(Zawiercie – Siamoszyce) 19 czerwca zawierciański oddział WOPR wzbogacił się o nowych 35 ratowników. W tym roku adepci po raz pierwszy zdawali egzamin na stopień młodszego ratownika na nowych zasadach. Do niedawna ratownikiem mogła zostać osoba, która ukończyła czternaście lat. Teraz ratownikiem może już być dwunastolatek. Jak przyznaje instruktor WOPR Andrzej Kręgiel, nowe przepisy sprawiają, że ratownik musi najpierw pomyśleć czy jemu nie grozi żadne niebezpieczeństwo, a dopiero potem może przystąpić do działania.
Nowa procedura kładzie duży nacisk na używanie przez ratowników sprzętu ratowniczego, czy to w postaci rzutki, koła ratunkowego, bojki czy pasa ratowniczego - węgorza.
- Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo i o to żeby ratownik podczas akcji ratowniczej sam nie stał się ofiarą. Cały egzamin jest na zasadzie toru przeszkód, który rozpoczyna się od trzech rzutów rzutką, skoku ratowniczego do wody, a następnie na obserwacji osoby tonącej. Kolejnym elementem jest płynięcie pod wodą, wyławianie i holowanie manekina, które kończy się akcją reanimacyjną – mówi Andrzej Kręgiel.
W tym roku były to pierwsze egzaminy, które przebiegały według nowych zasad. Cała tradycyjna ceremonia chrzczenia ratowników od lat pozostaje jednak taka sama. Przed przystąpieniem do egzaminów przyszli ratownicy „wzmacniają się” miksturą z keczupu, musztardy i innych pikantnych przypraw, które można znaleźć w każdej kuchni.
- Żeby ratownik w trakcie chrztu nie opadł z sił musiał kilkoma łykami naszej mikstury dodać sobie „energii”. Następnie, adepci musieli „przepłynąć” przez wykopaną na plaży dziurę pełną mulistej wody, która dodatkowo była przykryta kajakiem i następnie przeczołgać przez koła ratunkowe. W międzyczasie starsi ratownicy uderzając płetwami do pływania „rozmasowywali” pośladki naszych kursantów, żeby były bardziej jędrne i by pozbyć się zbędnej tkanki tłuszczowej. Aby ta „dieta cud” była bardziej skuteczna tor przeszkód wysypany był szyszkami. Na zakończenie chrztu ratownicy dostawali jeszcze mały klapsik wiosłem i po tej ceremonii kursanci stawali się już pełnoprawnymi ratownikami – żartuje Kręgiel. -Chodzi przede wszystkim o zahartowanie woprowca do przyszłej pracy. Patrząc z boku, być może cała ceremonia wygląda nieco drastycznie, ale chrzest ma przede wszystkim znaczenie symboliczne i podczas niego nikt nie ucierpiał. Zwyczaj ten jest znany ratownikom w całej Polsce – dodaje Kręgiel.
Praktycznie wszyscy ratownicy podjęli już praktyki, a część z nich zaraz podejmie pracę na tych samych zbiornikach, na których do niedawna się szkoliła.
Podczas egzaminów młodym woprowcom kibicowali: starosta zawierciański Ryszard Mach, prezydent Zawiercia Mirosław Mazur wraz z zastępcą Anną Nemś, przedstawiciel straży pożarnej Jerzy Szota oraz przedstawiciel policji Grzegorz Mucha.
Impreza nie mogłaby się odbyć gdyby nie wsparcie sponsorów: Rafała Wojtali, Stefana Ciechanowicza, Cezarego Barczyka, Rafała Skały, Mirosława Paci, Edmunda Zygmańskiego, Ewy Piątek, Konrada Knopa, burmistrza Łaz Macieja Kaczyńskiego, Witolda Grima, Tadeusza Czapińskiego, Grzegorza Polaka i Jurajskiej Spółdzielni Pracy. Zawierciański oddział WOPR składa również serdeczne podziękowania dla rodziców za duże zaangażowanie i pomoc przy organizacji.
Kolejny kurs rozpoczyna się już we wrześniu. Więcej informacji pod nr tel. 693-404-993 (osoby nieletnie muszą mieć zgodę rodziców na udział w kursie). Tekst: (JB), fot. (EC)
Napisz komentarz
Komentarze