Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 10 stycznia 2025 14:50
Przeczytaj!
Reklama
Reklama

HORROR NA RZECE

(Szczekociny, Przyłęk, Łysaków) To cud, że przeżyliśmy – twierdzą uczestnicy spływu kajakowego zorganizowanego 11 lipca przez strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczekocinach. Dwie osoby zaginęły na źle oznaczonej trasie - odnalazły się dopiero w nocy w Łysakowie koło Koniecpola (powiat częstochowski). Pozostali z trudem mówią o tym, co przeszli i wolą pozostać anonimowi.
Podziel się
Oceń

(Szczekociny, Przyłęk, Łysaków) To cud, że przeżyliśmy – twierdzą uczestnicy spływu kajakowego zorganizowanego 11 lipca przez strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczekocinach. Dwie osoby zaginęły na źle oznaczonej trasie - odnalazły się dopiero w nocy w Łysakowie koło Koniecpola (powiat częstochowski). Pozostali z trudem mówią o tym, co przeszli i wolą pozostać anonimowi.

 

- Dla mnie to kompletny brak organizacji i odpowiedzialności. Gdybym wiedziała jak to będzie wyglądać, to nigdy nie wybrałabym się w taką trasę z dziećmi. Spływ był źle oznaczony i nie wiedzieliśmy gdzie mamy wysiąść. Z rzeki wystawały drzewa, korzenie. Znosił nas prąd. W pewnym momencie musieliśmy przenieść kajak mostkiem na drugą stronę śluzy i dopiero płynąć dalej. To ciężkie, jeśli płynie z tobą małe dziecko. Nasz kajak zahaczał o konary, wszystko wskazuje też na to, że nie wyczyszczono koryta rzeki. Na niektórych jej odcinkach nie dało się przepłynąć dalej. Dlaczego nikt nas o tym nie uprzedził? – pyta wzburzona uczestniczka wyprawy.

 

Wszyscy potwierdzają, że jedynym znakiem, jaki widzieli na trasie wycieczki był znak w Szczekocinach, oznaczający początek trasy na starcie. Jak mówią świadkowie, by przepłynąć odcinek Szczekociny-Przyłęk trzeba było wykazać się świetną znajomością kajakarstwa i niesamowitą manewrowością. Tylko na samym początku woda była łagodna, potem zaczęło się piekło. Jeśli ktoś płynął po raz pierwszy mógł po prostu wpaść do rwącej rzeki. W pewnym miejscu jeden z kajaków utknął na gałęzi, do środka wlewała się woda. Na niektórych odcinkach robiło się bardzo niebezpiecznie, tym bardziej, że w spływie uczestniczyły kilkuletnie dzieci. Miało być miło i przyjemnie, ale maluchy, które brały udział w trasie błagały z płaczem, by wszystko jak najszybciej się skończyło.

 

To był dopiero początek. W trakcie spływu zaginął ojciec z kilkunastoletnią córką. Strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu dostali dwa zgłoszenia w tej sprawie. Pierwsze o 20.35 pochodziło od organizatorów i za jakiś czas zostało odwołane, bo… zaginięci mięli się rzekomo odnaleźć. Drugie zgłoszenie od osoby prywatnej odnotowano o 21.40 i jak się okazało do tej godziny w rzeczywistości nikogo jeszcze nie odnaleziono.

 

- O 22.00 zaginione osoby odnalazły się 10 kilometrów dalej w Łysakowie. W akcji poszukiwawczej wzięły udział jednostki z OSP Szczekociny, OSP Goleniowy, PSP z Zawiercia i PSP z Koniecpola – mówi rzecznik prasowy KP PSP w Zawierciu, Andrzej Machura.

 

Zziębniętych kajakarzy odwieziono do Zespołu Szkół w Szczekocinach, gdzie na ich wstępne zeznania czekała już policja. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy ojciec, który zabłądził próbował desperacko płynąć w górę rzeki, zdjął także ubranie, by ogrzać nim córkę.

 

- Od jednego ze strażaków, który po nas przyjechał (na szczęście nie od kierowcy) wyraźnie było czuć alkohol. Muszę dodać, że czekaliśmy pół godziny, aż ktoś zabierze nas z powrotem. Ktoś powiedział, że wszyscy nie zmieścimy się do jednego auta, ale jak chcemy to możemy jechać – na własną odpowiedzialność. Nie polecam nikomu spływu w Szczekocinach i gratuluję organizatorom braku odpowiedzialności – relacjonuje jedna z matek.

 

Inne spojrzenie na całą tę sytuację ma prezes OSP Szczekociny, Władysław Orłowski:

- To nie było zaginięcie. Koniec spływu był oznakowany. Rzeka, zaś jest czyszczona bardzo często, nawet kilka razy w sezonie. Dodatkowo każdy ma kapok. Co do ciężkości kajaków trudno byśmy płynęli za kimś 16 kilometrów, tylko po to, by mu potem przenieść kajak – tłumaczy.

Monika Polak-Pałęga

Foto: Samorządowy Serwis Internetowy Szczekocin

 

 

Nasz komentarz:

Organizatorzy spływu nie czują się winni. Czy właściwie przygotowali trasę, tego oceniać nie chcemy, nie było nas na miejscu. Brak wyraźnego oznaczenia mety spływu (dlaczego ktoś tam po prostu nie czekał?) to z pewnością błąd. Gdyby było inaczej, uczestnicy spływu by nie poginęli. Kolejny błąd, to puszczenie kajaków z dziećmi „jak leci”, zamiast w grupach, z zakazem rozłączania się. Inna rzecz, to zarzuty uczestników o złe przygotowanie trasy, „nie wyczyszczenie” koryta rzeki. Pływające konary, inne przeszkody wodne, czy nawet niemożliwe do przepłynięcia mosty i jazy, to na rzekach normalność i nie można wymagać od organizatorów spływu, aby dla bezpieczeństwa uregulowali jej koryto, bo kto wtedy chciałby po takiej rynnie pływać?

 

Myślę, że największy błąd strażaków ze Szczekocin, to błędna ocena skali trudności spływu i dopuszczenie do niego rodzin z dziećmi, które pewnie pierwszy raz w życiu siadły na kajak. Okazało się, że Pilica to nie sympatyczna Krutynia (niezwykle piękna, malownicza rzeka na Mazurach) o czym zapomnieli organizatorzy. Choć nawet na Krutyni, jest miejsce, gdzie większość turystów zmylona, płynie po jeziorze w złą stronę. Na szczęście po kilometrze zbędnego wiosłowania tam wszyscy śmieją się ze swojej pomyłki. Na Pilicy było inaczej.

Jarosław Mazanek


Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: emerytTreść komentarza: Śmieci, woda i jeszcze dobijcie człowieka podatkiem !Humanitarna władza wprowadza ulgi ! Nie w Porębie !Jeden ma tysiące pensji a drugi chudą ręcinę i płacą tak samo to MORALNE ? Czym dla burmistrza jest 40zł a dla rencisty .Syty głodnego nie zrozumie !!!!!!!1 i co gorsze nie pomoże.Data dodania komentarza: 9.01.2025, 23:51Źródło komentarza: Porębianie za śmieci zapłacą więcej. A miasto liczy na podatki z więzieniaAutor komentarza: AlojzTreść komentarza: Moja ciotka która tam mieszkała opowiadała że Niemcy lezeli na polach zabici i było ich więcej jak 19, część trupów zakopali głeboko w lesie żeby w odwecie nie spalono wsiData dodania komentarza: 3.01.2025, 16:22Źródło komentarza: Akcja partyzantów w Podlesicach w 1944 rokuAutor komentarza: koloTreść komentarza: ależ naiwność...Data dodania komentarza: 3.01.2025, 13:49Źródło komentarza: CMC ZWALNIA W ZAWIERCIU. A HUTA W CZĘSTOCHOWIE MA WZNOWIĆ PRODUKCJĘAutor komentarza: podpisTreść komentarza: dobra, skończ już lobbysto elementalu, dostaliście zgodę, wybudowaliście zakład, działa. I bez tego ''trzepiecie'' miliardy przychodów rocznie i jeszcze płaczecie, gdy pojawiają się prośby o zmniejszenie uciążliwości dla okolicy. Dla was to byłby niewielki koszt aby coś zmienić, ale musicie się stawiać bo przecież ''Dajecie miejsca pracy i podatki'' więc wam wszystko wolno? Przydałoby się z waszej strony mniej zadufania i więcej współpracy! Stać wasData dodania komentarza: 3.01.2025, 11:03Źródło komentarza: CMC ZWALNIA W ZAWIERCIU. A HUTA W CZĘSTOCHOWIE MA WZNOWIĆ PRODUKCJĘAutor komentarza: Konsultacje , konsultacje baju baju.Treść komentarza: Z tymi konsultacjami społecznymi to będzie jak np. ze Strzępiarką na terenie CMC w Zawierciu. Jak uruchamiano około 20 lat temu to miała pracować tylko do godziny 16 żeby ludzie jako tako mieli trochę spokoju. Teraz od dobrych ok.10 lat już pracuje do godziny 22 a sortownie całą dobę. Od Wart po ulicę Łośnicką jaka jest odległość od zabudowań ? Jest tam chociaż JEDEN ekran akustyczny ?Data dodania komentarza: 3.01.2025, 08:58Źródło komentarza: ELEMENTAL CHCE WYBUDOWAĆ WIATRAKI W MRZYGŁODZIE. FIRMA ŻĄDA ZGODY RADNYCH DO KOŃCA GRUDNIAAutor komentarza: olaTreść komentarza: nareszcie nie będzie takiego zanieczyszczeniaData dodania komentarza: 31.12.2024, 10:43Źródło komentarza: CMC ZWALNIA W ZAWIERCIU. A HUTA W CZĘSTOCHOWIE MA WZNOWIĆ PRODUKCJĘ
Reklama
Reklama