Przy realizacji instalacji udział wzięli: Matylda Sałajewska, Grażyna Bieniasz, Joanna Hobora, Ewa Derezińska, Maciek Dereziński, Piotr Długosz, Paweł Grabiński oraz jeszcze jedna osoba, która wydaje się została zapomniana, bądź celowo pominięta przez władze Zawiercia, a o jej zaangażowaniu zapominać nie wolno. Mowa tutaj bowiem o byłej dyrektorce Miejskiego Ośrodka Kultury w Zawierciu - Karolinie Kindler-Skowronek, bez której dzisiaj w zawierciańskim parku nie byłoby ani jednego kwiatu i ani jednego motyla. To właśnie ta kobieta jest pomysłodawczynią szklanych instalacji, a także osobą odpowiedzialną za projekt, który stworzyła i zgłosiła do programu Sztuki Wizualne. Zyskał on uznanie, a co za tym idzie - dofinansowanie przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Z rozmowy z Panią Karoliną dowiadujemy się, że projekt do programu został zgłoszony już w 2022 roku. Pierwotnie zakładał stworzenie czterech rzeźb. Z powodów finansowych plany trzeba było jednak ograniczyć do dwóch.
-Moim założeniem było stworzenie rzeźb, które miałby na pierwszy rzut oka opowiadać historię danych grup i osób -mówiła Karolina Kindler-Skowronek.
Jedna z rzeźb miała nawiązywać do postaci Michaliny Isaakowej - kobiety związanej z entomologią, czyli badaniami owadów (Isaakowan za niespotykanymi motylami podróżowała do Ameryki Południowej). W celu uczczenia jej imienia, zakładano zatem stworzenie przestrzennego motyla, który tworzyłyby aranżację odpowiadającą na pytanie: kim była Isaakowa? Druga rzeźba miała natomiast upamiętniać kobiety pracujące w Hucie Szkła w Zawierciu. Ta z kolei planowo przedstawiałaby postać kobiety, która zawierałaby w sobie elementy związane właśnie z hutą np. kielich wypełnionym szkłem. Ponadto przy rzeźbach miały znaleźć się tablice, opowiadające historię tych właśnie osób. Była dyrektorka MOKu, podkreśla, że takie były założenia wstępne, ponieważ każdy artysta ma swoje określone wizje, więc zapewne rzeźby różniłby się nieco od tych planowanych pomysłów.
Ponadto młodzież oraz osoby starsze z Zawiercia planowo byliby autorami elementów, wchodzących w skład szklanych rzeźb. Projekt więc nie zakładał tylko i wyłącznie uczczenie kobiet z Zawiercia, ale miał być również elementem spajającym oraz angażującym społeczeństwo. Rzeźby w ten sposób stanowiłby niejako wizualną opowieść przedstawioną nie tylko okiem artystów, ale także przeciętnych Zawiercian. Karolina Kindler-Skowronek podkreśla zatem, że powstałe kwiaty, które obecnie możemy podziwiać w Parku Kościuszki, nie są odpowiedzią na planowany projekt, gdyż jego wizualne założenie było zgoła inne. Mimo tego artystka nie stroni od pozytywnych uwag na ich temat. Kwiaty jej zdaniem są fantastyczne i robią spore wrażenie. A co z motylami? Według Karoliny Kindler-Skowronek są one bliższe jej wizji, jednak nadal odbiegają od wstępnych planów.
Jak to się się jednak stało, że stworzony przez artystkę projekt nie wygląda tak jak planowała?
Sprawa wygląda następująco: od maja zeszłego roku ówczesna dyrektora była na zwolnieniu lekarskim, dlatego jako koordynatorka projektu nie mogła w tym okresie jego wykonywać. Dalej chyba wszyscy wiemy jak sprawa się potoczyła. Prezydent Zawiercia Łukasz Konarski odwołał Karolinę Kindler-Skowronek z funkcji dyrektorki MOKu, o czym pisaliśmy w artykule: ODDAJCIE NAM PREZESA! ZGK MUREM ZA MAZUREM! (kurierzawiercianski.pl). Wobec tego - kobieta projektu kontynuować nie mogła, a w celu jego finalizacji powołano inną osobę. Ponadto kiedy w MOKu zabrakło dyrektorki, artyści, dotychczas współpracujący z nią przy projekcie, niejako w geście protestu, zrezygnowali z dalszego udziału w nim.
Co ciekawe, czego jeszcze dowiedzieliśmy się z rozmowy z zawierciańską artystą, jest to, że to nie jedyna sytuacja, kiedy o jej wkładzie w projekt się milczy. Kobieta jest bowiem pomysłodawczynią projektu „Moja kryształowa historia. Opowieść zawiercianina”.
Ponadto, gdyby nie Karolina Kindler-Skowronek dzisiaj zapewne nie moglibyśmy podziwiać w Galerii Stara Łaźnia w Zawierciu lub w Pałacu Schoena Muzeum w Sosnowcu kolekcji kryształów z HSG Zawiercie, które to pozostałości udało się uratować, dzięki jej działalności.
Pomimo napięć i nieprzyjemnej sprawie ze storny Prezydentem Konarskiego, Karolina Kindler-Skowronek w dalszym ciągu pracuje nad tym, aby historia miasta nie została zapomniana z taką tylko różnicą, że już nie w Zawierciu.
Czy zatem za te uchybienia odpowiedzialny jest Prezydent miasta? I czy w takim razie celowo umniejsza w zasługach mieszkankę Zawiercia, która przez lata swoją artystyczną duszą działała i w dalszym ciągu działa dla dobra miasta? I czy wstępne projekty rzeźb celowo zostały zmienione, aby ich autorstwa nie przypisywać byłej dyrektorce MOKu? Niech na te pytania każdy sam sobie odpowie.
Na koniec pozostaje nam stwierdzić jednogłośnie, że takie uchybienie, nie ważne przez kogo i w stosunku do kogo popełnione, zawsze jest krzywdzące, a podziękowania za wkład w pracę należą się także Karolinie Kindler-Skowronek.
Napisz komentarz
Komentarze