Przypomnijmy w skrócie o o chodzi w historii o zaniedbywanych psach z hodowli na Będuszu. Małgorzata Z. przy ul Czarneckiego w Myszkowie- Będuszu prowadziła hodowlę psów, głównie Dogów Kanaryjskich, zdobywała jako hodowca liczne nagrody. W sierpniu 2020, dokładnie 14-go, działacze Fundacji „Do serca przytul psa”, działającej przy Schronisku dla Zwierząt w Zawierciu weszli na posesję, zaalarmowani przez sąsiadów o wyjących, porzuconych psach. Na miejscu znaleźli 4 psy w stanie skrajnego wycieńczenia, zagłodzone, bez wody i jedzenia. Wszędzie odchody. Psy trafiły do Schroniska dla Zwierząt w Zawierciu, gdzie zostały otoczone troskliwą opieką, poddane leczeniu. W dwa dni na apel fundacji, na ich leczenie zebrano 13 tys. zł.
-Gdy udało nam się skontaktować z właścicielką, powiedziała, że „czasem im coś przywiozłam”. Musiały to być bardzo niewielkie ilości pożywienia. Te psy po prostu zagłodzono, prawie na śmierć -mówiła nam wtedy Marta Szulakiewicz ze Schroniska dla Zwierząt w Zawierciu.
Dogi Kanaryjskie to egzotyczne i rzadkie psy. Długo nie były uznawane za osobną rasę. Długie, „arystokratyczne” imiona mają więc podkreślić ekskluzywność ich posiadania i hodowli. Briana Alfa Fabi -lat 8. Powinna ważyć ok. 75 kg. Ważyła 20-cia. Sherry Conchos de los Guanchos i Campeador Can Monte Christo -4 letnie psy niemal zagłodzone na śmierć. Widać to na filmach nakręconych już w schronisku, że mimo podawania pierwszych leków i -stopniowo zwiększanych- porcji jedzenia, psy ledwie stoją na nogach. Chwieją się, przewracają. W najgorszym stanie była Bulterierka.
Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wszczęła śledztwo. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara nawet do 6 lat więzienia. Kobieta przyznała się do winy, wniosła o dobrowolne poddanie się karze, przyjmując propozycję prokuratury, żeby kara została orzeczona jako rok pozbawienia wolności z zawieszeniem jej wykonania tytułem próby na 3 lata i 10 letni zakaz posiadania jakichkolwiek zwierząt. Prokuratura początkowo proponowała zakaz 5-letni, ale zgodziła się z wnioskiem Fundacji, aby zakaz był dłuższy. Małgorzata Z. miałaby też pokryć koszty leczenia psów- żądał pełnomocnik Fundacji adw. Paweł Matyja.
25 stycznia 2021 Sąd Rejonowy w Myszkowie wyznaczył termin posiedzenia, na którym miała zapaść decyzja, czy dojdzie do wydania wyroku bez rozprawy. Fundacja „Do serca przytul psa” stała twardo na stanowisku, że wobec Małgorzaty Z. powinien być wydany wyrok bezwzględnego więzienia.
Oskarżona nie stawiła się w sądzie, więc sędzia Marek Zachariasz nie miał innego wyjścia, jak zwrócić sprawę prokuraturze, która zobowiązana była sporządzić akt oskarżenia. Taki wpłynął do Sądu i na 21 kwietnia wyznaczono termin pierwszej rozprawy. Tym razem oskarżona zjawiła się w Sądzie.
Orzekający w procesie sędzia Marek Zachariasz poinformował oskarżoną, że z przyczyn formalnych odrzucił jej wniosek o obrońcę z urzędu, tłumacząc to niedotrzymaniem przez oskarżoną terminów procesowych. Zapytał oskarżoną czy podtrzymuje swój wniosek, oraz spytał o sytuację rodzinną oraz majątkową. Z wyjaśnień Małgorzaty Z. wynika, że wynajmuje mieszkanie, gdzie płaci czynsz 1300 zł. Na utrzymaniu ma dwoje dzieci w wieku 15 i 12 lat. 14 lutego 2021 podjęła pracę, a jej pierwsze wynagrodzenie wyniosło 2400 zł. Liczy, że utrzyma tę pracę, choć jest na okresie próbnym. Otrzymuje alimenty po 500 zł na dziecko wypłacane z Funduszu Alimentacyjnego. Z powodu długów, które -jej zdaniem- powstały z winy byłego męża, ma zajęte konto bankowe.
-Mam pracę, ale moja sytuacja ciągle jest tak zła, że nawet 10 zł na jedzenie to jest dla mnie ważny wydatek. Nie stać mnie na obrońcę, nawet nie próbowałam szukać- mówiła oskarżona.
I dodała jeszcze: -Ja straciłam wszystko. Tam gdzie były psy (dom wynajmowany nie był jej własnością) zostały moje rzeczy, pamiątki rodzinne. Nie zabrałam ich, bo nawet nie miałam pieniędzy na transport. Zaczynam od łyżki.
Sędzia Marek Zachariasz spytał, jak doszło do takiego stanu, że oskarżona straciła wszystkie rzeczy osobiste. Odpowiedziała Prezes Fundacji Do serca przytul psa Patrycja Rubin, że wg jej wiedzy wszystko, co oskarżona zostawiła na nieruchomości wynajmowanej do prowadzenia hodowli zostało zutylizowane.
Sąd wydał postanowienie o odroczeniu procesu do 7 lipca godz 13-ta, oraz przyznał Małgorzacie Z. obrońcę z urzędu. Jak mówił sędzia Marek Zachariasz, w ocenie Sądu musimy się pochylić nad sytuacją finansową i rodzinną oskarżonej, stosując tu „prawo ubogich” wyrażające się prawem do uczciwego procesu, bez względu na sytuację majątkową. Zdaniem sądu oskarżonej należy się obrona z urzędu. Kobieta wychowuje dwoje dzieci, straciła cały majątek. Jej dochody to podjęta niedawno praca i alimenty.
Obserwując proces z ławki dla gości, można stwierdzić, że decyzja Sądu o przyznaniu oskarżonej obrońcy z urzędu jest słuszna i wyraźnie miała na względzie przede wszystkim zapewnienie obu stronom procesu równych praw. Ja siedzę na środku. Po lewej reprezentowana przez doświadczonego adwokata oskarżycielka posiłkowa, fundacja Do serca przytul psa, która chce dla kobiety kary bezwzględnego więzienia. Po prawej zagubiona kobieta, na skraju płaczu, która tłumaczy się, ze swojej trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej, której życie w ostatnich latach legło w gruzach. Oczywiście nie tłumaczy to głodzenia psów, zafundowania im cierpienia, które niemal doprowadziło do ich śmierci. Kobieta mogła przecież poprosić o pomoc w utrzymaniu psów, choćby Fundację Do serca przytul psa, która z pewnością nie odmówiłaby pomocy. Ale w ocenie jej sytuacji, zachowania, stopnia winy nie możemy jako społeczeństwo patrzyć na jej postępowanie tak samo, jak na czyn mężczyzny, który -sprawa sprzed kilku miesięcy- został ukarany wyrokiem czterech lat więzienia za bestialskie zabicie psa. Kilkukrotnie, powoli przejechał po nim samochodem, miażdżąc zwierzę. Niewłaściwe jest spekulowanie, jakiekolwiek wyrokowanie jaki powinien być wyrok w sprawie Małgorzaty Z., która od początku śledztwa przyznaje się do winy, ale przysłuchując się rozprawie z 21 kwietnia, a relacjonuję różne procesy karne od ponad 20 lat, patrzyłem na oskarżoną ze współczuciem. Kobieta z całą pewnością poniesie winę za swój czyn, ale też uważam, że powinniśmy -ponownie to napiszę- jako społeczeństwo szanujące prawa człowieka, pamiętać również o prawach sprawcy. Poza odpowiedzialnością karną za znęcanie się nad psami, może warto na Małgorzatę Z. spojrzeć jak na kobietę, która mocno oberwała od życia. Może z własnej winy, tego nie wiemy. Sąd ją osądzi sprawiedliwie, ale może udzielmy jej wsparcia? A na pewno nie linczujmy, co jest obecnie powszechne w internecie, na portalach hejterskich, mylnie nazywanych „społecznościowymi”.
Napisz komentarz
Komentarze