(Zawiercie) Choć minęło już kilka dni, nie milkną echa wypadku do którego doszło w centrum Zawiercia 4 września. Tuż po godzinie 3.00 w nocy policyjny patrol próbował zatrzymać do kontroli jadący ul. Sikorskiego samochód marki Renault Megane. Kierujący nim zawiercianin nie zareagował jednak na sygnał świetlny użyty przez policję. Chwilę później samochód uderzył z ogromną siłą w drzewo w pobliżu dworca kolejowego. Kierowca nie przeżył, pasażera uratowały pasy bezpieczeństwa.
Widząc poruszające się drogą Renault Megane policjanci z patrolu podejrzewali, że jego kierowca może być nietrzeźwy, więc przy użyciu sygnałów świetlnych dali mu znak do zatrzymania.
- Kierowca jednak nie zatrzymał się, wręcz przeciwnie, przyspieszył i odjechał. Policjanci, którzy pełnili wówczas służbę zawrócili i pojechali w kierunku, w którym odjechała osobówka. Gdy dojechali do ul. 3 Maja zobaczyli rozbity na drzewie samochód – relacjonuje oficer prasowy zawierciańskiej policji Andrzej Świeboda.
Mimo natychmiastowej reanimacji, 21- letniego kierowcy nie udało się uratować. Pasażer, którym okazał się 22 –latek z Ciągowic, w stanie ciężkim został przewieziony do szpitala.
Jak poinformowali nas funkcjonariusze, komplet materiałów tej sprawy bada obecnie prokuratura. Wcześniejsze podejrzenia policjantów dotyczące prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu wyjaśni badanie krwi. Jak podkreślają policjanci, nie bez znaczenia był z pewnością fakt, że kierowca (w przeciwieństwie do pasażera) nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa. (JB)
Napisz komentarz
Komentarze