W ciągu dwóch dni mieszkańcy Zawiercia i okolicznych miast mogli skosztować wojskowej grochówki, swojskich kiełbasek z grilla, a także nieco codziennych posiłków - zapiekanek, popcornu, a dla ochłody nie zabrakło lodów.
Główną atrakcją Pikniku Militarnego był tzw. „tank crash”, czyli miażdżenie aut osobowych przez czołgi z Garnizonu Górnośląskiego. Niewątpliwie cieszyło się to największą popularnością, na co wskazują tłumy zebrane zarówno w sobotni jak i niedzielny pokaz.
Dla fanów przygód zorganizowano przejażdżki sprzętem militarnym oraz strzelnicę ASG, a w niedzielne południe wystartowały loty śmigłowcem zorganizowane przez HZG Aviation.
Fani historii mogli zaczerpnąć nowej wiedzy od grup rekonstrukcyjnych jakie zagościły na Pikniku Militarnym. Były to m.in. dioramy z okresu PRL-u grup GRH Betoniarka oraz GRH Cyrk. Mężczyźni z GRH Błękit, przedstawili przeszłość misji pokojowej ONZ UNPROFOR - Żołnierze UNPROFOR zapobiegli 25 000 niepotrzebnym zgonów, ale o tym niestety mało kto mówi, łatwiej powiedzieć o tym co się stało, niż powiedzieć kto temu zapobiegł. I zapobiegli temu żołnierze UNPROFOR z 37 różnych krajów z całego świata. Misjonarze przyjeżdżali z Bangladeszu, przyjeżdżali z Indii, Polacy również tam pojechali. Rotowaliśmy pięć razy, pięć razy wystawiliśmy od 900 do 1200 żołnierzy. Mało kto o nich pamięta - że oni pojechali i pomagali. Dlatego jesteśmy tutaj po to żeby przypomnieć, że żołnierze polscy to nie tylko Irak i Afganistan, ale również i misja UNPROFOR, która była pierwszą misją, w której Polacy działali na rzecz zadań operacyjnych, nie tylko logistycznych tak jak wcześniej. To już były działania stabilizacyjne, w ogniu konfliktu - mówił Michał Dulęba, jeden z rekonstruktorów GRH Błękit.
Piknik Militarny to również wystawy sprzętu wojskowego. Jedną ze swoich kolekcji zaprezentował Przemysław Podlejski, tata chorego na Niemanna-Picka typu C, Maksia. - Do Zawiercia zawitaliśmy już po raz drugi. Część naszej kolekcji to rzeczy odkupione, a część rzeczy przekazane od darczyńców. Wszystkie są jednak oryginalne. W Arsenale Maksa znajdują się hełmy wojskowe z czasów II wojny światowej, łuski naboi, bagnet do karabinów, nawet łyżka aluminiowa Luftwaffe. A to tylko część kolekcji, jaką udało się zebrać rodzinie Podlejskich w ciągu 12 lat.
Na tzw. „Militarnym Bazarku” można było zakupić sprzęt wojskowy - granaty, pociski, ale również magnesy, czy breloczki w wojskowym stylu. Nie zabrakło koszulek i spodni moro, obuwia wojskowego, czapek oraz kurtek pilotek.
Dzieci również cieszyły się z ogromu atrakcji - dmuchańców, trampolin, a także malowania twarzy. Najmłodsi mogli sprawdzić swoje umiejętności i sprawność ruchową na „Wojskowym Torze Przeszkód”
Pomysłodawcami pikniku było Stowarzyszenie Miłośników Militariów „Wesoła Trzynasta”
Napisz komentarz
Komentarze