(Szczekociny) Burmistrz Krzysztof Dobrzyniewicz oraz Rada Miasta i Gminy Szczekociny nie zostaną odwołani przed upływem kadencji – niedzielne referendum jest nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję. 7 sierpnia do urn udało się mniej niż 8% osób uprawnionych do głosowania, by udzielić odpowiedzi na pytania: „Czy jesteś za odwołaniem Burmistrza Miasta i Gminy Szczekociny przed upływem kadencji?” oraz „Czy jesteś za odwołaniem Rady Miasta i Gminy Szczekociny przed upływem kadencji?”
Aby niedzielne referendum było ważne, w głosowaniu nad odwołaniem burmistrza musiało wziąć udział 2459 osób, natomiast w celu odwołania rady – 2456, czyli 3/5 liczby osób, które brały udział w wyborach, w wyniku których oba organy zostały wyłonione. Spośród 6673 osób uprawnionych do głosowania, do lokalu wyborczego udało się niespełna 530 osób, co dało frekwencję na poziomie 7,9%. 477 osób powiedziało „tak” dla odwołania przed upływem kadencji rady miasta i gminy, natomiast za odwołaniem burmistrza opowiedziało się 488 głosujących. Nic to jednak nie zmienia – referendum jest nieważne.
BURMISTRZ I REFERENDYŚCI PRZEMÓWILI JEDNYM GŁOSEM
Kilka dni przed referendum pojawił się apel burmistrza o prowadzenie uczciwej kampanii referendalnej. Zwracał się do komitetu referendalnego oraz jego pełnomocnika z prośbą o „zaprzestanie rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na temat działań moich oraz całego samorządu” (nie podając przy tym konkretnych przykładów takiego zachowania). Burmistrz apelował o uczciwość, szacunek i niepodejmowanie działań, mogących doprowadzić do podziału społeczności lokalnej oraz stworzenia negatywnego obrazu gminy. Jednak nie sam apel i jego treść są tutaj najciekawsze. Jeszcze tego samego dnia pojawił się identyczny apel (w formie i treści) pełnomocnika komitetu referendalnego, który skierowany był do burmistrza. U niektórych oba apele wywołały konsternację, innych z kolei rozbawiły. Jak widać burmistrz i referendyści potrafią być jednak w pełni zgodni.
POPARCIE WIĘKSZE NIŻ SAM UDZIAŁ
Przypomnijmy - 8 kwietnia br. Komisarz Wyborczy w Częstochowie został powiadomiony o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum gminnego w sprawie odwołania burmistrza oraz Rady Miasta i Gminy Szczekociny przed upływem kadencji na wniosek mieszkańców. Referendyści - 11 mieszkańców Szczekocin, Rokitna, Goleniów, Tęgoborza, których reprezentuje radny Jerzy Orliński - mieli 60 dni na uzyskanie poparcia dla swojej inicjatywy – wymagana była liczba 669 podpisów. Składając swój podpis pod wnioskiem, inicjatywę prawidłowo poparło 741 osób, jednak w niedzielnym głosowaniu udział wzięło zaledwie 528 mieszkańców. Czy osoby, które jeszcze w maju popierały referendum zmieniły zdanie? Przyczyna może być dużo bardziej prozaiczna – na początku wakacji pojawiały się głosy, że 7 sierpnia może okazać się niekorzystnym terminem ze względu na to, że jest to środek lata i okresu urlopowego – część mieszkańców może przebywać wówczas poza domem.
W NIEKTÓRYCH OBWODACH FREKWENCJA WYNIOSŁA PONAD 15%
W Szczekocinach, które podzielone są na 12 obwodów głosowania, największą frekwencję odnotowano w obwodzie nr 10 (ponad 17% uprawnionych wzięło udział w głosowaniu), obejmującym Rokitno. 15,6% wyniosła frekwencja w obwodzie nr 11, na który składają się Ołudza i Wólka Ołudzka. Ostatnim obwodem, w którym ponad 10% mieszkańców zdecydowało się wziąć udział w niedzielnym referendum były Starzyny i Wólka Starzyńska (obwód nr 6) – tam frekwencja wyniosła 10,5%.
BÓGDAŁ, DRUŻYKOWA I RĘDZINY – 7 MIESZKAŃCÓW ODDAŁO GŁOS
Choć w większości obwodów liczba mieszkańców, która zdecydowała się odwiedzić lokale wyborcze wahała się od ok. 6% do 8%, to były rejony, gdzie frekwencja nie sięgnęła nawet 4%. Najmniej osób oddało swój głos w obwodzie nr 8, na który składają się Bógdał, Drużykowa i Rędziny – 6 osób wyraziło swoją opinię na temat pomysłu odwołania burmistrza, a w sprawie odwołania rady – 7 (przy łącznej liczbie 309 osób uprawnionych do głosowania). Frekwencja nie przekroczyła 4% w obwodzie nr 2 (obejmującym część Szczekocin – osiedle 3-go Maja, ulicę Parkową, Spacerową, Spółdzielców oraz Słoneczną) oraz w obwodzie nr 5 (Bonowice, Grabiec).
BURMISTRZ DZIĘKUJE MIESZKAŃCOM
Niska frekwencja jest oznaką poparcia dla burmistrza i radnych – tak wynika z podziękowań, jakie Krzysztof Dobrzyniewicz skierował do mieszkańców Szczekocin. Ponadto burmistrz stwierdza, że niedzielne referendum nie było potrzebne – okazało się stratą czasu i pieniędzy, a niska frekwencja świadczyć ma o tym, że grupa referendalna nie mówiła głosem większości.
- Szanowni państwo, wynik tego referendum jest zwycięstwem nas wszystkich. To dowód na to, że mieszkańcy chcą dalszego rozwoju gminy Szczekociny. To dowód na to, że nasza społeczność to ludzie świadomi trudności, z jakimi gmina się zmierza. To w końcu dowód na to, że inicjatorzy referendum reprezentowali tylko siebie, a nie ogólne niezadowolenie mieszkańców. Razem pokonaliśmy manipulacje i oszczerstwa. Nie udało się nas poróżnić i podzielić. (…) Chęć zmiany władzy bez jakiegokolwiek programu naprawczego to jednak za mało. Mam ogromną nadzieję, że inicjatorzy referendum wyciągną wnioski i wykażą, chociaż odrobinę samokrytyki – napisał w swym podziękowaniu Krzysztof Dobrzyniewicz.
Z oświadczenia burmistrza można wnioskować, że nie zamierza on w żaden sposób „karać” tych, którzy byli mu przeciwni, negatywnie oceniając jego działania i organizując referendum. W entuzjastycznym tonie przedstawia pokrótce co obecnie jest z jego punktu widzenia najważniejsze i jakie zadania czekają samorządowców w najbliższym czasie: - Od dziś wracamy do naszych codziennych obowiązków i nie oglądamy się za siebie. Wyszliśmy z tego silniejsi i z pełną determinacją będziemy dążyć do zmian na lepsze. Państwa poparcie stanowi dla nas dodatkową motywację do działań. Czeka nas samorządowców wiele pracy i reform, które nie zawsze będą łatwe w realizacji. Jednak proszę pamiętać o najważniejszej rzeczy… potrzebujemy czasu. Nie da się wprowadzić zmian z dnia na dzień. Wszystko wymaga cierpliwości i wsparcia. Chciałbym jeszcze raz podziękować całej społeczności gminy Szczekociny, za obdarzenie mnie po raz kolejny zaufaniem. Tak jak wierzyłem – prawda i uczciwość zwyciężyły. Niemniej jednak, zapominając co było złego w tej kampanii referendalnej, proszę o współpracę tych z państwa, którzy byli za mną oraz tych, którzy byli przeciwko mnie. Wspólnie możemy zrobić więcej dla rozwoju i dobra naszej gminy.
„DOBRE DECYZJE BURMISTRZA BĘDĘ POPIERAŁ”
Referendyści zachowują spokój i bez zbędnych emocji komentują niedzielne głosowanie, nie okazując rozgoryczenia lub poczucia porażki.
- Szczerze mówiąc, to wczoraj (w niedzielę – przyp. red.) o 11 podejrzewałem, że nie będzie frekwencji. W urnach były tylko trzy koperty. Już wtedy byłem sceptyczny. Życie toczy się dalej, a ja jako radny dalej będę robić swoje. Dobre decyzje burmistrza będę popierał. Złe będę wetował. Wszyscy zarzucają mi teraz wyrzucenie pieniędzy w błoto, ale przecież burmistrz jest bardziej rozrzutny. To są procedury demokratyczne. Demokracja kosztuje – mówił Jerzy Orliński.
CO JEST WAŻNE – PIENIĄDZE, CZY AKTYWNOŚĆ?
Głosów za oraz przeciwko referendum nie brakowało jeszcze przed 7 sierpnia. Dyskusja nad słusznością jego organizacji oraz ewentualnych przyczynach niskiej frekwencji trwa. Czy niedzielne głosowanie było wyrzuceniem pieniędzy w błoto (kosztowało 22 tysiące złotych)? Jak się okazuje, nie każdy tak uważa: - Znaczna część pieniędzy wróciła do kieszeni mieszkańców. Myślę, że ci, którzy pracowali w komisjach lepiej je wykorzystają niż obecna władza. (…) nie wszystkie działania muszą przynosić korzyść materialną. Czasem nawet warto stracić trochę pieniędzy, aby ocalić własną godność – ocenia anonimowo mieszkaniec, komentując minioną niedzielę w Internecie. Niektórzy przyczyn niespełna 7-procentowej frekwencji dopatrują się w braku alternatywy dla obecnie rządzących lub strachu przed konsekwencjami, jakie miałoby nieść oddanie głosu za odwołaniem burmistrza i rady. Jeszcze przed niedzielnym głosowaniem, jeden z mieszkańców stwierdził na portalu społecznościowym: - Brak pomysłu grupy referendalnej na przyszłość. Słaby burmistrz utrzyma się nie dlatego, że mieszkańcy akceptują sprawowanie władzy, lecz z braku dobrego kandydata na burmistrza.
Przy okazji niedzielnego referendum w Szczekocinach nasuwa się pytanie, czym jest aktywność lokalna i wyborcza – prawem, a może przywilejem? Czy niska frekwencja wyraża poparcie dla burmistrza i rady, sprzeciw wobec grupy referendalnej, a może po prostu brak zainteresowania własnym podwórkiem? Kto tak naprawdę zwyciężył, a kto odniósł porażkę? Na te pytania ciężko jednoznacznie odpowiedzieć – ilu komentujących, tyle opinii. Pewne jest tylko jedno – burmistrz i rada pozostają bez zmian.
Justyna Banach-Jasiewicz
Edyta Superson
Napisz komentarz
Komentarze