Jak potwierdził nam przedstawiciel Rathdowney, firma faktycznie po nieprzedłużeniu koncesji badawczej nie może wykonywać żadnych prac, ale nie zwija polskiego oddziału. Teraz -jak się dowiadujemy- sytuację inwestycji szacowanej na 500 mln zł, przy już wydanych 100 mln zł na badana, analizują prawnicy. Nas w redakcji postawa firmy, która od ponad roku pozwoliła się okładać ciosami, nie prowadząc właściwie żadnego dialogu dziwi, ale czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. W każdym razie pokazówka na zamku w Podzamczu wiele miała z propagandy przedwyborczej „o PiS-e który słucha mieszkańców i dotrzymuje słowa”. Wiele wypowiedzi było ewidentnie kłamliwych, zarówno minister Michał Woś, któremu wtórowała Burmistrz Ogrodzieńca Anna Pilarczyk mówili o możliwych, zwykle katastrofalnych skutkach budowy kopalni „na Jurze”. Przekaz był taki, jakby powstanie kopalni miało zniszczyć widok z zamku, a może i sam Zamek Ogrodzieniecki.
Oto najciekawsze wypowiedzi:
Minister Środowiska Michał Woś: -Państwo, społeczeństwo doprowadziliście do sytuacji, że nie ma takiego zagrożenia, ze kopalnia powstanie. Prześledziliśmy proces koncesyjny. Sprawa jest ewidentna, jeżeli przedsiębiorca przez 10 lat nie był w stanie wykonać tego, do czego się zobowiązał, z planowanych 800 odwiertów wykonał sto-kilkanaście, nie rozmawiał z państwem, to nie ma naszej zgody na dalszą kontynuację tych badań.
Jest wolność gospodarcza, każdy może jak ma pomysł poszukiwać, potem wydobywać z uwzględnieniem ochrony środowiska, interesu publicznego, ze słuchaniem lokalnej społeczności. Jeżeli tak nie było, nie ma żadnej potrzeby, żeby dalej tę współpracę kontynuować.
Przepisy są tak skonstruowane, że przedsiębiorca nie będzie miał żadnego ruchu, jeżeli nie będzie miał zgody lokalnych samorządowców. A ci murem stoją za państwem, mieszkańcami, widzą, że to nie jest w interesie Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Gdy Michał Woś próbował mówić o zasługach PiS-u, kampanii wyborczej Andrzeja Dudy wśród zebranych podniosły się głosy, minister został zakrzyczany. Zebrani krzyczeli, że nie chcą słuchać o Dudzie, tylko o kopalni. Gdy zaczął mówić o praworządności (rządowi PiS często zarzuca się łamanie Konstytucji) minister rządu PiS został już całkowicie zakrzyczany i przestał mówić. O spokój prosiła burmistrz Anna Pilarczyk.
Poseł Ewa Malik (PiS): -Nie dla tej koncesji powinno nas połączyć ponad podziałami. Państwo bardzo się martwiliście, że ta koncesja na wydobycie może zaistnieć, zostać wydana. Nie stało się tak. Za rządów PiS podjęto decyzję o budowie obwodnicy Poręby i Zawiercia. Podpisanie umowy miało miejsce tu, na początku października.
Proszę uszanować gościa, pana ministra, który tyle dla państwa zrobił. Cały ten temat działalności firmy Rathdowney prześwietlił, przeczytał sprawozdanie i znalazł liczne uchybienia i podstawę prawną, żeby zanegować dalsze prace.
Znam ten zamek bardzo dobrze, kocham te tereny, uważam, że powinny być zachowane, żeby jeszcze więcej ludzi tu przyjeżdżało.
Niezwykle się cieszę, że te decyzje się dokonały (o odmowie przedłużenia koncesji). Żeby były inne perspektywy życia tutaj, a nie ciągle w tyle głowy informacja, że tu za chwilę może być zbudowana kopalnia, która zdegraduje to środowisko.
Tu wtrącimy komentarz redakcji: Poseł Ewa Malik wprost stwierdziła, że kopalnia zdegraduje środowisko. Nie ma na taką tezę potwierdzenia w żadnych badaniach wykonywanych przez firmę oraz specjalistów z AGH Kraków. Wręcz odwrotnie. Wyniki tych badań donoszą, że złoże jest położone w sposób korzystny, gdy patrzymy na warunki ochrony środowiska, możliwe zagrożenia skażeń. Wg badań przedstawianych Ministerstwu Środowiska w raportach, nie ma zagrożenia skażenia wód gruntowych czy powstania głębokiego leja depresyjnego jak w przypadku kopalni ZGH Bolesław pod Olkuszem. Co do wody pitnej, warto przypomnieć, że od kilkudziesięciu lat cały Powiat Olkuski pije wodę kopalnianą, bardzo dobrej jakości, z odwadniania ZGH Bolesław.
Burmistrz straszy chorobami i zatruciem wody
Burmistrz MiG Ogrodzieniec Anna Pilaczyk: -Drodzy mieszkańcy całej Jury. Nie ma dla mnie znaczenia kto by powiedział te słowa, że nie będzie kopalni. Panie Ministrze, proszę pamiętać, że jestem burmistrzem skutecznym i będę walczyć, żeby ta decyzja była 100 procentowa. Co ja obiecałam mieszkańcom mojej gminy? Zdrowie. Co z tego, że mielibyśmy kopalnię, i pewnie któraś z naszych gmin bardzo by się wzbogaciła, w momencie, gdy mieszkańcy cierpieliby na przeróżne choroby a nasza woda byłaby skażona.
To miejsce jest symbolem, to serce Jury, najpiękniejsze jest uratowane od kopalni. Niedawno mieliśmy tu kręcony serial Wiedźmin Netfixa, „Zemsta”. A mam nadzieję, że jeszcze niejeden film tu zagości. Dzisiaj gdy stanę na jakimkolwiek spotkaniu mogę powiedzieć, że nie będzie kopalni.
Nie będzie kopalni wcale czy kopalni kanadyjskiej firmy?
Sprawa firmy Rathdowney prowadzącej badania od 10 lat w roku 2020 ewidentnie została wykorzystana w kampanii prezydenckiej. Inwestor o decyzjach ministerstwa ogłaszanych na briefingach prasowych dowiadywał się z mediów. W Podzamczu minister Woś, młody, ale już doświadczony polityk unikał stawiania firmie ostrych zarzutów, mniej ostrożna była burmistrz Anna Pilarczyk, która postawiła znak równości pomiędzy kopalnią, a „licznymi chorobami i skażeniem wody”. Żadne dane takich obaw nie potwierdzają. Burmistrz Ogrodzieńca ma prawo być przeciwko kopalni, gdyż jej gmina rzeczywiście niewiele na niej skorzysta. Te korzyści w milionach rocznie, a setkach milionów przez kilkadziesiąt lat może mieć tylko gmina Łazy, której burmistrz Maciej Kaczyński stał z tyłu nie wychylał się, nie powiedział ani słowa. Bo musi mieć w głowie ogromny dylemat, czy poprzeć budowę kopalni i zamienić gminę kulejącą w bogatą, czy wyrazić sprzeciw, rezygnując z miliardowej inwestycji? Słusznie mówił minister Woś, że gminy mają jeden argument, którym mogą blokować albo dać zielone światło takiej inwestycji: to zgoda lub odmowa do zmian w Planie Zagospodarowania Przestrzennego. A ten guzik, w zależności od decyzji: czerwony albo zielony jest w Łazach.
Czy kopalnia jest zagrożeniem dla gminy Ogrodzieniec? Zniszczy krajobraz „serca Jury”-jak sugerowała burmistrz Pilarczyk, a mieszkańców czekają „choroby i zatruta woda”? Tak czarna wizja wydaje się zarówno nieprawdziwa jak i nieuczciwa. Dziwię się, że pani burmistrz sięgnęła po taką retorykę strachu, niczym nie popartą. Gdy stoimy na wzgórzu zamkowym dobrze widać kilka elementów przemysłowych regionu: Hutę Katowice na końcu krajobrazu, hutę w Zawierciu, a bliżej zdegradowane tereny po Izolacji. To już w turystycznej gminie Ogrodzieniec. Czego nie widać? Nie widać oddalonej w prostej linii o ok. 18 km kopalni rud cynku i ołowiu ZGH Bolesław pod Olkuszem, która działa tam od 50 lat. Pod Olkuszem jest też huta przerabiająca surowiec z kopalni. Mimo tego Olkusz i okolica nie mają opinii terenów zdegradowanych (choć oczywiście wpływy eksploatacji górniczej w tym rejonie są i są dobrze zbadane), nie ma w Olkuszu zwiększonego niż w innej części Jury poziomu zachorowań, np. na ołowicę, która wywołuje uszkodzenia mózgu, zwłaszcza u dzieci. Takie zagrożenie występuje ciągle choć w stopniu dużo mniejszym w Miasteczku Śląskim. Ale podobnie jak w Olkuszu, są to zagrożenia związane z funkcjonowaniem huty cynku i ołowiu, nie kopalni.
W raporcie przygotowanym dla Rathdowney przez naukowców z krakowskiej AHG w kwietniu 2017 znalazło się wyraźne stwierdzenie, kto odpowiada za pogorszenie jakości wód podziemnych na terenie Zawiercia. Każdy ten raport może przeczytać, od lat jest dostępny na stronie „Projektu Olza”, strona 39. Cytowaliśmy już ten fragment raportu, zacytujemy ponownie: „W wyniku wieloletniej działalności Huty Zawiercie a także pozostałych zakładów z branży przetwórstwa metali, na terenie Zawiercia odnotowuje się ISTOTNE pogorszenie jakości wód podziemnych”.
Mitem jest, że wszędzie na Jurze jest wspaniała czysta woda. Są miejsca gdzie jest zła, a nawet takie (gmina Włodowice), gdzie w studniach stwierdzano podwyższony poziom groźnego ołowiu, choć żadnej kopalni tu nie ma. Są za to huty i pozostałości ich działalności. Ze wzgórza zamku w Podzamczu nie widać żadnej kopalni, ale widać kilka hut. Do niewidocznej z zamku kopani „Pomorzany” części zakładów ZGH „Bolesław (huta+kopalnia) jakieś 18 km. Do miejsca gdzie w Łazach miałaby powstać kopalnia jakieś kilometrów 12. Też bez szans, aby była widoczna, gdyż to obiekty niskie, ukryte w lesie.
Tyle faktów, na koniec jedna spekulacja, poparta wieloma wypowiedziami. Czy PiS, którzy rządzi dzisiaj w Polsce, na pewno nie chce ŻADNEJ kopalni w gminie Łazy, czy tylko kopalni zbudowanej przez kanadyjską firmę? Proces badawczy jest na ukończeniu, firma nie planowała już kolejnych odwiertów, gdyż już dwa lata temu Rathdowney ogłosił, że złoże jest dobrze zbadane i przystępują do badań środowiskowych. Badań nad wpływem ewentualnej kopalni na środowisko przyrodnicze, rozwój gospodarczy, itd. I te badania są na ukończeniu, rząd Rzeczypospolitej je ma. Z różnych przecieków, w tym zwłaszcza od polityków partii rządzącej słychać głosy, że gdy uda się wyrzucić firmę kanadyjską i nie będzie już miała prawa wyłączności na starania o koncesję wydobywczą, ktoś inny dokończy badania, które są prawie gotowe i wystąpi o koncesję górniczą. W myśl obecnej ideologii musi to być firma z polskim, nie „obcym” kapitałem. Nie jest tajemnicą, że ZGH „Bolesław” przerabia resztki złoża i bierze się za odzysk rudy z hałd. Byt tej huty uzależniony jest od dopływu surowca, który jest w bogatym złożu kilkanaście kilometrów dalej, pod Łazami i na skaju Zawiercia.
Absolutnie nie chcę przesądzać czy kopalnia rud cynku i ołowiu ma powstać, ale dziennikarskim obowiązkiem jest wbrew wielu krzyczącym „Nie dla kopalni” pisać o faktach, a nie strachach. Mieszkańcy, czyli nasi Czytelnicy do których mam największy szacunek mają prawo do faktów i rzetelnych opinii przeciwstawianych przedwyborczej propagandzie.
Napisz komentarz
Komentarze