(Zawiercie) Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Zawierciu jednomyślnie podjęta została decyzja o likwidacji i jednocześnie o przekształceniu Zakładu Komunikacji Miejskiej w Zawierciu w jednoosobową spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Nie obyło się także bez dyskusji, a kontrowersje wzbudziło między innymi zmniejszenie tzw. wozokilometrów. Od lat trwały debaty nad przyszłością przewoźnika i nad formą jego działalności. Wiele razy opisywaliśmy trudną walkę ZKM-u o przetrwanie. Strach o istnienie zakładu pozostał, choć przedstawiciele miasta zapewniają, że nie będą rezygnowali z komunikacji miejskiej.
W ubiegłym roku radni zapoznali się z opracowaniem koncepcji modelu funkcjonowania komunikacji miejskiej, którą przygotowało Centrum Badań i Transferu Wiedzy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Urzędnicy podkreślali, że Zawiercie nie planuje rezygnacji z komunikacji miejskiej.
- W opracowaniu pojawiło się kilka propozycji, które mogłyby polepszyć kondycję finansową ZKM. Zaproponowano również inne modele organizacyjne. Dziś Zakład Komunikacji Miejskiej jest zakładem budżetowym. W innych miastach tego typu instytucje przybierają zazwyczaj formę spółki. Taką formę działalności ZKM zaproponowano również w opracowanej koncepcji. Wówczas ZKM, jako jednostka podległa gminy zostałaby zlikwidowana i równocześnie przekształcona w jednoosobową spółkę gminy. Proponując takie rozwiązanie kierowano się tym, że zakłady budżetowe, a takim właśnie zakładem jest ZKM, działają w oparciu o ustawę o finansach publicznych, a dotacje z budżetu miasta do ZKM nie mogą być większe niż 50% kosztów jego działalności. Spółki prawa handlowego nie podlegają tym obostrzeniom. Proszę jednak pamiętać, że cały czas mówimy o pewnych założeniach. Żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły, a gdy będą podejmowane, stanie się to przy udziale radnych. Koncepcja przewiduje również niewielką zmianę w taryfie. Zaproponowane zmiany polegałyby na wprowadzeniu symbolicznej odpłatności za bilet stałej jazdy. Przy czym cały czas podkreślam, że mowa tu o koncepcji, a nie gotowych założeniach – mówił Łukasz Czop z zawierciańskiego magistratu.
ZMIANA BYŁA KONIECZNA
Do tej pory ZKM funkcjonował, jako zakład budżetowy, ale to wiązało się z szeregiem trudności.
- Podjęcie uchwały przez Radę Miejską, to efekt szerokiej dyskusji nad dalszą formą funkcjonowania komunikacji miejskiej w naszym mieście, która była prowadzona od ubiegłego roku. W obecnej formie Zakład Komunikacji Miejskiej będzie funkcjonował do dnia wpisania spółki do rejestru przedsiębiorców w Krajowym Rejestrze Sądowym, tak wiec w żadnym wypadku nie możemy mówić, że przekształcenie odbije się na pasażerach – przyznaje Ł. Czop.
Zakład Komunikacji Miejskiej w Zawierciu obecnie zatrudnia około 93 osób. Przewoźnik boryka się z ogromnymi problemami finansowymi.
– Miałem pełną świadomość stanu finansowego tej firmy. Powiem tak, że ten balast, który urósł przez lata nie do końca był winą kierujących zakładem. Wynika to z innego faktu. Obecna formuła przedsiębiorstwa nie do końca jest szczęśliwa. Zakład budżetowy ma ograniczenia, a ustawa o finansach publicznych limituje wysokość dotacji do firmy do 50% kosztów. Jeżeli ktoś ogranicza koszty, jak to robili moi poprzednicy, to w rzeczywistości skazuje się na mniejszą dotację. W tej formule organizacyjnej zakład nie powinien funkcjonować. Istnieje konieczność przekształcenia firmy i wtedy będziemy w zupełnie innej sytuacji – powiedział tuż po objęciu funkcji obecny dyrektor ZKM Marek Ciepaj.
Na pytanie, jakie rozwiązanie wchodzi, więc w grę? Dyrektor odpowiadał:
– Spółka komunalna, czyli spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, gdzie gmina jest tak naprawdę właścicielem udziałów firmy. Przy takim rozwiązaniu nie funkcjonuje ograniczenie dotacji, natomiast właściciel musi rekompensować ponoszone koszty. Istnieją pewne stałe wielkości, takie jak ilość linii, które trzeba utrzymać. Jeżeli wozi się jednego pasażera, jednym autobusem na pięciokilometrowej trasie, to jest to przesada. Obecnie z tytułu sprzedaży biletów nie jestem w stanie osiągnąć przychodów takich, które pozwoliłaby rekompensować koszty i dotacje. W 2004 roku stworzono uchwałą Rady Miejskiej system ulg, który działa do dziś. W skali 2014 roku mówimy o kwocie przychodów z biletów na poziomie 2,6 mln zł. Struktura pasażerów, którzy płacą w stosunku do tych, którzy z opłat są zwolnieni wynosi 58% do 42%. Jeżeli te 42% pasażerów płaciłoby za bilety mielibyśmy dodatkowo około 2 miliony złotych. Trzeba zmienić coś w filozofii postrzegania komunikacji, trzeba zmodyfikować ulgi. To szerszy problem, który wymaga podjęcia takich decyzji, które nie do końca są społecznie akceptowalne – mówił wtedy.
MNIEJ NA KOMUNIKACJĘ
Urzędników swego czasu prosiliśmy o odpowiedź, ile w tym roku miasto wyda na komunikację miejską? Jak ta kwota zmieni się w porównaniu z rokiem ubiegłym? Czy zmniejszeniu ulegnie dotacja na rzecz ZKM-u? Jeżeli tak to o ile? Czy zmniejszył się budżet zakładu, jeżeli tak to o ile i z czego to wynika? Czy to prawda, że ZKM będzie miał w tym roku do dyspozycji o około 300 tysięcy złotych mniej? Jeżeli tak to dlaczego? Czy będzie się to wiązało z rezygnacją z niektórych linii? Jeżeli tak, to z których?
- Dotacja z budżetu miasta dla Zakładu Komunikacji Miejskiej to 2.750.000,- zł. W ubiegłym roku zaplanowana była w wysokości 3.037.925,- zł, ale w trakcie roku została zwiększona do kwoty 3.630,235,- zł. Na podstawie tej różnicy nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków, ponieważ jesteśmy w trakcie dyskusji o przyszłej formie organizacyjnej komunikacji miejskiej w Zawierciu. Zaplanowana dotacja odnosi się do obecnej formy organizacyjnej ZKM, a nie do planowanych przekształceń, które według zamierzeń mają być przeprowadzone w tym roku – napisał w ubiegłym miesiącu rzecznik prasowy magistratu Łukasz Czop.
10% kursów mniej?
- Podczas tej sesji zajmujemy się wnioskiem o przekształcenie ZKM Zawiercie, będącego według słów pana Prezydenta z uzasadnia tego wniosku zakładem budżetowym generującym straty, w spółkę prawa handlowego. Spółka ta ponoć, tu kolejny cytat „poprzez osiągnięty zysk będzie finansowała inwestycje ze środków własnych”. Zapewne dlatego, że Centrum Badań i Transferu Wiedzy przygotowało optymalizację usług i kosztów komunikacji miejskiej w Zawierciu. Tyle tylko, że zgodnie z przyjętą przez Wysoką Radę w ubiegłym miesiącu uchwałą ta optymalizacja usług sprowadziła się wyłącznie do zmniejszenia w tym roku o 100 tys. wozokilometrów, czyli o jedną dziesiątą, przewozów realizowanych przez zawierciańską komunikację miejską – wskazywała radna Małgorzata Benc.
To właśnie wzbudziło największe kontrowersje. - Mówiąc wprost oznacza to likwidację, co dziesiątego połączenia lub jednej linii autobusowej w naszym mieście. A nie zapominajmy, że lokalny transport zbiorowy należy w szczególności (jak stanowi ustawa) do zadań własnych samorządu gminnego. Jest po prostu jego podstawowym zadaniem. Oczywiście tak drastyczne cięcie przewozów i połączeń oznacza pozbawienie znacznej części naszych mieszkańców dostępu do komunikacji miejskiej, co samo w sobie poważnie utrudni aktywizację zawodową i społeczną ekonomicznie najsłabszych grup mieszkańców. Przyniesie nam jedynie księgową optymalizację kosztów, zamieniając wydatki finansowe w koszty społeczne. Zawiercie obecnie wydaje półtora raza mniej na komunikację publiczną niż liczące 44 tys. mieszkańców Czechowice-Dziedzice, a dwa i pół raz mniej niż 40 tys. Oświęcim – dodała Benc.
Radna wskazywała, że te miasta są obszarowo prawie trzy razy mniejsze od Zawiercia.
- Przecież komunikacja publiczna ma charakter sieciowy i obejmując większy obszar, już tylko z tego samego powodu jest po prostu droższa. Szczególnie, mając na uwadze, że transport zbiorowy ze względów społecznych, wspólnotowych i ekologicznych powinien sprawnie funkcjonować cały dzień, a nie tylko w dochodowych ekonomicznie godzinach szczytu. W przeciwnym razie posiadać będziemy centrum miasta zapchane samochodami nie tylko przyjezdnych, ale też mieszkańców dzielnic zewnętrznych, którzy w imię rzekomej optymalizacji kosztów mają zostać pozbawieni sprawnej komunikacji publicznej i tym samym będą mieli do wyboru albo zamknąć się w domu, albo też wbrew ekologicznym zaklęciom jeździć po Zawierciu samochodami – wskazywała radna.
Wątpliwości było o wiele więcej. - Pojawia się także pytanie, jak ZKM Zawiercie po przekształceniu w spółkę ma mieć możliwość samodzielnego inwestowania, skoro otrzymuje najmniejszą w regionie dotację do wozokilometra? Zaplanowane na ten rok w naszym mieście 2,75 zł to dwa razy mniej niż we wspominanym Oświęcimiu oraz dwa i pół raz mniej niż w Czechowicach-Dziedzicach – wyliczała.
- Mając powyższe na uwadze trzeba zadać sobie pytanie, jak za pomocą samego przekształcenia organizacyjnego, przy jednoczesnym cięciu przewozów i połączeń autobusowych pan Prezydent zamierza realizować podstawowe zadanie własne miasta, jakim jest zapewnienie lokalnego transportu zbiorowego? Czy ta zoptymalizowana, pocięta siatka połączeń zapewni naszym mieszkańcom możliwość sprawnego dojazdu do pracy i z pracy. Pamiętajmy, że wielu naszych mieszkańców pracuje na zmiany, że względu na wysokie, strukturalne bezrobocie w naszym mieście trzeba dojeżdżać do innych miast – powiedziała M. Benc.
Radna pytała także, czy przeprowadzone zostały odpowiednie konsultacje społeczne, czy uzgodniono z przedstawicielami dzielnic planowane ograniczenia w liczbie przewozów i połączeń autobusowych.
- W wystąpieniu pani radnej Małgorzaty Benc powiało „tanim populizmem”, ponieważ powołałem specjalną komisję, która ma dokonać przekształcenia Zakładu Komunikacji Miejskiej w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Na czele tej komisji stoi prezydent Marek Borowik (zastępca prezydenta do spraw gospodarczych – przyp. red.) – mówił prezydent Witold Grim.
- Jeżeli chodzi o zarzuty ze strony radnej Benc, to pozwolę się z nimi nie zgodzić. (…) Dopłaty są udzielane w stosunku do kosztów. My możemy dać dzisiaj 10 zł do Zakładu Komunikacji Miejskiej (chodziło o dopłaty do tzw. wozokilometra – przyp. red.). Wtedy ZKM musi wykazać 20 milionów kosztów, w przeciwnym wypadku musi to zwrócić. Przy stawce 2,75 zł zakład zwrócił na koniec roku do budżetu 750 tysięcy złotych, bo nie ma kosztów. To nie jest tak, że my to sobie dowolnie kształtujemy. W ustawie o finansach publicznych jest wyraźnie napisane, że zakład budżetowy może być dofinansowany ze strony miasta do 50% wysokości kosztów poniesionych na jego funkcjonowanie – powiedział Marek Borowik.
- Zakład ten ma na dzisiaj półtora mln straty, jest ona pokrywana z dopłat. Jeżeli chodzi o nasze zamierzenia musimy mieć akceptację państwa radnych, po to, by dokonać przekształcenia formy funkcjonowania tego zakładu. To likwidacja w celu przekształcenia, czyli innymi słowy zakład chcemy przekształcić w spółkę, podmiot wewnętrzny, gdzie zgodnie z ustawą i zgodnie z prawem unijnym, spółka ta będąca podmiotem wewnętrznym może być dofinansowana w 100 procentach. Tu już nie ma proporcji 50 na 50. Już nie ma mowy o kosztach. Mowa jest o tym, że jeżeli ten zakład kosztuje 5 milionów, to 5 milionów możemy w ten zakład „włożyć” – dodał.
- Jeżeli chodzi o obowiązek świadczenia usług transportowych, ja się zgadzam, że taki obowiązek gmina ma. Tylko gdzie jest napisane, że gmina ma obowiązek świadczyć te usługi 24 godziny na dobę i gdzie jest napisane, że ma wozić jednego pasażera? – pytał Borowik.
Dyskusja ciągnęła się dosyć długo.
- Jeżeli chodzi o ograniczenie wozokilometrów, to nie jest wycięcie linii, to jest zracjonalizowanie czasu kursowania autobusu na poszczególnych liniach, bez likwidacji tych połączeń i zmiany trasy przebiegu autobusu – dodał i podkreślił, że przekształcenie, to nic innego jak zracjonalizowanie struktur organizacyjnych.
Racjonalizacja zdaniem M. Borowika ma przebiegać naturalnie (w tym roku 5 osób przejdzie na emeryturę). - Mowa o tym, że my chcemy zabrać, zlikwidować transport mija się z prawdą – powiedział.
- Czymże będzie, jak nie używaniem taniego populizmu, stwierdzenie, że wszyscy się składamy na to, żeby kilku niezamożnych mieszkańców Zawiercia mogło jechać autobusem, w którym nie ma kompletu? Naszym obowiązkiem jest zabezpieczyć możliwość komunikacji najmniej zamożnym mieszkańcom – mówiła radna Benc.
- Ja oczekuję, że 2,75 zł to jest dopłata obowiązująca tylko do tego czasu, kiedy nastąpi przekształcenie, a potem nie będzie już tego problemu i te dopłaty będą już o wiele wyższe. (..) Nie wydaje mi się, by tanim populizmem było mówienie, że mieszkańcom trzeba zabezpieczyć możliwość dojazdu – dodała.
- Pani radna posługiwała się przykładami miast, gdzie funkcjonuje komunikacja miejska, według pani na dobrym poziomie. Czy pani sprawdziła, w jakiej formie organizacyjnej w tych miastach ta komunikacja funkcjonuje? Mnie się wydaje, że na zasadzie spółek prawa handlowego – stwierdziła radna Ewa Mićka.
- Prawdopodobnie tak – podsumowała M. Benc.
- Działania nasze zmierzają do tego żeby 1 lipca pracownicy przyszli do istniejącego zakładu pracy. (…) My rozumiemy komunikację w ten sposób, że zapotrzebowanie na przewozy istnieje od godziny 5.00 do 8.00 (mieszkańcy dojeżdżają do dworca na pociąg, do szpitala, do przychodni, szkoły itd. – przyp. red.). Potem od 13.00 do 16 (powroty – przyp. red.) - wskazał Marek Borowik i podkreślił, że wozokilometry będą ograniczane w godzinach, w których zapotrzebowanie jest najmniejsze.
Michał Szota zauważył, że w ubiegłym roku organizowanych było kilka spotkań dotyczących przekształcenia ZKM-u. – Sami wiemy, że przekształcenie, czy zmiana ZKM-u jest konieczna – podsumował dyskusję.
Uchwała została przyjęta jednomyślnie.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze