Bajno: - Zanim weszła kontrola KNF we wrześniu 2014, otrzymałem kartkę z informacją, na której było spisane w 9 punktach czego KNF będzie szukał, co będzie chciał wykazać. W trakcie podsumowania przez KNF wyników kontroli pokazywałem tę kartkę różnym osobom, mówiąc, który punkt KNF teraz realizuje. Jeden z punktów na tamtej liście, to było założenie: „wykazać, że SK Bank nie jest przygotowany do samodzielności”. W ten sposób wskazywałem, że kontrola jest tendencyjna, pod tezę przyjętą przez KNF. Przypadkowy błąd, dotyczący nieprawidłowej oceny zabezpieczenia kredytu, który nie był mi znany - wspomniał o nim Pan Redaktor – nie przeczy pozytywnej działalności SK Banku. Zanim wprowadzono zarząd komisaryczny, wg KNF na 30 czerwca 2014 mieliśmy stratę 57 mln zł. Takiej straty faktycznie nie było. Skąd w wyliczeniach KNF taka strata mogła powstać? Inspektorzy KNF uważali, że niektóre kredyty nie były przekwalifikowane do zagrożonych. Ustąpiliśmy, na koniec roku przekwalifikowaliśmy wszystkie te kredyty, tak jak oni chcieli. Ale w czym było sedno problemu? Kontrolerzy kwestionowali wyceny, które były starsze niż rok. Wtedy wpisywano nam wartość nieruchomości „zero”, tylko dlatego, że wycena już straciła aktualność. Stosując tę metodę, wyliczono nam stratę. Co do możliwych kredytów źle zabezpieczonych: nigdy członkowie Zarządu Banku nie ingerowali w proces przygotowywania projektów decyzji kredytowych. Gdy KNF miała zarzuty, że wyceny są zawyżone, lub że robione są metodą dochodową - powołaliśmy innych biegłych, którzy dokonali weryfikacji wycen. Tak, żeby na koniec roku biegły rewident miał aktualne wyceny. Niektóre wyceny musiały być robione metodą dochodową, jeśli dotyczyły deweloperów. Inaczej żaden deweloper nie uzyskałby kredytu. Wycenia się przyszłą wartość inwestycji, gdy deweloper wybuduje i sprzeda mieszkania. To nie jest zabronione. Logika uzasadnia przyznanie kredytu na inwestycję, z której przychody gwarantują spłatę zobowiązań.
GM: - Jeżeli jednak dojdzie do upadłości banku, jakie będą tego skutki? Podawaliśmy skutek lokalny, że np. Szpital Powiatowy w Zawierciu nie odzyska około miliona złotych.
J. Bajno: - Dla klientów indywidualnych nie będą to na ogół duże skutki negatywne. Ale będą ogromne, fatalne skutki dla wielu samorządów, ponieważ powołany przez KNF zarząd komisaryczny wprowadził w błąd te podmioty.
P. Roczek: - Zarząd komisaryczny został wprowadzony do banku 10 sierpnia 2015. Po tej dacie, w sierpniu odbyło się spotkanie zarządu komisarycznego z przedstawicielami gmin, które miały rachunki w SK Banku. Na tym spotkaniu, około 25 sierpnia przewodniczący zarządu komisarycznego informował samorządowców, że sytuacja jest absolutnie bezpieczna, bank jest pod kontrolą. Wobec tego przekonywał, żeby środki gmin nadal były utrzymywane na rachunkach SK Banku.
GM: - Jest protokół z tego zebrania?
P. Roczek: - Jest na pewno, tylko nie w naszych rękach.
J. Bajno: - W spotkaniu brał udział m.in. burmistrz Ząbek Robert Perkowski, mówił o tym w mediach. W wielu przypadkach władze gmin jednak przenosiły lokaty do innych banków. Ale przedstawiciele władz samorządowych byli zapewniani przez zarząd komisaryczny, że ile rachunków pomocniczych ma gmina (np. dla szkół, przedszkoli) - to dla każdego podmiotu liczy się osobno limit 100.000 euro; bezpiecznych, gwarantowanych środków. W ten sposób zarząd komisaryczny wprowadził w błąd klientów SK Banku. Faktycznie, jeśli są to rachunki pomocnicze - wypłata środków z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego będzie do 100.000 euro dla wszystkich rachunków łącznie dla gminy. Na tamtym spotkaniu byli przedstawiciele wszystkich samorządów, które miały u nas rachunki; m.in. gmin Ząbki, Kobyłka, Wieliszew, Marki, Wołomin, Zielonka, Tłuszcz.
GM: - Jakie znaczenie dla obecnej sytuacji SK Banku miała wasza ekspansja na Śląsk? Wcześniej bank działał tylko na Mazowszu. Wchodząc na Śląsk staliście się bankiem operującym w całym kraju. Zapewne przysporzyło wam to wrogów.
J. Bajno: -W Województwie Śląskim powstało 10 placówek SK Banku. W Myszkowie, Zawierciu staliśmy się ważnym partnerem społecznym, sponsorem wielu imprez, m.in. wspieraliśmy szpital w Zawierciu. Rzeczywiście, inne banki spółdzielcze pisały na nas skargi do KNF, że nie podoba im się wejście SK Banku na ich teren. Ale nie tylko banki spółdzielcze, również inne. Jednak mieliśmy zgodę KNF na taką aktywność; oznaczającą z naszej strony normalną, pozytywną i uczciwą konkurencję.
GM: - Ciągle w naszej rozmowie pojawia się kontekst intencji, jakie mogły przyświecać członkom KNF. Mamy prawo zastanawiać się nad historią SK Banku w kontekście tego, komu służy jego upadłość?
P. Roczek: - Mam na uwadze depolonizację banków.
J. Bajno: - Myślę, że w tym aspekcie można to rozpatrywać. Pewnie istniały naciski na KNF, żeby ograniczać działalność banków spółdzielczych. Jak wspominałem, wypowiadał się prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło, że banki spółdzielcze nie powinny obsługiwać dużych firm – bo jego zdaniem są to klienci banków komercyjnych, nie spółdzielczych. Według takiego stereotypu - naszym klientem powinien być szewc, krawiec, a nie polski przedsiębiorca. Lecz to nasi klienci, którzy rozwijali swoje firmy dzięki współpracy z SK Bankiem domagali się tworzenia silnej polskiej instytucji finansowej. Jednak my nie odpowiadaliśmy modelowi, jaki KNF wymyśliła dla polskich banków spółdzielczych; żeby działały wyłącznie zrzeszone w IPS-e. Byliśmy przeszkodą w budowie tego modelu funkcjonowania spółdzielczości bankowej, za nami szły inne banki spółdzielcze. Mogło też chodzić o wpuszczenie nowemu rządowi takiej „żaby”. Trudny problem do rozwiązania. Dla BFG (Bankowego Funduszu Gwarancyjnego) też są to poważne skutki.
GM: - Na scenie politycznej nastąpiło gwałtownie przetasowanie. Może powinniście zwrócić uwagę nowego rządu, rządu Beaty Szydło, na działania KNF?
J. Bajno: - Napisaliśmy do Pani Premier oficjalną skargę na to, co robi KNF. Osobiście zawiozłem skargę z Panem Przewodniczącym Rady Nadzorczej i dwoma klientami banku. Rozmawialiśmy z ministrem Henrykiem Kowalczykiem, który przy nas zapoznał się z pismem. Skutek był taki, że tego samego dnia, wieczorem mieliśmy decyzję KNF – o zawieszeniu działalności SK Banku.
P. Roczek: - To może być jednak przypadkowa zbieżność faktów, bo z tego co się dowiedziałem, decyzja o zawieszeniu działalności banku była wydana przez KNF w czwartek, a my w piątek byliśmy w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zwrócę uwagę na jedną rzecz, o czym mówią przedstawiciele wszystkich banków spółdzielczych. Uważają, że w działalności instytucji jaką jest Komisja Nadzoru Finansowego potrzebne są zmiany systemowe. W regulacjach nadzorczych jest za dużo uznaniowości. KNF robiąc inspekcję problemową uznaje, że określone kredyty albo działania są niewłaściwe. Za dużo jest dowolnego interpretowania sytuacji, własnych stanowisk – nie dostosowanych do realiów działania banku. Za mało przy tym KNF stosuje konkretnych, uzasadnionych wyznaczników: że można robić tyle, od –do. Na tę uznaniowość w działaniach KNF zwracają uwagę wszystkie banki spółdzielcze. Bo to jest taka broń, którą można walczyć z bankami jak się tylko chce. Można powiedzieć, że mały bank jest za mały, można powiedzieć, że duży jest za duży. Wobec tego konieczne jest ustanowienie instytucji odwoławczej od decyzji KNF – która mogłaby wstrzymać polecenia KNF, do czasu ich rozpatrzenia przez taki organ kontrolny.
GM: - Jak pan prezes powiedział, jeśli dobrze to odebrałem, zarzucacie, że KNF z pozycji regulatora wszedł w rolę nadzorcy banków spółdzielczych.
J. Bajno: - Stworzenie IPS-u ma to na celu, bo IPS otrzymuje faktycznie uprawnienia KNF-u.
GM: - Powstanie coś w rodzaju Kasy Krajowej, która wypaczyła ideę SKOK-ów?
P. Roczek: - To grozi raczej ograniczeniem szansy na progres banków spółdzielczych. Takie banki nie będą mogły autonomicznie decydować o swoim rozwoju. Zrównoważonym rozwoju, powiedzmy na poziomie 10 - 15 % rocznie. Banki spółdzielcze będą miały okrojone możliwości podejmowania takich decyzji.
J. Bajno: - I to spowoduje zmniejszenie konkurencyjności banków spółdzielczych wobec kapitału zachodniego.
GM: - Po zawieszeniu działalności banku co się dzieje z pracownikami? Z majątkiem banku?
J. Bajno: - Zarząd Komisaryczny pod zastaw naszego majątku wziął krótkoterminową pożyczkę 500 mln zł w Narodowym Banku Polskim. Nawet lepsze kredyty są zastawione pod tę pożyczkę. Jeżeli nie było szans ratowania banku, jak twierdzi KNF, to po co była ta pożyczka? To by znaczyło, że już wcześniej powinna być ogłoszona upadłość. To wszystko pokazuje, że działania KNF wobec SK Banku były chaotyczne. W naszej opinii te właśnie działania doprowadziły bank do takiej sytuacji, że grozi mu upadłość. Kłopoty czekają też naszych klientów. Gdy jeden z naszych dużych klientów – developer - utracił kredytowanie inwestycji, bo nie są mu wypłacane kolejne transze kredytów, to nie ukończy przedsięwzięcia. Bloki nie są budowane. Przedsiębiorca straci klientów, prawdopodobnie też będzie musiał ogłosić upadłość. Na kontach dewelopera w SK Banku są środki jego klientów, którzy wpłacili pieniądze na mieszkania. To wszystko otwiera drogę do skarżenia Skarbu Państwa za straty. Jeżeli zostanie wykazane, że KNF swoimi decyzjami zachwiał kondycją banku. Nie wypłacając kolejnych transzy kredytów, zarząd komisaryczny działał na szkodę klienta. Na szkodę SK Banku też, bo rozmawiano z niektórymi klientami, żeby przeszli do innego banku.
GM: - Wróćmy na koniec do działalności SK Banku na Śląsku. Gdy 10 sierpnia został wprowadzony zarząd komisaryczny do SK Banku, poszła taka plotka, powtarzali ją nawet wasi pracownicy z oddziałów na Śląsku, że SK Bank przetrwa, ale kosztem oddziałów na Śląsku (czyli również w Myszkowie, Zawierciu). Albo SK Bank zostanie zmuszony do zamknięcia tych placówek, albo do oddania innemu bankowi. Jest w tym ziarno prawdy?
J. Bajno: - Bezpośrednio takich nacisków nie mieliśmy. Ale pośrednio taka sugestia padła, ze strony przedstawicieli banku zrzeszającego. Oni mają bezpośredni kontakt z KNF.
GM: - Może więc przeszarżowaliście, zadzierając ze wszystkimi naraz? Zapowiedzieliście chęć wyjścia ze zrzeszania, usamodzielnienia się. Pomysły KNF na super-nadzór nad bankami spółdzielczymi też torpedujecie.
J. Bajno: - Nie mówię, że nie popełniłem żadnych błędów. Popełniam błędy, jak każdy inny, ale na pewno nie celowo. Byliśmy bardzo popierani w naszych działaniach; przez przedsiębiorców, którzy są klientami SK Banku. Chcieli mieć silny bank z mocnym polskim kapitałem. Przedsiębiorcy mieli w banku ponad 12 mln zł udziałów, w kapitale przekraczającym 408 mln złotych. Te pieniądze teraz stracą. Jeden z naszych klientów, z którym rozmawiałem, mówił wyraźnie, że gdyby nie nasz bank, to by fabryki w Bytomiu nie wybudowali. Banki komercyjne stawiały im takie warunki, że oni by fabryki nie uruchomili w tym miejscu. Pracuje tam 300 osób. Teraz zarząd komisaryczny stwarza problemy tej fabryce; odmawiając kredytowania produkcji bieżącej. Szkoda. Szkoda tak bardzo marnowanego wysiłku, który włożyliśmy w budowę SK Banku, w oparciu o polski kapitał. Żeby wspierać polskich przedsiębiorców, żeby razem tworzyć lepszą polską gospodarkę. Tego bardzo żal, bardzo szkoda. Dlaczego odpowiedzialne polskie instytucje publiczne nie doceniają tego wysiłku i wielu pomyślnych rezultatów działania banku? Dlaczego KNF, przez świadome i celowe działania, doprowadziła do niszczenia SK Banku, a przy tym do ogromnych strat społecznych?
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze