W kwietniu 2020 roku Gmina Poraj ogłosiła przetarg na wyposażenie Centrum Integracji Społecznej. Zamówienie podzielone było na 5 części (część 1 - Zakup i dostawa materiałów budowlanych; część 2 - Zakup i dostawa artykułów elektrycznych; część 3 - Zakup i dostawa drobnych narzędzi budowlanych; część 4 - Zakup i dostawa roślin, nasadzeń i materiałów do pielęgnacji roślin; część 5 - Zakup i dostawa narzędzi ogrodniczych i elementów małej architektury). Zgłosiło się dwóch oferentów. Do wszystkich 5 części zamówienia swoją ofertę złożyła firma radnego Bartosza Rajczyka NETWORK. Drugim oferentem była firma DACH-POL Adam Musialik z Poraja, który złożył ofertę do trzech pierwszych części zamówienia. Przetarg rozstrzygnięto na początku maja 2020 roku. Zamówienie w trzech częściach udzielono firmie DACH-POL, a w dwóch firmie NETWORK. Część zamówienia, którą wygrał radny Rajczyk opiewała łącznie na kwotę 39.659,12 zł brutto.
Przetarg sprzed roku zwrócił czyjąś uwagę, bowiem sprawą zajęła się Komisja Rewizyjna. W porządku obrad posiedzenia z 24 września znalazł się punkt dotyczący kontroli przetargu na wyposażenie CIS w Poraju.
Jak przekazała nam wójt Katarzyna Kaźmierczak, umowa na realizację zamówienia została podpisana 12 maja 2020 roku, a termin jego realizacji upływał 30 czerwca br. Zapytaliśmy Urząd Gminy w Poraju, czy zgodnie z prawem radny może wygrać przetarg w gminie, w której sprawuje mandat oraz czy zdaniem porajskich urzędników nie było przesłanek do wykluczenia Bartosza Rajczyka jako oferenta z tego przetargu.
WÓJT NIE WIDZI PODSTAW DO WYKLUCZENIA WYKONAWCY Z PRZETARGU
- Przepisy ustawy Pzp (Prawo zamówień publicznych – przyp. red.) wskazują okoliczności, których zaistnienie skutkuje wykluczeniem wykonawcy z postępowania. Wśród nich brak jest okoliczności uzasadniającej wykluczenie wykonawcy (np. radnego) z ubiegania się o udzielenie zamówienia publicznego w przypadku gdy pozostaje on w określonych stosunkach z osobami występującymi po stronie zamawiającego. Mając zatem na uwadze przepisy ustawy – Prawo zamówień publicznych, brak jest przeciwwskazań, aby radny prowadzący działalność gospodarczą na terenie gminy, w której uzyskał mandat, mógł ubiegać się o zamówienie publiczne, złożyć ofertę czy podpisać umowę w sprawie zamówienia publicznego. Mając na uwadze przepisy ustawy Pzp art.24 (obowiązywał do 01.01.2021) – brak jest podstaw do wykluczenia wykonawcy dodatkowo art.89 określa wypadki, w których zamawiający może odrzucić ofertę złożoną w postępowaniu o udzielenie zamówienia publicznego. Zamawiający nie może odrzucić oferty z przyczyn innych, niż wymienione we wskazanym przepisie – informuje wójt Poraja Katarzyna Kaźmierczak.
W swojej odpowiedzi wójt Kaźmierczak w ogóle nie odnosi się do innej, równie ważnej ustawy, jaką są przepisy antykorupcyjne z Ustawy o samorządzie gminnym. Zgodnie z tą ustawą, wójt nie może powierzyć radnemu wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej (art. 24d), radni nie mogą podejmować dodatkowych zajęć ani otrzymywać darowizn mogących podważyć zaufanie wyborców do wykonywania mandatu (art. 24e ust.1) oraz radni nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na własny rachunek lub wspólnie z innymi osobami z wykorzystaniem mienia komunalnego gminy (art. 24f ust.1).
W przypadku wygranego przez radnego Rajczyka przetargu na wyposażenie CIS można chyba od razu odrzucić art. 24f ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, bowiem nie mamy tutaj do czynienia z wykorzystaniem mienia gminy (przykładem takiej sytuacji mógłby być np. przetarg na dowozy uczniów do szkół, które realizowałaby firma wygrywająca przetarg, ale dzieci odwożone byłyby do szkoły autobusem należącym do gminy, wynajmowanie nieruchomości od gminy). W tej sprawie kluczowym zdaje się być art. 24d mówiący o powierzeniu wykonywania pracy na podstawie umowy. Ale do tej ustawy wójt Kaźmierczak w ogóle się nie ustosunkowała, wskazując tylko na Prawo zamówień publicznych.
RADNY BYŁBY GOTÓW ZRZEC SIĘ MANDATU, ALE -jak mówi- JEST NA TO ZA WCZEŚNIE
Zapytaliśmy o tę sprawę głównego zainteresowanego, radnego Bartosza Rajczyka. Jak mówił, temat rozgorzał po interwencji jednego z radnych, prawdopodobnie należącego do Klubu Radnych Gmina Dla Wszystkich. Z listy tego komitetu startował w wyborach samorządowych w 2018 roku radny Rajczyk, jednak na początku kadencji jego drogi z klubem się rozeszły. Bartosz Rajczyk nie chciał jednak jednoznacznie wskazywać radnego i wymieniać jego nazwiska, dodając, że nie jest to potwierdzona informacja.
Bartosz Rajczyk: Przetarg był ponad rok temu. Ja się wszystkich pytałem, wszystko było w porządku. Ja nie robiłem żadnych usług, tylko dostarczałem towar i wtedy wszystko było w porządku, a jak się później okazało nie wiadomo czy jest w porządku, bo nikt nie ponosi za to odpowiedzialności, tylko ja jako radny. Ja się nie wykręcam od tego, bo miałem taki obowiązek, żeby się dowiedzieć. Teraz się okazuje, że być może nie jest w porządku. Gmina twierdzi, że jest w porządku.
Gazeta Myszkowska: Pani wójt odnosiła się do artykułów Prawa zamówień publicznych. Stanowisko pani wójt jest takie, że nie zostało złamane prawo.
B.R.: Mnie się też tak wydaje.
GM: Czyli sądzi pan, że przetarg nie powinien wzbudzać wątpliwości?
B.R.: Jak najbardziej, bo tak jak mówię – już wcześniej to wszystko sprawdzaliśmy i było wszystko w porządku. Komuś nad zwyczajniej zależało i bardzo się zżył z tym problemem i cały czas drąży ten temat, to by pewnie nie było żadnego kłopotu, bo ktoś to sprawdzał, ktoś zatwierdzał te wszystkie przetargi. Gdybym wiedział, że taki będzie problem, to na pewno bym w tym nie wystartował.
GM: Zgodnie z art. 24d ustawy o samorządzie gminnym wójt nie może powierzyć radnemu wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej. Umowa dostarczenia usługi lub towaru jest umową cywilnoprawną. Pan wykonuje zlecenie na rzecz gminy i gmina za to panu płaci wynagrodzenie na podstawie umowy właśnie.
B.R.: Tego nie wiem. Ciężko mi odpowiedzieć. Ja też nie jestem ani prawnikiem, ani księgowym i nie chcę mówić czegoś, co nie jest prawdą.
GM: Rozumiem, że nie zasięgał pan informacji w kontekście artykułu ustawy dotyczącego pracy na podstawie umowy?
B.R.: Nie, o to nie pytałem. Zresztą to był tak mały przetarg, że ja w ogóle nie myślałem, że z tego będzie jakikolwiek problem i uznałem, że to jest dla dobra wszystkich, a okazało się, że jest odwrotnie.
GM: Czy przystępując do przetargu lub później w trakcie realizacji tego zamówienia przypuszczał pan, że ta sprawa może trafić do komisji rewizyjnej i dalej na sesję? Prędzej czy później dojdzie prawdopodobnie do głosowania uchwały ws. wygaszenia pańskiego mandatu.
B.R.: Zdaję sobie z tego sprawę. Absolutnie nigdy nie przypuszczałem, że tak się kiedykolwiek stanie. Gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości, to bym zrezygnował z tego i by mnie tam nie było, bo to nie było nic aż tak ważnego, żeby się pchać w takie coś. Pewnie mój błąd, pewnie kogoś niedopatrzenie spowodowało sytuację, w której teraz jestem.
GM: Czy byłby pan skłonny zrzec się mandatu, gdyby radni w najbliższych miesiącach byli podzieleni w tej sprawie, albo gdyby inne organy, np. wojewoda wyrazili wątpliwości dotyczące tego przetargu? Gdyby ta sprawa się ciągnęła, zrobiła się kłopotliwa, to co wtedy by pan zrobił – czy czekałby pan na to, co inne organy powiedzą, czy byłby pan gotowy się zrzec mandatu, żeby uniknąć nieprzyjemności?
B.R.: Tego nie wiem, bo dalej uważam, że nic złego nie zrobiłem. Od tego gmina ma prawników i sprawdza takie przetargi, więc mogła to zweryfikować. Ja mogłem popełnić błąd, tak jak każdy. Ciężko mi powiedzieć, zobaczymy co się będzie działo, jak się sytuacja rozwinie i wtedy podejmę jakieś stosowne decyzje. Jeśli mieszkańcy mieliby jakieś pretensje do mnie o to i stwierdziliby, że faktycznie to jest nad wyraz mojej funkcji radnego i że ja tak mało robię, a tylko pieniądze wyciągam z gminy i to przekładam ponad wszystko, to jak najbardziej się mogę zrzec tego mandatu. Natomiast uważam, że ja więcej rzeczy robię dla ludzi niż przeciwko. Na razie nie mam sobie nic do zarzucenia.
GM: Wydaje mi się, że w tej sprawie nie chodzi o wyciąganie pieniędzy, bo nie było to kilka milionowych przetargów, tylko o działanie niezgodne z ustawą. Nie orzekam, czy doszło do złamania prawa, po prostu mam wątpliwości.
B.R.: Jeśli się okaże, że to jest niezgodne z prawem i ja popełniłem jakiekolwiek przestępstwo, czy nawet wykroczenie związane z tym faktem, to jak najbardziej poniosę tego konsekwencje.
GM: Czyli podsumowując można powiedzieć, że na razie nie jest pan przekonany o tym, że doszło do złamania prawa. Ale gdyby się okazało, że doszło do złamania przepisów ustawy, to wówczas byłby pan skłonny się zrzec mandatu, aby nie było żadnych niejasności, tak?
B.R.: Tak, dokładnie. Wtedy jak najbardziej, tylko żeby były jakieś podstawy do tego. Teraz nie widzę przesłanek do tego, bym miał się zrzekać funkcji radnego. Byłoby to zbyt wcześnie.
GM: W ubiegłym tygodniu było posiedzenie komisji rewizyjnej i jednym z punktów była kontrola przetargu na wyposażenie CIS-u. Przejrzałam te przetargi i znalazłam w jednym pańskie nazwisko, wtedy było już jasne, o co chodzi.
B.R.: Na początku były kontrolowane przez komisję wszystkie przetargi przynajmniej w teorii, a w praktyce wyszło, że tylko ten jeden tutaj kogoś zaciekawił. Tak jak pani powiedziała, być może są jakieś przesłanki do tego, że nie powinienem w ogóle startować w tym przetargu, ale nikt mnie o tym nie poinformował.
MANDAT KOLEGI W RĘKACH RADNYCH
W rozmowie z nami radny Rajczyk wspomniał o przestępstwie lub wykroczeniu – naszym zdaniem byłyby to przesadzone stwierdzenia, bowiem radnemu za złamanie wskazanych wcześniej artykułów ustawy o samorządzie gminnym nie grozi odpowiedzialność karna. Jedyna kara, jaka potencjalnie grozi radnemu, który złamie zakaz łączenia stanowisk lub prowadzenia działalności gospodarczej z wykorzystaniem mienia gminy lub innych, to utrata mandatu.
Wygaśnięcie mandatu radnego stwierdza rada w drodze uchwały. Wcześniej należy radnemu umożliwić złożenie wyjaśnień (na wcześniejszej sesji lub na sesji, podczas której podejmowana ma być uchwała). Rada musi pozwolić radnemu wyjaśnić sytuację, ale radny nie musi z tego prawa korzystać. Następnie uchwała rady przesyłana jest wojewodzie i komisarzowi wyborczemu. To, czy do wygaśnięcia mandatu dojdzie okaże się w najbliższych miesiącach.
Ustawowe zakazy łączenia funkcji radnego ze stanowiskami lub innymi funkcjami publicznymi oraz zakaz łączenia funkcji radnego z prowadzeniem określonej działalności gospodarczej mają wyeliminować sytuacje, w których radni nadużywaliby swojej funkcji oraz sytuacji, które mogłyby podważać ich autorytet i osłabiać zaufanie wyborców. Prócz tego zakazy mają zapobiegać konfliktom interesów i korupcji.
PRZEPISY MOŻNA RÓŻNIE INTERPRETOWAĆ
Wygaszenie mandatu radnego nie jest prostą sprawą. Trudności mogą nastręczać również przesłanki, które miałyby za tym przemawiać. Podobna sytuacja ma miejsce w Radzie Powiatu w Myszkowie. Jak już informowaliśmy na naszych łamach, kilku radnych powiatowych uważa, że przewodniczący rady Wojciech Picheta nie może jednocześnie pełnić funkcji Naczelnego Lekarza Szpitala, ponieważ zgodnie z zakresem obowiązków, może nim zarządzać pod nieobecność dyrektora, zatrudniać, podpisywać umowy. Kilku radnych powiatowych uważa, że złamany został w tym przypadku zakaz łączenia mandatu radnego ze stanowiskiem w jednostce powiatowej. Najpierw radni złożyli interpelację w tej sprawie, poprosili również starostwo o opinię prawną. Później przygotowali projekt uchwały ws. wygaszenia mandatu Wojciecha Pichety. Opinie prawne przygotowało dwóch prawników – Anna Zachariasz, zatrudniona w Starostwie Powiatowym oraz adw. Paweł Matyja, którego o przygotowanie opinii poprosiła grupa radnych. Ostatecznie Rada Powiatu w Myszkowie nie podjęła uchwały ws. wygaszenia mandatu radnego Pichety. O sprawie informowano również wojewodę, który ma zabrać głos w tej sprawie.
Dlaczego pisząc o Poraju nawiązujemy do sytuacji, jaka ma miejsce w Radzie Powiatu? Aby pokazać, że wygaszenie mandatu radnego wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Trudnością może być interpretacja prawa. W przypadku Rady Powiatu w Myszkowie dwóch prawników wydało skrajnie odmienne opinie prawne na ten sam temat, w oparciu o te same przepisy. A to oznacza, że można różnorako interpretować ustawę o samorządzie gminnym w kontekście wygranego przetargu gminnego przez radnego Bartosza Rajczyka.
Oczywistym zdaje się to, że Urząd Gminy oraz pracujący w nim prawnik będą interpretować prawo na swoją korzyść, a tym samym na korzyść radnego, wskazując, że nie doszło do złamania prawa. Jak inaczej mógłby się do tej sprawy odnieść Urząd Gminy - ktoś miałby przyznać, że radny nie może podpisać z wójtem umowy, a mimo tego komisja przetargowa i wójt rozstrzygnęli przetarg, wybierając ofertę radnego? Jeśli urzędnicy stanęliby na stanowisku, że doszło do złamania prawa, to oznaczałoby to, że od ponad roku nic z tym nie zrobili. Dlatego nie jest dla nas zaskakujące stanowisko wójt Kaźmierczak.
Kluczowym wydaje się pytanie, co na ten temat sądzą radni i jaką oni podejmą decyzję. Naszym zdaniem to kwestia czasu, kiedy na sesji rada gminy będzie głosować nad uchwałą ws. wygaszenia mandatu radnego Rajczyka. Nasze wątpliwości budzi to, że wójt nie może powierzyć radnemu wykonywania pracy na podstawie umowy cywilnoprawnej, a sądzimy, że do takiej sytuacji doszło w tym przypadku. W sprawie mandatu radnego Rajczyka zapytaliśmy Nadzór Prawny Wojewody Śląskiego, czekamy na odpowiedź
Edyta Superson Foto: UG Poraj
Nasz komentarz:
SPRAWA NIEZWYKLE PROSTA!
Nie trzeba nawet być prawnikiem, wystarczy w wyszukiwarce wpisać frazę „radny wygrał przetarg w swojej gminie”, a wysypią się dziesiątki przykładów, gdy radny wygrywając przetarg w gminie w której uzyskał mandat, musi się z mandatem pożegnać. To istota przepisów antykorupcyjnych, żeby radny, np. Rajczyk, który głosował nad przeznaczeniem środków na realizację zadania, nie głosował „pod siebie” wiedząc, że później wystartuje w przetargu. Ma rację wójt gminy, że wszystko jest w porządku jeśli chodzi o przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych, że nie można radnego wykluczyć z przetargu. Ale gdy radny przetarg wygra, to przed podpisaniem umowy powinien zrzec się mandatu. Inaczej mandat jego wygasa z mocy prawa z chwilą przyjęcia umowy do swojej gminy. Bardzo to proste, aż wstyd, że nie widzą o tym w Poraju. Tak samo prosta jest sprawa Pichety, ale tu radni przekonani, że Picheta utracił mandat nie mieli większości, a Wojewoda Śląski jak zawsze, gdy chodzi o interesy PiS-u, nie respektuje prawa. Ciekawe, jak zachowa się wojewoda w oczywistej sprawie radnego Rajczyka. Nieznajomość prawa szkodzi, panie radny. Trzeba było doczytać to, co jest oczywiste. Radny powinien mieć choć elementarną wiedzę w tym zakresie, a nieznajomością prawa to aż wstyd się tłumaczyć. Lepiej honorowo zrzec się mandatu.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze