(Siamoszyce) O tym, jak bardzo zdradliwy może być o tej porze roku lód przekonywali strażacy i ratownicy podczas wspólnych ćwiczeń przeprowadzonych 26 lutego na zalewie w Siamoszycach. Zimna woda odbiera człowiekowi ciepło 25 razy szybciej niż mroźne powietrze, dlatego tak cenna jest każda minuta, by uratować kogoś, kto wpadł pod warstwę zlodowaciałej powierzchni. Najważniejsze, aby w takiej sytuacji nie tracić zimnej krwi.
Strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu i ratownicy z zawierciańskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego prezentowali jak pomóc osobie tonącej i samemu nie wpaść do lodowatej wody. To już drugie tego typu wspólne ćwiczenia na terenie naszego powiatu.Wcześniej podobne odbyły się w Porębie. W akcji wzięły udział także: pogotowie, policja, OSP Siamoszyce, jednostka PSP ze Szczekocin i gościnnie jednostka PSP z Olkusza. Szkoleniem objęto 50 osób, w tym 14 strażaków.
- Co roku zdarzają się wypadki: toną wędkarze, dzieci i osoby, które nieopatrznie wchodzą na zbyt cienki lód. Gdy ktoś wpadnie, to zaraz cała rodzina, która jest na brzegu biegnie mu na ratunek. Zwykle wtedy wszyscy toną, z uwagi na zbyt duże obciążenie tafli. Na lodzie nie wolno wykonywać gwałtownych ruchów. Osobom postronnym często brakuje nawet podstawowej wiedzy, jak zachować się na lodzie, stąd te dzisiejsze ćwiczenia – mówi Andrzej Ziembacz zastępca kierownika drużyny WOPR Zawiercie.
Gdy mamy do czynienia z załamującą się warstwą lodu najlepiej z tego miejsca wydostać się czołgając, tak by ciężar ciała rozłożyć na większą powierzchnię. Specjaliści pokazali jak ratować tonącego za pomocą: gałęzi, żerdzi, drabiny i sprzętu bardziej specjalistycznego: rękawowych rzutek ratowniczych (pływak z obciążnikiem i linka), szelek asekuracyjnych (pozwalają na ściąganie ratownika wraz z tonącym) i sań lodowych.
- O tej porze istnieje duże zagrożenie dla przebywających na lodzie. Dzisiejsze ćwiczenia mają jedynie charakter doskonalący. Niestety, w ostatnim czasie mieliśmy aż dwa przypadki, gdzie musieliśmy ratować wędkarzy, pod którymi załamał się lód. Miejmy nadzieję, że takie akcje nie będą się powtarzać, jednak strażacy muszą być przygotowani na każdą ewentualność – przyznaje Andrzej Machura rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu.
Na zamarzniętym lodzie bardzo ważne jest odpowiednie ubranie. Popularne u wędkarzy gumofilce i waciaki odpadają, ponieważ bardzo szybko nasiąkają wodą i zwiększają ciężar człowieka. Najlepszy będzie specjalny kombinezon asekuracyjny utrzymujący tonącego na powierzchni i zatrzymujący ciepło. Co jeszcze warto wziąć ze sobą, gdy wybierany się na ryby zimową porą?
- Na ryby nigdy nie chodzę sam. Zawsze zabieram ze sobą na wszelki wypadek swojego przyjaciela lub żonę. Dodatkowa osoba jest jakimś zabezpieczeniem na wypadek zarwania się lodu. W bagażniku auta mam też koc, komplet ciepłego ubrania i butów, termos z gorącą herbatą. Nigdzie nie ruszam się bez komórki – mówi pan Karol, który od kilku lat jest wędkarzem.
Trzeszczący lód jest oznaką tego, że dzieje się coś niedobrego. Wtedy lepiej wrócić na brzeg tą drogą, którą którą wcześniej weszło się na zamarznięty zbiornik. Strażacy ostrzegają – jeśli już zaliczymy „wpadkę” najlepiej nie tracić zimnej krwi, wziąć głęboki oddech i rozłożyć szeroko ramiona. Dobrze jest mieć specjalne kolce, które pozwolą wczołgać się na powierzchnię tafli. A co mówią osoby w „tonięciu doświadczone”?
- Dziś zaliczyłem 11 „tonięć”. Nie było to przyjemne, ale wiem, że to co robię przyniesie pożytek. Sam, jako wędkarz dwukrotnie tonąłem pod lodem i zdaję sobie sprawę jak bardzo potrzebne są takie szkolenia, jak to. W chwili wpadnięcia pod lód nie jest proste zachowanie spokoju, ale zawsze trzeba przyjąć pozycję w miarę poziomą i starać się wyłożyć najpierw ręce potem nogę na lód. To może uratować nam życie - radzi Stanisław Góźdź, pozorant udający podczas ćwiczeń tonącego, na co dzień starszy ratownik w Parku Wodnym Jura w Łazach.
Ponieważ ratownicy nie boją się zimy, a każdy z nich musi być zahartowany tuż po szkoleniu otworzono nowy zawierciański klub morsów. Po raz pierwszy „na golasa” do wody wskoczyli Michał Śliwa, Michał Sroka, Agata Grajdek, Zbigniew Fielek i Waldemar Dziuba. Widowisko zmroziło publiczność.
- Najgorszy jest ten pierwszy oddech. Człowiek czuje się prawie tak, jakby się topił. Nie wiem dlaczego się zdecydowałam na takie szaleństwo. Może dlatego, że kiedyś byłam bardzo zamknięta w sobie, a teraz próbuję wszystkiego po trochu? Mogę powiedzieć, że było warto i polecam każdemu – zachęcała Agata Grajdek, tuż po wyjściu z lodowatej wody.
Na koniec wręczono medale za wspieranie akcji, przyznane na wniosek zarządu WOPR Zawiercie. Odebrali je wójt Kroczyc Stefan Pantak, właściciel Ośrodka Wypoczynkowego Ciechan Zdrój Stefan Ciechanowicz i komendant KP PSP w Zawierciu Marek Fiutak.
- Szkolimy jak najwięcej osób postronnych, by wiedziały jak ratować tonącego. Jeśli ktoś wpadnie do wody na jego uratowaniemamy tylko 10 minut. Jesteśmy wdzięczni za wszelkie wsparcie akcji - mówił A Ziembacz wręczając odznaczenia.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze