(Łazy) Coraz bardziej gorąco, nie tylko za sprawą upałów robi się w Łazach. Po naszym ostatnim artykule, który ukazał się w poprzednim numerze KZ zawrzało. Opozycyjny radny Jan Hoffman oskarżany o to, że wyzywał dwie sklepowe w Niegowonicach od kurew i tłuków nie żałuje swojego postępowania i odpiera zarzuty. Miało być lepiej, a jest coraz gorzej. – Mamy już dość – mówią mieszkańcy wsi. Konflikt zaostrzył się po interwencji sołtysa Niegowonic Wiesława Ludwikowskiego podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Łazach, 28 czerwca. Dla tego ostatniego sprawa ma również wymiar prywatny, bo Hoffman miał wyzywać od k… jego wnuczkę i zarazem sklepową, która złożyła skargę na Hoffmana do Przewodniczącego Rady Miejskiej w Łazach.
Sprawa zachowania radnego najprawdopodobniej trafi do sądu. Przypomnijmy, 18 czerwca na ręce przewodniczącego Macieja Kubiczka wpłynęła skarga na radnego, który według relacji świadków wyżywał się na dwóch ekspedientkach. Samorządowiec wyzywał kobiety od najgorszych, poniżał je przy klientach, zaczął rzucać butelkami z piwem. Polityk wszedł do pawilonu i zdenerwował się, ponieważ zaciął się tam terminal. „Pracują tu same tłuki i kur..”, „gdybyście pracowały w Realu, to byście zbankrutowały”. „Nie będę tu więcej przychodzić macie syf i burdel”- takich słów miał używać Hoffman w stosunku do personelu sklepu w Niegowonicach. To właśnie omawianie tego incydentu zajęło sporą część czerwcowych obrad. Nie brakowało krytycznych uwag skierowanych w stronę Hoffmana. Ten twierdzi, że sam stał się ofiarą rzekomego układu Ludwikowski-Kaczyński:
- Pani mnie opisała. Ten donos, co Pani zrobiła to była prawda? To, dlaczego druga koleżanka się pod nim nie podpisała? Dziadziuś pani to Wiesiek Ludwikowski? Ile tych piw potrzaskałem? Ja panią wyzywałem od kurew i pani to podtrzymuje? Jeśli tak, to chciałem powiedzieć, że ja zakładam sprawę. Zobaczymy, co będzie w sądzie. Ja chciałem powiedzieć, że dziadziuś to napisał, nie pani. I za chwilę, jak ja tu byłem, to dziadziuś przyjechał i żeście płakały? Ale pani kłamie … Pani jest sterowana przez dziadziusia. Ja panią wyzywałem od kur..? Pani dziadziuś z Kaczyńskim. Wyście to zmontowali – mówił do sprzedawczyni Hoffman podczas ostatniej wizyty w sklepie w Niegowonicach (30 czerwca).
Radnemu grozi proces cywilny o naruszenie dóbr osobistych lub karny o zniesławienie. Druga strona również nie przebiera w słowach.
- Do tej pory jego „występy artystyczne” przechodziły bez echa. W tej chwili znalazła się osoba, która powiedział dość i należy się tą sprawą inaczej zająć. Nie byłem świadkiem tego zdarzenia. W czasie incydentu w sklepie były dwie ekspedientki i kilku klientów. Można to nazwać delikatnym incydentem, ale skoro pan radny przychodzi do sklepu w Niegowonicach na Królowej Jadwigi pod wpływem alkoholu, przeklina i różne insynuacje pod adresem personelu wysyła, to ja nie mogę przejść obok tego obojętnie. Uważam, że trzeba mieć dużą wadę wzroku, by nie zauważyć tego, co dzieje się wokół nas. Kończy się pana era, elektorat pod sklepem na Krakowskiej. Dorastają ludzie młodzi, którzy nie są skażeni różnymi koleżeńskimi układami. Nie był to jedyny pana występek. Z tego, co wiem pan tłumaczy, że nie pamięta. Może pan nie pamiętać, skoro był pan nawalony i jako nawalony przyjechał pan i odjechał samochodem. To bardzo ładnie o panu świadczy. W imieniu mieszkańców Niegowonic zwracam się do pana, jako do radnego, jeżeli jest w panu jeszcze chociaż mała cząstka człowieczeństwa, honoru i ambicji, to proszę złożyć mandat. „Kończ Waść, wstydu oszczędź” – przemawiał sołtys.
Za nim do mównicy bardzo szybko pospieszyli inni. - Kolego radny, ja z całego serca i z dobroci, jaka jest we mnie, ja pana proszę żeby się już nigdy więcej taka sytuacja nie powtórzyła. Przeczytałam skargę. Ta sprawa mnie też dotyczy. Już kilka razy pana prosiłam żeby „to było po raz ostatni”. Pani mnie się odgrażał, że pójdę do sądu, bo nie mam dowodów. (…) Panie Janku, trzeba z tym skończyć – powiedziała Marta Grzesica.
Mimo słów krytyki, radny Hoffman nie składa broni. Więcej, sam twierdzi, że wszystkich, którzy go zniesławiają poda do sądu. Burmistrz Maciej Kaczyński od sprawy się odcina. – Z przykrością muszę stwierdzić, że nie będę tego komentował. Nie byłem świadkiem tego zdarzenia – mówi.
W rozmowie z naszą redakcją zaznacza, że takie spory nie przysporzą gminie ani inwestycji, ani środków unijnych. Na sesji burmistrz przeciwstawiał się również „czarnemu pijarowi”, który kształtuje opozycja. Czuje się również dotknięty tym, że nasza redakcja zbyt mało uwagi poświęca kształtowaniu pozytywnego wizerunku Łaz.
- Życzyłbym opozycji tego, by skoncentrowała się na tym, co można zrobić dla ludzi, a nie na tym, jak można zaszkodzić gminie, czy drugiemu człowiekowi. Bardzo mi się to nie podoba, jeżeli radny, czy burmistrz stara się stworzyć wizerunek gminy w powiecie, czy tak jak tutaj nasi radni, czy pani Marta (Grzesica – przyp. red.) na forum ogólnopolskim, a potem ktoś próbuje ten wizerunek szargać. To, co żeście dzisiaj państwo pokazali ja bardzo serdecznie dziękuję, wiedziałem, że będzie ta prezentacja. Ja myślę, że tego w Kurierze Zawierciańskim nikt nie napisze. Bo co to jest za informacja, że dobrze jest w gminie Łazy? Kto to będzie czytał, że dzieci z Łaz jeżdżą po całej Europie, znają języki itd. – stwierdził włodarz.
BURMISTRZ KURIERA NIE CZYTA
Naszym zdaniem burmistrz Kaczyński posunął się za daleko. Jego wystąpienie na sesji z pewnością było związane z tym, że zaczęliśmy się interesować finansowaniem łazowskich klubów sportowych. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że samorządowiec Kuriera nie czyta. Na naszych łamach poruszaliśmy tematy inwestycji gminnych, pisaliśmy również o pracy wywołanej do tablicy Marty Grzesicy, która jest prezeską Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Chruszczobród i Chruszczobród Piaski. Samorządowe Echo Łaz, finansowane przez wszystkich łazowskich podatników milczy o konflikcie w Niegowonicach, trudno było tam znaleźć informację chociażby o tym, że w poprzedniej radzie trzech radnych zasiadało mimo problemów z prawem. Burmistrz najwyraźniej wychodzi z założenia, że rzetelne media to te, które o działaniach urzędników i polityków piszą w samych superlatywach.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze