(Szczekociny) 6 kwietnia na ręce burmistrza, a dwa dni później na ręce Komisarza Wyborczego w Częstochowie trafiły pisma informujące o zamiarze przeprowadzenia inicjatywy dotyczącej referendum w sprawie odwołania z funkcji burmistrza Krzysztofa Dobrzyniewicza oraz Rady Miasta i Gminy Szczekociny. Referendyści muszą teraz uzyskać poparcie dla swojej inicjatywy od 669 wyborców. Mają na to 60 dni.
W grupie referendalnej jest 11 osób. Są to mieszkańcy Szczekocin, Rokitna, Goleniów, Tęgoborza.
- Wszystko zaczęło się od sprawy związanej z likwidacją szkół. Mieszkańcy byli bardzo zbulwersowani, bo to było niezgodne z programem wyborczym i tym, co obiecywał pan burmistrz. Pierwsze, co zrobił to była likwidacja! Coraz więcej mieszkańców Szczekocin zgłaszało się do mnie informując o nieprawidłowościach. Główną rzeczą, jaką zarzucaliśmy była niegospodarność i wzrost zadłużenia. Zadłużenie gminy z tytułu kredytów i pożyczek w wykonaniu budżetu wynosi chyba 8 mln 100 tys. zł. Dochodzą do tego raty leasingowe pałacu - do spłaty zostało chyba 3 mln 200tys. zł i wypłaty dla nauczycieli – wylicza pełnomocnik grupy referendalnej i zarazem radny Jerzy Orliński. - 6 kwietnia złożyliśmy na ręce burmistrza Krzysztofa Dobrzyniewicza informację o powstaniu inicjatywy dotyczącej przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania go z funkcji Burmistrza Miasta i Gminy Szczekociny oraz odwołania Rady Miasta i Gminy Szczekociny. 8 kwietnia złożyliśmy powiadomienie o zamiarze przeprowadzania referendum na ręce Komisarza Wyborczego w Częstochowie – wyjaśnia.
Informacje te potwierdza dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
- Tak. W piątek wpłynęło do nas pismo. Nie jest jednak istotne kiedy pismo dotarło do nas, ale kiedy otrzymał je burmistrz. Od daty wpływu wniosku do Urzędu Miasta i Gminy Szczekociny grupa referendalna ma 60 dni na zebranie podpisów 10% osób uprawnionych do udziału w referendum – podkreśla dyrektor delegatury w Częstochowie Tomasz Doruchowski.
Burmistrz w ciągu 14 dni od daty otrzymania zawiadomienia (czyli od 6 kwietnia) musi powiadomić inicjatora referendum lub jego pełnomocnika o liczbie mieszkańców gminy uprawnionych do głosowania. Na terenie gminy Szczekociny do udziału w wyborach uprawnionych jest 6683 mieszkańców, czyli referendyści muszą zebrać 669 podpisów.
Co na to burmistrz?
- Ja nie chce tego komentować. Dziś mamy demokratyczny kraj. To za wcześnie, żeby o tym rozmawiać. Otrzymałem pismo od tzw. grupy referendalnej, na które z resztą odpowiedziałem. Sądzę, że dopiero jak grupa zbierze odpowiednią ilość podpisów będziemy mogli mówić o zamiarze przeprowadzenia referendum – powiedział nam podczas rozmowy telefonicznej burmistrz Krzysztof Dobrzyniewicz.
Art 55 ustawy o referendach lokalnych mówi, że referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu. Jeśli doszłoby do referendum, aby odwołać burmistrza do urn musiałoby udać się 2459 osób. Co ciekawe inicjatywa dotyczy nie tylko odwołania burmistrza, ale i całej rady. Warty uwagi jest fakt, że pełnomocnikiem grupy referendalnej jest jeden z radnych. Wychodzi więc na to, że pełnomocnik grupy stara się również, by odwołać samego siebie.
- Ja nie będę tylko po to bronić swojego stanowiska, żeby otrzymywać dietę. To nie jest moim celem, dlatego jestem w tej grupie – dodaje radny.
2,56ZŁ NA OSOBĘ
Choć referendum z pewnością wygeneruje koszty, inicjatorzy zamiaru odwołania burmistrza nie obawiają się zarzutów o niegospodarność.
- Analizowałem koszty i w ostatnich 156 referendach, które się odbyły w Polsce, koszt przeliczeniowy na jednego mieszkańca wynosi 2,56zł. Przy 8 tysiącach mieszkańców koszt referendum to będzie około 20 tys. zł– kalkuluje Orliński.
Wybiegając w przyszłość - jeśli referendum okazałoby się skuteczne i doszłoby do ponownych wyborów, wiadomo już kto ubiegałby się o fotel burmistrza.
- Z rozmów z mieszkańcami wiem, że widzieliby mnie na tym stanowisku – dodaje radny Orliński.
Justyna Banach-Jasiewicz
Napisz komentarz
Komentarze