(Kromołów) Odkąd przez najstarszą dzielnicę Zawiercia, Kromołów przebiega droga krajowa nr 78, mieszkańcy twierdzą, że Kromołów jest podzielony na pół. Od wielu lat kromołowianie zabiegali o to, by móc bezpiecznie przedostawać się na drugą stronę „krajówki”. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku życie w tej dzielnicy wróci do normy i nie będzie już pełne strachu o to, czy w drodze do sklepu albo szkoły nie zostanie się potrąconym na przejściu dla pieszych.
Wcześniej przejście było kilka metrów dalej, nikt wtedy nie narzekał. Dziś przedostanie się na drugą stronę ulicy graniczy z cudem.
- Mieszkam tutaj 50 lat i nigdy w tym miejscu pasów nie było. Tam były i tam powinny być – mówi Krystyna Skipirzepa, wskazując na oddalone o kilka metrów miejsce. - Tutaj nie da się przejść, kiedyś samochód by mnie przejechał.
Kierowcy wyjeżdżający zza kapliczki, która znajduje się przy samym skrzyżowaniu, też nie widzą, że ktoś znajduje się na „zebrze”.
- Czasem można dostać zawału. Przez pasy trzeba dosłownie biec, a ja mam już przecież siedemdziesiąt lat – żali się pani Krystyna.
-Kierowca widzi pieszego, dopiero jak ktoś jest już prawie na masce samochodu. Czy trzeba czekać żeby doszło do tragedii? – wtórują mieszkańcy.
NAJGORZEJ MAJĄ NIEPEŁNOSPRAWNI
-Tędy dzieci chodzą przecież do szkoły, ludzie po zakupy. Kromołów jest dosłownie podzielony na pół – dodaje Bogusław Radkowski.
Mieszkańcy Kromołowa ze swoim problemem borykają się już kilka lat, z obawą patrzą, jak ich pociechy każdego ranka zmierzają do szkoły. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że największe problemy z przedostaniem się na drugą stronę krajówki ma niepełnosprawny pan Marian.
- Mieszkam po drugiej stronie. Chcąc przejechać przez ulicę muszę czekać, żeby ani jeden samochód nie jechał – mówi Marian Florczyk - Kiedyś wjechałem na pasy i samochód, by mnie roztrzaskał, 120km na godzinę chyba jechał. Pisk opon i więcej nic, przecież ja nie mam jak uciekać, mój wózek rozpędza się do 10 km/h – dodaje.
- Tu jest gorzej niż w Warszawie. Od 8 lat walczymy o bezpieczne przejście. Nie ma nawet widocznego znaku informującego, że tu są pasy. W Zawierciu na Żabkach, przy ryneczku, ludzie przechodzą przez pasy i kierowcy się zatrzymują, a tu jest „wolna amerykanka” – mówi 83-letni Marian Burzyński.
- Samochody jadą dzień i noc, jeden za drugim. Drgają szyby, pękają ściany, odpada tynk. Ciągle hałas. W piątek, sobotę, niedzielę to nie da się w ogóle przejść przed drogę– dodaje pani Krystyna.
W tym miejscu dochodziło do wielu wypadków. Jeden mężczyzna został potrącony przez tira, ale na szczęście przeżył - To opatrzność nad nami czuwa – mówią mieszkańcy.
- To rzeczywiście bardzo niebezpieczne skrzyżowanie. Często dochodziło tam do wypadków, dlatego wskazane byłoby tam zainstalowanie sygnalizacji świetlnej, fotoradaru, zwłaszcza, że kierowcy jadący od strony Żerkowic rozwijają nadmierną prędkość – przyznaje Andrzej Świeboda, rzecznik KPP w Zawierciu.
Po 8 latach prośby kromołowian zostały wreszcie wysłuchane. Prawdopodobnie już po wakacjach życie mieszkańców najstarszej dzielnicy Zawiercia się zmieni na lepsze.
- Pochyliliśmy się nad pismem mieszkańców. Właśnie kończona jest dokumentacja. W tym roku powstanie tam sygnalizacja świetlna (dla pieszych i samochodów), a do jesieni zostanie zamontowany także fotoradar – mówi rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA Dorota Marzyńska.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze