(Poręba) Poziom wypowiedzi niektórych polityków pozostawia wiele do życzenia. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Porębie (28 kwiecień) Ryszard Spyra w imieniu radnych z klubu Jedność i Przyszłość pytał o stan realizacji orlika. Odpowiedź burmistrza Marka Śliwy nie tylko była nielogiczna, ale również niezrozumiała. W związku z tym redakcja Kuriera Zawierciańskiego ogłasza konkurs dla wszystkich tych, którzy pomogą nam odgadnąć, co chciał powiedzieć samorządowiec. Odpowiedzi można przesyłać do 13 maja na adres [email protected] do wygrania słownik języka polskiego.
Przypomnijmy, w numerach 15 i 16 KZ pisaliśmy, że pod znakiem zapytania stoi budowa orlika w gminie Poręba. Burmistrz Marek Śliwa za każdym razem twierdził, że problemy z budową stoją po stronie wykonawcy. Ten ostatni jednak ripostuje, że projekt dostarczony przez gminę zawierał błędy, co ma potwierdzać protokół konieczności. Jedyną reakcją na nasz ostatni artykuł ze strony nie „gminnych”, a „miejskich” urzędników była kwestia nazewnictwa. W tekście dwukrotnie przypadkowo zamieniliśmy skrót UM (Urząd Miasta) na UG (Urząd Gminy). Na ostatniej sesji Ryszard Spyra w imieniu radnych z klubu Jedność i Przyszłość pytał o stan realizacji orlika:
- Z ostatnio zamieszczonych w prasie lokalnej (konkretnie w Kurierze Zawierciańskim) informacji wynika, że kształt faktyczny dotyczący wyżej wymienionej inwestycji różni się i to w sposób zasadniczy od stanu, jaki prezentuje w tej sprawie pan burmistrz – mówi radny.
Polityk dodał, że burmistrz utrzymuje, iż za wszelkie opóźnienia i w rezultacie niewykonanie inwestycji w zaplanowanym pierwotnym terminie wyłączną gminę ponosi wykonawca. Zdaniem Śliwy firma Moris –Sport nie wywiązała się ze zobowiązań ze względu na dużą ilość kontraktów.
- Z doniesień prasowych dowiadujemy się po raz pierwszy o istotnych zmianach w tej inwestycji wprowadzonych przez nowy dokument (protokół konieczności- przyp. red.).
Miał on zostać podpisany we wrześniu 2010 roku i wynikałby z niego bardzo duży wzrost kosztów inwestycji o blisko 500 tysięcy złotych – dodaje R. Spyra.
Samorządowiec pytał o to czy taki dokument został podpisany, czy pociąga wzrost kosztów całej inwestycji, dlaczego o fakcie jego podpisania nie powiadomiono rady, czy jest możliwe zakończenie inwestycji do 30 czerwca 2011 roku i jakie konsekwencje finansowe mogą wyniknąć dla miasta w przypadku niedotrzymania tego terminu.
1 września 2010 roku przedstawiciele wykonawcy i gminy – podpisali protokół konieczności. Można z niego wywnioskować, że gmina dostarczyła projekt zawierający błędy. Pod dokumentem widnieje między innymi podpis Izabeli Kasprzak kierowniczki Referatu Gospodarki Miejskiej, Mienia Komunalnego i Rolnictwa w Urzędzie Miejskim w Porębie i podpis inspektora nadzoru Leszka Pałuchy. Ze strony podwykonawcy (firma Inwestycje.pl) dokument podpisali Marcin Kuczera i Stanisław Lech.
Protokół dotyczy różnicy pomiędzy pomiarami rzeczywistych poziomów w terenie, a tymi uwzględnionymi w projekcie. Innymi słowy: to co wykonawca zastał na miejscu znacznie odbiegało od tego, co było zawarte w dokumentacji. - Po przeprowadzonych przez wykonawcę pomiarach wynikają różnice średnio o około 55-60 cm na powierzchni całego obiektu, co daje około 3500 m sześciennych gruntu niezbędnego do uzyskania projektowanej rzędnej boisk sportowych. Materiał ten nie był przewidziany w dokumentacji kosztorysowej, a tym samym przetargowej. Koszty gruntu i jego dowozu są kosztami dodatkowymi”- czytamy w dokumencie.
3,5 tysiąca metrów sześciennych gruntu miałoby wypełnić lukę w materiale.
Kiedy zadzwoniliśmy do UM w Porębie z prośbą o potwierdzenie tych informacji i o udostępnienie protokołu konieczności, tak bardzo skrywanego przed oczami świata, odpowiedzi w imieniu władz miasta udzielił zatrudniony w urzędzie… informatyk. Ponieważ uznaliśmy, że należy poszerzyć w Porębie mocno okrojoną sferę dostępu do wiadomości jawnych w formie elektronicznej złożyliśmy wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Zabawa w kotka i myszkę może być czasem zabawna. Z podobną sytuacją spotkaliśmy sie w Zawierciu, kiedy sekretarka Ryszarda Macha twierdziła, że nie mamy prawa uzyskać informacji o tym, kto kandyduje na stanowisko dyrektora ZKM. I w przypadku porębskim i w przypadku zawierciańskim odpowiedź otrzymaliśmy. Ciekawe informacje zawiera również dziennik budowy. Widnieje w nim zapis z 24. 08. 2010 roku o uzgodnieniu koniecznych zmian sposobu wzmocnienia gruntu z inspektorem nadzoru. Na przekrojach pionowych projektu boisk nie określono usytuowania warstwy wzmocnienia gruntu. Już dzień później stwierdzono różnice wysokościowe średnio 60 cm na powierzchni działki uniemożliwiające dalsze prace budowlane. 17 września 2010 roku wykonawca przekazał do akceptacji przez inwestora kosztorys prac dodatkowych wynikający z wytycznych projektanta w odniesieniu do protokołu konieczności z 1 września 2010 roku. Prace nad Orlikiem utknęły w martwym punkcie.
ZŁOTE MYŚLI MARKA ŚLIWY (fragmenty):
- Pan radny Spyra Orlik 2012 i powiem w ten sposób, że (eee…) jestem zdziwiony, że tak powiem postawionymi pytaniami. Po pierwsze przy powoływaniu się na gazetę lokalną to świadczy jednoznacznie o prezentowanych materiałach, to mówię z całą stanowczością w tej gazecie tendencyjny, nierzetelny (lub tendencyjnych i nierzetelnych – przyp. red.) mieszkańców i czytelników powiedzmy tej gazety. Nie wiem (normalnie???), na czym się (tutaj???) skupić.
- Interpretacja (interpre... yyy…interpretacja) wiedzy, którą posiada dziennikarka pisząca na ten temat jednoznacznie w tym momencie wypacza sens i prawdę o tej inwestycji. Nie wiem skąd on (lub ona???) ma wiedzę, że inwestycja została podrożona o 500 tysięcy? Ja tej wiedzy nie posiadam, nie wiem skąd gazeta posiada informację o 500 tysiącach złotych.
- Ja, jako organizator przetargu stoję na gruncie zapisów w umowie. Osoba, która się kiedyś pytała o ten problem miała informację rzetelną z mojej strony, natomiast ją przeinaczyła. Myślę, że powiedzmy (yyy…) niezbyt gruntownie podeszła do wiedz, którą (yyy…) posiadam. (yyy…) W momencie rozstrzygnięcia przetargu jest zawsze szanowni państwo czas na zapytanie oferentów o „różne obszary” związane z daną inwestycją. Firma Moris-Sport, która wygrała przetarg „nie popełniła” żadnego zapytania. Koniec, kropka. I to są fakty na milion procent.
- Nie wiem skąd tam dziennikarka znajduje 500 tysięcy drożej, 500 tysięcy taniej.
- Inwestor przekazuje plac budowy i oczekuje „ewentualnych uwag”. Firma, która wygrała nie wniosła żadnych uwag.
- Wydawało mi się, że (e…) człowiek o potencjale pana prezesa (prezes Moris-Sport sp. z o.o. Maurycy Bryła- przyp. red.) - osoba, która uczestniczy w różnych przetargach na pewno posiada „ten zmysł taki” iii… tą „ostrożność” przy umowach, że analizuje te umowy. I teraz, czy on sobie spisze protokół, moi pracownicy mają prawo mu podpisać ten protokół.”
- On miał życzenie aneksów, czegoś tam. Jego sprawa nie moja (o prezesie Moris- Sport- przyp. red.).
- Taką „intymną” informację pan zawiera, dlaczego ja nie informowałem państwa radnych (do Ryszarda Spyry – przyp. red.). Nie prawdą jest – informowałem (gdzie i kiedy nie podaje – przyp. red.) natomiast jestem zdziwiony, że państwo bardzo instrumentalnie pewną wiedzę dotyczącą (yyy…) orlika przyjmujecie jak również wykorzystujecie.
- Również ta gazeta pisała, że gmina nie ma pieniędzy na inwestycje, że te pieniądze gdzieś tam. Pieniądze są zdeponowane, o czym informowałem państwa radnych, pana radnego Gąskę, czekają na nasz udział.
- Ja muszę mieć papier, który osoba kompetentna mi przygotuje.
WYNAGRODZENIE RYCZAŁTOWE
Na sesji sytuację uratowała radczyni prawna Elżbieta Ciszewska, która wyjaśniła, na czym polega wynagrodzenie ryczałtowe. Może podwyższyć je sąd, ale zasadniczą jego cechą jest niezmienność. Mogą również wystąpić okoliczności przekonywujące zleceniodawcę do tego, że wynagrodzenie może zostać podwyższone. Jeśli wykonawca zgłasza roszczenie, to tę okoliczność należy uwzględnić, czyli zaprotokołować. – Zostało uznane, że nie ma żadnych podstaw, aby nastąpiło zwiększenie wynagrodzenia – mówiła radczyni bezosobowo, jak ognia unikając określenia kto (z nazwiska) „uznał”. Pozostaje jedynie droga sądowa. Moris-Sport musi, więc wykazać, że wystąpiły okoliczności, których ten nie mógł przewidzieć w chwili zawierania umowy. Na pytanie, czy miasto może być spokojne, że kwota przeznaczona na budowę orlika nie zostanie podniesiona radczyni odpowiada:
–Oczywiście, że tak.
Nasz komentarz:
UMIEJĘTNOŚĆ CZYTANIA ZE ZROZUMIENIEM
Cóż, nie wiemy „normalnie”, na czym się skupić analizując bogate w „eee…” i „yyy” wypowiedzi burmistrza. Wszyscy pamiętają wystąpienie posłanki Elżbiety Kruk i to, że potrafi ona: „ coś tam, coś tam”. Widać, że burmistrz Śliwa również „coś tam, coś tam potrafi”. Na „milion procent” jego wypowiedzi w stosunku do naszej redakcji są „tendencyjne”, a ich „rzetelności” nawet nie zamierzamy komentować. Polityk nie wie, skąd mamy informację, że inwestycja miała podrożeć o 500 tysięcy złotych. Problem miałby z głowy, gdyby uważnie czytał. W numerze 15 KZ pisaliśmy wyraźnie, że to wykonawca, firma MORIS-SPORT sugeruje, że budowa nie mogła ruszyć, ponieważ projekt, który dostarczyła gmina zawierał błędy, a zmiany w projekcie oznaczałyby wzrost kosztów do początkowo szacowanego 1,5 mln zł. - Często firmy wygrywają przetargi, ale okazuje się, że nie mają wystarczającej mocy przerobowej - komentował M. Śliwa przyczyny opóźnienia w budowie (Kurier Zawierciański z 3.12.2010). Władze gminy nie wskazały, gdzie i kiedy informowały mieszkańców o stanowisku, jakie w tej sprawie prezentuje wykonawca. Zainteresowanych pragniemy poinformować, że na łamach Kuriera Zawierciańskiego nigdy nie ukazała się informacja, że „gmina nie ma pieniędzy na tę inwestycję, że te pieniądze są gdzieś tam”. Wskazaliśmy jedynie, że według wyjaśnień prezesa Moris-Sport w budżecie nie było już pieniędzy na wzrost wydatków na budowę orlika. Problem burmistrza polega na tym, że za rzetelny uznaje jedynie własny punkt widzenia. O tym, że zaprojektowane boisko miało „fruwać w powietrzu” samorządowiec już nie wspomina.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze