(Zawiercie) Protest lekarzy rezydentów odbił się szerokim echem w całym kraju. Porozumienie Rezydentów OZZL domagało się ogłoszenia i formalnego zagwarantowania społeczeństwu reformy. Miałaby ona zapewnić między innymi zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego nie niższego niż 6,8% PKB w ciągu trzech lat, likwidację kolejek, rozwiązanie problemu braku personelu medycznego, czy poprawę warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia. Wszystko zaczęło się w poniedziałek 2 października. Właśnie wtedy młodzi lekarze rozpoczęli strajk głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Protest głodowy zakończył się 30 października, ale według zapowiedzi może być kontynuowany w innej formie. Choć w Zawierciu i naszym powiecie rezydentów (mają uprawnienia do wykonywania zawodu, ale nie mają jeszcze specjalizacji) pracuje i mieszka niewielu, nam udało się skontaktować z jednym z nich. Tomasz Pieniążek, który znany jest między innymi z serialu TVP „Młodzi lekarze” popiera strajk. Jak mówi wyjeżdżać z Polski nie chce, bo właśnie tu czuje się potrzebny i pragnie pomagać ludziom. Jego zdaniem tylko możliwość odbycia specjalizacji i odpowiednie wynagrodzenie zatrzymałyby wyjazdy medyków za granicę.
- Protest głodowy jest konsekwencją braku pozytywnej reakcji rządzących na wszystkie inne, wcześniejsze i bardziej łagodne formy wpływania związków zawodowych na rządzących w sprawie reformy ochrony zdrowia, w tym liczne listy, petycje, stanowiska, manifestacje, jak również obywatelski projekt ustawy w sprawie warunków zatrudnienia w ochronie zdrowia, pod którym Porozumienie Zawodów Medycznych zebrało prawie 240 tys. podpisów – można było przeczytać w informacji na www.rezydenci.org.pl.
ZDECYDOWALI SIĘ NA PROTEST GŁODOWY
Strajk przybrał dosyć ostrą formę i zrobiło się o nim głośno w całym kraju. Chyba trudno było o nim nie usłyszeć.
- Protest głodowy z założenia jest bezterminowy. Może się zakończyć polubownie, gdy rząd przedstawi nam dokumenty, zapewniające realizację naszych postulatów lub stan zdrowia osób, które podjęły tę heroiczną decyzję zmusi ich do zaprzestania głodówki. Mamy nadzieję, że sytuacja rozwiąże się niebawem porozumieniem z rządem i nie dojdzie do żadnej tragedii – można z kolei wyczytać w informacji z 18 października zamieszczonej na www.rezydenci.org.pl.
Wkrótce Protest Głodowy Porozumienia Rezydentów OZZL został przemieniony w Protest Głodowy Porozumienia Zawodów Medycznych. Zakończył się dopiero 30 października. Teraz być może protest przybierze inną formę, a chodzi o wypowiadanie tzw. klauzuli opt-out. Ta z kolei pozwala lekarzom pracować dłużej niż jest to przyjęte w obowiązujących normach. Klauzula, o której mowa to nic innego jak pisemne oświadczenie o wyrażeniu zgody na pracę w wymiarze przekraczającym przeciętnie 48 godzin na tydzień. Taką zgodę można, jednak wycofać. Wypowiadanie przez rezydentów klauzuli (szczególnie masowe) może się przełożyć np. na problemy przy obsadzie dyżurów.
W samym Zawierciu strajk młodych lekarzy był mało widoczny, być może dlatego, że pracuje ich tu niewielu.
Lekarza Tomasza Pieniążka z Zawiercia zapytaliśmy między innymi o to jak ocenia strajk rezydentów w Polsce.
- Sytuacja jest bardzo dynamiczna, lekarzom zależy na jak najszybszym wypracowaniu porozumienia, ponieważ system ochrony zdrowia jest w opłakanym stanie. W ostatnich dniach doszło do rozszerzenia strajku rezydentów na strajk porozumienia zawodów medycznych, czyli również pielęgniarek, ratowników medycznych, diagnostów laboratoryjnych i innych związanych z ochroną zdrowia – wskazywał rezydent 18 października.
Ile zawiercianin zarabia jako lekarz rezydent? - Etat lekarza to 37 godzin 55 minut w tygodniu. Moje wynagrodzenie reguluje rozporządzenie Ministra Zdrowia i jest to kwota około 2 500 zł netto. Przy czym chcę dodać, że specjalizacja lekarza rodzinnego jest uznana za priorytetową, dlatego zarabiam około 300 zł netto więcej od kolegów specjalizujących się w innych (niepriorytetowych – przyp. red.) dziedzinach – wylicza T. Pieniążek.
Przez pierwsze dwa lata rezydenci ze specjalizacji priorytetowych zarabiają 3602 zł brutto (2 576 zł „na rękę”). W przypadku specjalizacji niepriorytetowych jest to kwota 3 170 zł brutto (2 275 zł „na rękę”). Nie pociesza fakt, że po dwóch latach rezydentury zarobki nieco wzrastają. Do 3 890 zł brutto (2 776 zł netto) lub 3 458 zł brutto (2 475 zł „na rękę”).
- Część z czytelników z pewnością widziała moich kolegów z serialu „Młodzi lekarze” przy pracy. Operacje mózgu, przy których trzeba wykazać się niebywałą precyzją, używając sprzętu wartego miliony złotych, walka o życie małej dziewczynki z ogromnym nowotworem wymagająca wielogodzinnej operacji – wymienia Tomasz Pieniążek i wskazuje, że to wszystko za około 13,5 zł za godzinę.
Oczywiście te niższe stawki dotyczą pierwszych dwóch lat rezydentury. Potem jak wskazywaliśmy wyżej jest nieznacznie lepiej. Stawki godzinowe uzależnione są także od specjalizacji, w jakiej kształci się rezydent.
Lekarz z Zawiercia porównuje także pracę niektórych swoich koleżanek z pracą taksówkarza.
- Pracując jako taksówkarz zarabiałem za 20 minutowy kurs z centrum Katowic do Sosnowca, tyle ile moje koleżanki (rezydentki – przyp. red.) za kilkugodzinną operację ratującą życie – dodaje Tomasz Pieniążek.
REZYDENT TO PEŁNOPRAWNY LEKARZ
- Wielu ludzi uważa, że rezydent to młody, dopiero uczący się lekarz. Tymczasem rezydentami są również lekarze na 5,6 roku specjalizacji. Uznając, że lekarz przeszedł przez 6-letnie studia, roczny staż i nie miał po drodze żadnych „potknięć” w postaci poprawiania roku na studiach, to lekarzami rezydentami są również kobiety i mężczyźni w wieku 33 lat. A jeżeli kobieta zaszła w ciążę i urodziła dziecko ten okres może się wydłużyć nawet do 35-36 roku życia. Taki rezydent przez ten czas nie jest „uczepiony” fartucha swojego nauczyciela. Chirurg ogólny dyżuruje po 3-4 miesiącach rezydentury i operuje w nocy sam. Ja przyjmowałem samodzielnie w gabinecie po miesiącu. Rezydent jest to pełnoprawny lekarz, a nie ktoś, kto się dopiero uczy. Jeszcze 25-30 lat temu specjalizację na oddziale posiadał jedynie ordynator, reszta lekarzy po prostu szła na oddział, na którym pracowała, nie robiąc specjalizacji, albo robiąc częściową (dawne specjalizacje I i II stopnia). Rezydentura oznacza dodatkowe kształcenie już pełnoprawnego lekarza – przypomina T. Pieniążek.
Zapytaliśmy go, czy wysokość jego zarobków sprawia, że jest zmuszony do pracy w kilku miejscach jednocześnie.
- Tak, jak każdy lekarz pracuję w kilku miejscach. We wrześniu przepracowałem ponad 350 godzin. (…) Zdarza mi się, że po 30 godzinach pracy nie pamiętam o czym do mnie mówił pacjent przed chwilą i pytam 2 razy o to samo – odpowiada.
- Nie znam lekarza, który nie popiera strajku. W Zawierciu mamy na stałe pracujących 3 rezydentów. Dyżurujących dojeżdża znaczenie więcej. Gdyby nie lekarze rezydenci szpital nie mógłby mieć zapewnionych dyżurów – twierdzi Tomasz Pieniążek.
Które z postulatów strajkujących są dla niego kluczowe? - Tu naprawdę nie chodzi tylko o poprawę sytuacji materialnej lekarzy. Pierwszym postulatem jest 6,8% PKB na ochronę zdrowia. Wielu ludzi ma wątpliwości i obawy czy nie chcą ci medycy za dużo. W takim razie można zadać to pytanie inaczej: „Czy chcesz być operowanym przez lekarza, który nie spał od 30 godzin?”, „Czy wasze żony, córki mają mieć robione cesarskie cięcie przez lekarza, który jest na dyżurze od 40 godzin?”, „Chcesz, żeby twój tata był obsługiwany po 6 miesiącach czekania w kolejce do kardiologa w 5 minut?”, albo „Chcesz oczekiwać na SOR 10 godzin w przypadku stanu zagrożenia zdrowia i życia?”. Nawet najlepszy lekarz, jeżeli nie ma wystarczającej ilości czasu na zbadanie pacjenta, nie spał od 20 godzin, może postawić złą diagnozę, może nie leczyć prawidłowo, a co najgorsze - może pacjentowi zaszkodzić – mówi młody lekarz.
NIE WSZYSCY CHCĄ WYJEŻDŻAĆ…
- Jeżeli tylko pacjent poruszy temat strajku staram się szybko wyjaśnić w czym rzecz, szczególnie najbardziej kontrowersyjny - wzrost pensji lekarzy. Lekarzy jest za mało, wyjeżdżają. Tylko możliwość odbycia specjalizacji i odpowiednie wynagrodzenie zatrzyma wyjazdy lekarzy. Dlatego ten wzrost wynagrodzeń jest ważny, żeby Polacy mieli dostęp do lekarzy – zaznacza rezydent.
Czy myślał o wyjeździe z kraju w celach zarobkowych?
- To jest myśl, która przewija się przez głowę chyba każdego lekarza, którego znam. Znam też wielu którzy wyjechali. Póki co zostaję. Chcę leczyć w Polsce. Wszyscy protestujący chcą leczyć w Polsce – komentuje Tomasz Pieniążek.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze