Rozmowa z byłym wicemarszałkiem województwa śląskiego Janem Grelą
Kurier Zawierciański: Jest pan jednym z najbardziej doświadczonych i rozpoznawalnych samorządowców w naszym powiecie, jednak od pewnego czasu pana aktywność była mniej widoczna. Co przekonało pana, by głośniej o sobie przypomnieć?
Jan Grela: -Rzeczywiście, mniej więcej od połowy kadencji przestałem angażować się w sprawy powiatu, a dokładnie mówiąc, zostałem od spraw powiatu odsunięty. Dla osób tworzących najbardziej wpływowy na naszym terenie układ byłem niewygodny. Jasno i otwarcie mówiłem o samowoli rządzących, o prywacie, zaniedbaniach i nieprawidłowościach dotyczących chociażby kluczowych inwestycji, firmowanych przez starostwo. Ujawniając porażające fakty, domagając się wyjaśnień np. w sprawie budowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, stałem się w tym stadzie czarną owcą. Właściwie stałem się owcą otoczoną przez watahę wilków. W zorganizowanym polowaniu zrobiono ze mnie warchoła i mąciciela, aż w końcu skutecznie utrącono. Odsuwając Grelę, sądzono, że zniknęła najpoważniejsza przeszkoda na drodze do zupełnej bezkarności. Wkrótce organy ścigania pokazały całej Polsce, kto w tym konflikcie głosił prawdę, a kto kłamał w żywe oczy. Na szczęście raz na cztery lata mamy szansę zmienić przygnębiającą rzeczywistość. Kartką do głosowania możemy ukrócić patologię i podnieść powiat z moralnego upadku. Właśnie po to wracam do gry.
KZ: Mówiąc o najbardziej wpływowym na naszym terenie układzie, ma pan na myśli wszechwładną Niezależną Alternatywę Wyborczą i jej liderów?
-Owszem, ale ten układ to nie tylko reprezentanci określonego ugrupowania czy organizacji. To także związani z nimi szefowie spółek i instytucji, to faworyzowani biznesmeni, to całe klany zatrudniane w samorządowych podmiotach. Tę sieć zależności trzeba rozerwać, jeśli myśli się o autentycznych, a nie udawanych zmianach na lepsze.
KZ: Krzywdy zaznane od starosty Rafała Krupy nie zniechęciły pana do działań na rzecz społeczeństwa?
-To prawda, że Rafał Krupa odebrał mi kilka lat życia i zmusił do częstych wizyt u kardiologa. Ale z drugiej strony, zmobilizował mnie także do przeciwstawienia się złu. Gdybym podkulił ogon i uciekł w kąt, byłby to tryumf arogancji, bezczelności, bezprawia.
Podobno Rafał Krupa rozpowszechnia informację, że to pan zasugerował mu przed kilku laty podrobienie podpisu jego żony na pewnym dokumencie.
To łgarstwo w stylu obecnego starosty, którym zresztą sam się kompromituje. Załóżmy, że bez używania broni palnej i przemocy fizycznej faktycznie nakłoniłem Rafała K. do sfałszowania jakiegoś dokumentu. Gdyby tak było, oznaczałoby, że Rafał K. nie nadaje się do pełnienia żadnej funkcji publicznej, zwłaszcza wiążącej się z dysponowaniem pieniędzmi. Skoro pan starosta tak bardzo ulega czyimś namowom, to być może podrobił nie tylko podpis żony. Pomijając absurdalność kłamstw Rafała K., ze swoich grzechów tłumaczy się on mniej przekonująco niż zrobiłby to przedszkolak. O jego moralności świadczy zupełne bagatelizowanie popełnionego przestępstwa.
KZ: Startuje pan w wyborach nie do rady powiatu, lecz do sejmiku województwa śląskiego. Dlaczego właśnie tam?
-Zasiadanie w Katowicach daje większe możliwości finansowego i inwestycyjnego wspomagania naszego terenu. Niestety nasi obecni reprezentanci w zarządzie województwa oraz w jego władzach nie wykorzystali swojej pozycji. Jeśli spojrzeć na powiat sprzed czterech lat i teraz, właściwie nic się nie zmieniło. Przypomnę, że w latach 2002 – 2006 byłem wicemarszałkiem województwa i czasu tego nie zmarnowałem. Pozostawiłem po sobie wielkie ukończone inwestycje, lokalnym władzom i mieszkańcom dałem w spadku Program Rozwoju Obszarów Wiejskich oraz Regionalny Program Operacyjny na lata 2007 - 2013. Mijająca kadencja była dla powiatu najczarniejszym okresem w jego historii. Staliśmy się pośmiewiskiem na całą Polskę.
KZ: A co konkretnego ma pan do zaproponowania swoim wyborcom z powiatu zawierciańskiego?
-Troska o stan dróg, walka o obwodnice Zawiercia, Szczekocin, Poręby, modernizowanie placówek oświatowych i ratowanie pogrążonego w długach szpitala to zagadnienia, oczywiste, którymi muszą zająć się samorządowcy wszystkich szczebli. Mój program wykracza poza te sprawy i uwzględnia specyfikę Ziem Zawierciańskiej. Jesteśmy terenem szalejącego bezrobocia i niewykorzystanych szans rozwojowych. Szans tkwiących w turystycznym charakterze Jury oraz silnie reprezentowanym tutaj rolnictwie. Postawienie na te sfery gospodarki jest, moim zdaniem, najbardziej perspektywiczne, wróżące realny sukces. Ów sukces to podniesienie stopy życiowej mieszkańców oraz przekonanie ich, że na „własnych śmieciach” można realizować osobiste plany, aspiracje, marzenia. Osiągnąć to pragnę budując markę naszego rolnictwa i wytwarzanych przez nie produktów. Chcę, by miejsca sprzedaży artykułów rolnych w całym kraju eksponowały nasz szyld, szyld Powiatu Zawierciańskiego. Chcę uzmysłowić władzom szczebla wojewódzkiego i krajowego wspólnotę interesów producenta i konsumenta. Ten producent to rolnik z Kroczyc, Żarnowca, Pilicy, Szczekocin, Irządz, Włodowic, zaś konsument to każdy nasz rodak,. to każdy Polak. Niech mleko z Pilicy i Szczekocin będzie najchętniej kupowane spośród dziesiątek podobnych do siebie kartonów. Niech nasze przetwory rolno-spożywcze zepchną na dalszy plan ładnie wyglądające, lecz pozbawione smaku towary z Holandii, Chin, i zalewających nasz rynek innych obszarów świata. O to właśnie będę walczył i tego będę się domagał.
KZ: No dobrze, to rzeczywiście atrakcyjna oferta, ale tylko dla rolników, przetwórców, bądź właścicieli gospodarstw agroturystyczny. Co z mieszkańcami Zawiercia lub Poręby?
-Oni także są konsumentami artykułów spożywczych, więc lepiej, żeby nabywali swoje niż cudze. Oczywiście nie samym chlebem człowiek żyje. Zawiercianom, mieszkańcom Poręby i całego naszego powiatu mogę obiecać naprawdę zażartą walkę o unijne środki przeznaczane na innowacje, na tworzenie nowych miejsc pracy, na podnoszenie cywilizacyjnego poziomu infrastruktury społecznej i technicznej. Nie od dzisiaj wiadomo, że ważnym impulsem rozwojowym jest bliskość znaczących punktów komunikacyjnych. Wykpiwana niegdyś stacja kolejowa we Włoszczowie (na której zatrzymują się pociągi Inter City) okazała się strzałem w dziesiątkę. Dlaczego takiej stacji mają nie posiadać Szczekociny? Choć lokalna propaganda wmawia ludziom, że władze pozyskiwały wielkie środki z Unii Europejskiej, efektów w postaci spadku bezrobocia jakoś nie widać. Przeciwnie, bezrobocie u nas dramatycznie rośnie i od kilku lat zajmujemy czołowe miejsce w tym niechlubnym rankingu. Tak jak w 2002 roku, idę do Sejmiku Śląskiego, by nie musieć się wstydzić swojego miejsca zamieszkania, by być z niego dumnym, tak jak reszta mieszkańców.
KZ: Życzymy Panu zrealizowania tych celów. Jeśli przynajmniej część z wymienionych zadań zostanie wdrożona, także ta pana obecność w Sejmiku Śląskim nie będzie zmarnowana.
Rozmawiał:
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze