(Zawiercie) Od kilku miesięcy nagrania audiowizualne sesji Rady Miejskiej w Zawierciu były regularnie udostępniane na miejskiej stronie internetowej i w serwisie You Tube. Dodatkowo w formie audio rejestrację obrad wykonywało na potrzeby sporządzenia protokołu Biuro Rady Miejskiej. Z dostępem do powyższych zapisów nigdy nie było problemu. Nagle, od maja magistrat zakazał udostępniania komukolwiek sporządzonych nagrań do czasu zaakceptowania przez radnych protokołu sesji. Zdaniem sekretarza urzędu Marka Borowika, do czasu zaakceptowania protokołu, radni mogą wnosić jakieś poprawki i uwagi. Mimo usilnych chęci nie jesteśmy w stanie zrozumieć co ma „piernik do wiatraka”? Rozumiemy, że radni mogą wnosić uwagi do treści protokółu z sesji, ale to przecież nie wpłynie na już zarejestrowany zapis wide
Jak poinformował naszą redakcję Urząd Miejski w Zawierciu, od teraz sesje będą mogli zobaczyć tylko ci, którzy będą w niej osobiście uczestniczyć, nagrania będą bowiem upubliczniane mniej więcej po miesiącu.
- Od teraz zapisy sesji będą dostępne dopiero po zatwierdzeniu przez radnych protokołu z sesji - informuje rzecznik Łukasz Czop.
Kiedy tuż po sesji nasza redakcja dopytywała o to, kiedy nagranie będzie dostępne w sieci, otrzymaliśmy odpowiedź, że stanie się to jak tylko kamerzysta dostarczy materiał. Już kilka dni później okazało się, że wydano kategoryczny zakaz udostępniania jakichkolwiek nagrań nie tylko mediom, ale nawet radnym.
- Nie potrafię opisać, jakie było moje oburzenie, kiedy 31 maja dowiedziałam się, od osoby, rejestrującej na video relacje z sesji Rady Miejskiej, że ma całkowity zakaz publikacji nagrania w sieci. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji. Sami nie rejestrowaliśmy relacji naiwnie sądząc, że skoro to gmina Zawiercie - czyli my wszyscy - płacimy za rejestrację, mamy prawo ją zobaczyć. Jeszcze większe było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nie mogę otrzymać nagrania audio, które co miesiąc po każdej sesji odbieram z Biura Rady - komentuje radna Ewa Mićka.
Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że działalność organów gminy jest jawna. Dlatego też istnieje obowiązek udostępniania wszelkich materiałów dokumentujących sesję rady gminy. Jak się okazuje historia lubi się powtarzać i niejedno miasto z podobnym problemem się spotkało, czasem sprawę wyjaśnić musiał sąd. W 2010 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu przyjął, że skoro istnieje bezpośredni dostęp do posiedzeń kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów (w postaci wstępu na nie), to brak jest podstaw, aby nie udostępniać niezwłocznie materiałów dokumentujących te posiedzenia, w tym dokonywanych nagrań. Nagranie posiedzenia sesji stanowi informację publiczną, a przeszkodą dostępu do wykonanego nagrania posiedzenia sesji rady, nie może być zapis statutu gminy stanowiący, że protokół z sesji rady jest urzędowym potwierdzeniem przebiegu obrad.
- Skoro osoba rejestrująca sesję jest opłacana z naszych pieniędzy więc nagranie należy do nas wszystkich, a prawo dostępu do informacji publicznej gwarantuje nam jego uzyskanie. Od pana sekretarza miasta Marka Borowika, dowiedziałam się, że relacja z sesji to również migawki, skróty. To nieprawda, zarówno relacja video jak i audio to dokumenty, których jakiekolwiek skracanie, czy wycinanie jest niezgodne z prawem- mówi radna.
Czemu ma służyć zablokowanie na miesiąc dostępu do nagrań? Co urząd chce ugrać przez taką zwłokę? Rani opozycji uważają, że jest to taktyczne zagranie przed referendum.
- 4 czerwca zwróciłam się na piśmie do gminy Zawiercie o udostępnienie mi materiałów audio i video. Zapewne otrzymam je już po referendum. Dlaczego akurat teraz mamy takie trudności z dostępem do nagrań? Byłam na tej sesji i wiem, że jej publikacja, oczywiście w pełnej wersji, może nadszarpnąć wizerunek prezydenta Ryszarda Macha. Jeden ze spektakularnych przykładów polityki prowadzonej przez prezydenta został zapisany w wieloletniej prognozie finansowej miasta Zawiercie na lata 2013-2027. W roku wyborczym wydatki majątkowe wyniosą ponad 36 mln zł ( środki pozyskane z pożyczek), ale już w roku 2015, czyli po kadencji Macha tylko 5 mln 760 tys. zł, w roku 2016- 6 mln 411 tys. zł poziom 31 mln zł osiągniemy w roku 2027. To polityka krótkowzroczna, nastawiona na tu i teraz, a co potem? Upublicznienia jakich informacji, przed referendum, wstydzi się prezydent Mach? - pyta Mićka.
Odpowiedź na to pytanie ukryta jest zapewne w zakazanym pliku.
Justyna Banach
Napisz komentarz
Komentarze