(Zawiercie) 16 maja zakończyły się trwające od 12 maja konsultacje społeczne dotyczące ustalenia stawki za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Propozycja zakładała 2 - złotową podwyżkę zarówno w zakresie odpadów segregowanych, jak i niesegregowanych. - W okresie trwania konsultacji nie wpłynęły do nas żadne opinie- mówi Łukasz Czop z Urzędu Miejskiego w Zawierciu. Pod koniec maja nad propozycją podwyżki pochylili się zawierciańscy radni. Wszyscy, jak jeden mąż orzekli, że nie godzą się na wzrost cen za odbiór odpadów. Wraz z głosowaniem radnych, problem jednak nie zniknął, bo fundusze na zabezpieczenie odbioru śmieci trzeba będzie znaleźć. Pytanie gdzie?
Poddany pod głosowanie projekt zakładał wzrost opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi na terenie gminy Zawiercie. Proponowana stawka wyniosłaby 12 zł za jednego mieszkańca, a za odpady zbierane w sposób nieselektywny - 17 zł od osoby. Dotychczas zawiercianie płacili 10 zł za osobę w przypadku śmieci segregowanych lub 15 zł za osobę, gdy zbiórka nie była prowadzona w sposób selektywny. Opłata w niezmienionej wysokości funkcjonuje od początku wdrożenia systemu w ramach, którego na gminie ciąży obowiązek odbioru odpadów komunalnych. W tym roku miasto Zawiercie już dwukrotnie unieważniło postępowanie przetargowe dotyczące świadczenia usługi związanej z odbieraniem odpadów komunalnych od mieszkańców ze względu na fakt, że najniższa cenowo oferta przewyższała wielkość środków finansowych gminy. Jak możemy przeczytać w projekcie, proponowana podwyżka spowodowana jest niewystarczającą ilością środków otrzymywanych od mieszkańców, a potrzebnych na sfinansowanie gospodarki odpadami. Jako jeden z argumentów przemawiających za podwyżką, podano przykład okolicznych gmin, które stosują wyższe stawki niż Zawiercie tj. Poręba 15 zł, Częstochowa 14 zł, Sosnowiec 12 zł czy Będzin 11 zł.
-Z opłat gmina porywa koszty odbierania, transportu, zbierania, odzysku i unieszkodliwiania odpadów, tworzenia i utrzymania punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych, obsługi administracyjnej systemu, edukacji ekologicznej w zakresie prawidłowego postępowania z odpadami komunalnymi – czytamy w projekcie.
PRZECIWKO KOMISJE, RADA, A NAWET… WICEPREZYDENT
Odnośnie proponowanej zmiany, komisje wyraziły negatywne opinie.
– Z ogromną przyjemnością słuchałam opinii komisji, negatywnych opinii. (…). Celem uchwały jest wzrost o 20% w przypadku odpadów segregowanych, a nieco tylko ponad 10%, jeśli chodzi o odpady niesegregowane. Zastanawiam się czy ta różnica w cenie ma zachęcać do ekologicznych zachowań mieszkańców? W uzasadnieniu do tej uchwały czytamy o przeprowadzonych konsultacjach 12-16 maja. Brakuje jednak jakiejkolwiek informacji o wynikach – zauważyła M. Benc. - Jeżeli się konsultacje przeprowadza przez 3 dni to jestem ciekawa, jaki zakres miały te konsultacje i jakiej ilości mieszkańców dotyczyły – zastanawiała się radna, która miała wątpliwości czy konsultacje nie są tylko pozorne.
- Uzasadnienie uchwały nie zawiera również realnej oceny potrzeby ekonomicznej. Nie ma tam jakichkolwiek wyliczeń wskazujących na różnicę pomiędzy kosztem, a wpływami za odbiór odpadów, które uzasadniałyby podniesienie cen. 30 marca 2016 roku Rada Miejska podjęła uchwałę w sprawie utworzenia spółki z o.o. Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. O potrzebie utworzenia tej spółki przekonywał nas pan prezydent Borowik (Marek Borowik zastępca prezydenta Zawiercia ds. gospodarczych - przyp. red.) na komisjach, mówiąc, że spółka ta nie będzie generowała kosztów. Zarząd za darmo prawie będzie pracował, a rada nadzorcza to już tym bardziej. Rzeczywistość jest troszeczkę inna. Czy podnosimy ceny za gospodarowanie odpadami, żeby rozwiązać ten problem? Jak to się stało, że spółka przegrała przetarg na odbiór odpadów w Zawierciu? Przecież mamy własne wysypisko śmieci, własną instalację, bazę samochodów ciągników do odbioru odpadów. Czy to jest za mało, aby być konkurencyjnym podmiotem na rynku? – dopytywała Benc, która zapewniła, że klub radnych PiS nie poprze tej uchwały.
W odpowiedzi na wystąpienie radnej PiS, głos zabrała Ewa Mićka (PO):
- Jeśli chodzi o konsultacje, ja wielokrotnie w poprzedniej kadencji zwracałam uwagę na formę tych konsultacji. Konsultacje są przeprowadzane obligatoryjnie, wynikają z ustawy, a to do nas - wszystkich radnych - należy informowanie o możliwości uczestniczenia w konsultacjach nad uchwałami, które ich bezpośrednio dotyczą – mówiła radna Mićka. -Co do śmieci, z tego co wiem, przetarg odbył się 2 razy i został unieważniony, bo kwota postępowania była wyższa niż kwota przewidziana na postępowanie. Nie ma co tutaj robić jakiejś awantury, że PiS będzie głosował, nie głosował. Bo myślę, że my tu jak wszyscy jesteśmy, nie będziemy głosować za podwyżką śmieci. Dlatego wydaje mi się, że ZGK powinno zweryfikować założenia specyfikacji i myślę, że nie będzie żadnego problemu w kolejnym postępowaniu i ZGK zmieści się w kwocie, którą mieszkańcy do ZGK płacą- zasugerowała E. Mićka.
W kwestii przetargów i finansowania wypowiedział się także wiceprezydent Marek Borowik.
– Gmina przeprowadziła 2 przetargi. Pierwszy dotyczył transportu i wpłynęła jedna oferta firmy Remondis -5 mln 700 tys. zł. Przetarg unieważniliśmy, ponieważ w międzyczasie dokonaliśmy oceny przychodów spółki ZGK i przychody wskazywały na to, że spółka nie spełni wymogów unijnych i nie będzie miała przychodów 90% z działalności komunalnej. W związku z powyższym zastanawialiśmy się, co zrobić, aby uchronić ludzi przed utratą pracy. Efektem naszych działań była propozycja złożona do państwa, o podział spółki ZGK na dwie spółki: ZGK i PUK. Spółka PUK przejmuje wszelkie działania komunalne, czyli jest „in house” (gmina może zlecać zadania spółce bez ogłaszania przetargów- przyp. red.), natomiast ZGK stało się spółką komercyjną. W związku z powyższym spółka ta przystąpiła do przetargu. Spółka ZGK nie przegrała przetargu, bo przetarg został unieważniony. Były 2 oferty. 5 mln 700 tys. zł z Remondis i 6 mln 900 tys. zł z ZGK. W tym momencie gmina dysponuje kwotą 4 mln 800 tys. zł z wpływów za gospodarkę odpadami. Ustawa stanowi, że wpływy z gospodarki odpadami muszą pokrywać w 100% koszty, stąd jest wystąpienie do państwa odnośnie podwyżki cen. Rynek pokazał ile kosztuje gospodarka odpadami. Konsultacje się odbyły w trakcie przekazania państwu wniosku. Musimy ogłosić kolejny przetarg, bo umowa wygasła z dniem 1 maja. Musieliśmy podpisać umowę na kontynuację do czasu przetargu i zrobić tzw. protezę, ale pieniędzy nam starczy tylko do końca lipca. Jeżeli oferty się powtórzą powyżej 5 mln zł, to z czego my to pokryjemy? Musimy komuś zabrać. Nie wiem, z jakiejś inwestycji. Z ul. Gardy, placu zabaw? To państwo musicie podjąć decyzję skąd wziąć środki na tę różnicę, którą rynek oferuje, a tym, co my jesteśmy w stanie zebrać z gospodarki odpadami. My nie mówimy, że to jest popularne. My nie chcemy absolutnie od mieszkańców wyciągać więcej pieniążków. My jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, zarówno mieszkańcy i prezydent, bo musimy podjąć jakąś decyzję. Ta propozycja złożona na ręce państwa była prośbą o rozważenie sposobu rozwiązania problemu. Jeżeli rynek nam zaoferuje o wiele wyższą cenę, to staniemy w punkcie wyjścia i wrócimy na tę salę z pytaniem skąd mamy na to wziąć pieniądze – zwrócił się do Rady Miejskiej M.Borowik, który dodał, że także jest mieszkańcem Zawiercia i też nie chciałby płacić więcej za śmieci.
RADNA PRZEPROWADZIŁA KONSULTACJE?
Po wystąpieniach Ewy Mićki i Marka Borowika, głos zabrała ponownie Małgorzata Benc, najpierw zwracając się do radnej PO.
- Jeżeli mówiła pani o przeprowadzeniu przez radnych konsultacji, to mówiła w swoim imieniu. Jeżeli nie przeprowadza, to już jest problem koleżanki i jej kolegów. Ja przeprowadziłam i pozwoliłam sobie powiedzieć, że większość osób, z którymi rozmawiałam była przeciw. Przeprowadziłam te konsultacje - do których nie jestem uprawniona, bo do przeprowadzenia tych konsultacji jest uprawniony urząd, nie radny - i przedstawiłam w tym stanowisku, jakie zaprezentowałam. Ja rozumiem, że każdy z nas pyta, rozmawia. Ja mam dosyć dużą możliwość wymiany informacji poprzez organizacje związkowe, z którymi współpracuję. Nie wiem, pani radna może to robi inaczej. W zasadzie nie interesuje mnie, jak który radny działa i pracuje. Oceniam tylko własną pracę i staram się z niej jakoś wywiązać – mówiła Benc.
Co ciekawe, podczas konsultacji społecznych nie wpłynęły przecież żadne uwagi, co potwierdził rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego.
- Możliwości zabrania głosu w tej sprawie było wiele. Można było to m.in. zrobić to poprzez stronę internetową, pocztę elektroniczną, tradycyjną korespondencję, czy złożyć sugestie osobiście w biurze obsługi interesanta. W trakcie trwania konsultacji nie wpłynęła do nas żadna opinia – wyjaśnia Łukasz Czop z zawierciańskiego magistratu.
– Ja również rozmawiam z mieszkańcami, ja mówiłam o przeprowadzaniu konsultacji obligatoryjnych do każdej uchwały. To my powinniśmy informować mieszkańców o tym, że mają możliwości żeby w takich konsultacjach brać udział. Ja nie mówiłam o konsultacjach, które my przeprowadzamy, tylko o doinformowaniu mieszkańców, że mogą brać udział w konsultacjach, które są przeprowadzane do każdej uchwały przez naszą gminę –tłumaczyła E. Mićka.
M. BENC: NIECH PAN NIE DAJE TYLE NA TEN POWIAT
Radna Benc zwróciła się także do zastępcy prezydenta, Marka Borowika.
- Skoro pan tutaj od razu wyciągnął argument armaty, używając inwestycji w dzielnicy, w której jestem radną - mówiąc o tym czy ma zabrać z ulicy Gardy - to może niech pan nie daje tyle na ten powiat. Może tam nie bądźmy tacy „rozdawni”, a więcej dopłacajmy do tych śmieci. Każdy powinien najpierw zadbać o własne zobowiązania, a potem dopiero być wspaniałomyślny. Jeżeli pan szuka rozwiązań, to dlaczego akurat na moim podwórku. Proszę poszukać gdzie indziej, u innych radnych – złościła się Benc.
Odpowiadając na pytania radnej, wiceprezydent podkreślał, że ul. Gardy, to był tylko przykład.
– Każdy będzie się zachowywał tak samo – „dlaczego mnie zabieracie, zabierzcie komuś innemu”. Nie da się z pustego w próżne przelać. Któreś sołectwo będzie musiało ponieść tego koszty – odpowiedział Borowik.- Przeprowadziliśmy głęboką analizę sytuacji, która doprowadziła do zmiany w zarządzie spółki. Temat jest bardzo trudny. My nie jesteśmy tu po to, żeby gnębić mieszkańców, tylko żeby rozwiązywać problemy. Te problemy możemy rozwiązać dokładając część od mieszkańców część z budżetu miasta, bądź wszystko z budżetu miasta. Czas mamy do lipca. Nie chcemy nikogo skrzywdzić, ale musimy dojść do konsensusu – dodał zastępca prezydenta.
- Co do tego, żeby nie finansować inwestycji dla powiatu. Co by pani wybrała? Światła do szkoły nr 7? Parking, który jest konieczny przy Piłsudskiego, bo tam nie ma gdzie zaparkować?- pytała radna Mićka, odpowiadając poniekąd za prezydenta.
NA CO TYLE KASY?
W czasie sesji radna Benc zwróciła również uwagę jak bardzo z powodu podwyżki ucierpiałyby rodziny wielodzietne i wielopokoleniowe.
- Jeżeli rodzina jest 4 osobowa, to płacą 40 zł, a będą 48 zł. Czy pan myśli, że to jest mały koszt? – pytała radna.
W kwestii ceny głos zabrał także radny Jarosław Chłosta, który był wyraźnie zaskoczony tak nagłym wzrostem kosztów za odbiór odpadów.
– Koszt obsługi przez ZGK w 2015 roku był 4,9 mln zł. Skąd się wziął przyrost w przypadku Remodisu o 25%, a w przypadku ZGK o 50%? Dlaczego mechanizmy, które działały w 2015 roku nie mogą nadal działać? Spółka zwiększyła z roku na rok koszty o 50%? To jakiś absurd – dziwił się Chłosta.
Jako ostatni w temacie głos zabrał przewodniczący Rady, który dopytywał o kwestię ściągalności należności od mieszkańców.
- Jak się przedstawia ściągalność od mieszkańców za odbiór śmieci. Doszły mnie takie słuchy, że pierwsze wezwanie do zapłaty otrzymał mieszkaniec po okresie prawie 2 lat od niepłacenia – powiedział Paweł Kaziród.
– Ściągalność jest na poziomie 95%. Mieszkańcy są zdyscyplinowani i za te śmieci płacą. Jest 6,5 tys. gospodarstw, które mają obowiązek płacenia za wywóz odpadów, z czego 95% płaci. W tej chwili ruszyły wezwania. To było związane ze zmianami deklaracji, z systemami informatycznymi. Tu nie można mówić o opieszałości. Tu mówimy o technicznych sprawach, które występują. Rada nadzorcza dokonała takiej analizy i problem nie polega na niegospodarności. Polega na polityce, która nie pozwala na gromadzenie pewnych frakcji na wysypisku. Frakcje muszą być spalane w spalarniach i muszą być przez kogoś odebrane. Niestety jest problem w całej Polsce, bo nie ma kto tego odebrać i są tony takich odpadów, które muszą czekać do spalarni. Tona kosztuje 190 zł za odbiór. To podniosło znacząco koszty. Na bramie cena za odbiór śmieci wynosi 220 zł, czyli zostanie 30 zł. W związku z tym są to dosyć wysokie koszty – wyjaśnił Borowik.
Długa dyskusja, choć pozwoliła wyjaśnić wiele kwestii, nie wpłynęła w żaden sposób na decyzję Rady. Samorządowcy od początku wiedzieli, że nie zgodzą się na wzrost cen. Głosowanie zakończyło się wynikiem 21 głosów „przeciw”.
Justyna Banach-Jasiewicz
Napisz komentarz
Komentarze