(Zawiercie) Rozmawiamy ze Zbigniewem Rokiem, kandydatem na stanowisko Prezydenta Miasta Zawiercie. Zbigniew Rok w ostatnich latach był jednym z najważniejszych radnych opozycji w Radzie Powiatu Zawierciańskiego. Startuje w wyborach z komitetu „Można Uczciwie”, który wystawia radnych zarówno do Rady Miasta Zawiercie, Rady Powiatu Zawierciańskiego i na Prezydenta Zawiercia.
Kurier Zawierciański: Po ubiegłorocznym, nieudanym referendum w sprawie odwołania prezydenta Zawiercia, wydawało się, że grupa „referendystów” rozleci się. A tymczasem stało się inaczej. Wielu tamtejszych przeciwników prezydenta Ryszarda M. dziś stanowi trzon Komitetu Wyborczego Wyborców „Można Uczciwie”.
Zbigniew Rok: - Dla mnie jest to logiczne. Rok temu przegraliśmy, bo mieszkańcy uwierzyli, że nie ma sensu odwoływać prezydenta na około roku przed kolejnymi wyborami. To był najważniejszy argument że ludzie nie poszli do urn. Nie dyskutuje z demokratycznymi decyzjami. Mogę jedynie żałować, że już rok temu nie wprowadziliśmy zmian w mieście i Urzędzie Miejskim. Wydarzenia ostatnich miesięcy potwierdziły nasze obawy, że dzieje się – mówiąc po ludzku – źle. Zatrzymanie prezydenta, przesłuchania jego współpracowników, jakaś psychoza korupcyjna – to nasza rzeczywistość. Rzeczywistość Zawiercia. Ja chcę wyraźnie stwierdzić – pan Ryszard M. był, jest i pozostanie moim przeciwnikiem politycznym. Mam mu wiele do zarzucenia jako byłemu staroście zawierciańskiemu i jako prezydentowi w latach 2010– 2014. Przerosły go te funkcje, otoczył się gronem ludzi niekompetentnych, żądnych władzy, układów, dostępu do lukratywnych kontraktów i posad. Po prostu się pogubił i za to wszystko teraz pokutuje. Jako lekarz, czyli człowiek empatyczny, współczuję mu i przede wszystkim jego rodzinie. Wymiar sprawiedliwości oceni ostatecznie stawiane mu zarzuty, ale mogę się domyślać, że cierpi. I dlatego współczuję, jednocześnie oczekując na sądowy finał jego sprawy. Tylko że pan Ryszard M. to już przeszłość i oby tak pozostało dla dobra Zawiercia i jego samego. Musiałem podnieść ten wątek, bo wielu ludzi traktuje nas, tych ubiegłorocznych referendystów, jako żądnych krwi, pełnych nienawiści, chcących „dobijać watahę” pana Ryszarda M. Nie lubimy jego ekipy, to jasne, ale proszę państwa, my patrzymy w przyszłość. Ja kandyduję na prezydenta Miasta Zawiercie i jeśli zostanę wybrany, dokonam wielu głębokich zmian w funkcjonowaniu UM, w podejściu urzędników do pracy, dokonam zmiany polityki gospodarczej miasta. Ludzie, którzy idą ze mną w wyborach do rady miasta i powiatu mają takie same zdanie: chcą zmian. Ogłaszając w comiesięcznym informatorze, ile to wyremontowano chodników, gdzie postawiono kolejny „wodotrysk”, z kim spotkał się pan prezydent – to nonsens, to marnowanie pieniędzy podatników, to marnowanie papieru, to blaga. A ile od tego przybyło miejsc pracy? Ja na takie działania nie pozwolę.
KZ: - Nie przerywaliśmy Panu w tej długiej wypowiedzi, bo nas zatkało. Nie jest Pan człowiekiem nienawiści, współczuje Pan nawet byłemu prezydentowi, przez którego Zawiercie wchodziło na czołówki medialne jako miasto afer i łapówek. Pana prawo. Mówi Pan, że chce głębokich zmian. Konkretnie – jakich? Czym będzie się różnił prezydent Zbigniew Rok od prezydenta Ryszarda M.?
- No może tym właśnie, że o mnie można mówić i pisać Zbigniew Rok, a nie trzeba stosować inicjałów… Ale poważnie.
Obserwuję kampanię moich konkurentek i konkurentów i widzę, że pojawiają się w niej te same hasła. Więcej pracy, rozwój gospodarczy, uporządkowanie w wymiarze miejskim i powiatowym służby zdrowia, starania o obwodnicę, która odciąży zakorkowane Zawiercie, zapewnienie mieszkańcom większego bezpieczeństwa, spokoju po prostu. No i to, czego nie było dotąd w Zawierciu, a mianowicie stworzenie pewnych mechanizmów dla większej aktywności obywatelskiej. Dla starszych i najmłodszych, także tych w szkołach. Oni też widzą, obserwują, mają swoje opinie i przyszłe władze samorządowe muszą o tym pamiętać.
Żaden pretendent do fotela prezydenta miasta nie może o tych sprawach zapomnieć.
KZ: - Więc po co wybory, skoro wszyscy wiedzą doskonale, czego potrzeba miastu. Może nie jest ważne, kto tym prezydentem będzie?
- Wybory są ważne, bo one personalnie określają, kto będzie załatwiał sprawy mieszkańców. Wybierając prezydenta, wybieramy konkretnego człowieka. Ma on swoją osobowość, ma temperament. Te i wiele innych cech prezydenta decyduje o tym, jak mieszkaniec Zawiercia będzie się czuł przez najbliższe cztery lata. To prezydent wpływa na zachowania swoich najbliższych współpracowników. Chciałbym, aby moja ekipa była po prostu uczciwa, szczera, otwarta. Są tacy ludzie w Zawierciu. Potrafię ich znaleźć, docenić. Wiecie państwo. Ja jestem absolwentem Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, służyłem w stopniu kapitana, mam w sobie lekarza i żołnierza jednocześnie. To oznacza, że potrafię rozpoznać chorobę i wydawać rozkazy. Czego więcej trzeba? Rozpoznać problemy, a następnie wydać rozkaz, kto i co ma załatwić. To proste. Dodam, że kiedy zostanę prezydentem Zawiercia nie trzeba mi będzie salutować.
KZ: - Czyli stawia Pan na nowy model sprawowania funkcji Prezydenta Miasta?
- Tak, to chyba oczywiste. Mówiłem już o panu Ryszardzie M. i nie chcę do tego wracać. Ja będę INNY! Przede wszystkim zamiast powtarzania w nieskończoność, że jest dobrze, będę starał się działać tak, by mieszkańcom faktycznie było dobrze.
KZ: - Ogólniki, ogólniki, i ogólniki.
- No to przejdźmy do konkretów. Powiem jako lekarz, bo może Zawiercie zasługuje na lekarza, który je uzdrowi. Byliście państwo ostatnio w jakiejś przychodni? Kolejki pacjentów, biegające pielęgniarki, źle wyposażone gabinety. I mamy dyrekcję szpitala i dyrekcję ZLA. I na dodatek jeszcze wydział zdrowia w starostwie. No po co to – pytam. Jeśli kandydaci z komitetu „Można Uczciwie” wejdą do Rady Powiatu, to wtedy będę ich namawiał do podjęcia inicjatywy w celu konsolidacji zarządzania służbą zdrowia w mieście i powiecie. Za każdym pacjentem idą duże pieniądze z budżetu państwa i tylko trzeba je mądrze wykorzystać. Powiecie, że przemawia przeze mnie lekarz, któremu krzywda się nie stanie, bo i tak ludzie będą chorować, przychodzić do mojego gabinetu, płacić za usługę medyczną. I macie rację. Ale ja i wiele moich koleżanek i kolegów lekarzy chciałoby pracować uczciwie, za dobre pieniądze, bez biurokratycznych obciążeń. Miasto może im w tym pomóc. Powiat przede wszystkim. Mniej wewnętrznej biurokracji – więcej empatii dla chorych i zaufania dla kadry w służbie zdrowia. To wystarczy.
KZ: - A gospodarka?
- Mówimy o potrzebie rozwoju gospodarczego Zawiercie. Tylko ile zależy od władz samorządowych? Niewiele – powiedzmy to uczciwie i otwarcie. Co może zrobić prezydent miasta dla rozwoju? Robić remonty dróg i chodników? Czyścić Wartę? Zatrudniać nowych urzędników w magistracie? Tyle. Musimy pogodzić się z faktami. Zawiercie nie będzie Gliwicami z Oplem w strefie ekonomicznej, ale możemy ściągać kooperantów przemysłu samochodowego. Może nam się uda ściągnąć jakiegoś zagranicznego inwestora i najlepiej, żeby był to transfer na miarę XXII wieku. Wszystko jest możliwe, ale najpierw musimy oczyścić miasto z korupcji i nepotyzmu. Wtedy z owoców rozwoju miasta skorzystają zwykli mieszkańcy, nie tylko uprzywilejowana klika.
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze