(Myszków) To brzmi jak oskarżenie i ma tak brzmieć. Pod płaszczykiem pięknie brzmiącej tezy, że „dobro dziecka jest najważniejsze” ci, którzy na los dzieci mają istotny wpływ, decydują z kim mają mieszkać dzieci, jak żyć, do której szkoły chodzić, faktycznie traktują dzieci jak przedmioty bez własnej woli. Jak meble, które można dowolnie przestawiać nie pytając o zdanie. Nawet jak dziecko, już nie małe 11 letnie wyraźnie i świadomie mówi, czego chce, nikt z urzędników posiadających władzę nad jego losem nie słucha. Decydują ambicje, gierki, małość, a nawet interesy finansowe. Dziecko kosztuje, więc urzędnicy tym chętniej wydają na nie nasze, podatników pieniądze. Im drożej tym lepiej. Interes dziecka jest tu drugorzędny.