(Zawiercie) Ulica Ciasna w Zawierciu jest nie tylko ciasna, ale także niebezpieczna. Właściwie i tak ciasna ulica Ciasna od jakiegoś czasu jest jeszcze ciaśniejsza. Na przejeżdżające tamtędy samochody w każdej chwili może spaść kawał gruzu lub kamień. Wszystko za sprawą starej, pożydowskiej kamienicy położonej przy placu Dąbrowskiego 16. Do tej pory nikt nie poradził sobie z tym problem. Budynek ogrodziło miasto Zawiercie, by zwiększyć bezpieczeństwo przechodniów. Jednak to rozwiązanie i tak nie jest najlepsze – skarżą się na nie szczególnie kierowcy, którzy korzystają z jeszcze ciaśniejszej niż dotychczas ulicy Ciasnej. Tymczasem urzędnicy od siedmiu lat pracują w pocie czoła nad tym jak pozbyć się problemu. Czy czekają aż ten problem rozwiąże się sam i dojdzie do tragedii?
- Ta rudera to „plac zabaw dla szczurów”. Wszyscy mamy jej dość i tylko czekać aż coś komuś się stanie. Urzędnicy „spychają” na siebie odpowiedzialność za ten budynek i nic nie robią. Tak nie może być – mówi oburzony mieszkaniec sąsiadującej z pustostanem kamienicy.
Budynek przy placu Dąbrowskiego sypie się od wielu lat, mimo to nikt nie znalazł rozwiązania, które byłoby najlepsze. Najbardziej o swój los boją się rodziny mieszkające obok niszczejącej kamienicy.
- Wysyłałem pisma gdzie się tylko da. Rudera była kilka razy podpalana, bo w środku jest dużo śmieci. Lokatorzy sąsiednich kamienic są oburzeni tym, że do tej pory nic się nie udało z tym zrobić – tłumaczy załamany Mieczysław Fryndt mieszkający przy ulicy Ciasnej.
W tej chwili w budynku zamurowano część okien i wszystkie drzwi, ogrodzono część ulicy Ciasnej. Mimo to strach nie mija, bo nadal istnieje zagrożenie, że pustostan zawali się na sąsiednie budynki i co gorsza spowoduje ofiary śmiertelne.
- Wszyscy tylko czekamy aż coś złego się stanie. Mam widok prosto na te walące się mury. Coś strasznego. Nikt nie wie, kiedy odpadnie kawałek muru lub spadnie jakaś cegła. Boimy się o dzieci. Przecież jeżdżą tędy samochody, rowery. Kiedy dojdzie do tragedii? - pyta pan Mieczysław.
Cały problem polega na tym, że feralny budynek należy do kilku właścicieli prywatnych. Część z nich została już odnaleziona. Dwie właścicielki podobno mieszkają w Bydgoszczy. Trzeba jednak znaleźć wszystkich spadkobierców tego „cudu”, ponieważ muszą wyrazić oni zgodę na rozbiórkę – w przeciwnym razie mogą żądać odszkodowań za zburzenie kamienicy. Tymczasem połowa ulicy, przy której jest rudera, została ogrodzona siatką i prawie nie da się tamtędy przejechać. Pod kamienicą jest mnóstwo śmieci i gruzu, odpadają tynki, w starych murach wyrastają drzewa.
- Dopiero, kiedy kawał muru wyleciał na ulicę, to zaraz wszystko z miejsca ogrodzili. Trochę lipa. Kiedyś naprawiali tu nawierzchnię drogi i w ogóle nie dało się przejechać – tłumaczy pan Karol z zielonego Opla przejeżdżającego ulicą Ciasną.
- To jest zabezpieczenie na dziś, na chwilę obecną. Urząd Miejski w Zawierciu podejmował i nadal podejmuje doraźne działania zabezpieczające – informuje Iwona Wiklik, rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego w Zawierciu, która odsyła nas do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Rzeczywiście budynek już dawno przestał spełniać podstawowe normy bezpieczeństwa, ale jak do tej pory nie udało się go zburzyć. Opatrzność tylko sprawiła, że nikt jeszcze nie ucierpiał, bo wymienia się wiele przypadków, gdy coś (i bynajmniej nie manna) spadało z nieba przy starym pożydowskim pustostanie.
Mimo wielokrotnych prób nie udało się wyegzekwować od obecnych właścicieli doprowadzenia budynku do stanu użyteczności. Nie pomagały kary pieniężne. Swego czasu we wewnątrz rudery bawiły się dzieci, mieszkali bezdomni, biegały szczury. Teraz problem „zamurowano”, bo zamurowano część okien i wszystkie drzwi, więc do środka nie da się wejść.
O to, jaka będzie przyszłość rudery i kiedy ta zawali się na sąsiednie budynki pytamy Andrzeja Bugaja, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Zawierciu.
- Nie mam na to czasu. Proszę napisać, co pani chce. Odpowiedź dostanie pani za miesiąc – kwituje krótko w rozmowie telefonicznej Bugaj, rozwiewając wszelkie marzenia o tym, że sprawa zostanie szybko rozwiązana. Na odpowiedź od inspektora czekamy już od 26 kwietnia.
Wygląda na to, że urzędnicy rzeczywiście nie przejmują się zbytnio stanem kamienicy. Może za miesiąc nie będzie już problemu – może rozwiąże się sam i oby bez ofiar śmiertelnych. Tymczasem spacerując Ciasną trzeba uważać nie tyle na to, co pod stopami a na to, co leci na głowę.
Tekst: Monika Polak-Pałęga
Foto: Ewelina Cecugowicz
Napisz komentarz
Komentarze