(Zawiercie) W sprawie dotyczącej wygaszenia mandatu Anny Nemś, radnej z największym społecznym poparciem, pojawia się coraz więcej kontrowersji. Okazuje się, że głos radnego Jana Sygieta, który w świetle prawa wcale radnym nie jest, był decydujący w sprawie wygaszenia mandatu radnej. Biorąc pod uwagę fakt nieprawidłowej kolejności obsadzenia mandatu w sumie czterech radnych w tej kadencji może skutkować to unieważnieniem niektórych uchwał.
Przypomnijmy. Tuż przed sesją 29 grudnia radni otrzymali dwie uchwały: jedna dotyczyła wygaszenia mandatu radnej Anny Nemś. Pierwsze wątpliwości pojawiły się już na początku, ponieważ uzasadnienie do uchwały nie zostało podpisane przez przewodniczącego rady, ani przez radcę prawnego urzędu. Przy stałej liczbie radnych 23 nad zmianą dotyczącą wprowadzenia do porządku obrad uchwały w sprawie wygaśnięcia mandatu radnej Anny Nemś głosowało 19 radnych (11 swój głos oddało „za”, 7 „przeciw”, a 1 wstrzymał się od głosu).
Przewodniczący ogłosił, że zmiana dotycząca wprowadzenia do porządku obrad została przyjęta. Była to jednak kolejna pomyłka. Projekty uchwał powinny zostać udostępnione radnym 14 dni przed sesją. Tylko w uzasadnionych przypadkach można wprowadzić do porządku projekty po upływie tego terminu, ale musi rada musi wyrazić na to zgodę bezwzględną większością głosów. W tym przypadku bezwzględna większość powinna wynosić 12 głosów „za”, więc w rzeczywistości zmiany nie zostały przez radę przyjęte.
W związku z wcześniejszym wygaszeniem mandatu radnego Ryszarda Macha, wynikającym z objęcia przez niego funkcji Prezydenta Miasta Zawiercia, kolejną osobą, która uzyskała największą liczbę głosów był Jan Sygiet, dotychczasowy przewodniczący dzielnicy Kromołów. Sygiet złożył więc ślubowanie. Niestety dopiero po ślubowaniu poddano pod głosowanie uchwałę w sprawie obsadzenia mandatu. Kolejność taka była jednak niezgodna z prawem, ponieważ Rada Miejska zobowiązana była najpierw podjąć uchwałę o wstąpieniu kolejnego kandydata z listy, a następnie osoba ta powinna złożyć ślubowanie.
Jak przyznaje Iwona Andruszkiewicz zastępca dyrektora Wydziału Nadzoru Prawnego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim złożenie ślubowania przed podjęciem uchwały o wstąpieniu kolejnego kandydata z listy „nie skutkuje objęciem mandatu przez radnego”. Oznacza to, że radny Sygiet, radnym jednak nie jest.
Tuż po „ceremonii obsadzenia mandatu” przewodniczący poinformował, że wprowadzenie do porządku obrad uchwały dotyczącej wygaszenia mandatu Anny Nemś było jednak błędem, ponieważ zmiany w porządku obrad wymagają bezwzględnej większości ustawowego składu rady (minimum 12 radnych musiałoby głosować „za” taką uchwałą). Głosowanie więc powtórzono, oczywiście już z udziałem radnego Sygieta, którego głos okazał się decydujący. Problem tylko w tym, że „radny” Sygiet radnym nie był!
Ale Rada Miejska (z Sygietem) przyjęła uchwałę o wygaszeniu mandatu radnej, za przyczynę podając niezłożenie w terminie (upływał 2 XII) rezygnacji lub wniosku o urlop z zajmowanego stanowiska zastępcy Prezydenta Miasta.
9 lutego Wojewoda Śląski Zygmunt Łukaszczyk stwierdził, że podjęcie uchwały dotyczącej Anny Nemś było „nieuprawnionym działaniem Rady Miejskiej w Zawierciu”. Mimo decyzji wojewody na sesję, która odbyła się 23 lutego Anny Nemś nie zaproszono. Jako powód podano przepis, który mówi, że rozstrzygnięcie nadzorcze staje się prawomocne po upłynięciu terminu do wniesienia skargi lub z datą oddalenia albo odrzucenia skargi przez sąd. Od 2001 r. zmienił się jednak stan prawny i art.98 ust.5 nie jest już interpretowany w ten sposób.
- Fakt, iż w obradach czynny udział bierze osoba, która w świetle prawa nie jest radnym (nie objęła skutecznie mandatu) nie skutkuje bezprawności wszystkich podjętych uchwał, podjętych z czynnym udziałem takiej osoby. Wydział stoi na stanowisku, iż sytuacja taka nie skutkuje bezprawnością wszystkich podjętych na takiej sesji uchwał. Natomiast udział w głosowaniu osób niebędących jeszcze radnymi, w ocenie organu nadzoru należałoby przeanalizować w odniesieniu do wyników głosowania nad poszczególnymi uchwałami i czy obecność tych osób w istocie miała wpływ, czy też nie na wynik głosowania. (…) Tutejszy Wydział informuje, iż przeprowadzone czynności związane z badaniem zgodności z prawem uchwał podjętych przez Radę Miejską w Zawierciu na sesji w dniu 29 grudnia 2010 r. dały podstawę do wszczęcia postępowania nadzorczego jedynie względem uchwały Nr III/5/10 Rady Miejskiej Zawierciu z dnia 29 grudnia 2010 r. w sprawie wygaśnięcia mandatu radnej Anny Nemś i zastosowania względem niej przewidzianych w ustawie o samorządzie gminnym środków nadzorczych –poinformowała nas Iwona Andruszkiewicz zastępca dyrektora Wydziału Nadzoru Prawnego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach.
W prostym tłumaczeniu oznacza to, że zawierciańskiej radzie nadzór zacznie patrzeć na ręce, zwłaszcza, że jak się okazało odwrócona procedura objęcia mandatu zaczyna być już tradycją zawierciańskiej rady, bo oprócz Jana Sygieta taki sam scenariusz zastosowano wobec Tadeusza Miszczyka (SLD), Andrzeja Kręgla (PO) oraz Barbary Orman - Makieły (NAW). Wszyscy składali ślubowanie przed podjęciem przez radę uchwały o objęciu mandatu. Nie mieli jeszcze wtedy takiego prawa, więc należy przyjąć, że ślubowanie było nieważne. A bez ślubowania, nie można sprawować mandatu radnego. Z kolei jego niezłożenie, skutkuje wygaśnięciem mandatu. I robi się w Radzie Miejskiej coraz śmieszniej…
Jeżeli organ nadzoru (Urząd Wojewódzki) policzy teraz, jaki wpływ na wynik głosowań nad uchwałami miał udział w tych głosowaniach radnych, których udział budzi wątpliwości, możemy mieć całą falę unieważniania stanowionego w Zawierciu prawa lokalnego. A my obiecujemy przypilnować, czy radni za udział w sesjach wezmą diety. Bo przecież za co ma wziąć dietę „osoba, która w świetle prawa nie jest radnym (nie objęła skutecznie mandatu)”
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze