(Zawiercie) Czy nauczyciele szkół i pracownicy administracji są zastraszani przez powiatową władzę, tuż przed referendum w sprawie odwołania prezydenta Zawiercia Ryszarda Macha (NAW)? Odpowiedź na takie pytanie na ostatniej sesji Rady Powiatu Zawierciańskiego (23.V) chciał zapewne uzyskać inicjator referendum, Jan Zamora. Zamiast tego przewodniczący rady Adam Rozlach (NAW) odebrał mu głos i oskarżył o agitację wyborczą. To już kolejny przypadek kneblowania ust niewygodnym samorządowcom. W czasie obrad wyłonił się również niespodziewanie nowy kandydat na starostę.
Miało być spokojnie, takie przynajmniej były założenia. W czasie obrad nie było starosty Rafała Krupy (NAW), dlatego waleczność radnych opozycyjnych nieco osłabła. Udało się nawet przyjąć nowy Statut Powiatu Zawierciańskiego. W ostatnim czasie radni zgłaszali do dokumentu swoje poprawki, ale nie wszystkie zostały początkowo przyjęte (z 50 przeszło jedynie 14). Postanowiono, że komisja doraźna do prac nad statutem dojdzie do porozumienia z wnioskodawcami zmian. I tak też się stało. Można było odnieść wrażenie, że wyłonił się także „nieformalny kandydat opozycji” na nowego starostę.
- Jestem zadowolony z tej współpracy, która w końcu była. Pan starosta Rafał Porc (wicestarosta z SLD- przyp. red.) spotykał się z radnymi, konsultował i wspólnie analizował różne kontrowersyjne zapisy. Gdyby ta współpraca tak wyglądała wcześniej, to nie dochodziłoby do takich sytuacji, jak na dwóch poprzednich sesjach. Część radnych nie musiałaby opuszczać sali sesyjnej. Cieszę się, że statut, który budził tyle kontrowersji, został przyjęty i że udało wypracować się wspólny kompromis. Jak widać wola współpracy i zgoda buduje, a niezgoda zawsze rujnuje – powiedział radny Paweł Kaziród (PO).
Większość zmian forsowana przez opozycję przeszła. Tak właśnie narodził się symbol ugodowości wicestarosty Porca i przeświadczenie o nieugiętości Rafała Krupy. Czy to celowa gra w „dobrego i złego policjanta”?
- Dziękuję za ten wypracowany kompromis i za wspólną pracę wszystkim radnym. Proszę o uchwalenie Statutu Powiatu Zawierciańskiego w tej wersji przedstawionej Państwu – mówił wicestarosta przed głosowaniem.
WSTRZYMAŁ SIĘ OD GŁOSU, BO NAS CZYTA
W kwestii statutu wypowiedział się również Jan Zamora z Ruchu Palikota, który przypomniał o swoich obawach co do tego, czy starosta Krupa jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim stanowisku.
- Kiedy z zarządu oddelegowano człowieka, który podjął się negocjacji i rozmów wszystko poszło „raz, dwa”. Nie było większych zgrzytów i dogadaliśmy się. Wiem, że Pan wicestarosta Porc ma tego szefa, dlatego mimo mojego wewnętrznego zadowolenia, że udało się „przepchnąć” statut, będę jednak musiał się wstrzymać od głosu. Po ostatnich doniesieniach prasowych okazuje się, że starosta po prostu nas „łupi” i wynajmuje prywatną kancelarię dla swojej obrony. Jeśli Pan byłby szefem panie Porc, to rękę za statutem podniósłbym bez wahania- argumentował Jan Zamora.
Polityk nawiązał do naszego artykułu „Starosta kontroluje przesłuchania w śledztwie, w którym może być oskarżony” (KZ nr 20 br.). Uchwała dotycząca statutu mimo ostrzeżeń i wątpliwości Jana Zamory ostatecznie przeszła przy 19 głosach „za” i 1 „wstrzymującym się”.
Od kilku miesięcy trwa śledztwo pod kątem przestępstw urzędniczych, do których mogło dojść w starostwie np. przy budowie SOR i przetargach. Dochodzenie ma odpowiedzieć także na pytanie, w jaki sposób starosta Rafał Krupa wszedł w posiadanie działki obok swojego domu w Kroczycach. 24 kwietnia w KWP w Katowicach odbyły się pierwsze przesłuchania świadków. Dzień później (25 kwietnia 2013 roku) przesłuchania pracowników starostwa wzywanych do Katowic odbyły się w obecności przedstawiciela kancelarii adwokackiej, reprezentującej starostwo, jako poszkodowane w sprawie. Umowa zawarta pomiędzy znaną kancelarią „Ślązak, Zapiór i Wspólnicy” z Katowic, do której dotarliśmy została podpisana dopiero 26.04. Teraz urzędnicy zastanawiają się za pewne, jak do tego doszło? Widać wyraźnie, że urzędnicy starostwa w wielkim pośpiechu szukali odpowiedniej kancelarii. Umowa została zawarta bez procedury przetargowej, z wolnej ręki, nawet bez zapytania o cenę. Śledztwo prowadzone jest przez Prokuraturę Okręgową w Częstochowie. Po interwencji Kuriera Zawierciańskiego, prokuratura zauważyła, że dopuszczenie kancelarii występującej w imieniu starostwa jest w konflikcie ze śledztwem i wydała 17. maja postanowienie o odmowie dopuszczenia do udziały w czynnościach śledztwo. Postanowienie bardzo niechlujne w treści, o czym piszemy w artykule „Błędy prokuratury, wina policji?”.
Statut powiatu: dyskusje tniemy do minimum
Najważniejsza zmiana w statucie dotyczy ograniczeń czasowych wypowiedzi. Interpelacja nie może przekroczyć 5 minut, podobnie jak łączny czas zapytań na jednej sesji. Jeżeli chodzi o udział w dyskusji to pierwsze wystąpienie nie może przekroczyć 5 minut, a odpowiedzi ad vocem mogą trwać do jednej minuty. Nowością będzie również składanie przez przewodniczącego rady ustnych sprawozdań z działalności międzysesyjnej i informacji o korespondencji wpływającej do Biura Rady Powiatu.
ODDAJCIE KASĘ!
Głośno na sali zrobiło przy okazji głosowania uchwały o odwołaniu komisji doraźnej powołanej 26 maja 2011 roku. Część radnych domagała się również kontroli pracy tej komisji. Powód jest prosty. Nieetatowi członkowie zarządu Andrzej Wilk i Marek Szczygłowski brali udział w pracach komisji okrzykniętej przez niektórych „komisją widmo”. Największym problemem jest brak jakichkolwiek fizycznych dowodów pracy Wilka i Szczygłowskiego w komisji. Posiedzenia komisji „były tożsame z posiedzeniami zarządu powiatu i tematyka omawianych zagadnień wynikała między innymi z opracowania dokumentów programowych o kluczowym znaczeniu z punktu widzenia społeczności lokalnej”- tłumaczył starosta Krupa na początku roku w odpowiedzi dla radnego Zamory. Komisja opiniowała, rekomendowała dokumenty o charakterze strategicznym, które w głównej mierze dotyczyły spraw ochrony społecznej i ochrony zdrowia. Od czego są komisje stałe rady powiatu? Zamora zaproponował, żeby Wilk i Szczygłowski oddali pieniądze jakie wzięli za „komisję widmo” która nie wiadomo kiedy pracowała i nad czym konkretnie (łącznie wychodzi około 13 tysięcy zł „na głowę). Opozycja podkreślała, że nie było żadnych protokołów z posiedzeń komisji. Druga strona podkreśla zaangażowanie Wilka i Szczygłowskiego i samej komisji w pracach przy statucie. Szkoda, że nie ma po tej pracy śladu…
KOMISJA, ZBADA KOMISJĘ
- Co z pieniędzmi, które zostały wypłacone członkom komisji doraźnej bezpodstawnie?- dopytywał radny Zamora na majowej sesji. Inne zdanie co do prac komisji miał Zdzisław Maligłówka. Ten nie krył swojego zdenerwowania. Mówi się, że liczy na wiele powiatowych inwestycji we Włodowicach, skąd pochodzi.
- Statut został jednogłośnie przyjęty, jaki jest sens rozszerzać program kontroli komisji rewizyjnej, by stwierdzić, czy komisja pracowała prawidłowo? – grzmiał Maligłówka.
Jego stanowisko spotkało się z szybkimi komentarzami w kuluarach.
- Moim zdaniem Wilk i Szczygłowski pobierali pieniądze bezpodstawnie i powinni, a wręcz muszą je oddać. Nie ma dokumentów potwierdzających obrady komisji. Tłumaczenie, że wskazani członkowie zarządu brali udział w pracach nad statutem nie jest trafne, bo nie ma dowodów na ich wcześniejszą pracę w komisji. Na słowo nikomu nie wierzę – upiera się Zamora.
Wizerunku komisji w czasie obrad bronił wicestarosta. – Komisja została powołana do określonego celu, ten cel został zrealizowany. Dlatego przedstawiany jest projekt uchwały o odwołaniu komisji doraźnej. Od dwóch miesięcy mamy na tej sali toczący się spór, dotyczący tego, czy ta komisja pracowała, czy wykonywała swoje obowiązki. Wprost zostały skierowane zarzuty, że niektórzy z członków tej komisji, niepozostający w stosunku pracy ze starostwem nienależnie pobierali z tytułu zasiadania w tej komisji świadczenie finansowe. Chcielibyśmy to wyjaśnić (stąd zmiana planu kontroli komisji rewizyjnej- przyp. red.), by komisja rewizyjna się tym zajęła. Oczywiście nie namawiam Państwa do jakiejkolwiek formy głosowania – powiedział.
Oskarżenia padają z różnych stron. Tymczasem Wilk i Szczygłowski nie wypowiedzieli się w tej sprawie. Radny Henryk Karcz zaproponował, aby przyjąć uchwałę o kontroli komisji doraźnej przez komisję rewizyjną i jednocześnie, by odrzucić uchwałę o odwołaniu wspomnianej komisji doraźnej. – Jak możemy kontrolować komisję, która już nie będzie istnieć- sugerował.
Po burzliwej dyskusji radni zadecydowali o odwołaniu komisji doraźnej i zadecydowali o kontroli jej dotychczasowej działalności przez komisję rewizyjną. Wkrótce po sesji powołany został także specjalny zespół kontrolny.
ZAMORA: NIE LĘKAJCIE SIĘ, JA JESTEM Z WAMI
Na koniec radny Zamora w wolnych wnioskach chciał dopytać o kwestię związaną z tematem, którym żyje cała stolica powiatu. Chodziło oczywiście o referendum. – Myślę, że po ostatnich sesjach panie przewodniczący, dzisiaj mi pan głosu nie odbierze. Z tej mównicy przecież wicestarosta zapraszał na pochód pierwszomajowy, a Leszek Wojdas na blokadę DK 78. To były oczywiście wypowiedzi w sprawach istotnych dla powiatu. Ja też chciałem dziś mówić o sprawach ważnych, o zbliżającym się referendum. Jestem pełnomocnikiem grupy referendalnej – zaczął radny opozycji.
Szybko mu przerwano. – Zabrania się kampanii referendalnej na terenie urzędów administracji rządowej i administracji samorządu oraz sądów- wtrącił Adam Rozlach, pobudzony z sali do działania przez Dariusza Bednarza z NAW-u.
-To nie meeting! - rzucił, któryś z NAW-owców.
- Dochodzą do nas takie sygnały, że pracownicy administracji samorządowej, szkół są zastraszani - nie zrażał się inicjator referendum. Nieprzyjemna wymiana zdań znowu brutalnie rozdarła salę na dwa przeciwne obozy. Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko.
- Jeżeli pan nie przestanie wyłączę mikrofon!– mówił podniesionym tonem Rozlach. Zanim to zdążył zrobić, strona przeciwna zdołała w jednym zdaniu odnieść się do całej sytuacji.
- Wiem, że jest pan oddanym członkiem NAW-u – dociął referendysta. W tym samym czasie został mu odebrany głos. – Nie obawiajcie się! – rzucił na koniec już bez mikrofonu do pozostałych kolegów Zamora. Konflikt w obecnej radzie nabiera na sile. Kto następnym razem będzie górą? Z dużym prawdopodobieństwem ten, kto dysponuje guzikiem do włączania i wyłączania nagłośnienia. Na sesję warto, więc czasem zabrać swój własny przenośny mikrofon lub nawet megafon, gdy robi się zbyt hałaśliwie.
Monika Polak-Pałęga
Napisz komentarz
Komentarze