(Zawiercie) Szpital w Zawierciu będzie ubiegać się o 15 milionową pożyczkę – zapowiada dyrektor placówki, Przemysław Zawadzki. Pożyczka ma wystarczyć między innymi na spłatę tzw. zobowiązań krótkoterminowych. Podczas posiedzenia rady społecznej szpitala, która odbyła się 17 maja szczególne kontrowersje wzbudził fakt, u kogo szpital ma się zadłużyć. Zawadzki wspomina o „pozabankowych instytucjach finansowych”, to Personel medyczny domyśla się, że chodzi o firmy windykacyjne. Czy te same, które pociągnęły szpital na samo dno? Sięganie przy tak dużych kredytach do instytucji innych niż banki świadczyć może tylko o tym, że ze szpitalem jest, bardzo, bardzo źle.
POŻYCZKA POZWOLI SPŁACIĆ PILNE ZOBOWIĄZANIA
- 12,5 mln złotych pożyczki zostanie przeznaczone na spłatę zobowiązań krótkoterminowych, natomiast 2,5 mln planujemy przeznaczyć na inwestycje – tłumaczy dyrektor Zawadzki.
Inwestycje, to planowane zwiększenie ilości łóżek na oddziale paliatywnym z 8 do 31 (szacunkowy koszt tej inwestycji to około 900 tysięcy złotych). Planuje się również doposażenie pododdziału udarowego na neurologii oraz remont dachu, remont i przeglądy wind, naprawy sprzętu.
Jeszcze jakiś czas temu plan restrukturyzacji lecznicy zaproponowany przez dyrektora Zawadzkiego zakładał całkowitą likwidację paliatywu. Teraz po naciskach lekarzy i pielęgniarek, szpitalnej Solidarności kierunki zmian odwróciły się o 180 stopni: dyrektor liczy, że rozbudowany paliatyw pomoże szpitalowi w odbiciu się od dna.
- Przebudowa oddziału wymaga szeregu prac- m.in. opracowania dokumentacji projektowej, a potem ogłoszenia przetargu na wyłonienie wykonawcy. Chcielibyśmy, aby zwiększony oddział ruszył od stycznia 2011 roku – mówi dyrektor.
Ze względu na brak zdolności kredytowej szpitala oraz brak możliwości uzyskania poręczenia, pożyczka będzie pozyskana poza rynkiem bankowym, na większy procent. Wkrótce zostanie ogłoszona procedura przetargowa.
- Pożyczka miałaby być udzielona na okres 4 lat z dziewięciomiesięcznym okresem karencji i dałaby możliwość zmiany struktury zobowiązań z krótko- na długoterminowe, co uchroniłoby szpital przed kosztami sądowymi, kosztami egzekucji komorniczych i przywróciłoby płynność finansową – przekonuje P. Zawadzki.
Jak niektórzy szacują w ciągu czterech lat od zaciągnięcia pożyczki szpital miałby oddać „pozabankowej” firmie już nie 15, a ponad 20 milionów złotych.
Leszek Król, który pełnił obowiązki dyrektora szpitala przed Przemysławem Zawadzkim głośno ostrzegał przed firmami windykacyjnymi. Jego zdaniem to one doprowadziły szpital do ogromnego zadłużenia (trzy największe tego typu firmy, u których zadłużona jest lecznica to Magellan, Electus i MW Trade).
ZWŁOKI DO 48 GODZIN
Wydzierżawienie szpitalnego prosektorium zewnętrznej firmie ma zmniejszyć nakłady finansowe szpitala. Jak podkreśla dyrekcja prosektorium wymaga dużych inwestycji. Chodzi głównie o dostosowanie pomieszczeń do wymogów sanitarnych.
- Szpital w swojej obecnej sytuacji nie posiada środków finansowych na ten cel. Wybrany w drodze przetargu podmiot, spełniający obowiązujące przepisy prawne (nie może być to zakład pogrzebowy) miałby dostosować pomieszczenia do wymogów sanitarnych – mówi Zawadzki.
Tylko co ze zwłokami zmarłych pacjentów?
-Szpital na zasadzie podwykonawstwa zleciłby przechowywanie zwłok do 48 godzin oraz przygotowanie zwłok do wydania – zapewnia dyrektor. Szpital chciałby, aby dzierżawca udostępniał lecznicy pomieszczenia sekcyjne.
KUCHNIĘ I WARSZTAT TEŻ PRZEJMIE KTOŚ INNY?
Podczas ostatniej rady społecznej dyskutowano nad pomysłem wydzierżawienia szpitalnej kuchni. Przyszły dzierżawca miałby przeprowadzić niezbędne remonty i przejąć dotychczasowych pracowników. Miałby również zapewnić posiłki pacjentom. Kolejnym pomysłem jest wydzierżawienie warsztatu. Pracownicy działu technicznego będą przeniesieni do wolnych pomieszczeń w budynku głównym.
LARYNGOLOGIA - CO DALEJ?
W uzupełnionym planie naprawy szpitala dyrektor zabezpieczył ponad 200 tysięcy złotych na odprawy dla pracowników. Pojawiły się głosy, że likwidacja oddziału laryngologicznego nadal jest aktualna.
- Zwróciłem się z zapytaniem do dyrektora Śląskiego Oddziału NFZ, czy byłaby możliwość zakontraktowania usług w trybie jednego dnia oraz dodatkowo w poradni otorynolaryngologicznej – mówi Zawadzki.
Inną propozycją jest zwiększenie obecnego kontraktu lub zakontraktowanie usług w trybie hospitalizacji planowej.
- Nasze dalsze kroki dotyczące oddziału będą uzależnione od stanowiska funduszu – informuje dyrektor.
Monika Polak-Pałęga
Nasz komentarz:
Dzierżawa made in Burski?
Kuchnia, prosektorium, warsztat. Pewnie jeszcze o czymś usłyszymy. W Szpitalu Powiatowym w Zawierciu zaczyna się nam dozować pomysły na wycinkowe prywatyzacje. Mnie to pachnie Ryszardem Burskim, który takie rozwiązania z zapałem forsował w Szpitalu Powiatowym w Myszkowie. Skończyło się serią procesów z pracownikami (przenoszonymi siłą do zewnętrznych firm). Szpital, który miał na zlecaniu usług na zewnątrz zaoszczędzić, jeszcze do tego dokładał. Dzisiaj po pomysłach racjonalizatorskich dyrektora Burskiego nie ma już śladu, a wszystkie zlecone na zewnątrz (poza pracownią RTG) usługi szpital wykonuje sam. I nawet rentgen -jak mówi obecny dyrektor W. Picheta - nie byłby prywatyzowany, gdyby to od niego zależało. Wszystkie dzierżawy usług wprowadzone przez Ryszarda Burskiego jego następca Mariusz Kleszczewski (obecnie Wicemarszałek woj. śląskiego) odkręcał. W tej sytuacji pewnie lepiej dla zawierciańskiego szpitala i powiatu byłoby, aby radni zgodzili się na jeszcze większe zadłużenie szpitala (choć może nie u lichwiarzy), jeżeli będzie dawało to gwarancję uzdrowienia sytuacji. Cięcie szpitala na kawałki, wycinkowa prywatyzacja usług, grozi bałaganem i patologiami. Ale trudno dziwić się radnym powiatowym, że z nieufnością patrzą na poczynania dyrektora szpitala, skoro nawet szczegółów kontraktu Burskiego (na 350 tysięcy złotych) nie mogą wydobyć.
Oczywiście można by mówić o rozwiązaniu bardziej radykalnym, jak komercjalizacja (przekształcenie szpitala w spółkę) i częściowa prywatyzacja, ale operacja ma sens jeżeli byłby inwestor skłonny wyłożyć kilkadziesiąt milionów na restrukturyzację zadłużonej lecznicy. Radnym i staroście spadłby z barków ciężar długu, a samorząd powiatu dalej mógłby zachować kontrolę nad lecznicą. Ale pamiętam anty-prywatyzacyjne gromy wicestarosty Leszka Wojdasa, więc raczej nic z tego nie będzie.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze