(Zawiercie) Nie jest dobrze - Szpital Powiatowy w Zawierciu idzie na dno. Ostatnia kontrola BHP, która miała miejsce w placówce pokazała, że postępowanie dyrekcji budzi wiele kontrowersji, szczególnie w zakresie ograniczania nocnych dyżurów. W czwartek, 20 maja na posiedzeniu Komisji Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej po raz kolejny dyskutowano o tym, jak wyciągnąć lecznicę z przytłaczającego ją zadłużenia. Związki zawodowe są przerażone piętnastomilionową pożyczką, którą dyrektor szpitala Przemysław Zawadzki chce zaciągnąć na gigantyczny procent u firm windykacyjnych. Małgorzata Grabowska ze szpitalnej „Solidarności” pyta wprost: Czy reszcie, która na to wszystko pozwala odebrało rozum? Pozytywnym elementem spotkania była informacja Aliny Wierzchowskiej, dyrektor ośrodka, o zbliżającej się termomodernizacji Ośrodka Pomocy Dziecku i Rodzinie w Górze Włodowskiej. Na tę inwestycję wszyscy bardzo długo czekali.
ALINA WIERZCHOWSKA: TERMOMODERNIZACJA JEST KONIECZNA
Ośrodek Pomocy Dziecku i Rodzinie w Górze Włodowskiej od 4 maja stał się właścicielem całości budynku położonego przy ulicy Żareckiej 24. Do niedawna część pomieszczeń należała do gminy Włodowice. Dwóch właścicieli utrudniało możliwość ubiegania się o dotacje.
- W tej chwili pomyślnie zakończył się przetarg na termomodernizację, którą wykona zawierciańska firma Budomix. Prace mają potrwać do 30 września tego roku. Zgłoszony koszt inwestycji, to około 420 tysięcy złotych. Firma, która wygrała, zaoferowała niższą cenę – ponad 381 tysięcy złotych. Z WFOŚiGW w Katowicach otrzymaliśmy informację o zgodzie na dofinansowanie w kwocie 123 tysięcy złotych w formie pożyczki i 188 tysięcy złotych w formie dotacji. Te kwoty ulegną zmianie, bo zmniejszyła się wartość zadania – tłumaczy A. Wierzchowska, dyrektorka ośrodka.
Dla placówki termomodernizacja, to jeden z warunków otrzymania stałego zezwolenia na prowadzenie działalności. Jednak wypełnienie standardów, to także odpowiednie warunki lokalowe.
- Od dłuższego czasu ośrodek jest niestety niedofinansowany, jeżeli chodzi o remonty wewnętrzne. Podczas ostatniej zimy było naprawdę nieciekawie. Mamy zniszczenia związane z zalaniem części sufitów w świetlicy i w pokojach wychowanków. Na dzień dzisiejszy nie posiadamy środków we własnym budżecie na naprawy. Mam nadzieję, że zmniejszenie kosztów w zakresie termomodernizacji sprawi, że część zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy przeznaczona będzie na ten właśnie cel – stwierdza Wierzchowska.
Dyrektorka poinformowała, że dzięki wsparciu zewnętrznemu może uda się stworzyć na zewnątrz ośrodka plac zabaw i miejsce wypoczynku dla wychowanków. Nie brakowało także smutnych wiadomości. Jak się okazuje lista dzieci oczekujących na miejsce w placówce jest coraz większa. Niewiele rodzin jest zainteresowanych adopcją starszych dzieci, a rodziny zastępcze często oddają przygarnięte maluchy z powrotem.
PRZEMYSŁAW ZAWADZKI: WRÓŻBY Z LICZB BYLE NIE Z FUSÓW
Przemysław Zawadzki przedstawił uzupełniony plan restrukturyzacji szpitala. Nie wszystkie jego założenia spotykają się z aprobatą radnych i pracowników szpitala.
- Biorąc pod uwagę głosy społeczne zostałem zobowiązany do tego, by przedstawić inną możliwość ratowania szpitala. Z tego wyszła koncepcja rozwinięcia oddziału paliatywnego do 31 łóżek. Jest to rozwiązanie, w które należy iść przy dużych nakładach finansowych, bo tego nie da się zrobić za damo. Wstępny kosztorys zakłada kwotę około miliona złotych. Jestem po rozmowach z dyrektorem NFZ, któremu przedstawiłem zarys rozwoju oddziału tej wielkości. Pocieszające jest to, się nie powiedział nie – mówi Zawadzki.
Jednak zdaniem wiceprzewodniczącego komisji, Marka Szczygłowskiego brak „nie”, to o wiele za mało.
- Inwestując milion chcielibyśmy mieć jakąś gwarancję, że to się uda – tłumaczy wiceprzewodniczący.
- Jako związki zawodowe uważamy, że podana kwota jest stanowczo za duża. Wolelibyśmy, by najmniej pieniędzy wydatkować na rzeczy niepotrzebne. Wystarczy zaadoptować istniejący oddział, a nie zrównywać go z ziemią – mówi M. Grabowska.
P. Zawadzki poinformował, że wystąpił z pismem do funduszu w sprawie przyszłości oddziału otolaryngologii. Jego zdaniem najkorzystniejsze byłoby stworzenie tzw. laryngologii jednego dnia (czyli czegoś na kształt oddziału do wycinania migdałków) w grę dodatkowo przy tym rozwiązaniu wchodziłaby poradnia otorynolaryngologiczna.
Inną propozycją jest zwiększenie obecnego kontraktu lub zakontraktowanie usług w trybie hospitalizacji planowej (nieobejmującej przypadków ostrych i nagłych).
- Zapraszam państwa do szpitala i do obejrzenia oddziału laryngologicznego. Byłem tam dwa tygodnie temu w sobotę i w niedzielę. Na wszystkich salach było po jednej osobie – twierdzi dyrektor, sugerując, że likwidacja tego oddziału jest nieuchronna.
Zawadzki zdania nie zmienił w sprawie oddziału zakaźnego. Dyrektor wyraźnie podkreślił, że jeśli wojewoda chce utrzymać bezpieczeństwo epidemiologicznie w tym rejonie województwa, to niech partycypuje w kosztach utrzymania oddziału.
Radni pytali o Szpitalny Oddział Ratunkowy i o to, jak będzie wyglądał ewentualny kontrakt.
- O SOR nie możemy za dużo powiedzieć, ponieważ sytuacja finansowa FNZ jest taka, jaka jest i byłoby to wróżenie z fusów. Nie wiemy, jaki kontrakt będzie za dwa lata. Nie łączmy budowy SOR-u, jako osobnego budynku w szpitalu, z koniecznością natychmiastowego zakontraktowania świadczeń w tym charakterze. Cieszę się, że inwestycja jest okazją na dosprzętowienie szpitala – podkreśla P. Zawadzki.
Całkowity koszt budowy SOR w Zawierciu ma wynieść ponad 17 milionów złotych, z czego większość pokryją środki unijne. Resztę kwoty zabezpieczył w Wieloletnim Programie Inwestycyjnym powiat - jego udział własny wyniesie ponad 4 miliony złotych. Wiadomo także, że nowa jednostka stworzy dodatkowe miejsca pracy – planowo ma ich być 20.
KOSZTY MALEJĄ
Radni powiatowi boją się o to, jakie efekty przyniesie nowy plan restrukturyzacji.
- Mnie bronią liczby. W marcu straciliśmy 320 tysięcy złotych na sprzedaży usług medycznych - w kwietniu 167 tysięcy złotych. Te działania, które może nie zawsze są widoczne, ograniczają koszty. Średniomiesięczna strata w 2009 roku wynosiła 925 tysięcy złotych. W tej chwili z czterech miesięcy wynosi około 650 tysięcy złotych- wylicza dyrektor.
W tych wyliczeniach nie ma ani słowa o redukcji 65 etatów i o osobach, które niedługo stracą pracę.
15 MILIONÓW OD LICHWIARZY, TO KONIECZNOŚĆ?
Starostwa nie stać ani na poręczenie kolejnego kredytu, ani na przekazanie szpitalowi ogromnej kwoty 15 mln zł pożyczki. Dlatego władze szpitala piętnastomilionową pożyczkę chcą zaciągnąć na gigantyczny procent u firm windykacyjnych.
- Z tych 15 milionów złotych 2,5 miliona przeznaczamy na inwestycję. Milion chcemy przekazać na Oddział Paliatywny. Jest także plan, by zakontraktować leczenie udarów na Oddziale Neurologicznym. Reszta kosztów, to między innymi naprawa dachu. Pozostałe 12,5 miliona da możliwość odzyskania płynności finansowej szpitala. Co jakiś czas otrzymuję pisma o zapłatę wierzytelności. Już się do tego przyzwyczaiłem. Wzięcie pożyczki da możliwość zamiany zobowiązań krótkoterminowych na zobowiązania oddalone. Bez tego szpital może przestać funkcjonować – ostrzega dyr. Przemysław Zawadzki.
HENRYK GONDEK: PIELĘGNIAREK JEST ZA MAŁO?
- Ostatnia opinia BHP budzi wątpliwości w zakresie jednoosobowej obsady pielęgniarek na dyżurach nocnych np. w oddziale okulistycznym. Sytuacja taka wynika z polecenia dyrektora. W nagłych wypadkach może to stanowić zagrożenie bezpieczeństwa pracownika i pacjentów. Jeśli człowiek może dźwignąć 30 kilogramów, a przychodzi mu dźwignąć 60, to nie jest to bezpieczne ani dla dźwigającego, ani dla dźwiganego - oburza się radny Henryk Gondek.
Z wyliczeń samorządowca w zawierciańskim szpitalu brakuje około 18 pielęgniarek.
- Załoga uczestniczy w restrukturyzacji szpitala również przez to, że zarabiając tyle samo, musi więcej pracować. Takie rozwiązanie funkcjonuje już od stycznia – zaznacza P. Zawadzki.
- Nie ma nigdzie norm obsad, które byłyby porównywalne w całym kraju. Szpital w Pcimiu Dolnym i w Zawierciu, jest podobny. Wymagać należałoby od normalnie zorganizowanego państwa, aby norma obsady lekarzy i pielęgniarek była uregulowana – dodaje wicestarosta Leszek Wojdas.
Fakty są takie, że na chirurgii ogólnej zespół pielęgniarski jest bardzo obciążony.
- Prosiliśmy, by pan uwzględnił, że dwie pielęgniarki na noc od godziny 22.00 do 6.00 rano to stanowczo za mało. Na oddział przyjeżdżają o każdej porze dnia i nocy także pacjenci nieplanowani. Zdarzają się zabiegi operacyjne przeprowadzane bardzo późno, a ordynator operuje na okrągło. Dla nas, to jest taśmociąg połączony z dużym stresem. W przypadku chirurgii urazowej jest podobnie. Ciężko jest też na internie – oburzają się związkowcy.
TO NIE LEŚNA GÓRA
Henryk Karcz jest zaniepokojony bardzo małą liczbą personelu na Izbie Przyjęć, przez co pacjenci muszą czekać w długich kolejkach.
- Teraz ogólnie istnieje bardzo duże niezadowolenie z pracowników szpitala i to w obojętnie, jakiej placówce. Na każdej Izbie Przyjęć można usłyszeć słowa krytyki. Szpital w Zawierciu to nie jest szpital w Leśnej Górze. To rzeczywistość. Takie sytuacje będą miały miejsce, a zatrudnienie tu jeszcze jednej pielęgniarki i tak by nie wystarczyło – upiera się Zawadzki.
LESZEK WOJDAS: CZY TRAFI NAS SZLAG JAK TAMĘ W KRAKOWIE?
- Ta kończąca się kadencja kupuje sobie czas na działania, które powinny przynieść według naszego rozeznania w najbliższych miesiącach jakiś pozytywny efekt. Kupujemy sobie czas, ale nie taki prosty i prymitywny żeby przetrwać - to jest czas dany na to, żeby szpital funkcjonował. Dajemy czas rządzącym w tym kraju. Gdy już otrząśniemy się z katastrofy, ktoś powinien powiedzieć, że na ochronę zdrowia należy przeznaczyć część budżetu, bo któregoś dnia szlak trafi nas, jak tę tamę. Pani minister chce oddłużyć szpitale, ale kliniczne, bo te podlegają pod ministra. Wariantu ostatecznego restrukturyzacji nie ma. Może to być nawet pełna prywatyzacja, co wcale nie rozwiąże problemu, bo nadal w systemie będzie brakować pieniędzy. Jak szpital będzie robił tylko procedury opłacalne, to miej nas Panie Boże w opiece – modlił się na komisji L. Wojdas (polityk lewicowy).
MAŁGORZATA GRABOWSKA: W SZPITALU WSZYSTKO LEŻY
Małgorzata Grabowska ze szpitalnej „Solidarności” poinformowała, że w ramach ostatniej kontroli BHP „pod lupę” wzięto między innymi zwolnienia grupowe w szpitalu, czas pracy i zwrot wynagrodzeń, minimalne normy zatrudnienia, sprawy odzieży, zakładowego fundusz świadczeń socjalnych, urlopów, warunków pracy na stanowiskach.
- Generalnie, wszystko leży. Będziemy mieć co robić panie dyrektorze. Cieszymy się z tej inspekcji. Mamy punkt wyjścia. BHP będzie wnioskować o to, by nie odbywały się dyżury jednoosobowe na oddziałach – zapowiada Grabowska.
OD 14 CZERWCA TRZECI WEWNĘTRZNY BĘDZIE ZAMKNIĘTY
Pracownicy szpitala są rozżaleni, że o części decyzji dowiadują się po fakcie. Na komisji zapytano, wprost jakie są plany, co do Oddziału Wewnętrznego III. Krążyły plotki, że oddział ma być zamknięty, a jego personel rozparcelowany.
- Jest planowane zamknięcie oddziału trzeciego na jakiś czas. To najgorzej wyposażony oddział i najgorzej wygląda. Do końca sierpnia będą funkcjonować oddziały pierwszy i drugi, a pracownicy z oddziału trzeciego będą tam oddelegowani. To nie jest tajemnica, ale czy ja się muszę ze wszystkiego tłumaczyć, to osobny temat. Proszę mi nie układać grafika mojej pracy – złościł się dyrektor.
Wakacje będą okazją do remontu na trzecim oddziale. Po tej przerwie pracownicy z trójki wrócą na stare stanowiska.
ZAWADZKI DOSTAŁ ZIELONE ŚWIATŁO
Przemysław Zawadzki dostał zielone światło od radnych i zarządu. Wszystko wskazuje na to, że to na nim skoncentruje się odpowiedzialność za losy szpitala.
- Kredytu piętnastomilionowego nie jesteśmy w stanie uciągnąć. 40 milionów nie spłacimy w ogóle, 20 milionów też nie, a proponuje się nam kolejne 20 milionów do spłacenia – mówiła zbulwersowana Małgorzata Grabowska.
Krytyki nie wytrzymał dyrektor, który nie czekając na zakończenie komisji wyszedł.
- To wygląda tak, jakby całej reszcie odebrało rozum. My, jako społeczeństwo to ocenimy. Żeby szpital pożyczał na inwestycje! Dlaczego powiat nie może pożyczyć części z tych pieniędzy, choćby w przyszłości. Państwo będziecie zweryfikowani. Nie ma poręczenia powiatu, więc dług będzie ściągany z kontraktu NFZ, a personel nie będziemy mieć pensji – denerwowała się Grabowska.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze