(Ogrodzieniec, Pilica) W dowodach osobistych 10 rodzin posiada adres zameldowania przy ul. Młodzieży w Gulzowie (gmina Ogrodzieniec). Fizycznie ten adres jednak nie istnieje, bo działki formalnie leżą na terenie Biskupic w gminie Pilica. Aż trudno uwierzyć, że ponad pół wieku około 30 osób z ul. Młodzieży mieszka poniekąd w dwóch gminach równocześnie. To kolejny ewenement na skalę kraju. Urzędniczy błąd z lat 50 minionego wieku sprawił, że ludzie ci nie mogą korzystać z przywilejów w żadnej z gmin.
Ulica Młodzieży łączy Gulzów w gminie Ogrodzieniec z Biskupicami w gminie Pilica. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że mieszkańcy tej ulicy od nr 1 do 10 są zameldowani w Ogrodzieńcu, podczas gdy ich domy leżą na terenie obrębu geodezyjnego Biskupice.
- Na ul. Młodzieży za numerem 10 przebiega granica 2 gmin. Pierwsze kilka domów znajduje się w obrębie Biskupice, następne znajdują się w obrębie gminy Ogrodzieniec – wyjaśnia sekretarz gminy Ogrodzieniec Dariusz Ptaś.
Pierwsze osoby były meldowane w miejscowości Gulzów w latach 50 i 60 XX wieku. Kuriozalna sytuacja trwa więc już od kilkudziesięciu lat. Co najdziwniejsze, okoliczności dotyczące meldunku są nie tylko zaszłością i urzędniczym błędem sprzed lat. Pomyłka powielana była także w ostatnich latach.
- Jak starałem się o pozwolenie na budowę, to wszystko załatwiałem w gminie Pilica. Kiedy oddałem dom do użytku, to poszedłem się zameldować do Pilicy i tam powiedziano mi, że nie mogę. Wysłano mnie do Ogrodzieńca. To było chyba w 2005 roku – mówi jeden z mieszkańców.
PILICA NIE CHCE ZMIAN
Mieszkańcy od zawsze czuli się częścią Gulzowa i chcą by ich domy także formalnie stały się częścią tej miejscowości.
- W roku 1956 gromady Giebło, Ogrodzieniec, Podzamcze i Ryczów przeniesiono z powiatu olkuskiego do zawierciańskiego. W tym momencie nastąpił prawdopodobnie ten błąd – opowiada sołtys Gulzowa Janusz Łypaczewski. - Te wszystkie grunty były od zawsze mieszkańców Gulzowa. Były pozyskane w 1944 roku z reformy rolnej. W 1956 roku, w momencie zmian administracyjnych, ktoś za biurkiem zrobił sobie kreskę na mapie tak jak mu pasowało – dodaje.
Osoby, które mieszkają w spornej części ul. Młodzieży już nie pierwszy raz starają się wyjaśnić kwestię dotyczącą swoich nieruchomości i zameldowania. Propozycja, żeby zmienić granice padła już w sierpniu 1999 roku. Ówczesny Zarząd Miasta i Gminy Ogrodzieniec (kierowany przez Zygmunta Podsiadło - obecnie przewodniczącego Rady Miejskiej w Ogrodzieńcu) zwrócił się do Zarządu Miasta i Gminy w Pilicy o podjęcie uchwały w związku z wnioskiem mieszkańców dotyczącym zmiany granic administracyjnych obrębu Gulzów. Pilicka rada wniosek mieszkańców zaopiniowała jednak negatywnie.
– Jeszcze za burmistrza Otrębskiego (były burmistrz Pilicy – przyp. red.) były podejmowane kroki w celu przyłączenia tych ziem do gminy Ogrodzieniec, ale wtedy burmistrz powiedział, że będzie robił wszystko, żeby tej części nie oddać. Mieszkańcom wówczas było bez różnicy, czy płacą podatki do Pilicy, czy Ogrodzieńca – mówi sołtys Gulzowa.
Kiedy problem po latach wrócił Burmistrz Miasta i Gminy Pilica Artur Janosik stwierdził, że najprostszym rozwiązaniem byłoby zameldowanie mieszkańców z ul. Młodzieży od nr 1 do nr 10 w gminie Pilica. Jego zdaniem inne rozwiązania będą trudne do przeprowadzenia. Decyzja należy jednak nie tylko do burmistrza, ale też wymaga zgody radnych z Pilicy i Ogrodzieńca.
– To jest problem, który się toczy latami. Nie został rozwiązany przez poprzednią władzę. Ja też chcę to uregulować. Z zameldowaniem mieszkańców w Pilicy nie byłoby żadnego problemu. Od dziesięcioleci był to teren gminy Pilica. To przykre, że przez tyle lat nie zostało to wyjaśnione. To wszystko dzieje się ze szkodą dla mieszkańców. Meldunek w Ogrodzieńcu nigdy nie powinien mieć miejsca. Po wstępnych rozmowach z radnymi wiem, że nie są zainteresowani przekazaniem tych terenów. To trzeba jednak poddać pod głosowanie. W marcu prawdopodobnie na obrady trafi uchwała w tej sprawie. Najprostszym i najszybszym rozwiązaniem byłoby przemeldowanie – zaproponował burmistrz Pilicy Artur Janosik.
Tego jednak mieszkańcy nie chcą.
- Wszyscy się rodzili i umierali w Gulzowie. Nikt stąd jeszcze nie umarł tu w Biskupicach. Nawet gdyby ktoś urodził się w domu, to pewnie też miałby wpisane, że urodził się w Gulzowie – dodaje sołtys.
- Nie czujemy się piliczanami. Nie chcemy się przemeldować. Tu mieszkają też starsi ludzie. Każdy, musiałby zmienić przynajmniej 5-6 dokumentów, konta bankowe, wszystko. To są koszty – żalą się mieszkańcy.
SOLARY OGNIWEM ZAPALNYM
Gdyby problemem rodzin z Gulzowa był tylko meldunek, który przecież od lat w zapowiedziach rządzących ma być zlikwidowany, można by skwitować, że to żaden problem. Ale gdy dzięki środkom unijnym w gminach zaczęła się budowa instalacji solarnych, okazało się, że mieszkańcy spornej części ulicy Młodzieży zostali potraktowani jak bezpaństwowcy. Sprawa dotycząca granic powróciła ze zdwojoną siłą po tym jak gmina Pilica zerwała z mieszkańcami umowy dotyczące montażu kolektorów słonecznych.
- W ostatnim roku problemy związane z podziałem administracyjnym dotknęły mieszkańców przy realizacji projektu unijnego. Nie mogli oni skorzystać z możliwości montażu solarów na swoich domach, gdyż gmina Pilica, po uzyskaniu wyjaśnień z Urzędu Marszałkowskiego musiała przyjąć stanowisko, że są to mieszkańcy zameldowani na terenie innej gminy – opowiada D. Ptaś.
Podobno decyzja burmistrza Pilicy umotywowana była negatywną opinią Urzędu Marszałkowskiego w tej sprawie.
- Gmina Pilica zwraca się z prośbą o udzielenie informacji czy dopuszczalne jest w ramach w/w projektu (chodzi o projekt pn. „Zwiększenie wykorzystywania energii odnawialnej poprzez zakup i montaż kolektorów słonecznych w gminie Pilica”- przyp. red.) zawarcie umowy z uczestnikiem projektu, który (…) posiada działkę położoną w obrębie ewidencyjnym wchodzącym w skład Gminy Pilica (tj. obręb ewidencyjny Biskupice) jednakże działka ta administracyjnie należy do gminy Ogrodzieniec, gdyż wchodzi w skład miejscowości Gulzów będącej jednostką pomocniczą tej Gminy – napisał do Urzędu Marszałkowskiego burmistrz Pilicy Artur Janosik.
Patrząc na zapytanie złożone przez burmistrza odpowiedź z Urzędu Marszałkowskiego mogła być tylko jedna.
- Beneficjent we wniosku aplikacyjnym określił, iż projekt będzie realizowany w celu zapewnienia alternatywnego źródła energii cieplnej mieszkańcom Gminy i Miasta Pilica. Ponadto, jako miejsce realizacji projektu Beneficjent wskazał Gminę Pilica z wyszczególnieniem 25 miejscowości, wśród których nie została wpisana miejscowość Gulzów, będąca jednostką pomocniczą Gminy Ogrodzieniec. W związku z powyższym informuję, że w przypadku podpisania umowy z uczestnikiem Projektu zamieszkałym w miejscowości Gulzów, wydatek wynikający z przedmiotowej umowy stanowić będzie (…) niezaplanowany na etapie wniosku o dofinansowanie koszt niekwalifikowany projektu, który beneficjent t jest zobowiązany ponieść ze środków własnych – czytamy w odpowiedzi podpisanej przez Barbarę Malcharek, zastępcę dyrektora Wydziału Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego przy Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego.
Po tym jak zerwano z częścią mieszkańców ul. Młodzieży umowy na montaż kolektorów, ci z całą stanowczością zaczęli zabiegać o włączenie ich nieruchomości do gminy Ogrodzieniec.
- Uznano w gminie Pilica, że nie należą się nam solary, bo jesteśmy mieszkańcami gminy Ogrodzieniec. To jest fakt, ale te nieruchomości ewidencyjnie należą do gminy Pilica. To tam płacimy podatki. Nikt nie będzie przecież zakładał solarów komuś na plecach, tylko na budynku, od którego oprowadzamy podatki do gminy Pilica – mówi Zbigniew Latacz.
O dofinansowanie starali się mieszkańcy 6 posesji.
- Burmistrz Janosik potraktował nas przedmiotowo. Wysłał do Urzędu Marszałkowskiego pismo w naszej sprawie. Przecież grzecznościowo mógł powiedzieć, że ma wątpliwości. 6 rodzin miało już podpisane z gminą umowy i wpłacone zaliczki po 1200 zł od budynku. Dostaliśmy natychmiastowe wypowiedzenie umowy i zwrot pieniędzy i na tym sprawa się zakończyła – złoszczą się mieszkańcy.
- Już był ustalony termin, kiedy mają zakładać. Dali nam wytyczne, co trzeba poprawić. Musieliśmy przystosować dom do tych wymogów. To przecież kosztowało – żali się Ewelina Kowal.
- Tak. Ja też wylewkę w piwnicy zrobiłem, gniazdka pozakładałem – dodaje ktoś inny.
- Jak poszliśmy zapytać, dlaczego odrzucono nam te umowy, to pracownik w gminie Pilica otworzył stronę internetową geoportal i pokazał nam, że Gulzów leży Ogrodzieńcu. Ja wtedy skończyłem z nim rozmowę, bo spytałem czy patrzył w ogóle na mapę jak to wygląda – mówi z oburzeniem jeden z mieszkańców.
Co ciekawe, w przypadku innych projektów władze Pilicy nie widziały konfliktu interesów, gdy osoby zameldowane przy ul. Młodzieży w Gulzowie starały się o dofinansowania.
- Ja kiedyś wystąpiłem o zmianę poszycia budynku. Z Ogrodzieńca odesłali nas do Pilicy, bo tam płacimy podatki i tam taką dopłatę uzyskaliśmy. To było 5 lat temu, jeszcze za poprzedniego burmistrza – usłyszeliśmy.
– Tydzień temu byłem w Pilicy, bo mają być dotacje do zdjęcia azbestu. Wypełniłem wniosek i zapewniono mnie, że dostanę dotację. Dyskutowaliśmy nawet z urzędnikiem, o tym gdzie mieszkam i wiedział doskonale, jaki tu mamy problem – zaznacza Lucjan Kowalczyk.
JESTEŚMY Z GULZOWA
Sporny teren, to około 12 ha o kształcie przypominającym trapez. Na terenie tym znajdują się domy oraz pola. Choć granica administracyjna podzieliła społeczność na dwie części – dwie gminy, oni nadal czują się jednością.
- Wszyscy chcą unormowania sytuacji. Dla nas sprawa jest prosta. To jest budynek przy budynku, mamy światło i wodę z Ogrodzieńca. Jak teraz przejdziemy pod Pilicę, to co? Odetną nam światło, wodę, a Biskupice będą inwestować w parę domów? Czy to nie jest chore?- pyta Krzysztof Rozlach.
Mieszkańcy domów od nr 1 do nr 10, położonych przy ul. Młodzieży wielokrotnie wyrażali swoje zainteresowanie i chęć, by być pełnoprawnymi członkami wspólnoty w gminy Ogrodzieniec. W grudniu około 30 osób zamieszkujących teren Biskupic napisało wniosek z prośbą o ostateczne rozwiązanie ich problemu i uznania ich za pełnoprawnych mieszkańców Gulzowa.
- My, osoby zameldowane w Gulzowie przy ul. Młodzieży od nr 1-10, w domach położonych na terenie obrębu geodezyjnego Biskupice, oświadczamy że chcemy być pełnoprawnymi mieszkańcami gminy Ogrodzieniec. Zwracamy się do gminy Ogrodzieniec i gminy Pilica o uregulowanie naszej sytuacji, abyśmy mogli w pełni korzystać z praw przysługujących mieszkańcom gminy Ogrodzieniec. Czujemy się i jesteśmy członkami wspólnoty samorządowej sołectwa Gulzów, gminy Ogrodzieniec. Z tym sołectwem jesteśmy związani od zawsze. Mieszkamy w Gulzowie przy jednej ulicy Młodzieży, korzystamy z tej samej drogi i infrastruktury, aktywnie uczestniczymy w życiu sołectwa Gulzów. Jesteśmy członkami Ochotniczej Straży Pożarnej w Gulzowie, jesteśmy związani z gminą Ogrodzieniec. Od lat 50 XX wieku byliśmy meldowani w gminie Ogrodzieniec, a faktycznie byliśmy i jesteśmy członkami społeczności Gulzowa. Infrastruktura komunalna, z której korzystamy została wybudowana przez gminę Ogrodzieniec. Korzystamy z ogrodzienieckiego wodociągu, oświetlenia opłacanego przez gminę Ogrodzieniec. W najbliższych miesiącach dla nas zostanie wybudowany przez Zakład Gospodarki Komunalnej w Ogrodzieńcu hydrofor – czytamy w piśmie, pod którym podpisanych jest około30 mieszkańców ul. Młodzieży.
Pierwszy krok w kierunku zmiany granic poczyniła już gmina Ogrodzieniec. 19 stycznia podczas sesji radni podjęli uchwałę w sprawie kierunków działania burmistrza miasta i gminy. Oznacza to, że Rada zezwala burmistrzowi na podjęcie działań związanych z opracowaniem procedury i harmonogramu zmian granic administracyjnych gminy.
– Jeśli jest wola mieszkańców, to nawet gdyby to jakieś koszty dla mieszkańców były, to powinna gmina próbować je przejąć. To są ludzie, którzy chcą być z nami w jednej wspólnocie – podkreślał podczas obrad radny Jerzy Janoska.
W przypadku zmian granic administracyjnych nie ma potrzeby zmiany dokumentów tożsamości, prawa jazdy, zameldowania. Zmieniłyby się dane dotyczące zmiany ewidencji gruntów i właśnie te koszty gmina Ogrodzieniec zadeklarowała się pokryć.
Podczas jednego ze spotkań z przedstawicielami obu gmin, radca prawny gminy Pilica Anna Matan-Nowicka wskazała, że zmiany granic wymagają zgody obu gmin i opinii wojewody. Konieczne jest także przeprowadzenie konsultacji społecznych. Na końcu w tej kwestii głos zabierze Rada Ministrów.
- Taka sytuacja nie może dłużej trwać, bo nie możemy w pełni korzystać z praw w ani jednej, ani w drugiej gminie – mówią mieszkańcy. - Niech pani zobaczy jak to wygląda, to jest jedna ulica, jedna miejscowość, jedne wodociągi, światło – mówią mieszkańcy.
Obecnie w 10 budynkach, które stoją na spornym terenie, zameldowanych jest ponad 28 osób. Mieszkańcy chcą ostatecznego wyjaśnienia sytuacji, a ich stanowisko jest takie, że chcą być członkami gminy Ogrodzieniec. Za członków społeczności miejscowości Gulzów uznają się od zawsze.
- Te osoby były meldowane w Ogrodzieńcu, ponieważ mieszkańcy tych domów zawsze uważali się za mieszkańców Gulzowa. Utożsamiają się z tą społecznością. Aktywnie uczestniczą w życiu tej społeczności. Uczestniczą w zebraniach mieszkańców, działalności Ochotniczej Straży Pożarnej, byli przy budowie remizy w Gulzowie. Teren ten, pomimo że znajduje się na terenie gminy Pilica, zawsze był administrowany przez gminę Ogrodzieniec. Infrastruktura, która powstała była związana z działalnością gminny Ogrodzieniec. Cały wodociąg został wybudowany przez gminę Ogrodzieniec, słupy oświetleniowe również powstały z inicjatywy gminy. Także gmina Ogrodzieniec utożsamia się z mieszkańcami, utożsamia się z tym terenem – dodaje Ptaś.
JAK NIE WIADOMO O CO CHODZI…
- Co oni (gmina Pilica – przyp. red.) tu zrobili przez te lata? Nic! Jeśli coś trzeba dać to nie, a jeśli wziąć to bardzo chętnie – ironizują mieszkańcy.
- Najważniejsze było dla nas, żeby wszystkim się dobrze żyło. Miejscowość mimo tej granicy terytorialnej i tak była zintegrowana. W momencie, kiedy pojawiła się możliwość pozyskania z Unii Europejskiej jakiś środków, okazało się, że ta część miejscowości nie należy nigdzie. Z Pilicy nie dostaną nic, a z Ogrodzieńca tym bardziej, bo grunty są na terenie Pilicy. Ogrodzieniec chce dla nas zrobić hydrofor, bo jest niskie ciśnienie wody. W tym momencie jest to też zawieszone w próżni, bo po co inwestować, skoro ci mieszkańcy mogą być zmuszeni do przemeldowania. Pilica, przez lata nie zrobiła tutaj nic. Wiem, że od przybytku głowa nie boli. Z tego podatku, budżet pewnie w jakiś sposób zasila, ale robiąc tym samym krzywdę mieszkańcom – podkreśla sołtys Gulzowa.
- 12 ha gminy Pilica nie zbawi, a trzeba wziąć pod uwagę dobro mieszkańców. Pomijając względy finansowe, nie można kogoś wyjąć na siłę ze społeczeństwa. To jest dom przy domu. Jest to zwarta zabudowa. Ci ludzie nie czują się piliczanami. Nie chcę nikogo urazić, ale bardzo byśmy chcieli, żeby gmina Pilica wyraziła zgodę na przekazanie tych terenów. Jeśli nie będzie zgody, to i tak przekażemy sprawę do Rady Ministrów za pośrednictwem Wojewody Śląskiego. Gdyby Gmina Ogrodzieniec składała do Urzędu Marszałkowskiego wniosek o dofinansowanie, to też nie moglibyśmy tych mieszkańców w nim ująć, bo z ewidencji gruntów wynika, że to jest gmina Pilica. Idąc tym tokiem rozumowania moim zdaniem ci mieszkańcy powinni dostać dofinansowanie w gminie Pilica. Pismem do marszałka gmina Pilica potwierdziła, to co czują sami mieszkańcy, dlatego Pilica powinna pozwolić na włączenie tych terenów do Gulzowa – podsumowuje Andrzej Mikulski Burmistrz Ogrodzieńca.
4 marca w Pilicy odbyło się kolejne spotkanie w tej sprawie. Wzięli w nim udział włodarze obu gmin i radni z Pilicy. Spotkanie miało na celu zapoznanie radnych z tematem. Nie zapadły żadne decyzje, co do dalszego przebiegu sprawy, jednak wyraźnie dało się odczuć, że radni nie będą chcieli przesunięcia granic o ok. 12 ha. W tej sytuacji Ogrodzieniec zadeklarował, że nie będzie czekał z założonymi rękami.
- Na najbliższej sesji Rady Miasta i Gminy Ogrodzieniec w porządku znajdzie się uchwała dotycząca przeprowadzenia konsultacji społecznych i przygotowania wniosku dotyczącego zmiany granic – poinformował nas sekretarz gminy Ogrodzieniec D. Ptaś. Następnie za pośrednictwem Wojewody Śląskiego sprawa zostanie przekazana do Rady Ministrów.
Justyna Banach-Jasiewicz
Nasz komentarz:
Mieszkańcy wzięci w jasyr!
Mam nadzieję, że „opór” radnych z Pilicy, przed oddaniem skrawka zagrabionej ziemi zniknie i wygra zdrowy rozsądek. Zmiana granic gmin nie jest ani trudna, ani skomplikowana, gdy sąsiednie gminy zgodnie chcą regulacji granic. Pamiętam taki przykład zgodnej współpracy Żarek i Poraja (powiat myszkowski), które wyregulowały granicę we wsi Ostrów, jakieś 10 lat temu.
Tu mamy deklaracje niechęci ze strony radnych gminy Pilica. To nieuczciwe, a może mieć też dla gminy inne, poważne konsekwencje. Gmina Pilica nie wywiązuje się ze swoich właścicielskich obowiązków, a po sprawie solarów mieszkańcy ul. Młodzieży ponieśli realną, dającą się wyliczyć stratę. Gdyby zdecydowali się pozwać gminę, o niewykonanie obowiązków, mieliby dużą szansę na zwycięstwo. Mieszkańcy wywiązują się z obowiązków wobec gminy, w której mają domy, a Pilica traktuje ich jak dzikich lokatorów. Na pewno czas z tym skończyć.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze