(Zawiercie) 3 marca 2016 roku Sąd Rejonowy VIII Wydział Gospodarczy w Częstochowie ogłosił upadłość likwidacyjną Huty Szkła Zawiercie spółka z. o.o., wyznaczając syndyka masy upadłościowej Janusza Majdę. Upadłość Huty, o dziwo, może okazać się dla pracowników korzystna, gdyż otwiera drogę do pieniędzy z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych. Pieniędzy, których pracownicy Huty Szkła nie dostawali od miesięcy. Jak szacują związki zawodowe dług pracodawcy wobec załogi wynosi około 4 mln zł. O dotychczasowym prezesie w poniższym artykule możemy mówić jedynie jako o Jarosławie Ch., ponieważ przeciwko niemu w prowadzone jest postępowanie o wykroczenie. Zostało mu postawionych 9 zarzutów w związku ze złamaniem 282 artykułu kodeksu pracy. Oskarżycielem w sprawie jest Państwowa Inspekcja Pracy.
Jeszcze w lutym radna Edyta Grzebieluch w imieniu mieszkańców Zawiercia pytała o działania marketingowe, jakie prowadzi miasto w zakresie turystyki industrialnej.
- Czy planowane są działania w celu wzmocnienia wizerunku Huty Szkła, jako atrakcji turystycznej?- pytała radna podczas sesji 24 lutego.
Jak na ironię, miesiąc później Sąd Rejonowy w Częstochowie ogłosił upadłość likwidacyjną, a pracownicy Huty Szkła w Zawierciu otrzymali zwolnienia grupowe.
-31 marca cała załoga dostała wypowiedzenia. 30 kwietnia już nie będziemy pracować w Hucie Szkła. Załoga jest już bardzo zmęczona pracą i tym, że nie dostajemy wynagrodzeń. Dostaliśmy 200 zł 2 marca, a syndyk dał nam na święta 200 zł na poczet nowej wypłaty marcowej. Ludzie mają bardzo duże zadłużenia. My jesteśmy zmęczeni tą sytuacją. Nie dostajemy przez 3 lata normalnej pensji, tylko dostajemy ochłapy. Musimy handlować szkłem i prosić się, żeby ktoś od nas kupił to szkło. Każdy z nas chciałby iść do normalnej pracy i dostawać normalne wynagrodzenie. Tu nie ma kokosów. Zarobki są najniższe. Może tylko prezesi zarabiają dobrze i kierownicy, ale reszta ma najniższą krajową. Po odejściu pana Paska (były prezes Huty) nic się nie zmieniło. Tylko były obiecywanki, że przyjdzie nowe zamówienie. Ale z miesiąca na miesiąc zadłużenie było coraz większe. Wszyscy liczyli na to, że przyjdzie jakiś cudotwórca i wypłaci ludziom te pieniądze, niestety tak się nie stało – mówi rozżalona załoga.
Ponieważ ani syndyk, ani dotychczasowy prezes przedsiębiorstwa nie chcieli z nami rozmawiać, w poniższym tekście będziemy opierać się głównie na relacji pracowników i związków zawodowych.
- Ja wiedziałam co Hutę czeka i brałam pensję w szkle. Nie żyję marzeniami, że wypłacą, bo nie wypłacą – mówi jedna z pracownic. - Są też ludzie, którzy są nie operatywni, nie mają kontaktów i nie mogą sprzedać szkła. Wtedy wpadają w długi. Ja mam koleżankę, która ma dwoje dzieci na studiach i ona teraz zostanie bez pracy. Jak ma te dzieci wykształcić? – zastanawia się kobieta.
Trudno dokładnie oszacować ile wynoszą obecnie zobowiązania wobec pracowników, mówi się, że wynoszą nawet 4 mln zł. Do tego jest jeszcze dochodzą zaległości w ZUS-ie, zobowiązania wobec innych przedsiębiorców, od których Huta zakupywała towary. Lista wierzycieli jest długa. Załoga szacuje, że znajduje się na niej około 150 przedsiębiorców, którzy nie dostali pieniędzy. Hutnicy przypuszczają, że zadłużenie całej „szklanej” może sięgać nawet 28 mln zł.
- Od 3 lat właściciel Huty Szkła okradał pracowników, nie tylko z bieżącego wynagrodzenia, nie przelewał na konta związkowe potrącanych członkom składek związkowych, dług wobec Solidarności to dobrze ponad 75000 zł, Zalegano ze składkami na ubezpieczenia PZU, emerytalnymi i rentowymi, chociaż na pasku widniało takie potrącenie z wynagrodzenia. Wszystko to wydawało się dziwne chociażby dlatego, że nie było przestojów w produkcji, szkła, a nabywców na ten produkt znajdował ona całym świecie. Najdziwniejsze jest to, że zyski ze sprzedaży trafiały już do innej spółki, której właścicielami byli najczęściej ci sami ludzie. Jak to możliwe? Sama się zastanawiam – komentuje Małgorzata Benc, szefowa zawierciańskiego Biura Terenowego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność.
TO NIE PIERWSZY RAZ
To nie pierwsza upadłość zakładu przy ul. Towarowej. Dawna Huta Szkła Gospodarczego Zawiercie ogłosiła upadłość w 2007 roku. Jak mówią pracownicy, wtedy wszystko było inaczej. Huta nie miała takiego długu, a magazyny były pełne.
- Za „starego” syndyka ludzie mieli „jubilaty”, mieli wczasy i to wszystko przepadło. Wtedy była jednak inna sytuacja, produkcja szła pełna parą. Były pełne magazyny szkła, więc syndyczka miała czym handlować. Wtedy pieniądze były na bieżąco, nie było takiej sytuacji jak teraz, że syndyk nie ma z czego wypłacić wypłaty – mówią pracownicy.
- Magazyny są pełne. Produkcja szła przecież cały czas – powiedział nam podczas krótkiej rozmowy telefonicznej prezes Jarosław Ch. obiecując spotkanie. Potem prezes unikał już kontaktu z mediami.
- Wyroby „Zawiercia” obecne są dzisiaj na wszystkich kontynentach począwszy od Europy, poprzez Azję, obydwie Ameryki, Afrykę kończąc na dalekiej Australii. W roku 1998 huta przekształcona została w Spółką Akcyjną, która kontynuowała wspaniałe tradycje produkcji szkła i kryształów w Zawierciu. Po okresie upadłości, w 2009 roku huta została kupiona przez nowych inwestorów. Planowane inwestycje wprowadzające nowe technologie pozwolą hucie na dalszy rozwój i konkurencyjność oraz wprowadzą ją w 21 wiek z nowoczesną produkcją opartą na doświadczeniu i tradycji- czytamy na stronie przedsiębiorstwa.
Wspomniany rozwój i konkurencyjność były chyba „pisane placem po wodzie”. Kiedy po 3 latach od przejęcia Huty przez nowych właścicieli straty sięgnęły 9 mln zł, jej władze tłumaczyły się tym, że Huta sprzedaje w eksporcie około 80% swoich towarów, a zagraniczni klienci nie dotrzymują terminów wpłat.
Ze wstępnej analizy rynku i firmy wynika, że problemy przedsiębiorstwa wynikają ze złego zarządzania. Z raportu, który otrzymaliśmy wynika, że firma nie posiada żadnej wizji i strategii działania, plany inwestycyjne i rozwojowe z ostatnich 4 lat nigdy nie zostały w pełni wdrożone, brakuje systemu budżetowania kosztów, raportowania sprzedaży, oceny marżowości, brak specjalistów od marketingu. Na minus można zaliczyć także stan urządzeń i całej infrastruktury.
PREZES NA ŁAWIE OSKARŻONYCH
Przed Sądem Rejonowym w Zawierciu 10 maja toczyć się będzie postępowanie o wykroczenie dotyczące prezesa Huty Jarosława Ch., któremu postawiono 9 zarzutów w związku ze złamaniem art. 282 kodeksu pracy. Oskarżycielem w tej sprawie jest Państwowa Inspekcja Pracy w Katowicach. Za niewypłacanie wynagrodzeń grozi mu grzywna do 30.000 zł.
-Zwolniłem się ze względu na niewypłacalność zakładu. Prezesem jest pan Ch. – on jest radnym. Kto tak postępuje? Człowiek, który - można powiedzieć - rządzi Zawierciem, a nie potrafi sobie dać rady z firmą, którą ma. Oprócz tego założył nową firmę. Podobna nazwa jest. Spółkę córkę mają już w środku – opowiada nam jeden z pracowników, który od wielu miesięcy stara się odzyskać od Huty swoje ciężko zarobione pieniądze.
Sytuacja pracowników Huty Szkła w Zawierciu jest rozpaczliwa. Jak podkreślają związkowcy, od lat właściciele Huty „okradali” swoich pracowników z różnych składników wynagrodzeń, z funduszu świadczeń socjalnych, jubileuszy. Bardzo dużo osób zwróciło się do komornika.
- Komornik nie ma jednak z czego ściągnąć. Ludzie szli do komorników, do prokuratury, sądu. Byli już bardzo zdesperowani – komentują hutnicy.
Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” w okresie 2014-2016 przeprowadził około 450 spraw sądowych w Sądzie Pracy. Rzecz może dotyczyć dobrze ponad 1 miliona złotych należności. Solidarność reprezentowała w Sądzie Pracy tylko swoich członków (około 130) i to pewnie nie wszystkich. Można zatem sądzić, że inni pracownicy byli reprezentowani przez inne kancelarie lub siebie samych, tak więc kwota zadłużenia Huty Szkła wobec pracowników na przestrzeni lat 2014-2016 mogła być znacznie większa niż milion złotych.
- Nie powinno specjalnie dziwić, że każdy, kto tylko może próbuje odzyskać chociaż w części utracone kwoty, a nie są to małe sumy. Niektórzy pracownicy mają wyroki na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Komornicy mają ogromne problemy w egzekucji zaległości ponieważ podstępni zarządzający czy dyrektorzy tworzą coraz to nowe spółki o podobnych nazwach i poprzez księgowe piruety, Huta Szkła zatrudnia ludzi i produkuje wyroby ze szkła, ale zysk ze sprzedaży trafia już do innej spółki. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pracownikom proponowano zamiast wypłat kryształy? Ogromne zaległości pracodawca ma wobec organizacji związkowych, potrąca składki związkowe ale ich nie odprowadza na konta związkowe. W moim odczuciu to zwykłe pospolite złodziejstwo, które mam nadzieję zaprowadzi sprawców na ławę oskarżonych – odpowiada M. Benc.
Gdy pracownicy nie otrzymywali wynagrodzeń, cierpiały na tym przede wszystkim ich rodziny, dzieci. Nie mogli oni na bieżąco regulować rachunków, zarówno za mieszkanie, media, ale także jedzenie i szkolną wyprawkę dla dziecka.
- Niestety cała sytuacja pokazuje dramatyczną słabość naszego państwa, mam tylko nadzieję, że dobra zmiana nastąpi i nowy Sejm i rząd zrobią wszystko, tak by więcej nie dochodziło do sytuacji, w których pracodawcy okradają pracowników. Cóż bowiem z tego, że zgodnie z prawem jest obowiązek zapłacenia za pracę, a wysokość tego wynagrodzenia reguluje umowa o pracę, skoro praktycznie całej załodze dużego zakładu można zamiast pensji dać po 200 zł oraz kilka pustych obietnic? Czy ktoś ściga takiego złodzieja udającego pracodawcę? Gdzie jest inspekcja pracy, prokuratura i policja? Przypominam, że kilka lat temu polski sąd skazał na więzienie niepełnosprawnego, który ukradł batonik za 99 groszy. Jaka w takim wypadku powinna być kara dla indywiduum okradającego setki pracowników na miliony złotych? To pytanie z tych retorycznych, gdyż jak na razie oczywiście nie ma żadnej odpowiedzi – kwituje szefowa Solidarności.
KILKA HUT- TA SAMA FIRMA
Tzw. spółki „córki” budziły wśród załogi dreszcze niepokoju. Patrząc na zapis w Krajowym Rejestrze Sądowym można mieć wrażenie, że ul. Towarowa to zagłębie szklanych hut. Przy tej ulicy najpierw zarejestrowana była Huta Szkła Gospodarczego, Huta Szkła Zawiercie, Huta Szkła Zawiercie Eksport i jeszcze Glass Factory. W lipcu 2015 roku pojawił w KRS-ie pierwszy wpis dotyczący nowej spółki - Huty Szkła Kryształowego, którą zarejestrowano przy ul. Huldczyńskiego w Zawierciu. Mówi się o planach przejęcia załogi właśnie przez tę firmę, która została zarejestrowana w siedzibie innego przedsiębiorstwa Jarosława Ch.
W Krajowym Rejestrze Sądowym w przedsiębiorstwach związanych z hutą przewijają się wciąż te same nazwiska. Okazuje się, że biznes huciany jest bardzo rodzinnym biznesem.
Huta Szkła Zawiercie Sp. z o.o. (obecnie w upadłości) - Prezes Jarosław Ch., prokurent Henryka Wieczorek.
Glass Factory Zawiercie Sp. z o.o. - Prezes Zarządu Rafał Bała, członek Zarządu Łukasz Wieczorek.
Huta Szkła Kryształowego Zawiercie S.A.– Prezes Zarządu Jarosław Ch., członek Zarządu Leszek Forytta, a w Radzie Nadzorczej Artur Chłosta, Henryka Wieczorek i Waldemar Kaziród.
- Najlepiej by było, gdybyśmy od razu przeszli do nowej spółki, ale nie jest gwarantowane, że w tej nowej spółce nie dostaniemy wypowiedzenia za tydzień, za dwa. Wtedy co by się okazało? Że nie należy nam się odszkodowanie z tytułu zwolnienia grupowego, nie dostalibyśmy na pewno zasiłku na rok, tylko na pół roku, albo nawet wcale – dodają hutnicy.
Wystarczy zadać sobie pytanie, czy właściciel salonu samochodowego wyda nowe auto osobie, która nie zapłaciła za kilka poprzednich, albo też ile razy w tej samej restauracji można zjeść zamówiony obiad ani raz nie płacąc ani grosza…
- Za starej syndyczki byliśmy pewni. Przyjęli nas z pełnym pakietem i przywilejami socjalnymi. Tu pewności nie mamy. Jak mamy przyjść do pracy u człowieka, który nam zapewniał, żebyśmy poczekali pół roku, że będzie wszystko dobrze, a jest jeszcze gorzej. Jak zaufać drugi raz takiemu człowiekowi? – pyta załoga.
O dramatycznej sytuacji pracowników Huty Szkła w Zawierciu wiedzieli wszyscy w mieście, a nawet w Polsce. Od kilku lat systematycznie pisaliśmy o kłopotach z wypłatami w tym zakładzie pracy.
- Upadłość Huty Szkła nie zaskoczyła właścicieli, już istnieje nowa spółka, tym razem pod nazwą Kryształowa, zarejestrowana w Zawierciu na ulicy Huldczyńskiego w przychodni lekarskiej i chociaż nie posiada ani maszyn, piecy, wanny innych koniecznych do produkcji urządzeń hutniczych, to chce zatrudniać pracowników i produkować szkło. Zastanawiające czy spółka będzie płacić pracownikom tak jak kiedyś, czyli wirtualnie? – pyta Małgorzata Benc.
- Pan Ch. zadeklarował, że przejmie pracowników, ale nie wszystkich. Około 10 osób odejdzie na świadczenia emerytalne. Dobre te 800 zł niż wcale. Nie jest gwarantowane, że pan Ch. będzie płacił ludziom. Skąd możemy wiedzieć? Był prezesem przez rok czasu i nie płacił ludziom, a teraz nagle znajdą się pieniądze? No oby! Ja życzę wszystkiego najlepszego, żeby to wszystko ruszyło – mówi członek załogi.
DOSTANĄ PIENIĄDZE W FUNDUSZU
- Nie ma zamówień. Nie wiem czy są przytrzymane dla nowej spółki. To jest bardzo skomplikowana sytuacja, bo w hucie są jeszcze dwie spółki. Glass Factory i Huta Kryształowa. Nie wiem na jakiej to zasadzie działa. Praca jest tylko na miesiąc do 30 kwietnia, a za 2 miesiące dostaniemy pieniądze z funduszu i dodatkowo 3 -miesięczną odprawę tytułu zwolnień grupowych – mówi jedna z pracownic.
Upadłość Huty, o dziwo, mogłaby okazać się dla pracowników korzystna, gdyż otwiera drogę do środków z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych.
- Przed świętami pan syndyk zaproponował pracownikom odejście z pracy za tak zwanym zwykłym porozumieniem stron, czyli bez odprawy, bez możliwości odzyskania trzech ostatnich pensji i bez prawa do zasiłku dla bezrobotnych przez okres trzech miesięcy. Reakcja Solidarności była natychmiastowa i jednoznaczna, nie wolno się na taką podłość zgodzić. NSZZ Solidarność spotkała się z panem syndykiem i przedstawiliśmy nasze oczekiwanie w sposobie rozwiązania umów o pracę z pracownikami, tak by mogli otrzymać wszystkie należności wynikające z upadłości likwidacyjnej. Po trudnych negocjacjach udało nam się dojść do porozumienia i ustalić warunki zwolnień. Nigdy nie moglibyśmy pozwolić, by ludzi już tak skrzywdzonych przez pracodawcę potraktować tak haniebnie – dodaje Benc.
W całej tej tragicznej sytuacji, pracownicy cieszą się, że dostaną wreszcie jakieś pieniądze. Na odzyskanie zaległości już nie liczą.
- Od syndyka będzie zależało czy reszta pieniędzy będzie wypłacona czy nie. Ale tu nie ma z czego wypłacić. Z tego co się orientujemy, to działki też są zastawione pod długi. Syndyk przyszedł za późno. Gdyby przyszedł rok wcześniej to przynajmniej były pełne magazyny, a teraz nie ma już nic – wyznają pracownicy.
Wiele osób poświęciło Hucie całe życie. Po 30 latach pracy nie ma mowy o przebranżowieniu. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Spore grono pracowników zlikwidowanej zaledwie kilka lat temu ogromnej Przędzalni „Przyjaźń” do dziś nie ma pracy.
- Żal po tylu latach się rozstać. Byliśmy tu jak wielka rodzina. Człowiek jest wykończony tą praca fizyczną. Jak to mówią, nie mamy już kręgosłupa i rąk. Każdy myślał, że to będzie inaczej…- dodają ze smutkiem hutnicy.
Justyna Banach-Jasiewicz
Napisz komentarz
Komentarze