(Irządze, Sadowie) Szukali go tu i tam, ale nie mogli znaleźć. W gminie Irządze, w miejscowości Sadowie 27 listopada doszło do nietypowego zdarzenia. Jak relacjonują mundurowi dwóch mężczyzn, jadąc za samochodem osobowym marki Seat zauważyło, że kierujący tym pojazdem może być nietrzeźwy. To ci świadkowie postanowili zadzwonić na policję. Okazało się, że właścicielem samochodu może być znany samorządowiec, wójt Irządz Jan Molenda. Auto zostało jednak przez kierowcę porzucone.
Jan Molenda od wielu lat pełni funkcję wójta, jest osobą publiczną. Cieszy się sporą popularnością wśród mieszkańców. W ostatnich wyborach samorządowych uzyskał 1017 głosów. W wyborach w 2010 roku z kolei zagłosowało na niego aż 1248 mieszkańców i także udało mu się wygrać. W 2006 roku zaufało mu 938 wyborców (wtedy również został wójtem).
- Z posiadanych przez nas informacji wynika, że postępowanie w sprawie wójta Irządz prowadzi zawierciańska policja. Chodzi o popełnienie wykroczenia prowadzenia pojazdu w stanie po użyciu alkoholu. Materiały w tej sprawie nie zostały przekazane do prokuratury – przekazał w rozmowie telefonicznej rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
I TYLE GO WIDZIELI…
Chcieliśmy ustalić między innymi, czy zdarzenie drogowe z udziałem wójta w ogóle miało miejsce. Najważniejsze pytanie - czy to prawda, że wójt kierował samochodem pod wpływem alkoholu - niestety nadal pozostaje bez odpowiedzi. Gdyby kierowca zechciał poczekać na funkcjonariuszy sytuacja byłaby jasna.
- Dwóch mężczyzn jadąc za samochodem osobowym marki Seat zauważyło, że kierujący tym pojazdem może być nietrzeźwy. Wykorzystując jego chwilowe zatrzymanie uniemożliwili mu dalszą jazdę. Swoim samochodem zablokowali odjazd. Jak twierdzą, w czasie rozmowy wyczuli od niego woń alkoholu. Mężczyźni zadzwonili też na policję. Dyżurny zawierciańskiej komendy natychmiast skierował we wskazane miejsce najbliższy patrol. Niestety przed przyjazdem radiowozu kierujący seatem oddalił się z miejsca zdarzenia – napisał w odpowiedzi dla naszej redakcji rzecznik prasowy KPP w Zawierciu nadkomisarz Andrzej Świeboda.
- Policjanci ustalili właściciela porzuconego samochodu i przeszukali całą posesję oraz wszystkie znajdujące się tam budynki, nie znajdując wymienionej osoby. Jan M. został zlokalizowany i przebadany dopiero następnego dnia rano. Wynik przeprowadzonego pomiaru trzeźwości wyniósł 0.0 promila – dodał A. Świeboda.
Z oświadczenia majątkowego wójta z kwietnia 2016 roku wynika, że jest on współwłaścicielem Seata Leona.
TYLKO WYKROCZENIE?
Ponieważ funkcjonariuszom nie udało się złapać kierowcy na „gorącym uczynku”, to nie ma jednoznacznych dowodów na to, że wójt był pijany jeśli kierował autem.
- Aktualnie policjanci prowadzą czynności w sprawie o wykroczenie, ustalają szczegóły i przesłuchują świadków tego zdarzenia. Uwzględniając przebieg i okoliczności tego zdarzenia kierujący samochodem może odpowiadać za niezachowanie należytej ostrożności i stwarzanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz za kierowanie pojazdem w stanie po użyciu alkoholu. Za takie wykroczenia Kodeks Wykroczeń przewiduje karę aresztu albo grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów – napisał rzecznik zawierciańskiej policji.
Jak poinformował podczas zatrzymania pojazdu nie doszło do zderzenia lub uszkodzenia samochodów.
- Dla dobra prowadzonych czynności nie możemy też ujawniać szczegółowych wyjaśnień i tłumaczeń zachowania tego mężczyzny – wyjaśnił Świeboda.
WÓJT: TO SĄ POMÓWIENIA
Ponieważ sprawa nas zainteresowała, w poniedziałek, 11 grudnia wysłaliśmy kilka pytań na adres [email protected].
- Czy w ostatnim czasie doszło do zdarzenia drogowego z Pańskim udziałem? Czy to prawda, że kierował Pan samochodem pod wpływem alkoholu? Jeżeli tak, to dlaczego i czy jest coś co chciałby Pan przekazać mieszkańcom? Jeżeli kierował Pan autem pod wpływem alkoholu, to czy nie wstyd Panu i czy zamierza Pan zrezygnować z pełnionej przez siebie funkcji? – takie pytania skierowaliśmy do wójta.
- W odpowiedzi na Pani pismo uprzejmie informuję: to są pomówienia sprawa zapewne znajdzie epilog w Sądzie. Do czasu wyjaśnienia nie będę komentował. To jest moja ostateczna odpowiedź – napisał wójt w odpowiedzi dla naszej redakcji.
W rozmowie telefonicznej wójt stwierdził, że nie chce publikacji imienia i nazwiska oraz wizerunku, argumentował to tym, że nie ma nic udowodnione. Stwierdził ponadto, że czuje się niewinny i że jeżeli prawnik uzna, że jego dobra zostały naruszone, to będzie się „gdzieś odwoływał”. Gdzie nie wiemy. Pojawia się pytanie, dlaczego wójt nie chce, by w artykule podawać jego pełne dane, tym bardziej, jeżeli czuje się niewinny? Ponieważ na razie Janowi Molendzie, wójtowi Gminy Irządze nie postawiono żadnych zarzutów, a jest on osobą publiczną nie ma powodów, abyśmy udawali, że sprawa dotyczy jakiegoś anonimowego Jana M.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze